No wiadomo, każdy ma go raz więcej, raz mniej, raz od nadmiaru czasu we łbie się przewraca, po prostu życie, ale jak ktoś se kwantyfikuje każdy aspekt życia, a potem sporządza jakieś żenujące listy z podpunktami i robi achievementy, bo jest niewolnikiem tabelek, fejsbukizacji i binaryzacji, mimo że jest matematycznym matołem (już abstrahując, że nie ma chyba nic bardziej prymitywnego od spłaszczania rzeczywistości), to jest wyłącznie jego problem.Plastek pisze:Poniekąd masz rację, bo organizacja ma tu duże znaczenie i rozpierdalają mnie tłumaczenia większości polaczków, że po pracy nie mają czasu na nic - sport, książkę, preparowanie zwierząt, cokolwiek. A jak spytasz co robią to kurwa - oglądam tv cały wieczór.wolff pisze:Co to za pierdolenie o braku czasu? Jeśli ktoś potrafi sobie poukładać w życiu to jeszcze mu zostanie sporo wolnego na przyjemności. Z dziećmi to też czerstwe tłumaczenie, zwłaszcza w czasach gdzie wszystko można załatwić za pomocą telefonu i internetu.
Pewnych rzeczy jednak nie przeskoczysz - nikt mi nie wmówi, że mając choćby jedno dziecko może się tak samo opierdalać godzinami - wieczorami jak ktoś kto nie ma dzieciaka. Że o żonie, która bardzo lubi dokurwić: "wyłącz muzykę i idź wynieść śmieci" czy "odłóż książkę i wymasuj mi stopy" często i gęsto nie wspomnę.
Dlatego zacząłem potępiać już chyba obie strony, tę, która wnika (i czeka na to, aż jej w tych podpunkcikach wypiszesz ładnie i posłusznie co robić, by mieć czas na wszystko), ale i tę, która się próbuje tłumaczyć ciekawskim, bo co innego pogadać w koleżenskim tonie i gronie o tym, jak się żyje itd., a co innego rozliczać z każdej sekundy życia - co jest właśnie bardzo typowe dla niektórych osobników. (Ale fakt, ciężko mnie zrozumieć, toć to forumowa tradycja, nierozumienie banalnych spraw. Nevermind.)