NILE
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
- Deathhammer66
- w mackach Zła
- Posty: 948
- Rejestracja: 25-01-2015, 21:40
Re: NILE
Ostatni album jest fajny, na pewno słucham go częściej niż "Ithyphallic" czy "Those...". To ich chyba najbardziej przebojowa płyta. Denerwuje tylko brzmienie.
- Self
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2522
- Rejestracja: 03-03-2011, 23:30
Re: NILE
No no, jakbym siebie czytał. Może poza tym, że nieco bardziej cenię Those.kenediusze pisze:Czwórka też jest wysoce słuchalna, o ile się lubi taką wysokooktanową nasterydowaną sieczkę oczywiście. Poza tym na Those Whom The Gods Detest jest kilka wyjebanych numerów, zresztą nie jestem pewien która z tych płyt (tzn Anihillation czy Those) jest lepsza. Ithyphallic i At The Gates of cośtam to faktycznie rzeczy dla pasjonatów egipskiej mielonki, ale o ile łyka się cała konwencję - mi np bardzo ona pasje - to również można posłuchać. Ithyphallic jest bardzo "filmowa" w klimacie. Oczywiście jest to klimat taki jak "Mumia" z 1999 roku, ale właściwie co z tego, nie samym kawiorem człowiek żyje, kebaba też fajnie zjeść.hcpig pisze:Serio ktoś w ogóle słucha tego zespołu powyżej trzeciego albumu?
Ostatni album jest natomiast raczej na pewno najsłabszą produkcją NILE - acz musiałbym sobie powtórzyć, może coś się zmieniło - i mam nadzieję, że się trochę odkują.
Niestety to se ne vrati prawdopodobnie i może jestem czarnowidzem, ale przewiduję siermiężnego klocka na poziomie ostatniego albumu. Tu zresztą też musiałbym sobie powtórzyć, żeby się upewnić, czy ostatnia płyta rzeczywiście jest taka, jak ją pamiętam, ale prawdę mówiąc nie chce mi się i wolę posłuchać czegokolwiek innego z ich stajni.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16054
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: NILE
18 maja anno domini ukaże się debiutancka płyta Georga Colliasa - Invictus.
Pamiętacie te kawałki które nagrywał jako instruktaż dla perkusistów? No więc chyba na tyle spodobały się gawiedzi, że domagali się długo i jak widać skutecznie, bo te kilka kawałków przerodziło się w pełnowymiarowy album. Ja tam narzekać nie mam zamiaru, choć brzmi to jak mnóstwo innych kapel z nurtu death metal, to jednak z miłą chęcia posłucham co też tam nagrał.
Tutaj okładka:

Aha, płytę wyda Season of Mist.
Pamiętacie te kawałki które nagrywał jako instruktaż dla perkusistów? No więc chyba na tyle spodobały się gawiedzi, że domagali się długo i jak widać skutecznie, bo te kilka kawałków przerodziło się w pełnowymiarowy album. Ja tam narzekać nie mam zamiaru, choć brzmi to jak mnóstwo innych kapel z nurtu death metal, to jednak z miłą chęcia posłucham co też tam nagrał.
Tutaj okładka:

Aha, płytę wyda Season of Mist.
- Plagueis
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2905
- Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
- Lokalizacja: South of Heaven
Re: NILE
" onclick="window.open(this.href);return false;Nasum pisze:18 maja anno domini ukaże się debiutancka płyta Georga Colliasa - Invictus.
Pamiętacie te kawałki które nagrywał jako instruktaż dla perkusistów? No więc chyba na tyle spodobały się gawiedzi, że domagali się długo i jak widać skutecznie, bo te kilka kawałków przerodziło się w pełnowymiarowy album. Ja tam narzekać nie mam zamiaru, choć brzmi to jak mnóstwo innych kapel z nurtu death metal, to jednak z miłą chęcia posłucham co też tam nagrał.
Trochę Nile, trochę Behemoth, sporo melodii i przyjemny klimacik; słucha się bardzo dobrze.
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: NILE
Dużo lepiej niż ostatniego NILE :DPlagueis pisze: Trochę Nile, trochę Behemoth, sporo melodii i przyjemny klimacik; słucha się bardzo dobrze.
I dużo lepiej niż ostatniego BEHEHEHE, fajne. Taki kotlet-deathmetal ale mi się całkiem podoba.
Posłuchałem sobie dzisiaj At The Gates Of Sethu i potwierdzam sam sobie, że to najsłabszy NILE, bardzo cienki materiał. Jest maksymalnie nijaki, no niby słychać, kto to gra, ale odróżnienie od siebie dwóch kawałków zakrawa na cud. Sporadycznie fajne riffy się trafiają, ale rzadko, każdy numer jest pozbawiony jakiejś sensownej myśli przewodniej. Takie pitolenie nie wiadomo po co, położone dodatkowo przez koszmarny dźwięk - jest to tak przejrzyste, czyste, plastikowe że chociaż słychać wyraźnie każdy dźwięk, to nie ma w ogóle ciężaru jaki powinien być. Te piłujące gitary są raczej śmieszne. Ogólnie kiepsko (4/10), produkt nilopodobny a nie to za co rzeczony zespół sobie cenię.
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME
You are just a
PART OF ME
- Plagueis
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2905
- Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
- Lokalizacja: South of Heaven
Re: NILE
Mi osobiście obie płyty w/w bardzo się podobają, więc "Invictus" raczej nie będzie miał do nich startu. Granie podobne, ale tu słyszę większe pokłady przebojowości, a to niekoniecznie jest atutem.kenediusze pisze: Dużo lepiej niż ostatniego NILE :D
I dużo lepiej niż ostatniego BEHEHEHE
Zgadza się. Raczej do posłuchania w ramach relaksu między kolejnymi odsłuchami Mitochondrion czy innego Portal. ;)kenediusze pisze:fajne. Taki kotlet-deathmetal
Zauważyłem, że ten album Nile nie został zbyt ciepło przyjęty przez ludzi, a przecież to bardzo dobry krążek i nie zgodzę się z tym, że "każdy numer jest pozbawiony jakiejś sensownej myśli przewodniej" i w dodatku jest to "pitolenie nie wiadomo po co, położone dodatkowo przez koszmarny dźwięk". Dla mnie ten krążek brzmi bardziej "organicznie" niż trzy poprzednie, a stwierdzenie, że "odróżnienie od siebie dwóch kawałków zakrawa na cud" odniósłbym raczej do "Annihilation of the Wicked" niż tej płyty. No ale każdy słyszy inaczej, więc piany bić nie będziemy. ;)kenediusze pisze:Posłuchałem sobie dzisiaj At The Gates Of Sethu i potwierdzam sam sobie, że to najsłabszy NILE, bardzo cienki materiał. Jest maksymalnie nijaki, no niby słychać, kto to gra, ale odróżnienie od siebie dwóch kawałków zakrawa na cud. Sporadycznie fajne riffy się trafiają, ale rzadko, każdy numer jest pozbawiony jakiejś sensownej myśli przewodniej. Takie pitolenie nie wiadomo po co, położone dodatkowo przez koszmarny dźwięk - jest to tak przejrzyste, czyste, plastikowe że chociaż słychać wyraźnie każdy dźwięk, to nie ma w ogóle ciężaru jaki powinien być. Te piłujące gitary są raczej śmieszne. Ogólnie kiepsko (4/10), produkt nilopodobny a nie to za co rzeczony zespół sobie cenię.
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
- AroHien
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2310
- Rejestracja: 18-06-2007, 19:35
Re: NILE
Własnie. Mam tylko nadzieje, ze ostatni album jest wypadkiem przy pracy i najnowszy wróci na odpowiedni, dla nich, poziom.Heretyk pisze:a niby czemu nie? mi tylko ostatnia nie do końca pasujehcpig pisze:Serio ktoś w ogóle słucha tego zespołu powyżej trzeciego albumu?
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10284
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: NILE
'Formuła się wyczerpała'. Dla mnie ideałem jest jedynka, dwójka niewiele słabsza, trójka już trochę za bardzo skręt w stronę sterylnego DM (chociaż dalej jest zajebiście, taki 'Unas...' miażdży) a potem to już wtórność na maxa i wyrobnictwo.Heretyk pisze:
a niby czemu nie? mi tylko ostatnia nie do końca pasuje
Yare Yare Daze
- Deathhammer66
- w mackach Zła
- Posty: 948
- Rejestracja: 25-01-2015, 21:40
Re: NILE
Dla mnie to wygląda tak:
trójka = dwójka > jedynka = czwórka > ATGOS > I = Those...
przy czym nie uważam, że Ithyphallic czy Those... są jakimiś słabszymi płytami, ale jakoś najmniej do nich wracam...
trójka = dwójka > jedynka = czwórka > ATGOS > I = Those...
przy czym nie uważam, że Ithyphallic czy Those... są jakimiś słabszymi płytami, ale jakoś najmniej do nich wracam...
- Self
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2522
- Rejestracja: 03-03-2011, 23:30
Re: NILE
Rozumię zarzuty, aczkolwiek muszę w tej kwestii bronić Those Whom the Gods Detest, bowiem na tej płycie udało się chłopcom zajebiście odświeżyć tę nieco już zatęchłą formułę, jaką zaprezentowali na Ityphallic. Tzn. ty pewnie i tak będziesz marudzić, że to już nie to, że nudy i chujowe 2/10, ale ja ten album bardzo lubię i stawiam w zasadzie tuż za genialną trójką, mniej więcej na równi z dwójką (do debiutu nie mogę się w pełni przekonać, wiem, szejm on mi). Na Annihillation niby też "klimat nie ten", ale niezwykle sprawna i diablo precyzyjna napierdalanina niweluje te braki i słuchanie tej płyty dalej sprawia mi mnóstwo radochy.hcpig pisze:'Formuła się wyczerpała'. Dla mnie ideałem jest jedynka, dwójka niewiele słabsza, trójka już trochę za bardzo skręt w stronę sterylnego DM (chociaż dalej jest zajebiście, taki 'Unas...' miażdży) a potem to już wtórność na maxa i wyrobnictwo.Heretyk pisze:
a niby czemu nie? mi tylko ostatnia nie do końca pasuje
Szkoda tylko, że na ostatniej znowu coś się zepsuło.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16054
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: NILE
Problem ostatniej płyty to brzmienie, które nijak nie pasuje. Przyzwyczaiłem się , że każda płyta Nile brzmi co najmniej dobrze, że można wychwycić wszystkie te gitarowe niuanse, jest czysto i sterylnie, a tu zonk! Bo same utwory jako takie, nie są znów takie nie do rozpoznania, nie do odróżnienia, są ciekawe, tylko kładzie to wszystko produkcja tego albumu.
A co do debiutanckiego albumu Kolliasa - mimo że to taki kotlet death metal, nic odkrywczego, kompletnie nie oryginalnego, to tak się cieszę, bo te kawałki które umieścił w sieci swego czasu jako instruktaż, bardzo mi spasowały, słucha się tego dość przyjemnie, a o to właśnie chodzi.
A co do debiutanckiego albumu Kolliasa - mimo że to taki kotlet death metal, nic odkrywczego, kompletnie nie oryginalnego, to tak się cieszę, bo te kawałki które umieścił w sieci swego czasu jako instruktaż, bardzo mi spasowały, słucha się tego dość przyjemnie, a o to właśnie chodzi.
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: NILE
Myślę, że nawet na gruncie oklepanej formuły da się wciąż nagrywać rzeczy na poziomie, już były takie kapele co to udowadniały, w death metalu i nie tylko. Ba, samo NILE pokazało że może, Those to jest bardzo spoko płyta o dziwo. Właśnie leci. Niektóre kawałki powinny się spokojnie łapać do kanonu tej kapeli, jak zajebisty otwieracz czy 4th Arra of Dagon (ARRA ARRA ARRA DAGON DAGON DAGON, hicior), czego o kawałkach z piątki czy siódemki powiedzieć się IMO nie da.
Nic to, się okaże w czerwcu co z tego wszystkiego wyniknie. Albo nie wyniknie.
Na czuja widze to tak:
1 > 3 => 2 >> 4 =>6 > 5 >>>> 7
Nic to, się okaże w czerwcu co z tego wszystkiego wyniknie. Albo nie wyniknie.
No nie wiem, puścić ten album na chybił trafił w dowolnym momencie i wszystko brzmi dokładnie tak samo (no dobra, ktoś złośliwy może postawić te zarzut i poprzednim albumom Nilu :D ). Chyba że się trafi na Etnomuzyczny Kanibalizm. Co do produkcji pełna zgoda, jest tragiczna. Za czysto, za dokładnie, za przejrzyście, ciężar gdzieś ginie i pierdolnięcie również. Pierdolnięcie zawsze było silną stroną NILE, intensywność ich muzyki, szczególnie na początku, była porażająca i przerażająca jednocześnie, gwałt na uszach. A to ATGOS to jakieś takie wykastrowane zupełnie.Nasum pisze:Bo same utwory jako takie, nie są znów takie nie do rozpoznania, nie do odróżnienia, są ciekawe, tylko kładzie to wszystko produkcja tego albumu.
Nierówności :D Aaa, zrobię sobie przelotówkę przez ich cała dyskografię żeby zobaczyć jak to wygląda, napaliłem się jak szczerbaty na suchary. Ale będzie.Deathhammer66 pisze:Dla mnie to wygląda tak:
trójka = dwójka > jedynka = czwórka > ATGOS > I = Those...
przy czym nie uważam, że Ithyphallic czy Those... są jakimiś słabszymi płytami, ale jakoś najmniej do nich wracam...
Na czuja widze to tak:
1 > 3 => 2 >> 4 =>6 > 5 >>>> 7
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME
You are just a
PART OF ME
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16054
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: NILE
Poczekajmy do czerwca, mam nadzieję że dotarły do nich narzekania ludzi jeśli chodzi o produkcję ich ostatniego longa i teraz znów powrócą do brzmienia z którym ich kojarzyłem. A muzycznie - dziwne, ale jakoś zbyt wielkich obaw nie mam.
- Plagueis
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2905
- Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
- Lokalizacja: South of Heaven
Re: NILE
I dokładnie to zrobił Nile na "At the Gate of Sethu". Nawet jeżeli komuś brzmienie nie odpowiada, nie może przecież powiedzieć, że płyta jakoś drastycznie odbiega poziomem od poprzedniczek, bo trochę rozmijałoby się to z prawdą. Choć gusta gustami...kenediusze pisze:Myślę, że nawet na gruncie oklepanej formuły da się wciąż nagrywać rzeczy na poziomie
Nasum pisze:Przyzwyczaiłem się , że każda płyta Nile brzmi co najmniej dobrze, że można wychwycić wszystkie te gitarowe niuanse, jest czysto i sterylnie, a tu zonk!
No i zrozum rozum...;)kenediusze pisze:Co do produkcji pełna zgoda, jest tragiczna. Za czysto, za dokładnie, za przejrzyście
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16054
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: NILE
Przesłuchałem dziś sobie ostatniej płyty Nile, i albo nie miałem dnia, albo jakoś słabo to wszystko brzmi. Brakuje na tej płycie pierdolnięcia, brzmienie to po prostu klapa, natomiast same utwory.... wyżyny twórcze to to nie są, nie jest źle, ale przeszkadza mi w odbiorze brak siły, wszystko wydaje sie tutaj takie sflaczałe. Może materiał nie zasłużył sobie na takie baty, ale mają w dorobku znacznie lepsze pozycje. Ta jest dobra, ale skłamałbym mówiąc że nie kręcę nosem. Nie wykluczam też możliwości, że przyjdzie dzień w którym brzmienie nie będzie mi aż tak bardzo przeszkadzać i album zyska kilka punktów.
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9079
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: NILE
Jeśli wracam to jedynie do "Czarnego Sedesu Zemsty". Nie ujmuję niczego umiejetnościom muzyków, ale ta cała egipska otoczka i ciagłe silenie się na egipskość coraz bardziej mnie irytuje. Podobało mi sie to w momencie wydania w/w płyty, kiedy to poznałem ten zespół. Nigdy jednak potem nie ukręcili mi już wora swoją muzyką, choć swego czasu "Those..." wybitnie mi siadła i wałkowałem ją jak Fritzl swe podopieczne. Teraz jakoś Nile widzi mi sie jako przaśna szopka starszych panów, którzy zakopali sie po uszy w tym egipskim gównie i chcą w nim tkwić. Świeże masełko z biegiem czasu zjełczało.
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: NILE
No właśnie nie, brzmienie kastruję tę muzykę, a samym utworom brakuje jakiegoś zwornika: wyrazistych riffów przede wszystkim. Jest to takie na pół gwizdka,Plagueis pisze:I dokładnie to zrobił Nile na "At the Gate of Sethu". Nawet jeżeli komuś brzmienie nie odpowiada, nie może przecież powiedzieć, że płyta jakoś drastycznie odbiega poziomem od poprzedniczek, bo trochę rozmijałoby się to z prawdą. Choć gusta gustami...kenediusze pisze:Myślę, że nawet na gruncie oklepanej formuły da się wciąż nagrywać rzeczy na poziomie
Kwestia gustu poniekąd, ale ta płyta jest jednak poniżej tego co można od NILE wymagać. No moich oczekiwań nie spełnia :DNasum pisze:wszystko wydaje sie tutaj takie sflaczałe.
Goście wpadli w pułapkę którą sami na siebie zastawili, bo ta otoczka stanowi o tożsamości zespołu i jej odrzucenie to zaprzeczenie tego, co ich definiuje. Z kolei rozwijanie tej formuły od pewnego momentu jest nieszczególnie możliwe bo ona jest po prostu zbyt sztywna, wyczerpała się na trzecim albumie po którym nic już się nie da do niej nowego dołożyć. I nie dołożono. Więc mieli do wyboru albo ją odrzucić - i przestać być NILE które kochają fani, a to oznacza ryzyko straty zarobków :D - albo jej nie rozwijać i brnąć w egipskie gówno jak najgłębiej.Harlequin pisze:Teraz jakoś Nile widzi mi sie jako przaśna szopka starszych panów, którzy zakopali sie po uszy w tym egipskim gównie i chcą w nim tkwić.
Niech sobie brną, byle tylko nie zamienili się w karykaturę samych siebie, a ostatni album wskazuje że to może nastąpić. Czego bym sobie nie życzył, bo ich mimo wszystko lubię.
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME
You are just a
PART OF ME