Odpaliłem dziś bohaterkę tematu i naprawdę nie rozumiem tych zarzutów o plastik, gitara tnie jak żyleta, bas dudni jak trzeba, w zasadzie przyczepić się można jedynie do perkusji, która w dobie masowych produkcji z nuclear blast nie brzmi jakoś tragicznie i doskonale pasuje do atmosfery tego krążka. Odpaliłem sobie też remaster z internetu i z tym soundem płyta w moich uszach traci, ale jeśli komuś w GDoW przeszkadza jedynie brzmienie, to naprawdę radzę przesłuchać wersję z 2018 i dać jej jeszcze jedną szansę, bo Blapshemer odjebał tu kawał zajebistej roboty.
Co do "zestarzania się" DHG to przypuszczam, że może chodzić o elektronikę, która w uszach co niektórych może zalatywać eurodancem z wczesnych lat 90 ale ja lubię eurodance
