Injure Grind Attack VI - 18-19.07.2025, Zawiercie-Morsko

[tomaszm]

A bo kierowca już się na mnie denerwował.

Ale flaszkę załatwił

[tomaszm]

A bo kierowca już się na mnie denerwował.

Ale flaszkę załatwił

Szkoda tylko że za długo przy ognisku nie posiedziałem. Generalnie zajebista jest ta impreza. No i ta magiczna miejscówa.

Gelo bimberek prima sorte.

Pojechałbym w takie miejsce na swoje gruzowe death metale.

Fajnie ze parę mordeczek z tego zadupia zwanego Lubliniec dalej jeździ i szlaja się po koncertach.

Kiedyś tu było sporo wariatów ode mnie ze wsi metalowych. Ale gdzieś się wszyscy po świecie porozjesdzali. Mieliśmy w miasteczku parę knajp dosłownie a w 2 królowaly ciężkie dźwięki. Zadupie bo to zadupie ale metali u nas to było pod dostatkiem.

[gelO]

W kwietniu do Pragi dawaj, tam jest zajebiście.

[tomaszm]

Okey.

[tomaszm]

W sumie z tego spotkania najbardziej się cieszę z spotkania z redaktorem naczelnym Musickmagazine. Fajne chłopy i super ze im się chce i robią robotę.

Internet internetem ale prasa papierowa uber alles.

[Duban]

Byłem drugi raz (poprzednio na edycji z Incantation), tradycyjnie na jeden dzień. Klimat cudowny, miejscówka niezmiennie fantastyczna. Koło gospodyń wiejskich kult eternal.

A muzycznie na moje ucho było tak:
Carnal Tomb - kupowałem bilet, gdy zaczynali grać. Występ z gatunku bdb, ale zbroja sucha. Solidne rzemiosło, chyba pora trochę im nie sprzyjała.
100 Yeras War - spoko muza, wpasowali się idealnie, ale nie na tyle, żebym łyknął split z Japończykami.
Butcher ABC - highlight numer jeden. Zniszczenie i ryj uśmiechnięty. Czekam na klubówkę i dłuższy set.
FAM - widziałem ich po dość długiej przerwie, poprzednio na wrocławskiej Siekierze. Tam było przeciętnie, tutaj bardzo dobrze.
Defeated Sanity - highlight numer dwa i magnes, który przyciągnął mnie do Morska w tym roku. Ten koncert rósł z każdym numerem. Na początku gdzieś umykały technikalia i smaczki, ale na końcu była totalna pożoga i rozpierdol. Ossuary we Wrocławiu nie przebili, ale koncert był znakomity.
Sinister - z sentymentu posłuchałem pół godziny i podziękowałem. Na moje trzeźwe ucho niestety położone było brzmienie gitary. Solówki może jeszcze było słychać, ale riffy to już przypominanie sobie sesji z klasycznymi płytami sprzed lat. Nie było źle, ale nie wiem, czy nie był to wbrew pozorom najsłabszy moment wieczoru, gdzieś na równi z 100YW. Co nie zmienia faktu, że było ok.

[gelO]

W Butcher ABC mikrofon zamontowany do maski gazowej, ciekawe to było