Czasami płaci się za wiedzę, gotowość, czy szybką reakcję na zagrożenie, a takiej codziennej pracy jest niewiele,
bo jak coś działa to zwyczajnie nie ma co robić.
Tak jest i jak nie ma co robić, to normalnemu szefowi koło chuja lata czy serfujesz po necie.
W Stanach na straży pożarnej, gdzie robiłem wykończeniówkę był stół do bilarda i kij z browarem. Ciekawe, po co, nie?
No nie wiem. Ja wolałbym z kobitą w domu posiedzieć, ale co kto lubi.
Jak jesteś w pracy, to nie możesz siedzieć w domu z kobitą. Więc siedzisz w pracy. A jak nie ma co robić, to grasz w bilarda.
To naprawdę nieskomplikowane. Amerykanie to prości ludzie, ale nie do końca w naszym rozumieniu tego słowa. Powiedziałbym, że nie utrudniają sobie życia bez potrzeby.
Koledzę Dronowi umyka jedna kwestia. Pasek wypłaty wbrew pozorom nie jest ostatecznym argumentem, który jest decydujący dla pracownika. Istnieją inne kwestie, w tym niewymierne. Takie jak szacunek i uczciwość pracodawcy. Jak pracodawca nie płaci za nadgodziny i traktuję pracownika jak gówno, to ten pracownik ma w dupie pracodawcę. Jak zobaczy że PiS dojeżdża tych januszy biznesu to przyklaśnie. Ukręcili bicz na własną dupę a teraz płacz że te ich protesty nikogo nie obchodzą.
No niestety to też nie do końca tak. Trzeba pamiętać, że często mentalnie ten pracownik i pracodawca wiele się nie różnią, więc to nie jest romantyczny pojedynek szlachetnego pracownika ze złowrogim krwiopijcą. Są bardzo różne sytuacje, ale - tak jak pisze kol. 535 - kłopoty z pracownikami są częste. Naprawdę, trzeba trochę popracować przy zarządzaniu jakąś grupą czy zespołem, i wtedy te sprawy wychodzą na jaw.
Kolega 535 jest najwyraźniej jedną z tych osób, dla których praca sama w sobie jest wartością, sensowna czy nie. Bo tak, praca potrafi być też bezsensowna, co jest bardzo proste do udowodnienia, i nie każdy szuka w niej sensu życia - dla większości jest to jedynie środek utrzymania, by zapewnić sobie podstawy życiowe i móc robić to, co naprawdę się lubi (czasami oznacza to nie robienie niczego).
Natomiast ciekawie się czyta te kosynierskie zapędy kol. Hatefire'a o dychotomii zły przedsiębiorca - dobry pracownik, tak, jakby to były jakieś inne gatunki ludzi nie mające ze sobą nic wspólnego.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Tak jest i jak nie ma co robić, to normalnemu szefowi koło chuja lata czy serfujesz po necie.
W Stanach na straży pożarnej, gdzie robiłem wykończeniówkę był stół do bilarda i kij z browarem. Ciekawe, po co, nie?
No nie wiem. Ja wolałbym z kobitą w domu posiedzieć, ale co kto lubi.
Jak jesteś w pracy, to nie możesz siedzieć w domu z kobitą. Więc siedzisz w pracy. A jak nie ma co robić, to grasz w bilarda.
To naprawdę nieskomplikowane. Amerykanie to prości ludzie, ale nie do końca w naszym rozumieniu tego słowa. Powiedziałbym, że nie utrudniają sobie życia bez potrzeby.
Nie no jasna sprawa. To pracodawca organizuje robotę. Pracowałem kiedyś w jednej dużej międzynarodowej firmie w której notabene bardzo przyzwoicie płacili, ale mieli wyjebane na organizację. I zdarzało się tak, że zrobiliśmy swoje i trzy godziny łapy w kieszeni. Też graliśmy w bilarda, ale bez kijów i stołu. No i chuje bezczelne piwa nie dawali. Za to kawa do oporu. Że nam pikawy nie powysiadały to cud. Zawsze mnie wkurwiała ta bezczynność. Mimo, że jak już nadmieniłem. Płacili bardzo przyzwoicie.
No spoko niech sprzedadzą taki przekaz. Zostali z ręką w nocniku bo te ich protesty trafiają w próżnię. Kto sieje wiatr ten zbiera burzę. Możemy przekrzykiwać się argumentami, ale fakt jest taki nikt nie zapłacze jak te Januszpole będą padać. Nikt się za nimi nie stawi, taka jest rzeczywistość. Ludzie mają źle po prostu złe wspomnienia z kontaktów z tymi ludźmi i tyle.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Kolega 535 jest najwyraźniej jedną z tych osób, dla których praca sama w sobie jest wartością, sensowna czy nie. Bo tak, praca potrafi być też bezsensowna, co jest bardzo proste do udowodnienia, i nie każdy szuka w niej sensu życia - dla większości jest to jedynie środek utrzymania, by zapewnić sobie podstawy życiowe i móc robić to, co naprawdę się lubi (czasami oznacza to nie robienie niczego).
Natomiast ciekawie się czyta te kosynierskie zapędy kol. Hatefire'a o dychotomii zły przedsiębiorca - dobry pracownik, tak, jakby to były jakieś inne gatunki ludzi nie mające ze sobą nic wspólnego.
To nie do końca tak. Po prostu znam temat pracy z każdego miejsca. Z punktu widzenia praktykanta, pracownika biurowego, kierownika organizującego i rozliczającego pracę,
szalonego handlowca w swym pancernym seju, zwykłego robola czekającego na rozdzielenie zadań, ale także z punktu widzenia prowadzonej własnej działalności gospodarczej. Dlatego dużo łatwiej jest mi oceniać.
Znam to od podszewki i na wylot.
Natomiast ciekawie się czyta te kosynierskie zapędy kol. Hatefire'a o dychotomii zły przedsiębiorca - dobry pracownik, tak, jakby to były jakieś inne gatunki ludzi nie mające ze sobą nic wspólnego.
Prosta sprawa. Jako pracownik poczuwam się do solidarności z pracownikami. To się nazywa świadomość klasowa.
Ostatnio zmieniony 11-02-2021, 20:32 przez Hatefire, łącznie zmieniany 1 raz.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Natomiast ciekawie się czyta te kosynierskie zapędy kol. Hatefire'a o dychotomii zły przedsiębiorca - dobry pracownik, tak, jakby to były jakieś inne gatunki ludzi nie mające ze sobą nic wspólnego.
Prosta sprawa. Jako pracownik poczytam się do solidarności z pracownikami. To się nazywa świadomość klasowa.
Tylko poczekaj gdy twój janusz wyciągnie kopyta. Zobaczysz świadomość klasową.
Prosta sprawa. Jako pracownik poczytam się do solidarności z pracownikami. To się nazywa świadomość klasowa.
Tylko poczekaj gdy twój janusz wyciągnie kopyta. Zobaczysz świadomość klasową.
[/quote]
Pracuję w korpo. Przejmie ich inne korpo, albo będę robił to samo dla jeszcze innego korpo. Będę się tylko starał żeby płacili mi możliwie najwięcej za możliwie najmniejszy nakład pracy.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Gorzej gdyby to Hatefire był waszym kierownikiem bo wtedy miałby świadomość klasową kapitalisty-krwiopijcy
Teoretyzujesz. Mnie zostanie kierownikiem nie grozi, bo zwyczajnie nie chciałbym. Te kilka stówek miesęcznie więcej nie zrekompensowało by mi stresu jaki towarzyszy opierdalaniu ludzi czy komunikowaniu im że są zwolnieni. Co zarobiłbym więcej wydałbym na alkohol żeby zabić te myśli w głowie.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Nie to prosta kalkulacja. Jestem pracownikiem to stoję po stronie pracowników. Proste.
Tak więc nie wypowiadaj się o koszykówce skoro grasz tylko w ping ponga. Prosta sprawa. Nawiasem mówiąc ciekawa sytuacja. Płacą ci dobrze, ale ty cały czas narzekasz symując robotę, a potem się dziwisz, że ktoś się pokapował i pojedzie z tobą jak z kupą gówna. Miałem o tobie jednak dużo lepsze mniemanie. Poczytaj o tym piłkarzu. Tata ma niego wołali . I w wolnej chwili zrób uprawnienia. Na wózek widłowy. Mogą się przydać.
gdyby 535 był waszym kierownikiem chodzilibyscie jak szwajcar
Mylisz się. Ludzie z którymi pracowałem byli zadowoleni. Co prawda tyraliśmy często jak zwierzęta, ale.. na przykład wszyscy wybudowali domy. Klasyczne. Coś za coś.