Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Szkoda tylko, że owe inne aspekty wzięły górę nad tym, co chyba jednak było tu najważniejsze - ukazaniu jednej z najbardziej obrzydliwych zbrodni ludobójstwa, z jaką spotkała się nowoczesna Europa.Sgt. Barnes pisze: Masz dużo racji, ale ten film nie tylko miał pokazać masakrę i wynaturzenia, ale też inne aspekty.
A powinien, ponieważ autorami Rzezi Wołyńskiej byli Ukraińcy. Równie dobrze można nie być "antyniemiecki" robiąc film o Auschwitz.Sgt. Barnes pisze:Nie był też z góry nastawiony na "antyukraińskość"
Ale wiem o co Ci chodzi, spoko.
Tak, to prawda. W ogóle od strony realizacyjnej nie mam zarzutów, a parę scen robi piorunujące wrażenie.Sgt. Barnes pisze:Na mnie duże wrażenie zrobiła cała marna sytuacja głównej bohaterki - z gatunku nowhere to run, nowhere to hide. Pamiętna scena, gdzie wtopiła się w niemiecki oddział, żeby uniknąć śmierci z rąk rezunów...I te miny Niemców, którzy szli obok niej - w połączeniu z muzyką - kurwa, majstersztyk.
Ale jakie dysproporcje, zwłaszcza w świetle faktów historycznych? Gdyby ten film obejrzał jakiś Amerykanin czy Niemiec od "polskich obozów koncentracyjnych", stwierdziłby, że najpierw jakaś grupa Ukraińców wybiła jakąś grupę Polaków, następnie ci Polacy wzięli odwet na Ukraińcach (co gorsza, ten odwet - za sprawą wspomnianej sceny z morderstwem niemowlęcia - wygląda na najbardziej patologiczny w całym filmie) i do tego cała akcja się sprowadziła. Czym była Rzeź Wołyńska wiemy i jej ukazanie w taki sposób jest dla mnie kompletnym nieporozumieniem, a wręcz igraszką z historii (bez względu na intencje twórcy). Rozumiem, że film nie mógł ukazywać wszystkich zbrodni, bo musiałby trwać parę godzin, a w dodatku takiego widoku nikt normalny by nie wytrzymał, ale - choćby z szacunku dla ofiar - powinny one być dobitnie widzowi przedstawione; choćby w postaci napisów poprzedzających film, które wprowadziłyby widza w świat dokonanego bestialstwa i uświadomiły oglądającemu, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło. Tymczasem film jedynie sugeruje, że "coś" się stało i nawet nie ociera się o skalę i ohydę dokonanych czynów ...EatMyFuck pisze:poważnie? ... nie, aż tak to nie .... ja tam jednak dysproporcje widzę, a i przemocy było tyle, że mi wystarczyło
Dziś, w czasach, gdy banderyzm się odradza, a "zaprzyjaźniona" z nami Ukraina pluje nam w twarz (a rząd twierdzi, że deszcz pada), prawda o tamtych wydarzeniach musi wychodzić na światło dzienne i trzeba o niej głośno mówić, bo odejdzie w zapomnienie. Tak to widzę.
Tymczasem wczorajszym wieczorkiem:

Bardzo dobry dramat z Finlandii - daje do myślenia i nie pozostawia obojętnym.
Idę o zakład, że tytułowy eutanazjer bardzo przypadnie do serca Plastkowi. ;)