śmieszy mnie Maria twoje pojmowanie gatunku - wymieniasz po prostu zespoły, które w swoim czasie sprzedały najwięcej płyt i pierdolisz, że to fundament gatunku
równie dobrze mógłbyś mówić o "wielkiej piątce norweskiego black metalu" i zaczynać od Dimmu Borgir
zupełnie za to pomijasz zespoły, które komercyjnego sukcesu, z różnych względów, nie osiągnęły, ale dla powstania i rozwoju gatunku miały równie wielkie, jak nie większe znaczenie. na przykład, gdyby nie Master / Deathstrike, to by tej muzyki po prostu nie było w tym kształcie, w jakim ją znamy. o Autopsy w ogóle nie wspomnę. lecieć można dalej: Impetigo, Nocturnus, Immolation, Incantation, Massacre, Terrorizer, Repulsion --> moim zdaniem to rzeczy nie tylko ważniejsze dla rozwoju gatunku niż Cannibal Corpse czy Obituary, ale i lepsze. lepsze pewno są też wtórne bo wtórne, ale niszczące płyty w rodzaju debiutów Brutality czy Monstrosity.
nie wyobrażam sobie, że ktoś, kto słucha tej muzyki od lat, zna ją doskonale, nie zdawał sobie sprawy, że Cannibal Corpse czy Obituary nie samej muzyce zawdzięczają swój sukces.
(przy czym bez popadania w skrajności - pierwsze cztery płyty Kanibali i większość płyt Obituary to całkiem przyjemna muzyka)