ORIGIN

[Nasum]

Przeczuwam, że w tym stylu swoje trzy grosze może dorzucić jeszcze Gorgasm, który też wydał nowy album.

[dr Kill]

Mi też podoba się nowy Origin. Jeszcze się mocno nie wsłuchałem, ale zapadło mi w pamięć parę momentów. Zawsze ich miałem za kapelę trochę bez wyrazu. Co prawda swego czasu "Antithesis" mi się podobała, ale jak ją zarzuciłem, tak do niej nie wróciłem. Tutaj może być inaczej, czas pokaże. Jak na razie faworytem jest ostatni kawałek.

[Nasum]

Więc podejrzewam że najnowsza tak szybko nie wyjdzie, a jeżeli już, to chętnie po jakimś czasie nie słuchania powróci do odtwarzacza. Ta muzyka po prostu kipi dobrymi pomysłami, świetną produkcją, i ma to do siebie, że cholernie szybko wpada w pamięć. Po kilku odsłuchach człowiek jest już w stanie sobie zanucić te piosenki podczas porannego golenia. Niemniej czekam z niecierpliwością na nowy Gorgasm, fajnie jeżeli pojawi się konkurencja do miana albumu roku.

[ramonoth]

Jak dotąd do miana płyty roku kandyduje nowy album SHEER TERROR i właśnie ORIGIN. Obydwu nie jestem w stanie odstawić na dłużej niż jeden dzień i każdy odsłuch daje mi tyle samo przyjemności. Wszystko już właściwie napisano - świetna produkcja, pomysłowość, dobrze rozumiana chwytliwość, duch grindcore unoszący się nad całością, ja dorzucę jeszcze optymalny czas trwania płyty z tego rodzaju muzyką.

[ultravox]

Zachęciłeś mnie tą wzmianka o Sheer Terror. Co prawda dobrze znam tylko ich pierwszy album, ale może będzie to dobra muzyka na tę porę roku ;) Co do Origin, to znów wyszła im fajna, energetyczna płyta. Szczególnie otwierający numer dewastuje jak trzeba.

[ramonoth]

Zachęciłeś mnie tą wzmianka o Sheer Terror. Co prawda dobrze znam tylko ich pierwszy album, ale może będzie to dobra muzyka na tę porę roku ;) Co do Origin, to znów wyszła im fajna, energetyczna płyta. Szczególnie otwierający numer dewastuje jak trzeba.

Jeśli chodzi o SHEER TERROR, to do tej pory moja ulubiona była "Love Songs For The Unloved", ale ta z tego roku niebezpiecznie jej zagraża :)

[KAKAESIAK]

najlpesza to Just Cant' Hate Enough bez dwóch zdań tą nową muszę koniecznie obadać, bo dużo pozytywnych opinii słychać

[Nasum]

Jak dotąd do miana płyty roku kandyduje nowy album SHEER TERROR i właśnie ORIGIN. Obydwu nie jestem w stanie odstawić na dłużej niż jeden dzień i każdy odsłuch daje mi tyle samo przyjemności. Wszystko już właściwie napisano - świetna produkcja, pomysłowość, dobrze rozumiana chwytliwość, duch grindcore unoszący się nad całością, ja dorzucę jeszcze optymalny czas trwania płyty z tego rodzaju muzyką.

Nie znam SHEER TERROR ale jeśli chodzi o bohaterów tego tematu, to pełna zgoda. Murowany numer jeden tego roku, do końca jeszcze trochę zostało, ale podejrzewam że trudno będzie komuś to przeskoczyć.

[ramonoth]

No i znowu, tydzień przerwy, ponowny odsłuch nowej płyty i znowu gacie obsrane. Doskonałe połączenie solidnego pierdolnięcia z wlasciwie rozumianym hiciarstwem. Nie umiem się zdecydować co jest do tej pory płytą roku, ORIGIN ostro walczy z NAUSEA i SHEER TERROR, a MASTODON zazdrośnie zerka z czwartego miejsca.

[Plastek]

Origin jest zajebisty, ale Sheer Terror rozdał karty.

[ultravox]

No niezły ten Sheer Terror, nawet w paru momentach przypomniał mi sie ich debiut. Ale ten nowy Origin, nie wiem jak oni to robią, to chyba najczęściej przeze mnie słuchana płyta ostatnimi czasy.

[Harlequin]

najlpesza to Just Cant' Hate Enough bez dwóch zdań tą nową muszę koniecznie obadać, bo dużo pozytywnych opinii słychać

Podzielam zdanie, choć nowej nie słyszałem.

[Drone]

Bardzo dobry ten nowy ORIGIN. Mocno urozmaicili swoją muzykę w stosunku do poprzednich albumów, to już nie tylko obłędny wyścig blastów, jest groove i drive!

[ultravox]

No moim zdaniem już na poprzedniej płycie tak było.

[Drone]

Musiałbym sobie odświeżyć, ale nie pamiętam aż takich urozmaiceń.

[ultravox]

Wydaje mi się, że te dwie płyty nieszczególnie się od siebie różnią. No, może ten jeden kawałek z nowej płyty utrzymany w takiej lekko dischargowej estetyce trochę odbiega od całości, ale poza tym odbieram ten album jako kontynuację poprzedniego.

[Nasum]

Wydaje mi się, że te dwie płyty nieszczególnie się od siebie różnią. No, może ten jeden kawałek z nowej płyty utrzymany w takiej lekko dischargowej estetyce trochę odbiega od całości, ale poza tym odbieram ten album jako kontynuację poprzedniego.

Nieszczególnie to może za mocno powiedziane, pierwsze skojarzenie na takie okreslenie to to, że najnowsza płyta jest kalką poprzedniej. Omnipresent to oczywiście kontynuacja pomysłów i rozwiązań z poprzedniego albumu, to utrzymanie rozpoznawalnego stylu z kilkoma nowymi elementami, jak chociażby wzmiankowany utwór. Poza tym to dla mnie płyta roku.

[ultravox]

Nawet gdyby uznać, że jest kalką poprzedniej, to nie jest to moim zdaniem wada. Nie wymagam od zespołów, żeby każda ich płyta była inna. Fakt nagrywania podobnych stylistycznie płyt jest problemem tylko wtedy, gdy znajdują się na nich słabe utwory. Tutaj nie ma mowy o czymś takim, ta muzyka masakruje.

[Nasum]

W sumie mi to nie przeszkadza, chciałem tylko aby ludzie którzy jeszcze tego albumu nie słyszeli, zechcieli po niego sięgnąć, bo taj jak mówisz - muzyka na tym krążku masakruje, szkoda gdyby miał przejść niezauważony. To jeden z najmocniejszych strzałów tego roku, co do tego nie mam nawet cienia wątpliwości.

[ultravox]

Oczywiście, że tak. Ja kocham tę płytę całym sercem :)