Gdzie pracujecie

[krz63]

Sie nie ma co śmiać. Praca w banku to najgorsze co może być. Jak poszedłem do roboty w Banku Handlowym (było to zaraz po tym jak wykupił go Citi, ale jeszcze przed tym niż zdążył jakiekolwiek rządy w nim wprowadzić), to robota była fantastyczna. Konkretne pieniądze, praca przyjemna, nawet jak się przemęczałem i zostawałem po godzinach, to wiedziałem, że każdą mi zapłacą. Ponadto bardzo doświadczony zespół, dobrze wynagradzany i kompetentny oraz zaangrażowany w pracę.
Kończyłem swoją karierę w tym samym miejscu ale jako pracownik citi i zarabiałem połowę tego co na początku swojej kariery zawodowej, praca po chuju, wiele osób czuło, że robi coś totalnie bezsensownego, w pewnym momencie przestałem nawet wykonywać lwią część swojej pracy, a nikt się nie skapował. Jak zostawało się po godzinach (a nie miałeś wpłytu na to, że klient wlazł 5 minut przez zamknięciem oddziału i wpłacał 300 tysi, jako skarbnik musiałem rozliczyć później kasjera) to oczywiście nikt nie płacił, bo samemu źle się organizowało czas. Jak kiedyś rozwaliłem służbowe auto bez AC, to wszyscy mieli to w dupie, jak za czasów Citi bank z mojej winy stracił kilkanaście dolarów (!!!), to przez parę tygodni się tłumaczyłem. To jeszcze nic. Kolega, który miał za zadanie sprzedaż produktów kierowanych do małych firm, które były wówczas najgorsze na rynku, musiał gęsto się tłumaczyć dlaczego idzie mu tak źle. Gdybym teraz miał wybierać pracę w banku bądź w spożywczaku na kasie, wyvrałbym to drugie. Nawet kasa pewnie podobna.

[Nasum]

Tak a propo pracy w banku czy innej korporacji. Nie wiem czy wszyscy kojarzycie Dilberta - taki komiks o pracowniku pewnej wyimaginowanej korporacji o dość dużym stopniu hermetycznego humoru, zawsze jest publikowany w dodatku praca w Gazecie Wyborczej. Kumpel pracował właśnie w jakiejś korporacji i jak tylko wpadł mu w ręce kolejny odcinek zaśmiewał sie do rozpuku. Mnie śmieszył średnio, więc kiedyś zapytałem się go, co go tak bardzo w nim bawi. A on powiedział, że to lustrzane odbicie jego pracy, takie same nonsensy, zebrania które nic nie wnoszą, szefowie którzy są debilami, przełożeni którzy oceniają cię po wynikach, słupkach, liczbach, wyprana z emocji atmosfera, produkty, które nikomu nie są do niczego potrzebne a które trzeba sprzedać, ale to chuj, przecież wszyscy tam są menedżerami, a to już dobrze brzmi. Pewnie nie wszędzie tak jest i nie w każdej firmie, ale generalnie białe kołnierzyki mają przejebane.

[est]

Najlepsze są szkolenia z etyki w sprzedaży :D

[Nasum]

Etyka w sprzedaży - brzmi jak klasyczny oksymoron;-)

[krz63]

Ważne żeby wyrobić normę. Kiedyś koleżanka pozakładała wszystkim ochroniarzom w banku konta typu Gold, bo brakowało jej do wyrobienia normy. Fakt, że po miesiącu wszyscy oni polikwidowali rachubki, z których ani razu nie skorzystali (i bank nie zarobił na nich ani grosza) jest mało istotny. Tak samo z produktem dla małych firm: wymyślił go jakiś idiota, który nie miał pojęcia co się dzieje na rynku (wszystko było średnio trzy razy droższe niż u konkurencji), ale za brak sprzedaży obwiniani byli sprzedawcy, którzy nie potrafili ludziom wmówić, że 40 złote to mniejsza kwota niż 5 złotych :-)

[Nasum]

Najlepsi są właśnie menedżerowie wysokiego szczebla - bardzo często są oderwani od rzeczywistości,a ich kreatywność podsuwa im czasem takie pomysły, że pożal się szatanie. Wynik? Chociażby takie kwiatki jak te opisane powyżej, chociaż jakby sie rozejrzeć i pogadać z ludźmi jak wygląda to u nich w firmie, to zebrałoby się tego więcej.

[est]

Znajomy, który pracował jako kierownik sprzedaży w banku wymyślił coś takiego jak "loteria dla lekarzy". W trójkę zrzucali się na jakies fanty typu odtwarzacz DVD, jakieś elektroniczne gadżety itp., a warunkiem przystąpienia do loterii było podpisanie umowy na kartę Gold. Wynajmowali jakąś salę na sobotę i podpisywali po 50 - 100 umów co weekend. Oczywiście bank o niczym nie wiedział a nawet dostał nagrodę od samego prezia jako najlepszy kierownik sprzedaży w Polsce :)

[krz63]

Zaraz po reformie systemu emerytalnego OFE płaciły ok. stówki za podpisanie umowy, a wedle ówczesnych przepisów można było zmieniać OFE bez konsekwencji choćby co drugi dzień. Przychodził taki pan i dzielił się z nowym uczestnikiem OFE pół na pół. Na drugi dzień kolejny pan itd. Kurwa, zero logiki.

[Alsvartr]

Kumpel pracował właśnie w jakiejś korporacji i jak tylko wpadł mu w ręce kolejny odcinek zaśmiewał sie do rozpuku. Mnie śmieszył średnio, więc kiedyś zapytałem się go, co go tak bardzo w nim bawi. A on powiedział, że to lustrzane odbicie jego pracy, takie same nonsensy, zebrania które nic nie wnoszą, szefowie którzy są debilami, przełożeni którzy oceniają cię po wynikach, słupkach, liczbach, wyprana z emocji atmosfera, produkty, które nikomu nie są do niczego potrzebne a które trzeba sprzedać, ale to chuj, przecież wszyscy tam są menedżerami, a to już dobrze brzmi. Pewnie nie wszędzie tak jest i nie w każdej firmie, ale generalnie białe kołnierzyki mają przejebane.

Tez chyba zależy gdzie się trafi i na jakie stanowisko. Ja pracuję teraz w, było nie było, dość sporej korporacji i aż takich ekstremów nie zauważam. Granted, nie pracuję na stopniu menedżerskim, ale mam menedżerów dookoła siebie, widzę jak wygląda ich robota, zebrania, itp. chuje muje na kiju. Raczej wszechobecny luz, w miarę przyjazne relacje i raczej brak spiny takiej z która zazwyczaj utożsamia się robotę za biurkiem w dużej firmie.

[lumpskaut]

Przyznam, że też pracuję w banku, jak i również moja dziewczyna - letko nie jest. Jeszcze ta jebana Lana codziennie w radiu. :roll:

[Paysage d'Hiver]

Miałem przyjemność pracować W Polbanku/Raiffeisenie - nie dziękuję, postoję najgorsza z dotycgczasowych prac. Njalepsze było obowiązkowe wydzwanianie po ludziach w celu wcisniecia ubezpieczenia czy karty kredytowej i ten kochany przez wszystkich system CRM:) Buźka dla wszystkich którzy wiedzą o co chodzi

[Harlequin]

Twardzi jesteście :) Ja na studiach miałem miesiąc praktyk w mBanku. Nudy na pudy i brak pomysłu na to w jaki sposób można wykorzystac studenta. Dlatego też zahaczyłem się w totalnie innej branży i zdecydowanie nie narzekam. Niby korpo, i do tego duże korpo, ale tak jak powiedział Alf - nie odczuwa sie sztywniactwa, presji czy jakeigoś 'wykorzystywania'. Powiedziałbym nawet, ze jest sporo ściemniactwa i żonglowania statystykami. Kilka lat już tak pracuje i jakoś wypalony się nie czuję.

[Lykantrop]

Ja tam też nie narzekam na swoją pracę, ale niestety statystyki muszą się zgadzać. Nawet do 3 miejsca po przecinku.

[Harlequin]

Sztuczne zawyzanie statystyk daje pozory większego zakresu obowiązków = większe grant projektowe/działowe oraz umieszczanie zepsołów/projektów w gronie kluczowych i najbardziej efektywnych :)

[Atreju]

Zaczął mi się ósmy rok w tej samej firmie <jupi>

[lumpskaut]

Mi się zacznie ósmy rok w moim banku pierwszego lipca.

[NorbiB]

Korporacja korporacji nierówna, w ich obrebie organizacja/zespol zespolowi tez nierówny....Przez 7 lat pracowalem w najwiekszej (podobno) firmie IT na swiecie, teraz od 5 lat pracuje w najwiekszej firmie telekomunikacyjnej na swiecie....w obu przypadkach w moich zespolach byl w sumie luz, malo stresu, duza samodzielnosc, spora elastycznosc jesli chodzi o godziny pracy, mozliwosc pracy z domu etc. Nie bylo/nie ma kokosow jesli chodzi o zarobki ale i narzekac nie ma na co

[lumpskaut]

Mi się zacznie ósmy rok w moim banku pierwszego lipca.

Dziewiąty jednak.

[Bohdan]

jak ten czas leci...rok między dwoma postami

[Nerwowy]

W lipcu będzie rok w branży stalowej.

Teraz anegdotka: ostatnio klient złożył zapytanie na 24 metrowe (!) dwuteowniki. No nic, kilka hut by to odwalcowało, więc pół biedy. Ale żeby to przewieźć to już nie taka prosta sprawa bo konwój, ładunek o dużych gabarytach, pewnie bez kilku blokad trasy by się nie odbyło. Słowem powążne przedsięwzięcie logistyczne i horrendalne koszty transportu. Handlowiec w końcu przycisnął trochę klienta i wyszło, że oni to tak naprawdę mają zamiar i tak to ciąć na odcinki 8 metrowe a chcą kupić 24 tylko i wyłącznie żeby nie było odpadu. Cały dzień brechaliśmy z tego ;DDD.