17-07-2013, 09:43
No coz, aby polozyc kres sporom toczonym w temacie miedzy forum a dwoma trollfesorami, postanowilem wniesc troche trzezwego i obiektywnego osadu bez znamion zadnej reaktywnosci w ten temat. Obsluchalem to tyle razy ile sie dalo. A nawet wiecej, bo tak naprawde wiele sie nie da.
Wnioski: muzycznie jest to zero, powtarzany do znudzenia ten sam motyw a wlasciwie jego brak, bo trudno monotonna i bezrozumna napierdalanine na jedno kopyto skladajaca sie z ogranych do znudzenia i wyswiechtanych zagran a'la pozna Pantera nazwac jakims motywem. Cala ta "muzyka" jest jedynie tlem do beznamietnych, na te sama pseudoagresywna modle, silowych wrzaskow Phila bez zadnego zamyslu melodycznego chocby w ulamku procenta. Phila, jakby nie patrzec faceta, ktory jednak przeciez keidys robil z glosem rozne rzeczy i byc moze potrafi ale wyglada na to, ze jezeli ktos czegos nie skomponuje dla niego to wychodzi slabizna o znamionach gownianosci.
Osobista refleksja jest taka, ze Phil kiedy doszedl do sciany agresji i brutalizacji z ostatnia plyta Pantery, po latach postanowil sprawdzic, czy za sciana cos jeszcze jest, i niestety ulegl zludzieniom, ze cos tam jest choc tak naprawde nic nie ma, pewnie znowu wszystko przez te narkotyki.
Moja druga, dosc pozytywna refleksja jest to, ze to jednak wspaniale jest, ze tak przecietne, aby nie powiedziec gowniane plyty znajduja swoich amatorow i wyznawcow, dajac im ekwiwalent intelektualnego kawioru w postaci kozich bobkow a oni sie tym gownem zajadaja dziwiac sie, ze nikt nie lubi kawioru a woli kartofle. Dzieki temu na swiecie jest mnostwo ludzi przekonanych o wyjatkowosci Nightwish, Him czy Philipa Anselmo i Illegalsow, ktorzy beda gotowi umierac niemal za swoje wyimaginowane teorie z poswieceniem godnym lepszej sprawy, choc z pewnoscia ta plyta do tych spraw nie nalezy.
woodpecker from space