Plastek pisze:Lukass pisze:
Z upływem czasu coraz mniej, bo duże ssaki potrzebują dużej przestrzeni. Niezbadane obszary naszej planety są coraz mniejsze.
Tak i miejsca gdzie występuje np. yeti są coraz bardziej zatłoczone i zurbanizowane;)
Nie są, ale są eksplorowane. Nie chodzi o to, że nie mogą tam żyć nieznane zwierzęta, tylko o to, że szansa na ich faktyczne istnienie jest coraz mniejsza.
Plastek pisze:Lukass pisze:
Liczba nowych gatunków dużych ssaków już od dawna jest mała. I nie, nie to samo. Latimeria nie była uwieczniana na setkach fałszywych zdjęć/filmów/rysunków (to ostatnie, biorąc pod uwagę datę). Nikt poza nielicznymi, którzy ją widzieli (a lokalsi czasami widzieli) i paroma szaleńcami zajmującymi się ewolucją w ogóle nie wyobrażał sobie jej istnienia
Powiedz to Adamnanow któryi w swoich podaniach "Żywota św. Kolumby" datowanych na ok. 700 n.e. po raz pierwszy opisał stwora z Loch Ness.
No popatrz, opisał, a stwora z Loch Ness jak nie znaliśmy, tak nadal nie znamy. Nic, ani śladu. Żadnych dobrych zdjęć, trupa, szkieletu, nic. Zresztą, co tu porównywać, brzydką dziwną rybę z wielkim domniemanym ssakiem, który musi budzić większe zainteresowanie?
Plastek pisze:Lukass pisze:
A kto wpycha? Nie Ty. Ale autorzy pozycji, które tu polecacie, już tak.
Z tym, że my nie łykamy wszystkiego co napiszą, tylko inteligentnie wyciągamy własne wnioski:)
Ty może i tak, co do większości czytelników - znając Twoje podejście do ludzkości, pewnie zgodzisz się ze mną - mam jednak wątpliwości. Swoją drogą, może tego nie wiesz, ale krytyczne podejście do opublikowanych tekstów to rzecz nadal dość rozpowszechniona w świecie nauki ;)
Plastek pisze:Lukass pisze:
Nigdy nie zajmowałem się archeologią, być może tam arbitralne diagnozy są naturalne. W naukach ścisłych/przyrodniczych się zdarzają, ale nie tak znowu często. Wręcz przeciwnie, dominuje nadmierna ostrożność. "Możliwe, że", "wynik sugeruje, że". Problem w tym, że jak już te wyniki wypłyną na szersze wody, to publiczność nie rozumie ani tej ostrożności, która dla naukowców jest oczywista, ani - zazwyczaj - znaczenia samych wyników.
Ty jesteś z drugiej strony barykady, nie będziesz więc srać we własne gniazdo jeno sypać imaginacjami:)
Imaginacjami? Gdzie kolega widzi imaginacje? Poza tym, nie wiedziałem, że jest jakaś barykada. Ale skoro kolega mówi, że jest, to pewnie jest. Tylko ni chuja mi się nie chciało ustawiać po którejś stronie. Swoją drogą, poznęcałem się jakiś czas temu w temacie "Kłopoty ze zdrowiem" nad jednym z filmów doktora nowotwora (aka Czerniaka). I nic, nawet śladu dyskusji, prób obrony. Jestem rozczarowany Waszą postawą.