Panicz Plastek ma kompleksy i małego siusiaka. W sumie to mi go szkoda, bo chyba nie potrafi cieszyć się życiem, tylko przegrywa życie na forum i pluje jadem. radziłbym się na niego nie powoływać.nicram pisze:^THISPlastek pisze:Czyli znowu - płyta dla wybitnych, wybranych, oświeconych słuchaczy, reszta nie rozumie bo muzyka za trudna. Czemu mnie to nie dziwi:)? Kurwa jacy wy jesteście żałośni i jakie macie wyjebiste kompleksy...
Argumenty ad personam są ogólnie mało skuteczne.
Francuskim, pomalowanym na różowo i w zielone kwiatki. Spytaj manieczek co można nim zrobić:-)))Kluczem wiolinowym, czy zwykłym GERDA?kenediusze pisze: Napięcie buduje rytm. RYTM. Rytm jest kluczem do tej muzyki.
Przeczytałeś co napisałem? Bo mam wrażenie, że nie; wszystko jest wytłumaczone. To że się nudzisz to nie moja wina, ani wina EoM. Jakoś są ludzie, którzy się przy tym nie nudzą, a ja nie jestem tu jedyny. Są ludzie, których nudzi Felini albo Bergman. Czy z tego wynika, że La Strada albo Siódma Pieczęć to słabe filmy? Litości. To nie jest merytoryczny zarzut.Jaka trudna? W tej wszechogarniającej pustocie nie ma nic trudnego. Naprawdę. Jedyną trudnością jest zdzierżenie nudy, którą te dźwięki wywołują.kenediusze pisze:Czy to zaleta, że EoM jest trudna w odbiorze? Tak. ta muzyka nie może nie być trudna, jeśli ma realizować swój podstawowy koncept, zawarty w tekstach,
Kolega nicram zapewne nie zauważył, że cały czas mowa jest o black metalu, a świętej pamięci DEATH, o ile mi wiadomo, grało jednak trochę co innego. The Sound Of Perservance to skądinąd bardzo fajna płyta, ale przepraszam bardzo, gdzie pomieszana rytmika ŚMIERCI i charakterystyczne riffy Schuldinera, które współistnieją na jednej płaszczyźnie, a gdzie wysunięta na przód sekcja KSM i sprowadzone w tło gitary? To nie jest takie samo podejście do gry. Gdzie chwytliwy Spirit Crusher, którego riffy można nucić przy goleniu, a gdzie skrzypiące rzężenie gitar w To Ashen Havens?nicram pisze: kenediusze napisał(a): A czy zaletą jest, że jest skoncentrowana na rytmie? Oczywiście, bo to coś nowego, a w każdym razie niespotykanego.
Bardzo ciekawe. A słyszał kolega Snikers taki album jak "The Sound of Perseverance"? Tam to jest dopiero koncentracja na rytmie...
Nie twierdzę, że któreś podejście jest lepsze, za to podejście KSM jest na pewno oryginalne na gruncie black metalu. Poza nim: można dyskutować. jak już powoływać się na przykłady poza blekmetalowe, to taka Obscura GORGUTS wydaje mi się bliższa EoM jeżeli chodzi o samo rozkładanie akcentów między sekcją a gitarami. Ale nie będę się przy tym za bardzo upierał/
Cóż, podobać Ci się nie musi, ale to jest z dupy zarzut, bo projektujesz swoje subiektywne odczucia na wartość albumu, która wykracza poza subiektywne odczucia; oczywiście subiektywności wyeliminować się nie da, ale na niej się świat nie kończy (zauważ, że ja staram się pisać o konkretach do których się nie odnosisz, a Ty - o swoich emocjach). W sumie to nie moja sprawa, zresztą już o tym pisałem wyżej.nicram pisze: kenediusze napisał(a):- jeszcze jedna zaleta, której może nie udało się dobrze wyłuszczyć wyżej: album epatuje ciężką, ponura, przytłaczającą atmosferą, pełną nihilizmu i rozpaczy.
Rozpacz mnie ogarnęła jak dzisiaj znów sobie puściłem tę płytę. Natomiast zajebistą rzeczą jest gdy się kończy. Wtedy moje serce ogarnia nieskrępowana blek metalem radość. :-)
Nigga, plz. Posłuchaj jeszcze raz tego Trendico, ale uważnie. Porównaj sobie obie płyty w świetle tego co było napisane wyżej. Poza tym nie twierdzę, że KSM funkcjonuje zupełnie poza jakimś kontekstem, jedno i drugie to jest granie w obrębie tzw religijnego black metalu, tyle tylko, że Trendico kopiuje wzorce (skądinąd nieźle), a nie potrafi ich złożyć w jedną, spójną, przemyślaną całość, która byłaby czymś więcej niż sumą zapożyczonych elementów. KSM tymczasem tego unika i ze znanych klocków układa coś, czego nie było, a jak to robi - czytaj co było wcześniej.nicram pisze: kenediusze napisał(a):
- i teraz dochodzimy do kolejnej kwestii. Czy EoM jest płyta unikalną. Tak. na gruncie polskim - bez cienia wątpliwości. Jeżeli ktoś uważa, że nie, to proszę mi pokazać coś, co będzie chociaż trochę podobne. Pod względem muzyki nie widzę NIC podobnego, co prezentowałoby podobny poziom.
Zaraz po EoM puściłem sobie Trendico Peste. Bardzo podobne granie, miejscami nawet nie do odróżnienia. Tylko, że Trendico nagrywało wcześniej niż KSM. I jak to tam z tą unikalnością? :-)
Właściwie tak sobie teraz myślę, że te wszystkie uwagi o nudzie, gównie i chujowym trendziarstwie pasują właśnie do Medico Peste. Tam te zarzuty potrafię zrozumieć (chociaż Tremendum Et Fascinans to fajna, ale mało porywająca pyta). Przy KSM nie.
Jedyne z czym mogę się zgodzić, to to, że użyte słowo "unikalny" jest mocne i mylące; niemniej jednak jestem zdania, że drugiego albumu tego typu nie ma, przynajmniej w ramach black metalu, bo o tym cały czas mowa.





