Hatefire pisze:Ciekawe na ile robi to z potrzeby, w sensie cierpi na syndrom atencyjnej dziwki, a na ile z wyrachowania. Nie da się ukryć że bycie celebrytą nawet na polską skalę łatwiej zmonetyzować niż bycie gwiazdą death metalu nawet na skalę światową.
Pewnie to konglomerat obydwu przypadłości. Syndrom atencyjnej dziwki doszedł do głosu dużo wczesniej, pragnienie sławy i poklasku miało jednak o wiele mniejsze pole rażenia, zamykało się bowiem w dość hermetycznym gronie. W momencie kiedy zyskał nieco wiekszy rozgłos doszło do tego wyrachowanie, bo skoro o tobie mówią znaczy się jesteś kimś. Pewnie działa to jak narkotyk, coś jak upajanie się władzą przez takie osoby jak Stalin. On też potrzebował stale mieć kontrole nad wszystkim i niczym nie zmącone pragnienie władzy absolutnej. Wywiady, błysk fleszy, rozchwytywanie na każdym kroku i dopytywanie się go o komentarz na każdy temat, sława i pieniądze, coś takiego pewnie niejednego by skusiło. A że sława nie trwa wiecznie, to trzeba o sobie jakoś przypomnieć. Niektórym przychodzi to z łatwością, innym, takim jak Nergal, którzy nie mogą wzbudzić powszechnej atencji - wiadomo, takiej muzyki nie słucha się na co dzień w radio - pozostaje bycie kontrowersyjnym, wzbudzenie kolejnego skandalu, palnięcie jakiejś głupoty pod przykrywką inteligentnej i błyskotliwej prowokacji. Tak to odbieram.