Crucifier - "Stronger Than Passing Time"
2003 / 1cd
Death To Mankind
USA
Wszelkich gołowąsów, którzy nie kojarzą nazwy Crucifier niechaj nie zwiedzie fakt, iż "Stronger Than..." jest oznaczony jako debiutancki krążek. Zespół ten to już bowiem legenda amerykańskiego death metalu z wczesnych lat 90-tych. Mają za sobą sporą liczbę krótkometrażowych wydawnictw (dwie pierwsze epki ponad 10 lat temu wydała im zresztą nasza krajowa Pagan Records), zaś o powinowactwie byłych i obecnych członków Crucifier z takimi nazwami jak Grand Belial`s Key, Goreaphobia, Incantation, Cruentus, Witchery i jeszcze co najmniej setką innych można by snuć opowieści godzinami. Jak by zatem nie patrzeć mamy kult pełną gębą! hehe... Jasna sprawa, że samym kultem to nie nastraszycie nawet babci w kościele. Śpieszę zatem wyjaśniać, iż Crucifier napierdala tak pięknie bluźnierczy death/black, iż Chrystus miałby poważne problemy ze zmartwychwstaniem przy takich dźwiękach. Old schoolowy bluzg z jadowitymi riffami wwiercającymi się konsekwentnie w każdą z ran Nazareńczyka z grobowymi, doomowatymi zaciążeniami, jakich nie powstydziliby się nawet sami mistrzowie z Incantation, do tego piekielny growlowy wyziew z tekstami w których nie ma miejsca na chrzescijańską miłość dla bliźniego - czy można pragnąć czegoś więcej w naszej obłudnie katolickiej rzeczywistości? Nie szukajcie tutaj zabójczych prędkości, łamańców ani technicznych szaleństw - to nie ten rejon, jeżeli natomiast klękacie przed takimi płytami jak "Seven Churches", "Onwards to Golgotha" czy "Altars Of Madness" to Crucifier na pewno wart jest Waszego zachodu. To samo kopyto kopało tyłki twórców "Stronger Than Passing Time", podobny feeling i zapach siarki towarzyszy temu wydawnictwu - tak właśnie powinien wyglądać prawdziwy sataniczny death metal. Zdobądź ten album i nienawidź krzyż przy jej dźwiękach, a jak się nie podoba to wynocha w pizdu słuchać jak kumpel gra z tabulatury Metallikę...
www.deathtomankind.comOlo / 9 Szukaj więcej o Crucifier