Nie o to chodziło. To pokazało tylko, że Twoja analogia jest nietrafiona.
Wirusy przenoszą się przez kontakt, mutacje genetyczne nie powstają przez metodę poczęcia.
In vitro nie tworzy nowych mutacji — po prostu używa materiału genetycznego, który już istnieje.
Twoje porównanie jest błędne – źródło ryzyka leży w genomie dawcy a nie w samej metodzie poczęcia.
Ta, jasne.gdyby facet spłodził 20 dzieci i 15 zachorowało i zmarło na raka , to szybciej by do tego doszli że coś jest nie tak niż przy dwusetnym jak w przypadku in-vitro
Nadzór nad dawstwem nasienia umożliwia szybsze wykrycie problemu, bo wszystkie dzieci poczęte tą metodą są pod kontrolą kliniki, można monitorować ich zdrowie i jest łatwiej powiązać przypadki chorób z danym dawcą.
Przy naturalnym poczęciu takich powiązań praktycznie nie da się w ogóle ustalić.
Czyli wbrew Twojemu twierdzeniu, in vitro w tym przypadku pozwala szybciej zareagować i ograniczyć ryzyko, a nie je zwiększa.




