Siemanko!
Rok powoli dobiega końca. Miałem wrzucić jeszcze dwa wpisy - o wadach i zaletach Japonii - ale po prostu czuję, że to nie dość wartościowe, by publikować. Chciałem, bardzo chciałem - rozum mi świadkiem, ale jakoś całe wewnętrzne ja się przeciw temu buntowało.
W związku z tym kończymy póki co ten rok - rok podróży do Jordanii i Japonii. Wczoraj kupiliśmy - po długiej i żarliwej dyskusji - bilety na tydzień do Rzymu, który jest moim największym edukacyjnym ubytkiem na mapie Europy. Mogę już chyba śmiało powiedzieć, że byłem ,,u nas" niemal wszędzie, a Rzym jakoś dotąd mnie omijał. Czas to nadrobić.
Na koniec postanowiłem wyszukać trochę co ciekawszych, dziwniejszych, czy śmieszniejszych zdjęć z różnych podróży, których dotąd nie publikowałem. Albo tak w każdym razie mi się wydaje, że nie publikowałem. Do każdego z nich załączam kilka słów opisu.
Szerokości!
S.
Belgrad, Serbia - wyjątkowo wyczilowany pop na środku ulicy rozłożył leżaczek i grał w węża. Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie.
Belgrad, Serbia: Zoo. Wyjątkowo zdegustowana tygrysica.
Baku, Azerbejdżan: aleja pijanych latarni.
Ganja, Azerbejdżan: ta młoda dama przyszła do nas na żebry. Zamiast tego zaproponowałem jej pracę modelki. Była więcej niż chętna do pozowania przed aparatem, a w zamian dostał godną zapłatę.
Batumi, Gruzja: to miał być po prostu kot z ciekawą miną. Jak się potem okazało, mina była sroga i skupiona, ponieważ się załatwiał.
Sukhumi, Abchazja: "Kierowniku, poratuj drobniaczkami". Małpie zoo, w którym w czasach ZSSR dokonywano eksperymentów genetycznych na małpach.
Marrakesz, Maroko: Uliczny ninja.
Fez, Maroko: Koty zafascynowane pracą rzeźnika i spadającymi kawałkami mięsa.
Prisztina, Kosowo: Kosz na śmieci w kształcie wesołego, kolorowego klauna, który powinien chyba iść na odwyk.
Prisztina, Kosowo: Biblioteka Narodowa wyglądająca, jakby zbudowały ją wielkie owady.
Belgrad, Serbia: Pan poi pieska z poidła dla ludzi. Troszkę jednak obrzydliwe.
Stambuł, Turcja: Hmm.
Stambuł, Turcja: Hmm.
Stepanakert, Górski Karabach: W tle Tatik i Papik, największa atrakcja turystyczna kraju. Z przodu: mój tyłek w samych bokserkach. Żołnierze powiedzieli nam, że najlepiej będzie rozbić się właśnie tutaj.
Sukhumi, Abchazja: Jeden z tysięcy zniszczonych po wojnie budynków. Co druga budowla w Abchazji wygląda właśnie tak.
Nowy Athos, Abchazja: Największa dostępna turystycznie jaskinia na świecie.
Baku, Azerbejdżan: Kaktus widziany okiem artysty.
Gdzieś w Azerbejdżanie: Dalekie, puste drogi.
Tbilisi, Gruzja: malowniczy zegar.
Gdzieś w Gruzji: bardzo zmęczony pop.
Erywań, Armenia: Niecodzienny bohater.
Erywań, Armenia: Polskie kosmetyki na półce w sklepie.
Erywań, Armenia: Wystawa o polskich Ormianach w Muzeum Narodowym.
Nowy Athos, Abchazja: Doprawdy, nie wiem jak to skomentować. Te psy szczepiły się w ten niecodzienny sposób i mało tego, tak nawet chodziły.
Granica Abchasko-Gruzińska, od strony Abchazji: Niecodzienny plakat w tle.
Wiener Neustadt, Austria: "Proszę, proszę, nie wrzucaj poczty! Ptasie gniazdo!"
Gdzieś w Hiszpanii: Gwardia Przyjaciół Zwierząt.
Nie Wiadomo Gdzie: Śniadanie w tirze, dokładnie jajecznica.