Najlepsza płyta po Blood On Ice.Deathhammer66 pisze:W sumie też tak kiedyś uważałem, że "The Return" jest jedynie dobry, ale teraz uwielbiam. Może i faktycznie kompozycje momentami nieco gorsze, ale tak kurewskiego mroku mało komu udało się potem oddać, jest to autentycznie ZŁY i opętany materiał. No i niewiele znam płyt, których okładka tak wyśmienicie komponuje się z muzyką. Kult i chuj.pr0metheus pisze: Twierdzi że druga płyta mimo dobrej produkcji, ma mniej mocy niż debiut. "Chodzi przede wszystkim o jakość kompozycji'-wyznaje
"Nienawidze o tym mówić, ale jedną z przyczyn,dlaczego The return nie jest aż tak dobry, był alkoholizm wszystkich, którzy byli zaangażowani w nagrywanie płyty, co tyczy sie również mnie. Próbowaliśmy grać jak najszybciej, w rezultacie nie osiągnelismy ani energii ani mocy debiutu. Wszystko to udało sie dopiero na Under the Sign"
BATHORY
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
-
raphi
- zaczyna szaleć
- Posty: 250
- Rejestracja: 12-04-2012, 14:20
- Lokalizacja: Nie znaleziono
Re: BATHORY
-
Karkasonne
Re: BATHORY
Jest godzina blisko druga w nocy, czytam książkę, słucham Matta Uelmena, któremu staram się poświęcić co najmniej dwie godzinki każdego tygodnia, czytam Tołstoja, ale myślę jednak o Bathory.
Ach! Rozwlokę się. Nie tylko stricte muzycznie, ale któż mi zabroni! Pisanie to jedna z moich przyjemności dnia powszedniego.
W tym roku, wśród moich celów noworocznych, postawiłem sobie postudiować kilka zespołów. Cele muszą być wyrażane jasne - więc przykładowo 100 utworów Om, 200 Bathory, 300 Ancient Rites, 1000 Uelmena itd. Już słyszę te sarkastyczne śmiechy - "O! On musi sobie nawet słuchanie płyty wpisać na listę, bo inaczej się nie zmusi!". Nic z tych rzeczy. Systematyzowanie działań daje mi wiele szczęścia i budujące efekty. Chociaż normalnie nie puściłbym być może danej płyty, gdybym nie miał jej zaplanowanej, to puszczenie jej dzięki temu uświadamia mi dopiero w trakcie, jak bardzo mi jej brakowało i jak tęskniłem. Albo inne rzeczy.
Powoli kończę to, co chciałem zrobić z Bathory. Uświadomiło mi to kilka rzeczy. Mianowicie - że nigdy nie wnikałem w pierwsze 3 płyty, olałem Nordlandy i Destroyer of Worlds. Przykre, nieprawdaż? Obtrzaskane na wszelkie sposoby miałem "Hammerheart", "Twilight...", "Requiem", "Octagon" i "Blood on Ice".
Tak więc zacząłem od intensywnego wałkowania Hammerheart i Twilight, ale czułem, że to za mało. Puszczałem więc Octagon i Requiem, ale te płyty - chociaż lubię je po swojemu - nie są tak naprawdę tego warte. Nie kryją żadnej głębi. Sięgnąłem wstecz, po Blood Fire Death - i po pewnym czasie zacząłem ją może nie uwielbiać, ale rozumieć - mniej więcej tak, jak rozumie się swojego najlepszego przyjaciela z którym ma się więcej wspólnego niż z kimkolwiek innym, ale w jakiejś kwestii się z nim nie zgadzasz. C'est la vie!
Co tu dużo mówić - pierwszych trzech jeszcze nie zgłębiłem, ale życie jest długie - z pewnością dość długie, by zrozumieć, co dzieje się i tutaj. Zaczynam jednak łapać ogólny obraz i sens. TO nie tak, że ich wcześniej nie słyszałem oczywiście - słyszałem i odpuściłem, bo nie znalazłem nic dla siebie. Dzisiaj jednak myślę, że jeśli ma się jakieś ukochane płyty, to poznanie wszystkich pozostałych jest obowiązkiem, jeśli chce się zrozumieć osobę twórcy, która - nie mam tu żadnych wątpliwości - miała bardzo bogate życie wewnętrzne i potrafiła odbyć w głowie piękniejsze podróże, niż ja w rzeczywistości. A Quorthon miał tę cudowną właściwość, że pięknie przekuwał wizje na muzykę. Przykładów jest mnóstwo, ale na chwilę obecną myślę, że przesilenie w "Song to Hall Up High" jest tą iskrą Bożą, która dana jest niewielu.
Pozytywnie zaskoczyłem się Nordlandami - mimo, że np. "Foreverdark Woods" to tragiczna zrzyna z "The Sword", brzmienie bywa niedopasowane, mix wokali czasami wręcz katastrofalny... To wszystko nie szkodzi z prostego powodu - nikt poza Quorthonem nie potrafił pociągnąć tego gatunku dalej w sensownym kierunku, tylko on potrafił wytworzyć tę magię. Ach, może przesadziłem - ostatecznie myślę, że Primordial złapali tę upadającą pochodnię, ale nie mają jednej rzeczy - wyczucia całości albumu jako kompletnego obrazka. Oprócz nikt uważam, że praktycznie wszystkie zespoły, które chciałyby grać jak Bathory, rozeszły się w inne strony albo nie wypaliły.
Coraz gorzej słucha mi się Blood on Ice. Był to pierwszy znany mi krążek (kaseta), ale starzeje się. Będę ją wciąż kochać, ale trochę tak, jak kocha się tę starą koszulkę Bathory, która jest już cała wyblakła, i ten obrazek na niej też nie taki straszny jak dawniej, i kolory trochę zbyt pstrokate, a żona krzyczy, żeby w końcu wypierdolić tę szmatę do kosza, ale ty nie potrafisz, bo jak Quorthon umarł, to byłeś jeszcze w gimnazjum i po raz pierwszy w życiu piłeś wódkę w lesie ku jego czci, i płakałeś, i miałeś potem 3 dni kaca, i chciałeś pod wpływem najebać jakiejś starej babce na rowerze za to, że się na ciebie patrzy. Niestety, to prawdziwa historia. Nie żebym był dumny, ale zawsze jakoś przywraca uśmiech na moją twarz.
Twilight pozostało takim monumentem, jakim zawsze było. Nic bym nie zmienił; nie mówi się Bogu, co ma robić.
Pozostało pytanie: czy Hammerheart może być najlepszą płytą, jaka powstała i zagnieździła się pod moim czerepem? Jedna strona mnie krzyczy: tak! Ale druga krzyczy jeszcze głośniej: tak! W tym garażowym brzmieniu - chociaż garaż niezupełnie kojarzy się z wikingami -, w tych delikatnie wyważonych tekstach, budowaniu napięcia i wściekle młodzieńczych wokalach zaklęte zostały pełne wiatru żagle, piasek plaż, miód pity z rogów oraz długie, długie zimy spędzane w ciemności długich domów gdy opowiadano dzieje ostatniego roku, i wielu innych, które co prawda za każdym razem stawały się coraz pokaźniejsze i w pewnym momencie ktoś się reflektował, że Bjorn nie mógł przecież trzymać po trzech mnichów w każdej ręce i trzepać ich głowami o siebie nawzajem, ale nie śmiano powiedzieć tego głośno, bo Bjorn miał największy topór.
Ech...
Ach! Rozwlokę się. Nie tylko stricte muzycznie, ale któż mi zabroni! Pisanie to jedna z moich przyjemności dnia powszedniego.
W tym roku, wśród moich celów noworocznych, postawiłem sobie postudiować kilka zespołów. Cele muszą być wyrażane jasne - więc przykładowo 100 utworów Om, 200 Bathory, 300 Ancient Rites, 1000 Uelmena itd. Już słyszę te sarkastyczne śmiechy - "O! On musi sobie nawet słuchanie płyty wpisać na listę, bo inaczej się nie zmusi!". Nic z tych rzeczy. Systematyzowanie działań daje mi wiele szczęścia i budujące efekty. Chociaż normalnie nie puściłbym być może danej płyty, gdybym nie miał jej zaplanowanej, to puszczenie jej dzięki temu uświadamia mi dopiero w trakcie, jak bardzo mi jej brakowało i jak tęskniłem. Albo inne rzeczy.
Powoli kończę to, co chciałem zrobić z Bathory. Uświadomiło mi to kilka rzeczy. Mianowicie - że nigdy nie wnikałem w pierwsze 3 płyty, olałem Nordlandy i Destroyer of Worlds. Przykre, nieprawdaż? Obtrzaskane na wszelkie sposoby miałem "Hammerheart", "Twilight...", "Requiem", "Octagon" i "Blood on Ice".
Tak więc zacząłem od intensywnego wałkowania Hammerheart i Twilight, ale czułem, że to za mało. Puszczałem więc Octagon i Requiem, ale te płyty - chociaż lubię je po swojemu - nie są tak naprawdę tego warte. Nie kryją żadnej głębi. Sięgnąłem wstecz, po Blood Fire Death - i po pewnym czasie zacząłem ją może nie uwielbiać, ale rozumieć - mniej więcej tak, jak rozumie się swojego najlepszego przyjaciela z którym ma się więcej wspólnego niż z kimkolwiek innym, ale w jakiejś kwestii się z nim nie zgadzasz. C'est la vie!
Co tu dużo mówić - pierwszych trzech jeszcze nie zgłębiłem, ale życie jest długie - z pewnością dość długie, by zrozumieć, co dzieje się i tutaj. Zaczynam jednak łapać ogólny obraz i sens. TO nie tak, że ich wcześniej nie słyszałem oczywiście - słyszałem i odpuściłem, bo nie znalazłem nic dla siebie. Dzisiaj jednak myślę, że jeśli ma się jakieś ukochane płyty, to poznanie wszystkich pozostałych jest obowiązkiem, jeśli chce się zrozumieć osobę twórcy, która - nie mam tu żadnych wątpliwości - miała bardzo bogate życie wewnętrzne i potrafiła odbyć w głowie piękniejsze podróże, niż ja w rzeczywistości. A Quorthon miał tę cudowną właściwość, że pięknie przekuwał wizje na muzykę. Przykładów jest mnóstwo, ale na chwilę obecną myślę, że przesilenie w "Song to Hall Up High" jest tą iskrą Bożą, która dana jest niewielu.
Pozytywnie zaskoczyłem się Nordlandami - mimo, że np. "Foreverdark Woods" to tragiczna zrzyna z "The Sword", brzmienie bywa niedopasowane, mix wokali czasami wręcz katastrofalny... To wszystko nie szkodzi z prostego powodu - nikt poza Quorthonem nie potrafił pociągnąć tego gatunku dalej w sensownym kierunku, tylko on potrafił wytworzyć tę magię. Ach, może przesadziłem - ostatecznie myślę, że Primordial złapali tę upadającą pochodnię, ale nie mają jednej rzeczy - wyczucia całości albumu jako kompletnego obrazka. Oprócz nikt uważam, że praktycznie wszystkie zespoły, które chciałyby grać jak Bathory, rozeszły się w inne strony albo nie wypaliły.
Coraz gorzej słucha mi się Blood on Ice. Był to pierwszy znany mi krążek (kaseta), ale starzeje się. Będę ją wciąż kochać, ale trochę tak, jak kocha się tę starą koszulkę Bathory, która jest już cała wyblakła, i ten obrazek na niej też nie taki straszny jak dawniej, i kolory trochę zbyt pstrokate, a żona krzyczy, żeby w końcu wypierdolić tę szmatę do kosza, ale ty nie potrafisz, bo jak Quorthon umarł, to byłeś jeszcze w gimnazjum i po raz pierwszy w życiu piłeś wódkę w lesie ku jego czci, i płakałeś, i miałeś potem 3 dni kaca, i chciałeś pod wpływem najebać jakiejś starej babce na rowerze za to, że się na ciebie patrzy. Niestety, to prawdziwa historia. Nie żebym był dumny, ale zawsze jakoś przywraca uśmiech na moją twarz.
Twilight pozostało takim monumentem, jakim zawsze było. Nic bym nie zmienił; nie mówi się Bogu, co ma robić.
Pozostało pytanie: czy Hammerheart może być najlepszą płytą, jaka powstała i zagnieździła się pod moim czerepem? Jedna strona mnie krzyczy: tak! Ale druga krzyczy jeszcze głośniej: tak! W tym garażowym brzmieniu - chociaż garaż niezupełnie kojarzy się z wikingami -, w tych delikatnie wyważonych tekstach, budowaniu napięcia i wściekle młodzieńczych wokalach zaklęte zostały pełne wiatru żagle, piasek plaż, miód pity z rogów oraz długie, długie zimy spędzane w ciemności długich domów gdy opowiadano dzieje ostatniego roku, i wielu innych, które co prawda za każdym razem stawały się coraz pokaźniejsze i w pewnym momencie ktoś się reflektował, że Bjorn nie mógł przecież trzymać po trzech mnichów w każdej ręce i trzepać ich głowami o siebie nawzajem, ale nie śmiano powiedzieć tego głośno, bo Bjorn miał największy topór.
Ech...
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16313
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: BATHORY
a Blood Fire Death gdzie ?Karkasonne pisze:Mianowicie - że nigdy nie wnikałem w pierwsze 3 płyty, olałem Nordlandy i Destroyer of Worlds. Przykre, nieprawdaż? Obtrzaskane na wszelkie sposoby miałem "Hammerheart", "Twilight...", "Requiem", "Octagon" i "Blood on Ice".
ech...
;)
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11432
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: BATHORY
Opisane dalej w poście, Użytkowniku.Żułek pisze:a Blood Fire Death gdzie ?
Tu bym dyskutował.Karkasonne pisze:Co tu dużo mówić - pierwszych trzech jeszcze nie zgłębiłem, ale życie jest długie - z pewnością dość długie, by zrozumieć, co dzieje się i tutaj.
Ale tutaj - już nie.Karkasonne pisze:Pozostało pytanie: czy Hammerheart może być najlepszą płytą, jaka powstała i zagnieździła się pod moim czerepem? Jedna strona mnie krzyczy: tak! Ale druga krzyczy jeszcze głośniej: tak! W tym garażowym brzmieniu - chociaż garaż niezupełnie kojarzy się z wikingami -, w tych delikatnie wyważonych tekstach, budowaniu napięcia i wściekle młodzieńczych wokalach zaklęte zostały pełne wiatru żagle, piasek plaż, miód pity z rogów oraz długie, długie zimy spędzane w ciemności długich domów gdy opowiadano dzieje ostatniego roku, i wielu innych, które co prawda za każdym razem stawały się coraz pokaźniejsze i w pewnym momencie ktoś się reflektował, że Bjorn nie mógł przecież trzymać po trzech mnichów w każdej ręce i trzepać ich głowami o siebie nawzajem, ale nie śmiano powiedzieć tego głośno, bo Bjorn miał największy topór.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- WaszJudasz
- zahartowany metalizator
- Posty: 3569
- Rejestracja: 16-11-2010, 13:18
Re: BATHORY
Jeśliby dodać w pierwszym zdaniu "metalową", to sama prawda.Karkasonne pisze: Pozostało pytanie: czy Hammerheart może być najlepszą płytą, jaka powstała i zagnieździła się pod moim czerepem? Jedna strona mnie krzyczy: tak! Ale druga krzyczy jeszcze głośniej: tak! W tym garażowym brzmieniu - chociaż garaż niezupełnie kojarzy się z wikingami -, w tych delikatnie wyważonych tekstach, budowaniu napięcia i wściekle młodzieńczych wokalach zaklęte zostały pełne wiatru żagle, piasek plaż, miód pity z rogów oraz długie, długie zimy spędzane w ciemności długich domów gdy opowiadano dzieje ostatniego roku, i wielu innych, które co prawda za każdym razem stawały się coraz pokaźniejsze i w pewnym momencie ktoś się reflektował, że Bjorn nie mógł przecież trzymać po trzech mnichów w każdej ręce i trzepać ich głowami o siebie nawzajem, ale nie śmiano powiedzieć tego głośno, bo Bjorn miał największy topór.
Ech...
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
-
Karkasonne
Re: BATHORY
Kto nie wierzy, niechaj mu się stolec wypsnie!WaszJudasz pisze: Jeśliby dodać w pierwszym zdaniu "metalową", to sama prawda.
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16313
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: BATHORY
ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiicho może nie zauważy ;)Sybir pisze:Opisane dalej w poście, Użytkowniku..Żułek pisze:a Blood Fire Death gdzie ?
Nordlandy są generalnie raczej nie doceniane a szkoda, mogliby zrobić jakieś fajne wznowienie 2cd w promocji :)
a ceny kaset pierwszych 3 albumów są z kosmosu, droższe niż nie jedna cd :/
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
- Plagueis
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2905
- Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
- Lokalizacja: South of Heaven
Re: BATHORY
Te płyty nigdy nie powinny powstać. Jedna i druga to tragedia...Karkasonne pisze: Puszczałem więc Octagon i Requiem, ale te płyty - chociaż lubię je po swojemu - nie są tak naprawdę tego warte. Nie kryją żadnej głębi.
Ale w końcu pobiłeś tą babkę, czy skończyło się na zamiarach? :DKarkasonne pisze:Coraz gorzej słucha mi się Blood on Ice. Był to pierwszy znany mi krążek (kaseta), ale starzeje się. Będę ją wciąż kochać, ale trochę tak, jak kocha się tę starą koszulkę Bathory, która jest już cała wyblakła, i ten obrazek na niej też nie taki straszny jak dawniej, i kolory trochę zbyt pstrokate, a żona krzyczy, żeby w końcu wypierdolić tę szmatę do kosza, ale ty nie potrafisz, bo jak Quorthon umarł, to byłeś jeszcze w gimnazjum i po raz pierwszy w życiu piłeś wódkę w lesie ku jego czci, i płakałeś, i miałeś potem 3 dni kaca, i chciałeś pod wpływem najebać jakiejś starej babce na rowerze za to, że się na ciebie patrzy. Niestety, to prawdziwa historia. Nie żebym był dumny, ale zawsze jakoś przywraca uśmiech na moją twarz.
"Blood Fire Death" to dość dziwny album. Pamiętam, że gdy go pierwszy raz usłyszałem, marzyłem o tym, żeby kolejna płyta była w klimacie pierwszego i ostatniego kawałka - nie przypuszczałem wówczas, że marzenia staną się faktem, a następca rzeczonej płyty na zawsze pozostanie w sercu; wykuty i nie do usunięcia. ;)
Dziś słucham płyty z przyjemnością, ale do potęgi "Hammerheart" nie ma startu nawet...
Sedno. Wspaniały krążek!Karkasonne pisze:Twilight pozostało takim monumentem, jakim zawsze było. Nic bym nie zmienił; nie mówi się Bogu, co ma robić.
Wściekle młodzieńcze wokale to masz na debiucie. ;) "Hammerheart" to już dojrzałe wokalizy, w których nic bym nie zmienił. Oczywiste fałsze pominę milczeniem, ale wiadomym jest fakt, że niektórzy wokaliści tak cudownie nie umieją śpiewać, że słucha się ich z przyjemnością (że wspomnę na przykład Death in June czy Sol Invictus). :)Karkasonne pisze:Pozostało pytanie: czy Hammerheart może być najlepszą płytą, jaka powstała i zagnieździła się pod moim czerepem? Jedna strona mnie krzyczy: tak! Ale druga krzyczy jeszcze głośniej: tak! W tym garażowym brzmieniu - chociaż garaż niezupełnie kojarzy się z wikingami -, w tych delikatnie wyważonych tekstach, budowaniu napięcia i wściekle młodzieńczych wokalach zaklęte zostały pełne wiatru żagle, piasek plaż, miód pity z rogów oraz długie, długie zimy spędzane w ciemności długich domów gdy opowiadano dzieje ostatniego roku, i wielu innych, które co prawda za każdym razem stawały się coraz pokaźniejsze i w pewnym momencie ktoś się reflektował, że Bjorn nie mógł przecież trzymać po trzech mnichów w każdej ręce i trzepać ich głowami o siebie nawzajem, ale nie śmiano powiedzieć tego głośno, bo Bjorn miał największy topór.
Ech...
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
-
Karkasonne
Re: BATHORY
Piliśmy we trzech. Ja rzuciłem hasło, drugi kolega podłapał, a trzeci błagał nas: nie, debile, nie róbcie tego! I odciągnął nas, szliśmy przez las i szliśmy, wydawało się że co najmniej do Mordoru. Byłem tam parę dni później: przeszliśmy około 50 metrów.Plagueis pisze: Ale w końcu pobiłeś tą babkę, czy skończyło się na zamiarach? :D
Dojrzałe zrobiły się dopiero na Twilight. Na Hammerheart miał przecież 25 lat... Choć z drugiej strony Twilight nie było dużo później. Ale jego głos brzmi bardzo młodzieńczo. Podobnie ma np. wokalista Stormwarrior, chociaż to inny wokal. Albo, o! Kurt Cobain! I tak, też bym nic nie zmienił, mają w sobie absolutną szczerość i autentyczność. Zwłaszcza takie momenty jak "Sacrifice... To Thunder God!" Co do fałszów - tak - ale niektórzy wokaliści potrafię po prostu GENIALNIE fałszować. Czasami podobne rzeczy potrafi z gitarą robić Matt Uelmen - jakieś zupełne dysonanse, teoretycznie nie ma prawa trzymać się to kupy, a jednak!Wściekle młodzieńcze wokale to masz na debiucie. ;) "Hammerheart" to już dojrzałe wokalizy, w których nic bym nie zmienił. Oczywiste fałsze pominę milczeniem, ale wiadomym jest fakt, że niektórzy wokaliści tak cudownie nie umieją śpiewać, że słucha się ich z przyjemnością (że wspomnę na przykład Death in June czy Sol Invictus). :)
-
AdrianSmith
- w mackach Zła
- Posty: 961
- Rejestracja: 25-12-2011, 15:29
Re: BATHORY
Hammerheart to moja płyta wszechczasów ... Słucham jej praktycznie codziennie . Na prawdę , uwielbiam przy niej zasypiać .... Niestety nie dane mi to jest za pierwszym odsłuchem ... Drugiego odsłuchu zwykle nie dokańczam... My Wife gasi sprzęt ..... I nastaje cisza , a ja wciąż jeszcze jestem duszą i sercem w świecie , który dla mnie stworzył Bathory....
- Drone
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9917
- Rejestracja: 11-06-2012, 15:28
Re: BATHORY
"Hammerheart" to moja pierwsza płyta cd, jaką kupiłem. Był to rok 1990 :)
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
-
PureHate
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1450
- Rejestracja: 14-05-2011, 15:03
Re: BATHORY
kurde ale stary dziad;)Drone pisze:"Hammerheart" to moja pierwsza płyta cd, jaką kupiłem. Był to rok 1990 :)
- Plagueis
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2905
- Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
- Lokalizacja: South of Heaven
Re: BATHORY
:DKarkasonne pisze: Piliśmy we trzech. Ja rzuciłem hasło, drugi kolega podłapał, a trzeci błagał nas: nie, debile, nie róbcie tego! I odciągnął nas, szliśmy przez las i szliśmy, wydawało się że co najmniej do Mordoru. Byłem tam parę dni później: przeszliśmy około 50 metrów.
No i właśnie, wiele czasu tych płyt nie dzieli, a wokal Qorthona raczej się nie zmienił w tym okresie - "Twilight of the Gods" jest po prostu płytą bardziej dopieszczoną tak brzmieniowo, jak i warsztatowo; tyczy się to również wokali.Karkasonne pisze:Dojrzałe zrobiły się dopiero na Twilight. Na Hammerheart miał przecież 25 lat... Choć z drugiej strony Twilight nie było dużo później.
Uwielbiam ścieżkę z Diablo - kult nad kulty (sama giera zresztą również)!Karkasonne pisze:Czasami podobne rzeczy potrafi z gitarą robić Matt Uelmen - jakieś zupełne dysonanse, teoretycznie nie ma prawa trzymać się to kupy, a jednak!
Tak, magiczna płyta. Dziś już się takich nie nagrywa...albo my już tacy skostniali i ich nie zauważamy. ;)AdrianSmith pisze:Hammerheart to moja płyta wszechczasów ... Słucham jej praktycznie codziennie . Na prawdę , uwielbiam przy niej zasypiać .... Niestety nie dane mi to jest za pierwszym odsłuchem ... Drugiego odsłuchu zwykle nie dokańczam... My Wife gasi sprzęt ..... I nastaje cisza , a ja wciąż jeszcze jestem duszą i sercem w świecie , który dla mnie stworzył Bathory....
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
-
Karkasonne
Re: BATHORY
Kurde, ale zagwozdka.
Ostatnimi czasy w końcu zrozumiałem Manowar - jak już gdzieś tam pisałem - i słucham codziennie od jakiegoś miesiąca czy dwóch, bo nic nie pasuje lepiej do dymania bicepsów. Spytacie - i po co pedale piszesz o tym w temacie o Bathory? - a ja wam na to - myk! Średnia hawajska dla każ... A nie, to nie to.
No więc zasłuchuję się po kolei we wszystkich płytach. Kiedyś gdzieś mignęło mi z raz czy dwa w rozmowach na forum, że Bathory wzorowało się na Manowar. Ale nie, że do tego stopnia! Pierwsze zauważyłem "Thor" i "The Mountain" na "Sign of the Hammer" - tempo, tematyka, podniosłość, chórki - i pomyślałem - o, w końcu rozumiem o co chodzi, skąd się wzięło Bathory. Wczoraj z kolei puściłem sobie "Each Dawn I Die", leci początek i myślę sobie - kurde, przecież ja to znam. I to znam doskonale. Pomyślałem, pogłowiłem się, szukam, no i jest - przecież to "Father to Son". Nawet garażowe brzmienie jest tu podobne. W ogóle jak przeszukiwałem w tym celu "Hammerheart", to miałem teraz już wrażenie, że słucham Manowar. Jak w scenie w Scooby Doo, gdzie w końcu łapią złoczyńcę, który wygląda jak Bathory i mówią: teraz zobaczymy, kim jesteś naprawdę! I ściągają maskę, krzycząc ze zdziwieniem: Manowar??
Poza tym w aż dwóch kawałkach na basie (sorry, nie pamiętam tytułów) miałem wrażenie, że zaczyna się "Last song for Valdezie" Necromantii... Chociaż fakt, że oni się z tym nie kryli, bo nagrali nawet cover "Each Dawn I Die".
Jest to wszystko arcyciekawe!
Ostatnimi czasy w końcu zrozumiałem Manowar - jak już gdzieś tam pisałem - i słucham codziennie od jakiegoś miesiąca czy dwóch, bo nic nie pasuje lepiej do dymania bicepsów. Spytacie - i po co pedale piszesz o tym w temacie o Bathory? - a ja wam na to - myk! Średnia hawajska dla każ... A nie, to nie to.
No więc zasłuchuję się po kolei we wszystkich płytach. Kiedyś gdzieś mignęło mi z raz czy dwa w rozmowach na forum, że Bathory wzorowało się na Manowar. Ale nie, że do tego stopnia! Pierwsze zauważyłem "Thor" i "The Mountain" na "Sign of the Hammer" - tempo, tematyka, podniosłość, chórki - i pomyślałem - o, w końcu rozumiem o co chodzi, skąd się wzięło Bathory. Wczoraj z kolei puściłem sobie "Each Dawn I Die", leci początek i myślę sobie - kurde, przecież ja to znam. I to znam doskonale. Pomyślałem, pogłowiłem się, szukam, no i jest - przecież to "Father to Son". Nawet garażowe brzmienie jest tu podobne. W ogóle jak przeszukiwałem w tym celu "Hammerheart", to miałem teraz już wrażenie, że słucham Manowar. Jak w scenie w Scooby Doo, gdzie w końcu łapią złoczyńcę, który wygląda jak Bathory i mówią: teraz zobaczymy, kim jesteś naprawdę! I ściągają maskę, krzycząc ze zdziwieniem: Manowar??
Poza tym w aż dwóch kawałkach na basie (sorry, nie pamiętam tytułów) miałem wrażenie, że zaczyna się "Last song for Valdezie" Necromantii... Chociaż fakt, że oni się z tym nie kryli, bo nagrali nawet cover "Each Dawn I Die".
Jest to wszystko arcyciekawe!
- moonfire
- zahartowany metalizator
- Posty: 3483
- Rejestracja: 10-05-2011, 00:48
Re: BATHORY
Najbardziej manowarowską płytą Bathory jest "Blood on Ice". I bardzo mi się ten album podoba. To, co nagrali po nim, jest już słabe. Nawet Nordlandów nie lubię.
-
mayhem
- zaczyna szaleć
- Posty: 244
- Rejestracja: 08-03-2007, 14:23
Re: BATHORY
Boss spotkal sie z Quorthonem w zeszlym tygodniu
- KelThuz
- postuje jak opętany!
- Posty: 490
- Rejestracja: 15-04-2004, 15:57
- Lokalizacja: Ziemia Żelaza
- Kontakt:
Re: BATHORY
jeszcze kolej na siostrzyczkę, Jennie Tebler, i będą mogli dokończyć w Valhalli prace nad Nordland III i IV, HAILZ!mayhem pisze:Boss spotkal sie z Quorthonem w zeszlym tygodniu
tam nic nie ma, są tylko halucynacje z niedożywienia i śmierć cieplna
- trup
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17209
- Rejestracja: 26-11-2009, 14:38
Re: BATHORY

hO Aster Tor Pente - "Give Light and The People Will Follow."
„Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart” (logion 57)
„Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart” (logion 57)
-
Karkasonne
Re: BATHORY
2:10 "And I guess the only other band I know from Sweden is..." co on tam mówi?? Domezas? Ktoś wie o co chodzi?
[youtube][/youtube]
Jak to w ogóle możliwe, chodzi mi o ten cały wywiad? Jak to możliwe, że Bathory w 1987, po wydaniu Under The Sign czy Blood Fire, było tak popularne, by lecieć do Stanów promować płytę przez spotkania z fanami, bez grania koncertów? I mówi coś o tym, że robił cyrki by nie być rozpoznawanym na ulicy, by mieć spokój? Czy to wszystko jakiś żart?
[youtube][/youtube]
Jak to w ogóle możliwe, chodzi mi o ten cały wywiad? Jak to możliwe, że Bathory w 1987, po wydaniu Under The Sign czy Blood Fire, było tak popularne, by lecieć do Stanów promować płytę przez spotkania z fanami, bez grania koncertów? I mówi coś o tym, że robił cyrki by nie być rozpoznawanym na ulicy, by mieć spokój? Czy to wszystko jakiś żart?
-
535
Re: BATHORY
Quorthon był bajkopisarzem, ale mimo wszystko to musiał być popularny zespół skoro w sklepie z kasetami u Pudla w bramie przy ul. Karmelickiej ich materiały były dostępne praktycznie na bieżąco, co nie było standardem w tamtych czasach.







