KRIEGSMASCHINE

Zasada tworzenia tematu - NAZWA ZESPOŁU + ewentualnie tytuł płyty lub inna treść jeżeli coś chcemy dodać.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
ODPOWIEDZ
Hollowman
w mackach Zła
Posty: 823
Rejestracja: 28-12-2010, 13:53
Lokalizacja: Warszawa

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 18:16

Czytasz ksywki a nie posty macieg, toż to użytkownik Baton
Awatar użytkownika
Plastek
zahartowany metalizator
Posty: 5009
Rejestracja: 29-08-2011, 10:58
Lokalizacja: Pot pod pachami
Kontakt:

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 18:27

kenediusze pisze:
Ten album jest unikalny,
To akurat 100% prawdy, ciężko znaleźć coś równie nudnego i pozbawionego wyrazu.
Ufoludku ufoludku zerżnij mnie. Ufoludku ufoludku zerżnij mnie. Zerżnij, zerżnij u-f-o-l-u-d-k-u mnie.
Jesteśmy Fisted Sister i lubimy się jebać!!!! Wyjebiemy nawet owcę!!!!
Wszyscy ręce w górę! Wszyscy ręce w górę!
Wolę kakaową dziurę!!
kenediusze
weteran forumowych bitew
Posty: 1568
Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
Lokalizacja: Electric Ladyland

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 18:54

maciek z klanu pisze: aha czyli witamy na forum kolejnego niezrozumianego przez plebejeuszy znawce gatunku. poznales ksm jak rozumiem z 2 lata temu? jak sie zrobil hype na mgwah?
Piszę tu od lutego 2008, czyli dłużej niż Ty :D
Plastek pisze:
kenediusze pisze:
Ten album jest unikalny,
To akurat 100% prawdy, ciężko znaleźć coś równie nudnego i pozbawionego wyrazu.
Powtarzam: panicz nie wziął dzisiaj leków, niech panicz zamilknie bo wezwę sanitariuszy.
Baton na tropach Yeti

You are just a
PART OF ME
Awatar użytkownika
nicram
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12901
Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
Lokalizacja: Litzmannstadt

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 19:32

Panicz Batone wygląda na to, że leków wziął aż nadto i przez to jego osąd na EoM jest niezgodny z rzeczywistością. Nie mam jednak zamiaru wzywać sanitariuszy, wezwę Sybira. SYYYYYYYYYBBBBBBBBIIIIIR przybywaj, jest pacjent...;-)
all the monsters will break your heart
Awatar użytkownika
Sybir
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11450
Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
Lokalizacja: Voivodowice

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 19:39

Przecież się nie rozerwę - do kolejki! :D
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
Awatar użytkownika
nicram
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12901
Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
Lokalizacja: Litzmannstadt

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 19:47

TAK JEST! :-D
all the monsters will break your heart
Awatar użytkownika
Sybir
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11450
Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
Lokalizacja: Voivodowice

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 19:52

Ostrzegam, że na NFZ nie wciśnie się NIKT! :D
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
Awatar użytkownika
nicram
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12901
Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
Lokalizacja: Litzmannstadt

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 19:54

Damy radę. Kolega Baton jest bogaty, wszak jest Paniczem, poza tym liczy na forumową zniżkę u bdb kolegi. :-)
all the monsters will break your heart
kenediusze
weteran forumowych bitew
Posty: 1568
Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
Lokalizacja: Electric Ladyland

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 19:55

Ja jestem chętny tylko na kolejkę górską, a jak do lekarza to niech Plastek stoi.
Bogaty jestem duchem, poza tym żywię się wyłącznie omastą z cebuli.

Ktoś z was jest w stanie merytorycznie wykazać, że to jest słaby album, nie odwołując się do czysto subiektywnych, oklepanych jak prącie manieczek frazesów typu "nudne, niesłuchalne gówno"? Wiadomo, że trudno oceniać muzykę czysto obiektywnie, ale mimo wszystko.
Boże, że mi się chce.
Baton na tropach Yeti

You are just a
PART OF ME
Awatar użytkownika
Sybir
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11450
Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
Lokalizacja: Voivodowice

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 20:07

Jeśli o mnie chodzi, to nie mam w zasadzie nic ani do EoM, ani WHTN - poza tym, że po dłuższej przerwie średnio pamiętam te albumy (o ile można traktować to w kategorii zarzutu). Generalnie, oba albumy na plus.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
Awatar użytkownika
Biały
w mackach Zła
Posty: 734
Rejestracja: 17-06-2012, 10:17

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 20:26

kenediusze pisze: Ktoś z was jest w stanie merytorycznie wykazać, że to jest słaby album, nie odwołując się do czysto subiektywnych, oklepanych jak prącie manieczek frazesów typu "nudne, niesłuchalne gówno"?
to może sam to zrobisz tylko w odwrotnym kierunku, bo póki co napisałeś tylko, że jest to album unikalny, trudny, ponadczasowy, ble ble, a to argumenty pokroju "nudne, niesłuchalne gówno" - więc nie dziw się, że merytorycznie ludzie nawiązują do poziomu, który sam narzuciłeś jednocześnie go krytykując
Awatar użytkownika
WaszJudasz
zahartowany metalizator
Posty: 3569
Rejestracja: 16-11-2010, 13:18

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 21:50

No jest unikalny, bo nikt wcześniej tak u nas nie zagrał.
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
kenediusze
weteran forumowych bitew
Posty: 1568
Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
Lokalizacja: Electric Ladyland

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 21:52

Biały pisze:
kenediusze pisze: Ktoś z was jest w stanie merytorycznie wykazać, że to jest słaby album, nie odwołując się do czysto subiektywnych, oklepanych jak prącie manieczek frazesów typu "nudne, niesłuchalne gówno"?
to może sam to zrobisz tylko w odwrotnym kierunku, bo póki co napisałeś tylko, że jest to album unikalny, trudny, ponadczasowy, ble ble, a to argumenty pokroju "nudne, niesłuchalne gówno" - więc nie dziw się, że merytorycznie ludzie nawiązują do poziomu, który sam narzuciłeś jednocześnie go krytykując
Ja się niczemu nie dziwię. Ok, wypunktuję, żeby było łatwiej:

- bębny. To chyba nie podlega dyskusji, tego się nie da nie słyszeć, szczególnie jeśli porównamy EoM i jakieś inne blekmetale. jazzowa finezja to nie jest, ale Darkside prezentuje piękną, techniczną, złożoną grę, cała masę niebanalnego walenia w garnki itp. Tego się z przyjemnością słucha, a jeśli to nie jest zaleta, to nie wiem co w takim razie.

- rozszerzając punkt poprzedni: album kipi od pomysłów, całej masy różnorodnych riffów, które uzupełniają bębny. Upraszczając, na tej płycie się po prostu bardzo dużo dzieje. I są to rzeczy ciekawe, bo KSm prezentuje dużo niestandardowych pomysłów - już samo odwrócenie klasycznego schematu "gitara prowadzi, sekcja rytmiczna nabija rytm" jest czymś co zwraca uwagę. Bogactwo i mnogość pomysłów to nie zawsze jest zaleta, bo w bm często atutem jest właśnie minimalizm.

- złożoność tej muzyki nie przesłania czegoś innego: spójności treści i formy. KSM zaprezentowało bardzo kompleksową wizję muzyczną. Tu nie ma epatowania zawijasami, tylko się wszystko ładnie trzyma kupy. Zakładamy granie muzyki złożonej, pełnej matematycznych patentów, ale to jest podporządkowane tak czy owak pewnemu nadrzędnemu spoiwu, jakim jest bardzo charakterystyczna, bardzo ponura atmosfera, którą uzupełniają teksty i grafiki w booklecie. W skrócie: muzyka jest podporządkowana konceptowi. A to jest wielka zaleta, bo wykraczamy poza ładne (albo brzydkie, bo bm zwykle jest brzydki) melodyjki w stronę czegoś ambitniejszego.

- to jest jednolita płyta. Wróć: ona nawet nie jest jednolita. Ona jest monolityczna. Mam wrażenie, że podział na poszczególne utwory utrudnia niektórym jej odbiór. To nie jest zbiór piosenek, tylko jedna, długa kompozycja. I to słychać - przejścia między utworami są w zasadzie niezauważalne, wszystko przechodzi w siebie płynnie, od kościelnego wstępu po utwór tytułowy, który pięknie zamyka całość. Czy to jest zaleta? No oczywiście, że tak, bo nie oceniamy poszczególnych utworów, tylko cały album.

- kolejna zaleta: wokale Mikołaja. Tu się odwołuję do subiektywności mocno, ale no kurwa, ten facet robi fenomenalną robotę, to nie jest jakies śmieszne skrzeczenie tylko autentycznie przerażające ryki.

- no dobrze, ale może kogoś to nie rusza i się nudzi. A ja na to, że nie każda muzyka musi być łatwa w odbiorze. Enemy Of Man jest w odbiorze trudna. Dlaczego? Bo, po pierwsze, to jest muzyka którą chłonie się nie tylko uszami, ona nie ma sensu jeżeli ją odrzemy z kontekstu pozamuzycznego (teksty+grafiki, w uproszczeniu). Po drugie, bo to nie jest muzyka ładna ani melodyjna. Jest skoncentrowana na sprawach rytmicznych; rytmika mniej się rzuca w uszy niż gitarowe melodyjki. Gitara sobie pląsa i gra bardziej przestrzennie, raczej uzupełniając nastrój, niż budując napięcie. Napięcie buduje rytm. RYTM. Rytm jest kluczem do tej muzyki. Czy to zaleta, że EoM jest trudna w odbiorze? Tak. ta muzyka nie może nie być trudna, jeśli ma realizować swój podstawowy koncept, zawarty w tekstach, proszę sobie poczytać i porozkminiać. jak ktoś wymaga, żebby muzyka była łatwa w odbiorze to spoko, ale moim zdaniem to jest b ardzo płytkie podejście do sprawy, bez próby zrozumienia zjawiska z którym się obcuje. A czy zaletą jest, że jest skoncentrowana na rytmie? Oczywiście, bo to coś nowego, a w każdym razie niespotykanego.

- jeszcze jedna zaleta, której może nie udało się dobrze wyłuszczyć wyżej: album epatuje ciężką, ponura, przytłaczającą atmosferą, pełną nihilizmu i rozpaczy. To nie jest wada przecież, black metal chyba taki ma właśnie być? podejrzewam, że niewrażliwośc na ten aspekt EoM może wynikać z ogólnej niewrażliwości estetycznej, niechęci do zgłębienia czegoś co na pierwszy rzut uchem jest odpychające, albo wręcz z powodu wypalenia organów słuchowych przez nałogowe słuchanie trzecioligowych klonów BLASPHEMY.

- i teraz dochodzimy do kolejnej kwestii. Czy EoM jest płyta unikalną. Tak. na gruncie polskim - bez cienia wątpliwości. Jeżeli ktoś uważa, że nie, to proszę mi pokazać coś, co będzie chociaż trochę podobne. Pod względem muzyki nie widzę NIC podobnego, co prezentowałoby podobny poziom. To nie jest prymitywne granie. Takiego albumu nie nagrałaby banda pryszczatych kuców którzy nie wiedzą czym się rózni struna E od gryfu gitary. Nie wiem, jak można tego nie słyszeć. Co do konceptu: no EoM wpisuje się jakoś w trend religijny, co dla jakiegoś Plastka jest zapewne wystarczającym powodem, żeby wyrzucić tę płytę do kosza, ale z faktu, że istnieje ona w jakimś szerokim kontekście muzycznym nie wynika, że jest słaba, czy nieciekawa. Przeciwnie, pokazuje że na gruncie pewnej trochę już oklepanej konwencji można zrobić coś interesującego. Bo, tak szczerze, czy w tzw zagranicznym black metalu słyszeliście coś podobnego? Jasne, dysonanse, matematyka, technika, DsO i te sprawy, ale nie ma mowy o kopiowaniu. To jest album oryginalny. Wysoce oryginalny. A to też jest zaleta, bo świadczy o jakiejś indywidualności muzyków i ich pomyśle na granie.

I tak, jestem przekonany, że ten album powinien być częścią kanonu. Jeżeli się nie stanie, to pewnie dlatego, że on jest dla wielu fanów metalu prawdopodobnie zbyt trudny. Nie chcę się tu kreować na jakiegoś wielkiego oświeconego konesera, bo już tu tacy byli i gówno z tego wynikało, ale czytam te posty i mam poważny dysonans poznawczy, bo to się nie zgrywa zupełnie z tym co słyszę. A słyszę coś co się najbidniej łapie na ocenę 9/10.

Dobra, dałoby się to skrócić i streścić, albo wyłożyć jaśniej, ale już mi się nie chce, byłem dzisiaj na nieprzyjemnym lekarskim badaniu i nie powinienem się za bardzo podniecać. Zarzuty o tym, że tern album jest nudny do mnie nie trafiają, bo ja tam nudy nie słyszę, za to słyszę przemyślane, ambitne dzieło stworzone przez bardzo dojrzałych muzyków. To w zasadzie jest oczywiste na pierwszy rzut ucha. A przytoczony tu gdzieś argument, że album wielkiego odzewu na świecie nie wywołał jest, przepraszam bardzo, śmieszny. Jakie to ma znaczenie dla samej muzyki? Czy z tego wynika, że 50 Twarzy Greya to jest wielka literatura? No bez jaj.

Wasza kolej. Ja idę po piwo i chrupki, ale przypuszczam, że nikomu nie będzie się nic chciało odpisać, bo nawet tej płyty nie próbowaliście zrozumieć.

PS: Plastek, jakby co to się nie produkuj, wrzuciłem twoje wydzieliny na listę ignorowanych, więc zostaw sobie trochę energii na tyranie fanów nowego Mayhem.
Baton na tropach Yeti

You are just a
PART OF ME
Awatar użytkownika
brb
postuje jak opętany!
Posty: 474
Rejestracja: 10-03-2008, 23:38
Lokalizacja: Łódź

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 22:19

+1
Awatar użytkownika
Riven
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16717
Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
Lokalizacja: behind the crooked cross
Kontakt:

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 22:36

+2, props dla Batona ze mu się chciało. W zasadzie tak to właśnie wygląda.
this is a land of wolves now
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: KRIEGSMASCHINE

03-09-2014, 23:52

No w obrębie sceny BM jest to dość oryginalna płyta (głównie ze względu na partie bębnów), ale czy ta oryginalność sprawia, że dobrze się tego słucha? Ja powiem, że tak, choć z początku mnie te bębny straszliwie irytowały (nie tak bardzo jak na ostatniej płycie Mgły, ale jednak). W każdym razie można "EoM" lubić lub nie, ale stwierdzenie, że jest to "unikalny" album nie jest według mnie dalekie od prawdy.
kenediusze pisze:A przytoczony tu gdzieś argument, że album wielkiego odzewu na świecie nie wywołał jest, przepraszam bardzo, śmieszny. Jakie to ma znaczenie dla samej muzyki? Czy z tego wynika, że 50 Twarzy Greya to jest wielka literatura? No bez jaj.
A ja myślę, że to jest fundamentalna kwestia i ma dla samej muzyki (i szeroko pojętej sztuki w ogóle) ogromne znaczenie. Inna sprawa to subiektywna ocena i tutaj mogę powiedzieć, że (według mnie) o wiele gorsza niż KSM płyta Mgły wywołała na świecie znacznie większy odzew. Przypuszczam więc, że jest obiektywnie lepsza, ale dla mnie jako słuchacza nie ma to większego znaczenia ;)
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: KRIEGSMASCHINE

04-09-2014, 00:02

kenediusze pisze: Ja się niczemu nie dziwię. Ok, wypunktuję, żeby było łatwiej:

- bębny. To chyba nie podlega dyskusji, tego się nie da nie słyszeć, szczególnie jeśli porównamy EoM i jakieś inne blekmetale. jazzowa finezja to nie jest, ale Darkside prezentuje piękną, techniczną, złożoną grę, cała masę niebanalnego walenia w garnki itp. Tego się z przyjemnością słucha, a jeśli to nie jest zaleta, to nie wiem co w takim razie.

- rozszerzając punkt poprzedni: album kipi od pomysłów, całej masy różnorodnych riffów, które uzupełniają bębny. Upraszczając, na tej płycie się po prostu bardzo dużo dzieje. I są to rzeczy ciekawe, bo KSm prezentuje dużo niestandardowych pomysłów - już samo odwrócenie klasycznego schematu "gitara prowadzi, sekcja rytmiczna nabija rytm" jest czymś co zwraca uwagę. Bogactwo i mnogość pomysłów to nie zawsze jest zaleta, bo w bm często atutem jest właśnie minimalizm.

- złożoność tej muzyki nie przesłania czegoś innego: spójności treści i formy. KSM zaprezentowało bardzo kompleksową wizję muzyczną. Tu nie ma epatowania zawijasami, tylko się wszystko ładnie trzyma kupy. Zakładamy granie muzyki złożonej, pełnej matematycznych patentów, ale to jest podporządkowane tak czy owak pewnemu nadrzędnemu spoiwu, jakim jest bardzo charakterystyczna, bardzo ponura atmosfera, którą uzupełniają teksty i grafiki w booklecie. W skrócie: muzyka jest podporządkowana konceptowi. A to jest wielka zaleta, bo wykraczamy poza ładne (albo brzydkie, bo bm zwykle jest brzydki) melodyjki w stronę czegoś ambitniejszego.

- to jest jednolita płyta. Wróć: ona nawet nie jest jednolita. Ona jest monolityczna. Mam wrażenie, że podział na poszczególne utwory utrudnia niektórym jej odbiór. To nie jest zbiór piosenek, tylko jedna, długa kompozycja. I to słychać - przejścia między utworami są w zasadzie niezauważalne, wszystko przechodzi w siebie płynnie, od kościelnego wstępu po utwór tytułowy, który pięknie zamyka całość. Czy to jest zaleta? No oczywiście, że tak, bo nie oceniamy poszczególnych utworów, tylko cały album.

- kolejna zaleta: wokale Mikołaja. Tu się odwołuję do subiektywności mocno, ale no kurwa, ten facet robi fenomenalną robotę, to nie jest jakies śmieszne skrzeczenie tylko autentycznie przerażające ryki.

- no dobrze, ale może kogoś to nie rusza i się nudzi. A ja na to, że nie każda muzyka musi być łatwa w odbiorze. Enemy Of Man jest w odbiorze trudna. Dlaczego? Bo, po pierwsze, to jest muzyka którą chłonie się nie tylko uszami, ona nie ma sensu jeżeli ją odrzemy z kontekstu pozamuzycznego (teksty+grafiki, w uproszczeniu). Po drugie, bo to nie jest muzyka ładna ani melodyjna. Jest skoncentrowana na sprawach rytmicznych; rytmika mniej się rzuca w uszy niż gitarowe melodyjki. Gitara sobie pląsa i gra bardziej przestrzennie, raczej uzupełniając nastrój, niż budując napięcie. Napięcie buduje rytm. RYTM. Rytm jest kluczem do tej muzyki. Czy to zaleta, że EoM jest trudna w odbiorze? Tak. ta muzyka nie może nie być trudna, jeśli ma realizować swój podstawowy koncept, zawarty w tekstach, proszę sobie poczytać i porozkminiać. jak ktoś wymaga, żebby muzyka była łatwa w odbiorze to spoko, ale moim zdaniem to jest b ardzo płytkie podejście do sprawy, bez próby zrozumienia zjawiska z którym się obcuje. A czy zaletą jest, że jest skoncentrowana na rytmie? Oczywiście, bo to coś nowego, a w każdym razie niespotykanego.

- jeszcze jedna zaleta, której może nie udało się dobrze wyłuszczyć wyżej: album epatuje ciężką, ponura, przytłaczającą atmosferą, pełną nihilizmu i rozpaczy. To nie jest wada przecież, black metal chyba taki ma właśnie być? podejrzewam, że niewrażliwośc na ten aspekt EoM może wynikać z ogólnej niewrażliwości estetycznej, niechęci do zgłębienia czegoś co na pierwszy rzut uchem jest odpychające, albo wręcz z powodu wypalenia organów słuchowych przez nałogowe słuchanie trzecioligowych klonów BLASPHEMY.

- i teraz dochodzimy do kolejnej kwestii. Czy EoM jest płyta unikalną. Tak. na gruncie polskim - bez cienia wątpliwości. Jeżeli ktoś uważa, że nie, to proszę mi pokazać coś, co będzie chociaż trochę podobne. Pod względem muzyki nie widzę NIC podobnego, co prezentowałoby podobny poziom. To nie jest prymitywne granie. Takiego albumu nie nagrałaby banda pryszczatych kuców którzy nie wiedzą czym się rózni struna E od gryfu gitary. Nie wiem, jak można tego nie słyszeć. Co do konceptu: no EoM wpisuje się jakoś w trend religijny, co dla jakiegoś Plastka jest zapewne wystarczającym powodem, żeby wyrzucić tę płytę do kosza, ale z faktu, że istnieje ona w jakimś szerokim kontekście muzycznym nie wynika, że jest słaba, czy nieciekawa. Przeciwnie, pokazuje że na gruncie pewnej trochę już oklepanej konwencji można zrobić coś interesującego. Bo, tak szczerze, czy w tzw zagranicznym black metalu słyszeliście coś podobnego? Jasne, dysonanse, matematyka, technika, DsO i te sprawy, ale nie ma mowy o kopiowaniu. To jest album oryginalny. Wysoce oryginalny. A to też jest zaleta, bo świadczy o jakiejś indywidualności muzyków i ich pomyśle na granie.

I tak, jestem przekonany, że ten album powinien być częścią kanonu. Jeżeli się nie stanie, to pewnie dlatego, że on jest dla wielu fanów metalu prawdopodobnie zbyt trudny. Nie chcę się tu kreować na jakiegoś wielkiego oświeconego konesera, bo już tu tacy byli i gówno z tego wynikało, ale czytam te posty i mam poważny dysonans poznawczy, bo to się nie zgrywa zupełnie z tym co słyszę. A słyszę coś co się najbidniej łapie na ocenę 9/10.

Dobra, dałoby się to skrócić i streścić, albo wyłożyć jaśniej, ale już mi się nie chce, byłem dzisiaj na nieprzyjemnym lekarskim badaniu i nie powinienem się za bardzo podniecać. Zarzuty o tym, że tern album jest nudny do mnie nie trafiają, bo ja tam nudy nie słyszę, za to słyszę przemyślane, ambitne dzieło stworzone przez bardzo dojrzałych muzyków. To w zasadzie jest oczywiste na pierwszy rzut ucha. A przytoczony tu gdzieś argument, że album wielkiego odzewu na świecie nie wywołał jest, przepraszam bardzo, śmieszny. Jakie to ma znaczenie dla samej muzyki? Czy z tego wynika, że 50 Twarzy Greya to jest wielka literatura? No bez jaj.

Wasza kolej. Ja idę po piwo i chrupki, ale przypuszczam, że nikomu nie będzie się nic chciało odpisać, bo nawet tej płyty nie próbowaliście zrozumieć.

PS: Plastek, jakby co to się nie produkuj, wrzuciłem twoje wydzieliny na listę ignorowanych, więc zostaw sobie trochę energii na tyranie fanów nowego Mayhem.
Szkoda, że nie ma więcej podobnych użytkowników tego forum. Miło poczytać, jak ktoś z pasją broni swoich poglądów i jeszcze wypowiada się merytorycznie. Aż mi się zachciało posłuchać tej płyty. Takie Plastki mogą Batonowi buty pucować... albo berło ;)
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: KRIEGSMASCHINE

04-09-2014, 00:37

kenediusze pisze:(...)]- no dobrze, ale może kogoś to nie rusza i się nudzi. A ja na to, że nie każda muzyka musi być łatwa w odbiorze. Enemy Of Man jest w odbiorze trudna. Dlaczego? Bo, po pierwsze, to jest muzyka którą chłonie się nie tylko uszami, ona nie ma sensu jeżeli ją odrzemy z kontekstu pozamuzycznego (teksty+grafiki, w uproszczeniu). Po drugie, bo to nie jest muzyka ładna ani melodyjna. Jest skoncentrowana na sprawach rytmicznych; rytmika mniej się rzuca w uszy niż gitarowe melodyjki. Gitara sobie pląsa i gra bardziej przestrzennie, raczej uzupełniając nastrój, niż budując napięcie. Napięcie buduje rytm. RYTM. Rytm jest kluczem do tej muzyki. Czy to zaleta, że EoM jest trudna w odbiorze? Tak. ta muzyka nie może nie być trudna, jeśli ma realizować swój podstawowy koncept, zawarty w tekstach, proszę sobie poczytać i porozkminiać. jak ktoś wymaga, żebby muzyka była łatwa w odbiorze to spoko, ale moim zdaniem to jest b ardzo płytkie podejście do sprawy, bez próby zrozumienia zjawiska z którym się obcuje. A czy zaletą jest, że jest skoncentrowana na rytmie? Oczywiście, bo to coś nowego, a w każdym razie niespotykanego.

(...)

Dobra, dałoby się to skrócić i streścić, albo wyłożyć jaśniej, ale już mi się nie chce, byłem dzisiaj na nieprzyjemnym lekarskim badaniu i nie powinienem się za bardzo podniecać. Zarzuty o tym, że tern album jest nudny do mnie nie trafiają, bo ja tam nudy nie słyszę, za to słyszę przemyślane, ambitne dzieło stworzone przez bardzo dojrzałych muzyków. To w zasadzie jest oczywiste na pierwszy rzut ucha. A przytoczony tu gdzieś argument, że album wielkiego odzewu na świecie nie wywołał jest, przepraszam bardzo, śmieszny. Jakie to ma znaczenie dla samej muzyki? Czy z tego wynika, że 50 Twarzy Greya to jest wielka literatura? No bez jaj.
(...)
Pierwszy akapit wydrukować i oprawić w ramki. Właśnie dlatego konceptu "odwrócenia" rytmu i wykonania w taki sposób warto się tą płytą pomęczyć. Jest to po prostu świetne. Ja przynajmniej nie znam za dużo płyt, które w ten sposób odwróciły przyjęte zwyczajowo dla danych instrumentów role.

Co do drugiego akapitu to radzę uważać. Zaraz pojawi się Kraft i koledze będzie chciał udowodnić, że jest inaczej.
The madness and the damage done.
Awatar użytkownika
Plastek
zahartowany metalizator
Posty: 5009
Rejestracja: 29-08-2011, 10:58
Lokalizacja: Pot pod pachami
Kontakt:

Re: KRIEGSMASCHINE

04-09-2014, 08:09

Czyli znowu - płyta dla wybitnych, wybranych, oświeconych słuchaczy, reszta nie rozumie bo muzyka za trudna. Czemu mnie to nie dziwi:)? Kurwa jacy wy jesteście żałośni i jakie macie wyjebiste kompleksy...
Ufoludku ufoludku zerżnij mnie. Ufoludku ufoludku zerżnij mnie. Zerżnij, zerżnij u-f-o-l-u-d-k-u mnie.
Jesteśmy Fisted Sister i lubimy się jebać!!!! Wyjebiemy nawet owcę!!!!
Wszyscy ręce w górę! Wszyscy ręce w górę!
Wolę kakaową dziurę!!
Awatar użytkownika
nicram
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12901
Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
Lokalizacja: Litzmannstadt

Re: KRIEGSMASCHINE

04-09-2014, 08:24

Plastek pisze:Czyli znowu - płyta dla wybitnych, wybranych, oświeconych słuchaczy, reszta nie rozumie bo muzyka za trudna. Czemu mnie to nie dziwi:)? Kurwa jacy wy jesteście żałośni i jakie macie wyjebiste kompleksy...
^THIS
kenediusze pisze: Napięcie buduje rytm. RYTM. Rytm jest kluczem do tej muzyki.
Kluczem wiolinowym, czy zwykłym GERDA?

kenediusze pisze:Czy to zaleta, że EoM jest trudna w odbiorze? Tak. ta muzyka nie może nie być trudna, jeśli ma realizować swój podstawowy koncept, zawarty w tekstach,
Jaka trudna? W tej wszechogarniającej pustocie nie ma nic trudnego. Naprawdę. Jedyną trudnością jest zdzierżenie nudy, którą te dźwięki wywołują.
kenediusze pisze: A czy zaletą jest, że jest skoncentrowana na rytmie? Oczywiście, bo to coś nowego, a w każdym razie niespotykanego.
Bardzo ciekawe. A słyszał kolega Snikers taki album jak "The Sound of Perseverance"? Tam to jest dopiero koncentracja na rytmie...

kenediusze pisze:- jeszcze jedna zaleta, której może nie udało się dobrze wyłuszczyć wyżej: album epatuje ciężką, ponura, przytłaczającą atmosferą, pełną nihilizmu i rozpaczy.
Rozpacz mnie ogarnęła jak dzisiaj znów sobie puściłem tę płytę. Natomiast zajebistą rzeczą jest gdy się kończy. Wtedy moje serce ogarnia nieskrępowana blek metalem radość. :-)


kenediusze pisze:
- i teraz dochodzimy do kolejnej kwestii. Czy EoM jest płyta unikalną. Tak. na gruncie polskim - bez cienia wątpliwości. Jeżeli ktoś uważa, że nie, to proszę mi pokazać coś, co będzie chociaż trochę podobne. Pod względem muzyki nie widzę NIC podobnego, co prezentowałoby podobny poziom.
Zaraz po EoM puściłem sobie Trendico Peste. Bardzo podobne granie, miejscami nawet nie do odróżnienia. Tylko, że Trendico nagrywało wcześniej niż KSM. I jak to tam z tą unikalnością? :-)
all the monsters will break your heart
ODPOWIEDZ