
Judas Priest - Nostradamus
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
- Glene
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1643
- Rejestracja: 03-12-2009, 22:45
Re: Judas Priest - Nostradamus
A kwestie , ze Km obok m.in. SWoD to najbardziej z klasycznych albumów Judas Pirest jeszcze przed nami 

- mad
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1557
- Rejestracja: 20-05-2007, 16:28
Re: Judas Priest - Nostradamus
Co do "chujni" Nostradamusa: ustaliliście, ale ja się nie podpisuję pod tym - może jako jedyny dziwak na darkwarezie - niech tak będzie - jakoś to przeżyję
Moją ulubioną płytą JP jest chyba właśnie KM - ze względu na różnorodność dobrych pomysłów . Najbardziej klasyczne judasowanie mamy na "Screaming For Venegace" i "Defenders Of The Faith", a jego ukoronowanie na "Painkiller", na którym wszakże jest wyraźnie zauważalny powiew świeżości. Dla mnie pierwszym albumem, na którym judasowanie zdominowało inne granie był koncert z Japonii - zespół tak dobrał utwory, aby nowy styl stał się bardzo widoczny. "British Steel" to z kolei najbardziej przeceniona płyta JP. Owszem, styl klasyczny już się wykształtował, ale płyta nie ma szans w zestawieniu z dwiema następnymi, choćby przez zbyt często pojawiające się mdłe melodie.
Są jeszcze płyty trudne do jednoznacznej oceny, chociaż może i tutaj większość wyda "jedynie słuszny" werdykt:
"Point Of Entry" - dla mnie płytka zupełnie znośna, chociaż nie da się ukryć, że lekka, łagodna. Ponoć rynkiem amerykańskim miała wstrząsnąć.
"Turbo" - Wspólnie z "Nostradamusem" kolejny chłopiec do bicia (nie licząc płyt bez Halforda, których w ogóle nie biorę pod uwagę w niniejszym omówieniu). Kilka ciekawych kompozycji też by się znalazło. Gdyby to jednak zostało zagrane inaczej...
"Ram It Down" - jakieś 3 kompozycje bardzo dobre, reszta ginie w patetycznym sosie. Co myślicie o perkusji na tej płycie?
Jeśli chodzi o pierwsze 3 płyty, najbardziej cenię... debiut (znów gromy się posypią?). "Sad Wings..." to już zapowiedź judasowania, ale jeszcze nie do końca udana, z kolei "Sin After Sin" wg mnie nie ma najlepszej produkcji. "Rocka Rolla" jawi się na tym tle być może jako muzyczny dziwoląg, ale dziwoląg sympatyczny, jeśli nie nawet intrygujący. Jeszcze zero judasowania, muzyka bardziej pamiętająca lata 60-te niż zapowiadająca heavy metal. Mnie się ta płyta cholernie podoba.
"Stainded Class" - w porywach średniawo, ale ogólnie raczej słabo. Już kilka lat tej płyty nie słuchałem i nie ciągnie mnie. Znajomy kupił gramofon, może sprezentuję mu analoga, który mi się ostał.
"Angel Of Retribution" - każdy spodziewał się więcej po powrocie Halforda. Płyta bardzo nierówna, są knoty i gnioty, ale kilka perełek też się znajdzie. Byłaby z tego bardzo dobra EPka.
Jak już pisałem we wcześniejszym poście, zupełnie nie podoba mi się nowa płyta Halfora. Co prawda słuchałem tylko dwa razy, ale przy takiej prostej muzyce wątpię, by coś się zmieniło po kolejnym przesłuchaniu. Słaby był koncert z 2009: "A Touch Of Evil: Live" - nawet nie kupiłem.
Co dalej z JP? Tradycjonaliści chcą, aby nagrali kolejnego "Painkillera" albo "Screaming For Venegace". Zespół może być zdołowany fatalnym przyjęciem "Nostradamusa" - co może zniechęcić nie tylko do kombinowania, poszukiwań nowych rzeczy, ale nawet do nagrywania w ogóle. Do tego dochodzą potencjane tendencje odśrodkowe w zespole...
Cóż, przynajmniej z Motorhead nie ma problemu: 65-latek gra to samo co 40 lat temu i ludziska się cieszą.

Moją ulubioną płytą JP jest chyba właśnie KM - ze względu na różnorodność dobrych pomysłów . Najbardziej klasyczne judasowanie mamy na "Screaming For Venegace" i "Defenders Of The Faith", a jego ukoronowanie na "Painkiller", na którym wszakże jest wyraźnie zauważalny powiew świeżości. Dla mnie pierwszym albumem, na którym judasowanie zdominowało inne granie był koncert z Japonii - zespół tak dobrał utwory, aby nowy styl stał się bardzo widoczny. "British Steel" to z kolei najbardziej przeceniona płyta JP. Owszem, styl klasyczny już się wykształtował, ale płyta nie ma szans w zestawieniu z dwiema następnymi, choćby przez zbyt często pojawiające się mdłe melodie.
Są jeszcze płyty trudne do jednoznacznej oceny, chociaż może i tutaj większość wyda "jedynie słuszny" werdykt:
"Point Of Entry" - dla mnie płytka zupełnie znośna, chociaż nie da się ukryć, że lekka, łagodna. Ponoć rynkiem amerykańskim miała wstrząsnąć.
"Turbo" - Wspólnie z "Nostradamusem" kolejny chłopiec do bicia (nie licząc płyt bez Halforda, których w ogóle nie biorę pod uwagę w niniejszym omówieniu). Kilka ciekawych kompozycji też by się znalazło. Gdyby to jednak zostało zagrane inaczej...
"Ram It Down" - jakieś 3 kompozycje bardzo dobre, reszta ginie w patetycznym sosie. Co myślicie o perkusji na tej płycie?
Jeśli chodzi o pierwsze 3 płyty, najbardziej cenię... debiut (znów gromy się posypią?). "Sad Wings..." to już zapowiedź judasowania, ale jeszcze nie do końca udana, z kolei "Sin After Sin" wg mnie nie ma najlepszej produkcji. "Rocka Rolla" jawi się na tym tle być może jako muzyczny dziwoląg, ale dziwoląg sympatyczny, jeśli nie nawet intrygujący. Jeszcze zero judasowania, muzyka bardziej pamiętająca lata 60-te niż zapowiadająca heavy metal. Mnie się ta płyta cholernie podoba.
"Stainded Class" - w porywach średniawo, ale ogólnie raczej słabo. Już kilka lat tej płyty nie słuchałem i nie ciągnie mnie. Znajomy kupił gramofon, może sprezentuję mu analoga, który mi się ostał.
"Angel Of Retribution" - każdy spodziewał się więcej po powrocie Halforda. Płyta bardzo nierówna, są knoty i gnioty, ale kilka perełek też się znajdzie. Byłaby z tego bardzo dobra EPka.
Jak już pisałem we wcześniejszym poście, zupełnie nie podoba mi się nowa płyta Halfora. Co prawda słuchałem tylko dwa razy, ale przy takiej prostej muzyce wątpię, by coś się zmieniło po kolejnym przesłuchaniu. Słaby był koncert z 2009: "A Touch Of Evil: Live" - nawet nie kupiłem.
Co dalej z JP? Tradycjonaliści chcą, aby nagrali kolejnego "Painkillera" albo "Screaming For Venegace". Zespół może być zdołowany fatalnym przyjęciem "Nostradamusa" - co może zniechęcić nie tylko do kombinowania, poszukiwań nowych rzeczy, ale nawet do nagrywania w ogóle. Do tego dochodzą potencjane tendencje odśrodkowe w zespole...
Cóż, przynajmniej z Motorhead nie ma problemu: 65-latek gra to samo co 40 lat temu i ludziska się cieszą.
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: Judas Priest - Nostradamus
jeden post i tyle głupot, niewiarygodne 

- mad
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1557
- Rejestracja: 20-05-2007, 16:28
Re: Judas Priest - Nostradamus
A może jakieś konkrety, mądralo?
- rob
- w mackach Zła
- Posty: 964
- Rejestracja: 31-01-2004, 12:54
- Lokalizacja: z Piekła
Re: Judas Priest - Nostradamus
Mad, tu już pisano np. że Tony Iommi nie ma feelingu, że Nirvana wciąga nosem Led Zeppelin itp. `rewelacje`. Zresztą chyba min. z tego powodu Brzachwo W. założył topic ` Złote Wary Masterfula` 
Poczekaj chwilę to zaraz pewien dwudziestodwuletni załogant będzie cię uczył czym jest metal i okolice, a inny, że gówno się znasz a prujesz jak stara baba

Poczekaj chwilę to zaraz pewien dwudziestodwuletni załogant będzie cię uczył czym jest metal i okolice, a inny, że gówno się znasz a prujesz jak stara baba

jebać frajerów
- Maleficio
- zahartowany metalizator
- Posty: 5339
- Rejestracja: 13-11-2005, 14:38
- Lokalizacja: Sjakk Matt Jesu Krist
- Kontakt:
Re: Judas Priest - Nostradamus
dokładnie takrob pisze: że gówno się znasz a prujesz jak stara baba
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: Judas Priest - Nostradamus
konkrety
klasyczne płyty to te do British Steel - później zaczęło się kombinowanie i "dostrajanie się" do aktualnej koniunktury - raz lepiej, jak na Defenders, a raz gorzej, jak na Painkiller.
jak rip-off kilku bardziej znanych kapel może być dziwolągiem?
1) 40 lat temu ten 65-latek grał akurat psychodelię i space rocka, a Motorhead w planach nawet nie było
2) jak ktoś twierdzi, że Motorhead gra cały czas tak samo, to albo jest głuchy, albo zna jedną płytę Motorhead i myśli, że zjadł wszystkie rozumy
znaczy się panowie praktycznie stworzyli nowy gatunek (NWOBHM), po czym zmienili kurs i dopiero pod koniec swojej obecności na rockowym szczycie zaczęli grać klasycznie?mad pisze:Najbardziej klasyczne judasowanie mamy na "Screaming For Venegace" i "Defenders Of The Faith", a jego ukoronowanie na "Painkiller", na którym wszakże jest wyraźnie zauważalny powiew świeżości.





klasyczne płyty to te do British Steel - później zaczęło się kombinowanie i "dostrajanie się" do aktualnej koniunktury - raz lepiej, jak na Defenders, a raz gorzej, jak na Painkiller.
w sensie, że BS nie ma szans z Point of Entry?"British Steel" to z kolei najbardziej przeceniona płyta JP. Owszem, styl klasyczny już się wykształtował, ale płyta nie ma szans w zestawieniu z dwiema następnymi, choćby przez zbyt często pojawiające się mdłe melodie.





a to ciekawe, bo to chyba najlepiej zrealizowany album JP. wzięli zresztą specjalnie Glovera, aby im go pięknie wyprodukował i ten z zadania się wywiązał. odpalam vinyl czy CD - bez znaczenia, nawet śmieszny mastering nie niszczy tego brzmienia. pięknie wyeksponowane akustyczne stopy. wiatr idzie z moich B&W z każdym uderzeniem. piękna dynamika, zero kompresorów - to co się dzieje w DA to jest po prostu czysty miód - od najcichszych fragmentów po najgłośniejsze, które są jak jebane tornado. trzeba być kompletnie głuchym, żeby stwierdzić, że ten album jest źle wyprodukowany. chujowo wyprodukowane to są Ram it Down czy Painkiller - płaskie, skompresowane na maksa, plastikowe. gówno, nie muzyka."Sin After Sin" wg mnie nie ma najlepszej produkcji.
który brzmi jak 34249 podobnych płyt nagranych w tym samym czasie"Rocka Rolla" jawi się na tym tle być może jako muzyczny dziwoląg

jak rip-off kilku bardziej znanych kapel może być dziwolągiem?
"Stainded Class" - w porywach średniawo, ale ogólnie raczej słabo. Już kilka lat tej płyty nie słuchałem

kto ci to powiedział? ja bym chciał, aby już nic nie nagrywali, a w kwestii Judasów jestem cholernym tradycjonalistą - w zasadzie mogliby się skończyć dla mnie po Defenders. no może mogliby jeszcze niedoceniany Jugulator rzeczywiście wydać...Tradycjonaliści chcą, aby nagrali kolejnego "Painkillera" albo "Screaming For Venegace".
tu cały pochód bzdur:z Motorhead nie ma problemu: 65-latek gra to samo co 40 lat temu i ludziska się cieszą.
1) 40 lat temu ten 65-latek grał akurat psychodelię i space rocka, a Motorhead w planach nawet nie było
2) jak ktoś twierdzi, że Motorhead gra cały czas tak samo, to albo jest głuchy, albo zna jedną płytę Motorhead i myśli, że zjadł wszystkie rozumy
- Gore_Obsessed
- zahartowany metalizator
- Posty: 5447
- Rejestracja: 10-06-2003, 06:33
Re: Judas Priest - Nostradamus
Ja bardzo cenię "Turbo" i "Ram it down". Tak więc cieszę się, że jednak grali dalej. "Out in the cold", "Blood red skies", "I'm a Rocker" - jedne z moich ulubionych kawałków. Bardzo przebojowe granie, którego (mam wrażenie) niektórzy się po prostu boją.
Only SŁUCHANIE płyt is real!
- mad
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1557
- Rejestracja: 20-05-2007, 16:28
Re: Judas Priest - Nostradamus
Czy JP stworzyli NWOBHM to sprawa na inne rozważania. Ja uważam, że nie, ale zostawmy to. Napisałem natomiast, że od japońskiego koncertu zaczęło się klasyczne judasowanie, najbardziej widoczne na płytach przeze mnie wymienionych. Do Unleashed trwało raczej ciekawe poszukiwanie stylu, ale klasyczne judasowanie tam jeszcze nie panowało w stu procentach. Szala się przechylała stopniowo. Screaming, Defender i Painkiller to już stuprocentowe judasowanie. Nie ma tam miejsca na pomysły z Killing Machine, nie wspominając o Rocka Rolla. W latach 80-tych grali czysty, klasyczny HM (wyłączając Turbo) i to się raczej określa jako styl JP, a nie to co było do BS.twoja_stara_trotzky pisze:znaczy się panowie praktycznie stworzyli nowy gatunek (NWOBHM), po czym zmienili kurs i dopiero pod koniec swojej obecności na rockowym szczycie zaczęli grać klasycznie?
klasyczne płyty to te do British Steel - później zaczęło się kombinowanie i "dostrajanie się" do aktualnej koniunktury - raz lepiej, jak na Defenders, a raz gorzej, jak na Painkiller.
twoja_stara_trotzky pisze: w sensie, że BS nie ma szans z Point of Entry?
Dobra, moja nieścisłość redakcyjna, myślałem, że to oczywiste. Zauważyłeś zapewne, że odnosząc się do płyt nie omawiałem ich w kolejności czysto chronologicznej. Pisząc więc o dwóch następnych miałem na myśli te, które ustawiłem w cyklu "judasowania", czyli Defender i Screaming. Ale uwagę przyjmuję, trzeba pisać uważnie, bo wszystko może zostać złośliwie wykorzystane przeciwko piszącemu. Nie wierzę, że nie wiedziałeś, co mam na myśli, przecież o PoE napisałem oddzielnie później...
Brzmienie Sin After Sin - dla mnie gitary są trochę za cicho w stosunku do całości i tyle. Zresztą nie napisałem, że brzmienie jest jakąś całkowitą pomyłką, sens był taki: mogło być lepiej. O kiepskim brzmieniu Ram It Down też przecież napisałem. Co do Painkillera się nie zgodzę, ale to nie znaczy, że muszę pisać, iż jesteś głuchy.
twoja_stara_trotzky pisze:który brzmi jak 34249 podobnych płyt nagranych w tym samym czasie
jak rip-off kilku bardziej znanych kapel może być dziwolągiem?
Tak raczyłeś skomentować, że napisałem, iż na tle pierwszych płyt JP Rocka Rolla jawi się jak dziwoląg. Siedzę i zastanawiam się, o co ci chodzi? Myślałem, że może odniesiesz się do kilku innych ciekawych kwestii, a ty walnąłeś prosto łbem w mur. O jakich 34249 płytach bredzisz? Napisałem chyba wyraźnie, że Rocka Rolla to dziwoląg NA TLE pierwszych płyt JP. Czy ja miałem na myśli muzykę w ogóle? Jak możesz coś takiego sugerować, nadinterpretując moją wypowiedź. Już na podstawie tej jednej odpowiedzi mogę napisać, że zjeb jesteś i tyle.
Co tam jeszcze było? No tak, przepadanie za "Stainded Class" to jakiś patriotyczny obowiązek?
Co do Motorhead - juz kilka razy dałem wyraz swojego braku miłości do tego zespołu i o przyczynach też napisałem. Przestałem ich słuchać, bo słię przejadło i tyle. Podałem ich przykład, bo pasował do kontekstu. Jeśli uważasz, że Motorhead w trakcie swojej kariery zaserwował słuchaczom większą różnorodność niż JP (tak tak, również za pomocą znienawidzonego Nostradamusa), to idź z bogiem. Zwróć jednak uwagę, że ja tobie nie wmawiam takiego poglądu, zapytuje tylko "jeśli..."
Re: Judas Priest - Nostradamus
Nagrali sporo płyt, które bardzo lubię, ale absolutnym opus magnum jest dla mnie PAINKILLER - nie mam pojęcia co plastikowego czy płaskiego Trotzky na tym albumie słyszy? Dla mnie ten album jest jak żyleta - kąśliwy, twardy, z absolutnie doskonałymi rifami i solówkami. Do tego Halford chyba w swojej szczytowej formie wokalnej. To jeden z tych albumów, na którym nie ma ani jednego słabszego utworu.
Na "Jugulator" chcieli na siłę nagrać coś na czasie i rzeczywiście w chwili premiery ten album nawet mi się podobał. Niestety nie wytrzymał próby czasu i dziś uważam, że to jedna z najgorszych płyt Judas Priest.
Na "Jugulator" chcieli na siłę nagrać coś na czasie i rzeczywiście w chwili premiery ten album nawet mi się podobał. Niestety nie wytrzymał próby czasu i dziś uważam, że to jedna z najgorszych płyt Judas Priest.
Re: Judas Priest - Nostradamus
Jak "Painkiller" może być ich opus magnum skoro tam klasycznego Priest jest niewiele?IRONMIL pisze:Nagrali sporo płyt, które bardzo lubię, ale absolutnym opus magnum jest dla mnie PAINKILLER

-
- w mackach Zła
- Posty: 788
- Rejestracja: 27-06-2009, 01:48
Re: Judas Priest - Nostradamus
To ja już wolę Rocka Rollę. Nie ma pataj, jest za to blues.
Re: Judas Priest - Nostradamus
"opus magnum" znaczy "najwybitniejszy", a nie "najbardziej klasyczny"Conflagrator pisze:Jak "Painkiller" może być ich opus magnum skoro tam klasycznego Priest jest niewiele?IRONMIL pisze:Nagrali sporo płyt, które bardzo lubię, ale absolutnym opus magnum jest dla mnie PAINKILLER


- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: Judas Priest - Nostradamus
on ci się podoba, bo to też najbardziej bawarski z ich albumów 

Re: Judas Priest - Nostradamus
no, bez takichtwoja_stara_trotzky pisze:on ci się podoba

Re: Judas Priest - Nostradamus
Jest bawarski i koniunkturalny, ale i tak w życiu nie napiszę o nim, że jest chujowy. Dla samego 'Night Crawler' warto mieć ten album 

- Maleficio
- zahartowany metalizator
- Posty: 5339
- Rejestracja: 13-11-2005, 14:38
- Lokalizacja: Sjakk Matt Jesu Krist
- Kontakt:
Re: Judas Priest - Nostradamus
dokładnie, to ich ukłon w stronę blind guardian...twoja_stara_trotzky pisze:on ci się podoba, bo to też najbardziej bawarski z ich albumów

-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10162
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: Judas Priest - Nostradamus
O jezu, ile razy to już było na tym forum przerabiane?Conflagrator pisze:Jak "Painkiller" może być ich opus magnum skoro tam klasycznego Priest jest niewiele?IRONMIL pisze:Nagrali sporo płyt, które bardzo lubię, ale absolutnym opus magnum jest dla mnie PAINKILLER

Re: Judas Priest - Nostradamus
Tak na dobrą sprawę to dowolna Warraha kasuje "Painkiller", o albumach Kelthuzzar już nie mówiąc, chcieli się podlizać Edguyowi ale im nie wyszło, fani od razu wyczują takie sprawy.
- Alsvartr
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2900
- Rejestracja: 06-05-2005, 13:17
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Judas Priest - Nostradamus
Za dużo...
“I cannot begin to describe how much I don’t care." - Dylan Moran