- Błędnie nazywamy niemiecki, ukraiński, a nawet słowacki językami obcymi. Są to warianty jednej, kiedyś wspólnej mowy - twierdzi prof. Ignacy Ryszard Danka.
Prof. Ignacy Ryszard Danka, filolog klasyczny z Uniwersytetu Łódzkiego, składa ofiarę Pussanowi, bogowi pól i łąk. - Klewos nkvthitom - mamrocze w języku indoeuropejskim (co po polsku znaczy "sława niezniszczalna") stojąc między telewizorem i choinką, z kieliszkiem wermutu w ręku. Wylewa na drzewko kilka kropel wina.
Blokowisko w łódzkiej dzielnicy Teofilów. Na ścianach mieszkania profesora Danki wiszą wizerunki bogini Diany i boga Dieusa oraz skandynawskie trolle. Profesor wspomina: - Gdy miałem kilkanaście lat, zafascynowały mnie relacje między językami. Nauczyłem się angielskiego i niemieckiego. Potem zacząłem porównywać gramatyki słowiańskie, niemieckie, angielskie i zobaczyłem, że mają wiele wspólnego. Zacząłem szukać języka przodków.
Kazimierz Feleszko, profesor językoznawstwa, slawista: - Badania naukowe profesora Danki, zrekonstruowanie przez niego języka indoeuropejskiego to nie fantazja. Ale Klan Ausran nie ma z tym nic wspólnego.
Członkowie klanu stawiają sobie za cel ożywienie prajęzyka, z którego wywodzi się większość języków europejskich (oprócz ugrofińskich i baskijskiego).
Ausra, czyli Zorza
Łódź, 1954 r. Uczniowie techników księgarskiego i chemicznego założyli klan. - Najpierw byliśmy grupą towarzyską, potem pod wpływem Ignacego wytworzyła się obrzędowość - wspomina Stanisław Brajter, członek Klanu Ausran, pięćdziesięciolatek.
Na patronkę klanu wybrali Ausrę - indoeuropejską boginię świtu, zorzy. - Pod różnymi imionami Ausra była czczona w wielu religiach indoeuropejskich - tłumaczy Krzysztof Witczak, filolog klasyczny, młody pracownik naukowy Uniwersytetu Łódzkiego, ausranin. - Po grecku nazywała się Eos, w sanskrycie Uszah, łacinie Aurora, a w litewskim Auszra. Świt to perspektywa czegoś nowego, rozwoju.
Mieczysław Piotrowski, emeryt z Łodzi: - Pod wpływem Ignacego zaczęliśmy interesować się językiem indoeuropejskim.
Według statutu z 1960 r. językiem klanu stał się indoeuropejski.
Gdy Ignacy Danka zaczął studiować filologię klasyczną na Uniwersytecie Warszawskim, wciągał do klanu kolegów-studentów. W latach 60. ausran było już kilkudziesięciu. Mieczysław Piotrowski: - Członkowie klanu wprowadzali do niego całe rodziny.
Do dziś klan nie jest zarejestrowany. Nazwiska wyznawców Zorzy spisane są jedynie w podniszczonym notesie Ignacego Danki. - Jest nas około dwustu - twierdzi profesor.
W ciemnej głowie wszystko jasne
Prawie sto lat przed Ignacym Danką językiem indoeuropejskim zainteresował się August Schleicher, profesor uniwersytetów w Pradze i Jenie. W zrekonstruowanym przez siebie prajęzyku ułożył bajkę "Owca i konie" ("Avis akvasas ka"). W latach 30. naszego wieku Niemiec Alois Walde wydał pierwszy na świecie słownik indoeuropejsko-niemiecki.
Kiedy w latach 50. Danka zaczął rekonstruować prajęzyk, nie miał pojęcia o słowniku Waldego. Wraz z kuzynem Jerzym Dziedziczakiem samodzielnie porównywali gramatyki niemieckie, angielskie, słowiańskie.
Krzysztof Witczak: - Dzisiejsze badania potwierdzają, że trafnie zrekonstruowali wiele słów.
Na Uniwersytecie Łódzkim w Pracowni Słownika Języka Indoeuropejskiego dwaj ausranie Krzysztof Witczak i Ignacy Danka od 12 lat opracowują pierwszy w Polsce (trzeci na świecie) słownik indoeuropejski (polsko-angielski).
Witczak wzdycha: - To robota na całe życie.
Niebawem będzie gotowy pierwszy tom z wyrazami na "a" krótkie, "a" długie oraz dziwną literkę wymawianą jako "szwa".
Leszek Bednarczuk, profesor językoznawstwa indoeuropejskiego z krakowskiego Instytutu Neofilologii, o Dance i Witczaku: - Są uznawani w środowisku międzynarodowym. Mają publikacje w renomowanych czasopismach językoznawczych. Niektóre ich hipotezy mogą być kontrowersyjne, ale przecież tylko w ciemnej głowie jest wszystko jasne.
Profesor Danka:
--------------------------------
Nie twierdzimy, że "odkryliśmy prajęzyk". To tylko rekonstrukcja. Możliwe, że nasz indoeuropejski tak ma się do prajęzyka, jak czeski do polskiego.
--------------------------------
Ignacy Danka oprócz indoeuropejskiego zna 14 innych języków.
Niech to pies weźmie!
Najpierw w prajęzyku mówili tylko Ignacy Danka z kuzynem Dziedziczakiem. Później siostra Danki. A potem kolejni członkowie klanu Ausran. Dziś po indoeuropejsku mówi w Polsce około 20 osób. Niektórzy znają nawet kilkadziesiąt tysięcy słów.
W domu prof. Danki jestem świadkiem, jak Enignatos z Djusebhosem kłócą się po indoeuropejsku. Słowa brzmią dziwnie, nie przypominają żadnego znanego mi języka, wyłapuję tylko łaciński wyraz "prostituta". Jak się później dowiaduję, kłótnia dotyczyła rosyjskiego nacjonalisty Żyrinowskiego, który porównywał Polskę do prostytutki.
Dominika, córka profesora Danki, zna indoeuropejski od dziecka. - Ojciec mówił do mnie w prajęzyku. I nauczyłam się go jak polskiego, zupełnie nieświadomie. Wychodziłam na podwórko i wołałam do dzieci "daj mi ten gongus" (czyli piłkę). Dopiero w przedszkolu zrozumiałam, że po indoeuropejsku mówi się tylko w domu, a wszędzie indziej po polsku.
- Gdy byłem mały, ojciec zabierał mnie na biesiady ausran - opowiada syn Kazimierza Felszki, 27-letni Wojtek. - To było urocze i przekomiczne. Np. ausrańskie przekleństwa: "Niech to pies weźmie!". Mój ojciec trafił do klanu w czasie studiów, działał w nim w latach 60. i 70. Teraz traktuje to z dystansem, ale czasem dzwoni do niego Ignacy Danka, a wtedy przez telefon płynie indoeuropejski słowotok.
Ausranie wymyślają indoeuropejskie nazwy przedmiotów nie znanych w erze neolitu. Np. samolot to "petadlo", od indoeuropejskiego "pet" - latać.
- Słyszałem jak Danka nazywa tramwaj po indoeuropejsku - śmieje się Marian Jurkowski, profesor językoznawstwa, slawista z Warszawy. - Tworzenie nowych słów to już przesada. Żaden Indoeuropejczyk nie grał w piłkę ani nie jeździł tramwajem.
Każdy śpiewa swemu bogu
Krzysztof Witczak: - W latach 60. ausranie nie tylko wrócili do języka, ale i do religii indoeuropejskiej. Niektórzy zaczęli ją rekonstruować.
Ignacy Danka: - Okazało się, że bogowie indoeuropejskich plemion różnią się tylko nazwami. Indyjski Djaus Pitar to grecki Zeus Pater, łaciński Jupiter. A bóg pioruna to bałtycki Perkunas, słowiański Perun.
Wybrani ausranie stawali się kapłanami bogów. Kapłanem Pussana, boga lasów, został Mieczysław Piotrowski, Ignacemu Dance dano Dieusa, boga jasności, Krzysztofowi Witczakowi - Dioskurów, boskich bliźniaków, którzy ratują z nieszczęść.
- Mnie raz wyratowali - zapewnia kapłan Dieusa.
Kapłani modlą się do swoich bogów w prajęzyku. Na ich cześć układają hymny (po ausrańsku - mentla). Djusebhos, nauczyciel łaciny i greki w katolickim seminarium duchownym (zastrzega sobie anonimowość), lubi śpiewać w lesie hymny do swego Worynosa, boga ciemności. Ostatnio, gdy się modlił, było zimno, więc się przeziębił.
Stanisław Brajter, kapłan Sawelijosa, boga słońca: - Kapłaństwo to sposób na lepsze poznanie religii, do praktycznego używania języka.
Brajter, dziś szef marketingu w Związku Telewizji Kablowych, przyznaje, że w swojego boga słońca nigdy nie wierzył.
W łódzkiej katedrze filologii klasycznej wisi zdjęcie z Grecji, na którym Krzysztof Witczak składa ofiarę Zeusowi. Witczak przyznaje: - Religia ausrańska jest mi bliższa niż katolicka. Rzeczywistość jest bardzo bogata i tłumaczenie jej jednym uniwersalnym Bogiem mnie nie przekonuje. Ja wierzę w wielu bogów.
Danka dodaje: - Nasze korzenie to nie chrześcijaństwo, ale dużo wcześniejsza religia indoeuropejska, która czciła siły natury. Przez wejście w świat Indoeuropejczyków przybliżyłem się do religii przyrody. Tej zgody z naturą brakowało mi w chrześcijaństwie.
- Odkąd pamiętam, ojciec wstawał wcześnie rano i śpiewał hymny ku chwale bogów - wspomina Dominika Danka. - Wtedy fascynowały mnie te duchy, duszki, o których opowiadał. Trochę wierzyłam w ten bajkowy świat. Katolicyzm, w którym wychowywała mnie mama, okazał się silniejszy, ale nie toczymy z ojcem dysput, czyj bóg lepszy.
Jedno z praw ausran: "Klan nie wywiera presji na wierzenia ni światopogląd członków".
Prajęzyk w Strasburgu?
Prof. Danka wzdycha: - Czas zmienia nacje. Polak i Białorusin stają się sobie obcy. My, ausranie, uznaliśmy się za Indoeuropejczyków, szukamy tego, co łączy narody. Błędnie nazywamy niemiecki, ukraiński, a nawet słowacki językami obcymi. Są to warianty jednej, kiedyś wspólnej mowy.
Ausranie chcą, by potomkowie indoeuropejskich plemion wrócili do prajęzyka. Kapłan boga Pussana przekonuje: - Wszystko zaczyna się od marzeń. Przecież polityka zdąża ku zjednoczonej Europie. Nie można wykluczać, że kiedyś nastąpi powrót do indoeuropejskiego.
Językoznawca Marian Jurkowski śmieje się:
- To bardzo sympatyczna idea, ale utopijna. W parlamencie europejskim kłócą się o wspólny język, ale przecież indoeuropejski nie zastąpi angielskiego!
Filozof religii Zbigniew Mikołejko: - To ich marzenie językowe jest niemal obrzędem. Próbą wywołania duchów zapomnianych przodków. Ta chęć powrotu do korzeni może wynikać z charakterystycznego dla naszego wieku poczucia chaosu, niepokoju przed tym, co nastąpi. Ale to typowa utopia przeszłości, która pojawia się w momencie rewolucji, zmiany. Charakterystyczna dla dzisiejszego rozpadu cywilizacji.
Pokój Dominiki Danki, na biurku podręcznik kryminalistyki. Dominika studiuje prawo.
Stoję na ziemi bardziej twardo niż ojciec - mówi.
język praindoeuropejski
Tekst był opublikowany w :"Gazecie Wyborczej" 6 marca 1996 r.
Prof. Ignacy Ryszard Danka, filolog klasyczny z Uniwersytetu Łódzkiego, składa ofiarę Pussanowi, bogowi pól i łąk. - Klewos nkvthitom - mamrocze w języku indoeuropejskim (co po polsku znaczy "sława niezniszczalna") stojąc między telewizorem i choinką, z kieliszkiem wermutu w ręku. Wylewa na drzewko kilka kropel wina.
Blokowisko w łódzkiej dzielnicy Teofilów. Na ścianach mieszkania profesora Danki wiszą wizerunki bogini Diany i boga Dieusa oraz skandynawskie trolle. Profesor wspomina: - Gdy miałem kilkanaście lat, zafascynowały mnie relacje między językami. Nauczyłem się angielskiego i niemieckiego. Potem zacząłem porównywać gramatyki słowiańskie, niemieckie, angielskie i zobaczyłem, że mają wiele wspólnego. Zacząłem szukać języka przodków.
Kazimierz Feleszko, profesor językoznawstwa, slawista: - Badania naukowe profesora Danki, zrekonstruowanie przez niego języka indoeuropejskiego to nie fantazja. Ale Klan Ausran nie ma z tym nic wspólnego.
Członkowie klanu stawiają sobie za cel ożywienie prajęzyka, z którego wywodzi się większość języków europejskich (oprócz ugrofińskich i baskijskiego).
Ausra, czyli Zorza
Łódź, 1954 r. Uczniowie techników księgarskiego i chemicznego założyli klan. - Najpierw byliśmy grupą towarzyską, potem pod wpływem Ignacego wytworzyła się obrzędowość - wspomina Stanisław Brajter, członek Klanu Ausran, pięćdziesięciolatek.
Na patronkę klanu wybrali Ausrę - indoeuropejską boginię świtu, zorzy. - Pod różnymi imionami Ausra była czczona w wielu religiach indoeuropejskich - tłumaczy Krzysztof Witczak, filolog klasyczny, młody pracownik naukowy Uniwersytetu Łódzkiego, ausranin. - Po grecku nazywała się Eos, w sanskrycie Uszah, łacinie Aurora, a w litewskim Auszra. Świt to perspektywa czegoś nowego, rozwoju.
Mieczysław Piotrowski, emeryt z Łodzi: - Pod wpływem Ignacego zaczęliśmy interesować się językiem indoeuropejskim.
Według statutu z 1960 r. językiem klanu stał się indoeuropejski.
Gdy Ignacy Danka zaczął studiować filologię klasyczną na Uniwersytecie Warszawskim, wciągał do klanu kolegów-studentów. W latach 60. ausran było już kilkudziesięciu. Mieczysław Piotrowski: - Członkowie klanu wprowadzali do niego całe rodziny.
Do dziś klan nie jest zarejestrowany. Nazwiska wyznawców Zorzy spisane są jedynie w podniszczonym notesie Ignacego Danki. - Jest nas około dwustu - twierdzi profesor.
W ciemnej głowie wszystko jasne
Prawie sto lat przed Ignacym Danką językiem indoeuropejskim zainteresował się August Schleicher, profesor uniwersytetów w Pradze i Jenie. W zrekonstruowanym przez siebie prajęzyku ułożył bajkę "Owca i konie" ("Avis akvasas ka"). W latach 30. naszego wieku Niemiec Alois Walde wydał pierwszy na świecie słownik indoeuropejsko-niemiecki.
Kiedy w latach 50. Danka zaczął rekonstruować prajęzyk, nie miał pojęcia o słowniku Waldego. Wraz z kuzynem Jerzym Dziedziczakiem samodzielnie porównywali gramatyki niemieckie, angielskie, słowiańskie.
Krzysztof Witczak: - Dzisiejsze badania potwierdzają, że trafnie zrekonstruowali wiele słów.
Prof. Bogusław Pawłowski, antropolog: - Mowa łączy ludzi. Na zdjęciu: protestujący i policjant, wiec w Minneapolis po śmierci Afroamerykanina George'a Floyda, czerwiec, 2020 r.
Czytaj także:
Na początku nie było słowo. Gadamy dopiero od 600 tysięcy lat
Na Uniwersytecie Łódzkim w Pracowni Słownika Języka Indoeuropejskiego dwaj ausranie Krzysztof Witczak i Ignacy Danka od 12 lat opracowują pierwszy w Polsce (trzeci na świecie) słownik indoeuropejski (polsko-angielski).
Witczak wzdycha: - To robota na całe życie.
Niebawem będzie gotowy pierwszy tom z wyrazami na "a" krótkie, "a" długie oraz dziwną literkę wymawianą jako "szwa".
Leszek Bednarczuk, profesor językoznawstwa indoeuropejskiego z krakowskiego Instytutu Neofilologii, o Dance i Witczaku: - Są uznawani w środowisku międzynarodowym. Mają publikacje w renomowanych czasopismach językoznawczych. Niektóre ich hipotezy mogą być kontrowersyjne, ale przecież tylko w ciemnej głowie jest wszystko jasne.
Profesor Danka:
------------------------------------
Nie twierdzimy, że "odkryliśmy prajęzyk". To tylko rekonstrukcja. Możliwe, że nasz indoeuropejski tak ma się do prajęzyka, jak czeski do polskiego.
------------------------------------
Ignacy Danka oprócz indoeuropejskiego zna 14 innych języków.
Niech to pies weźmie!
Najpierw w prajęzyku mówili tylko Ignacy Danka z kuzynem Dziedziczakiem. Później siostra Danki. A potem kolejni członkowie klanu Ausran. Dziś po indoeuropejsku mówi w Polsce około 20 osób. Niektórzy znają nawet kilkadziesiąt tysięcy słów.
W domu prof. Danki jestem świadkiem, jak Enignatos z Djusebhosem kłócą się po indoeuropejsku. Słowa brzmią dziwnie, nie przypominają żadnego znanego mi języka, wyłapuję tylko łaciński wyraz "prostituta". Jak się później dowiaduję, kłótnia dotyczyła rosyjskiego nacjonalisty Żyrinowskiego, który porównywał Polskę do prostytutki.
Dominika, córka profesora Danki, zna indoeuropejski od dziecka. - Ojciec mówił do mnie w prajęzyku. I nauczyłam się go jak polskiego, zupełnie nieświadomie. Wychodziłam na podwórko i wołałam do dzieci "daj mi ten gongus" (czyli piłkę). Dopiero w przedszkolu zrozumiałam, że po indoeuropejsku mówi się tylko w domu, a wszędzie indziej po polsku.
- Gdy byłem mały, ojciec zabierał mnie na biesiady ausran - opowiada syn Kazimierza Felszki, 27-letni Wojtek. - To było urocze i przekomiczne. Np. ausrańskie przekleństwa: "Niech to pies weźmie!". Mój ojciec trafił do klanu w czasie studiów, działał w nim w latach 60. i 70. Teraz traktuje to z dystansem, ale czasem dzwoni do niego Ignacy Danka, a wtedy przez telefon płynie indoeuropejski słowotok.
Ausranie wymyślają indoeuropejskie nazwy przedmiotów nie znanych w erze neolitu. Np. samolot to "petadlo", od indoeuropejskiego "pet" - latać.
- Słyszałem jak Danka nazywa tramwaj po indoeuropejsku - śmieje się Marian Jurkowski, profesor językoznawstwa, slawista z Warszawy. - Tworzenie nowych słów to już przesada. Żaden Indoeuropejczyk nie grał w piłkę ani nie jeździł tramwajem.
Każdy śpiewa swemu bogu
Krzysztof Witczak: - W latach 60. ausranie nie tylko wrócili do języka, ale i do religii indoeuropejskiej. Niektórzy zaczęli ją rekonstruować.
Ignacy Danka: - Okazało się, że bogowie indoeuropejskich plemion różnią się tylko nazwami. Indyjski Djaus Pitar to grecki Zeus Pater, łaciński Jupiter. A bóg pioruna to bałtycki Perkunas, słowiański Perun.
Wybrani ausranie stawali się kapłanami bogów. Kapłanem Pussana, boga lasów, został Mieczysław Piotrowski, Ignacemu Dance dano Dieusa, boga jasności, Krzysztofowi Witczakowi - Dioskurów, boskich bliźniaków, którzy ratują z nieszczęść.
- Mnie raz wyratowali - zapewnia kapłan Dieusa.
Kapłani modlą się do swoich bogów w prajęzyku. Na ich cześć układają hymny (po ausrańsku - mentla). Djusebhos, nauczyciel łaciny i greki w katolickim seminarium duchownym (zastrzega sobie anonimowość), lubi śpiewać w lesie hymny do swego Worynosa, boga ciemności. Ostatnio, gdy się modlił, było zimno, więc się przeziębił.
Stanisław Brajter, kapłan Sawelijosa, boga słońca: - Kapłaństwo to sposób na lepsze poznanie religii, do praktycznego używania języka.
Brajter, dziś szef marketingu w Związku Telewizji Kablowych, przyznaje, że w swojego boga słońca nigdy nie wierzył.
W łódzkiej katedrze filologii klasycznej wisi zdjęcie z Grecji, na którym Krzysztof Witczak składa ofiarę Zeusowi. Witczak przyznaje: - Religia ausrańska jest mi bliższa niż katolicka. Rzeczywistość jest bardzo bogata i tłumaczenie jej jednym uniwersalnym Bogiem mnie nie przekonuje. Ja wierzę w wielu bogów.
Danka dodaje: - Nasze korzenie to nie chrześcijaństwo, ale dużo wcześniejsza religia indoeuropejska, która czciła siły natury. Przez wejście w świat Indoeuropejczyków przybliżyłem się do religii przyrody. Tej zgody z naturą brakowało mi w chrześcijaństwie.
- Odkąd pamiętam, ojciec wstawał wcześnie rano i śpiewał hymny ku chwale bogów - wspomina Dominika Danka. - Wtedy fascynowały mnie te duchy, duszki, o których opowiadał. Trochę wierzyłam w ten bajkowy świat. Katolicyzm, w którym wychowywała mnie mama, okazał się silniejszy, ale nie toczymy z ojcem dysput, czyj bóg lepszy.
Jedno z praw ausran: "Klan nie wywiera presji na wierzenia ni światopogląd członków".
Prajęzyk w Strasburgu?
Prof. Danka wzdycha: - Czas zmienia nacje. Polak i Białorusin stają się sobie obcy. My, ausranie, uznaliśmy się za Indoeuropejczyków, szukamy tego, co łączy narody. Błędnie nazywamy niemiecki, ukraiński, a nawet słowacki językami obcymi. Są to warianty jednej, kiedyś wspólnej mowy.
Ausranie chcą, by potomkowie indoeuropejskich plemion wrócili do prajęzyka. Kapłan boga Pussana przekonuje: - Wszystko zaczyna się od marzeń. Przecież polityka zdąża ku zjednoczonej Europie. Nie można wykluczać, że kiedyś nastąpi powrót do indoeuropejskiego.
Językoznawca Marian Jurkowski śmieje się:
- To bardzo sympatyczna idea, ale utopijna. W parlamencie europejskim kłócą się o wspólny język, ale przecież indoeuropejski nie zastąpi angielskiego!
Filozof religii Zbigniew Mikołejko: - To ich marzenie językowe jest niemal obrzędem. Próbą wywołania duchów zapomnianych przodków. Ta chęć powrotu do korzeni może wynikać z charakterystycznego dla naszego wieku poczucia chaosu, niepokoju przed tym, co nastąpi. Ale to typowa utopia przeszłości, która pojawia się w momencie rewolucji, zmiany. Charakterystyczna dla dzisiejszego rozpadu cywilizacji.
Pokój Dominiki Danki, na biurku podręcznik kryminalistyki. Dominika studiuje prawo.
Stoję na ziemi bardziej twardo niż ojciec - mówi.
Ze swoim chłopakiem chodzi czasem na spotkania dzieci Zorzy.
- Arek już zna kilka zdań indoeuropejskich. Ojca to cieszy, bo liczy na nas - opowiada Dominika. - Może kiedyś będę kontynuowała to, co on robi.
Uniwersytet Warszawski, niewielka biblioteka Wydziału Filologii Klasycznej. Zaprzyjaźniony z ausranami starszy łacinnik wzdycha: - Ja w czasach studenckich chciałem stworzyć wspólnotę mówienia po łacinie. Nie udało się.
Żenili się z esperantystkami, aby je nawracać
Kazimierz Brandys, "Listy do pani Z.", 1958 r.:
"Komunikuję Pani, że sekta ausran liczy w Polsce ponad 200 osób i jej celem jest wskrzeszenie języka praindoeuropejskiego poprzez kult Zeusa oraz kilku innych bóstw Olimpu. Sektą rządzi Gerontia, czyli Rada Starców, złożona z osób o antycznych nazwiskach, jak np. Covalsius, Ostrovius, Zielinius pochodzących z różnych środowisk, od rzemieślników po wykładowców na wyższych uczelniach: są między nimi prawnicy i lekarze. Podstawowym obowiązkiem ausran jest posługiwanie się językiem sekty, właśnie tym prajęzykiem, uchodzącym za pierwszą mowę ludzką w historii. Siostrzeniec mój poznał rodziny ausrańskie, w których kilkuletnie dzieci szczebiocą tym językiem równie swobodnie jak po polsku.
Drugim obowiązkiem jest liturgia i czynności związane z kultem, aktualne przeważnie w czasie uczt wyprawianych przez ausran. Siostrzeniec mój wziął udział w takiej uczcie i przed wychyleniem pucharu napełnionego owocowym winem sakralnym Zbójnickie posłusznie strząsnął kilka pierwszych kropel na cześć Gromowładnego. Po czym śpiewano pieśni w prajęzyku. Wszystko to działo się w półletniskowym miasteczku K. pod Łodzią, skupiającym najliczniejszy ośrodek ausran: ausrańskie małżeństwa, ausrańskie ciotki, ausrańskie dzieci.
(...) Ausranie w myśl zaleceń Gerontii żenili się z esperantystkami, żeby je nawracać i obrzydzać im w życiu domowym sztuczny twór dra Zamenhofa. Esperantyści natomiast kwestionowali pochodzenie prajęzyka ausran, posuwając się do twierdzeń, iż jest to apokryf lingwistyczny, wymyślony przez maniaków".
PS
Reportaż powstał 25 lat temu. Do dziś Ignacy Ryszard Danka napisał ponad 150 publikacji naukowych, w tym 10 książek. W 2010 r. prezydent RP wręczył mu nominację na profesora zwyczajnego. W latach 2002–07 kierował Zakładem Językoznawstwa i Indoeuropeistyki przy Katedrze Filologii Klasycznej Uniwersytetu Łódzkiego. Od 2007 na emeryturze.