IRON MAIDEN

[Riven]

Brave to ogólnie najlepsza płyta Maiden :) kwintesencja

Biorac pod uwage kiedy zostala nagrana, to jest to plyta-ewnement - powrot 10/10. Ale czy najlepsza? No nie wiem, jednak obstawiam Powerslave ;].

[est]

Na Powerslave jest najgorszy kawałek Ironów na świecie, nie liczy się ;)

[Riven]

co
ktory :|

[moonfire]

Dla mnie najlepsze i najczęściej słuchane Maideny to Number, Powerslawe i Somewhere in Time. Od pierwszych dwóch wymienionych miałem szczęście zaczynać przygodę ze słuchaniem metalu w ogóle. Somewhere podoba mi się, bo jest niesamowicie przebojowa, a melodyjka z Wasted Years zalicza się do moich ulubionych motywów muzycznych.

Brave New World również bardzo lubię, to jedyna płyta po powrocie Bruce'a, której mogę słuchać w całości i nic mnie w niej nie irytuje, ani nie nudzi. Lubię również i uważam za bardzo dobry album The X Factor, w przeciwieństwie do koszmarnego Virtual X, który jest jednym z albumów IM (obok Dance of Death), którego nie kupiłem i nie kupię, to ciekawa, dobrze, organicznie brzmiąca płyta. A że trochę inna niż wszystko, co nagrali, może budzić kontrowersje.

[Heretyk]

Biorac pod uwage kiedy zostala nagrana, to jest to plyta-ewnement - powrot 10/10. Ale czy najlepsza? No nie wiem, jednak obstawiam Powerslave ;].

no nie da się tak naprawdę wybrać jednej, najlepszej. :) za dużo tego wszystkiego i kiedyś bardzo równy poziom trzymali. na pewno Poverslave to absolutna czołówka, do tego debiut, Seventh Son i mamy jakieś tam podium

[est]

co
ktory :|

" onclick="window.open(this.href);return false;

[est]

Biorac pod uwage kiedy zostala nagrana, to jest to plyta-ewnement - powrot 10/10. Ale czy najlepsza? No nie wiem, jednak obstawiam Powerslave ;].

no nie da się tak naprawdę wybrać jednej, najlepszej. :) za dużo tego wszystkiego i kiedyś bardzo równy poziom trzymali. na pewno Poverslave to absolutna czołówka, do tego debiut, Seventh Son i mamy jakieś tam podium

A Killers? Poza podium? Eeeeee, niładnie tak ;)

[Riven]

@est
co Ty chcesz od tego kawalka :| bdb rockowy riff :|
wycofaj

[est]

Sam riff ok, ale jak słyszę ten refren to mnie dreszcze przechodzą jakbym miał zaraz zjeść tłustego robaka. Od dzieciaka mnie ten kawałek irytuje :)

[kenediusze]

Nigdy nie byłem miłośnikiem Brave New World. Rozwleczona jak diabli.

Tak na granicy, dla jednego jeszcze ok, dla innego już za długo. Bezdyskusyjne gluty zaczynają się od następnej i już nie odpuszczają. Boję się, że teraz tez tak będzie :(
The Final Frontier ma dobre momenty i kilka fajnych numerów, ale ogólnie jest dość nudna, na koncercie promującym TFF zagrali prawie połowę i dostałem raka, męczące granie. Ale dawno nie słuchałem, pewnie przy okazji premiery się powtórzy całość znowu to się okaże czy coś się zmieniło. Przypuszczam że nie.

Główny problem jest taki, że ktoś tym panom wmówił, że jak się doda trzecią gitarę i rozciągnie numer do 8 minut to jest już muzyka progresywna. Ale ich oszukali. Chyba że to jest robione specjalnie po to, żeby na koncertach Dickinson miał więcej czasu na nabranie oddechu i odpoczynek między bieganiem z jednej platformy na drugą; ta opcja nie wydaje mi się właściwie tak bardzo idiiotyczna jak z pozoru może brzmieć.

[Heretyk]

[ A Killers? Poza podium? Eeeeee, niładnie tak ;)

świetna płyta, ale jedynka jest praktycznie bez wad, a tu jednak mi nie wszystko gra :)

[Riven]

@est
spoko ;) . mnie na podobnej zasadzie razi The thin line between love and hate. Gdyby nie ten utwor, to BNW byloby bez skazy. Ale jak słyszę ten refren to mnie dreszcze przechodzą jakbym miał zaraz zjeść tłustego robaka ;d

[est]

:D
drugi jest The Apparition - też nie cierpię :)

Reszta może być ;)

[est]

[ A Killers? Poza podium? Eeeeee, niładnie tak ;)

świetna płyta, ale jedynka jest praktycznie bez wad, a tu jednak mi nie wszystko gra :)

No właśnie kiedyś takim słabym momentem wydawał mi się Prodigal Son, nawet byłem skory umieścić go obok Back In The Village i Apparition, ale zrozumiałem go wreszcie i moim zdaniem wyjątkowo tam pasuje. Killers to kompletny album :)

[Heretyk]

No właśnie kiedyś takim słabym momentem wydawał mi się Prodigal Son, nawet byłem skory umieścić go obok Back In The Village i Apparition, ale zrozumiałem go wreszcie i moim zdaniem wyjątkowo tam pasuje. Killers to kompletny album :)

i dlatego tak trudno ustalić w tym przypadku jakąś czołówkę. zaraz ktoś wpadnie i się oburzy, że nie ma Somewhere in Time, Piece of Mind albo Number of the beast :)

[Riven]

I slusznie :D

A co do slabszych kawalkow IM, chyba nigdy nie pojme o co chodzi w Can I play with madness. Strasznie mnie ten numer wkurwia :D.

[Heretyk]

jak dla mnie może być, ale znam mnóstwo osób które nie lubią tej piosenki, więc pewnie jest coś na rzeczy

[est]

typowy singlowy klasyk. I jeden z dwóch klipów, które im wyszły :D

[Kurwaćukoglu]

Nigdy nie byłem miłośnikiem Brave New World. Rozwleczona jak diabli.

Tak na granicy, dla jednego jeszcze ok, dla innego już za długo. Bezdyskusyjne gluty zaczynają się od następnej i już nie odpuszczają. Boję się, że teraz tez tak będzie :(
The Final Frontier ma dobre momenty i kilka fajnych numerów, ale ogólnie jest dość nudna, na koncercie promującym TFF zagrali prawie połowę i dostałem raka, męczące granie. Ale dawno nie słuchałem, pewnie przy okazji premiery się powtórzy całość znowu to się okaże czy coś się zmieniło. Przypuszczam że nie.

Główny problem jest taki, że ktoś tym panom wmówił, że jak się doda trzecią gitarę i rozciągnie numer do 8 minut to jest już muzyka progresywna. Ale ich oszukali. Chyba że to jest robione specjalnie po to, żeby na koncertach Dickinson miał więcej czasu na nabranie oddechu i odpoczynek między bieganiem z jednej platformy na drugą; ta opcja nie wydaje mi się właściwie tak bardzo idiiotyczna jak z pozoru może brzmieć.

Długość Empire Of The Clouds z nadchodzącej płyty przekracza 18 minut. Czyli jak widać ścigają się na czas trwania kawałków z Dream Theater. Obawiam się jednak, że zarówno w przypadku Dream Theater (od jakiegoś czasu), jak i Iron Maiden (od zawsze), długi czas trwania kawałków to jedyne w twórczości obydwu zespołów, co może kojarzyć się z prawdziwą muzyką progresywną ;) .

[Żułek]

Na Powerslave jest najgorszy kawałek Ironów na świecie, nie liczy się ;)

raczej na The Number of the Beast ;)
" onclick="window.open(this.href);return false;