16-03-2021, 10:30
Hm, nie wiem w sumie gdzie o tym napisać, bo to w zasadzie nie jest kłopot, ale tematu dietetycznego jako takiego nie mamy.
Otóż ostatnio dotarłem trochę do ściany jeśli chodzi o podciąganie na drążku i stwierdziłem, że należy coś z tym zrobić, jeśli chcę zrobić więcej powtórzeń i osiągnąć cel. No więc pierwsza myśl: brzuszek trochę odstaje, jak zrzucę 5 kilogramów to nic mi się nie stanie, a do tego kreatynka i ognia. Odchudzanie okazało się bardziej skomplikowane, niż myślałem, a wyglądało to tak:
1. Punkt wyjściowy - trzy posiłki dziennie i najczęściej jeszcze czekolada do tego, plus odrobina coli (biorę z nią jeden lek, tak, to się zdarza).
2. Początek: odrzucenie czekolady. Mamy 3 posiłki dziennie i tę odrobinę coli (około szklanki pewnie). Waga odrobinkę spada, ale może z kilogram, a potem się nie rusza.
3. Zamiana coli zwykłej na zero by uciąć trochę kalorii. Teraz mamy ,,gołe" 3 posiłki dziennie. Waga dalej się nie rusza.
4. Zejście do 2 posiłków dziennie. Postępy zaskakująco marne.
5. Zejście do 1 posiłku dziennie. Postępy wciąż zaskakująco marne.
6. Dzisiaj rozważam już nie jedzenie w ogóle. W sumie stopniowo i naturalnie wchodzę w głodówkę i mam zamiar to pociągnąć bez planu kilka dni. Prawdopodobnie nie dłużej niż do niedzieli, ponieważ wtedy możliwe że pojedziemy do teściowej, a jej przecież obiadu nie odmówię;) Ale to nic zobowiązującego, zobaczymy. Póki co nie będę na pewno przekraczał 1 posiłku dziennie aż do osiągnięcia założonej wagi. Próbowałem dotąd głodówek, jedna 5 druga 6 dni, ale to była męczarnia i wojna, a tutaj jakoś to wchodzi... Naturalnie.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.