Sineater pisze:
Ustawić muzyków w działającej fabryce, rozstroić instrumenty smyczkowe, kazać dętym grać na jakiś szalenie wysokich rejestrach i robić zgiełk, blasty na trójkącie i wyjdzie ciekawa płyta.
Wyszloby jakies pretensjonalne gowno w ramach tzw. "sztuki nowoczesnej". Instrumenty z filharmonii powinny byc nastrojone. To nie punk rock. Poza tym na sama mysl o czyms takim przychodza mi do glowy eksponaty z Centrum Pompidou.
A co do Mansona... nie wiem, może jestem zrażony, ale dla mnie jego muzyka to właśnie ten rock, który bym ustawił na dnie dna. Od spodu pukają tylko polskie wokalistki z radia, Coma, Hunter, Dżem, Radiohead, włoscy power metalowcy i grunge'owcy z Seattle... Wolę sobie posłuchać dowolnej kapeli aorowej z lat 80-tych.
Ja nawet nie jestem fanem Mansona. Znam w miare niezle tylko dwie jego plyty: Mechanical Animals i Holy Wood. Obie sa spoko, z zajebistymi momentami,ale nigdy mnie ten koles nie zachwycil jakos calosciowo. A wiec na ktorym metrze rowu marianskiego sie znajduje, nie bede wnikal. Wiem na pewno, ze jego jajcarski rock jest bez porownania lepszy, i po latach broni sie znacznie lepiej, niz to paskudne wsiurstwo i pseudo-folk/pseudo-symfonia serwowane na Nemesis Divina. Zreszta ktokolwiek liznal chociaz porzadnego folku skandynawskiego moze najwyzej parsknac smiechem sluchajac tych patatajcow. Wielka szkoda, bo na tej plycie sa znakomite riffy i doskonaly wokal. Klawisze sprawiaja jednak, ze nie da sie tego sluchac.
W tym swietle zdecydowanie wole rockowe wybryki typu KING, ktore zreszta i tak nie stanowia o charakterze nowych plyt Satyricon. Kazdy kto uczciwie podchodzi do tematu wie, ze kazda z plyt od Volcano wzwyz zawiera po jednym radiowym hiciorze, ktory wcale nie przeklada sie na reszte plyty.