Problem jest znacznie bardziej złożony. To mogę powiedzieć akurat z pierwszej ręki, w sensie z własnej obserwacji. Sam korzystam co prawda z innego narzędzia, ale:
1. Na początku marca cała szkoła przeniosła się na lekcje online. Mieliśmy po kolei spotkania z szefem, gdzie wyjaśniał jak działa nowe narzędzie. Co się okazało: na 3 nauczycieli, którzy akurat wtedy mieli z nim spotkanie, jedynym w miarę przygotowanym do zajęć online byłem ja, ponieważ prowadziłem od dawna jedne zdalne zajęcia raz w tygodniu. Druga koleżanka miała tak ustawiony mikrofon, że jak się odezwała, to było tak głośno, że zerwałem słuchawki z głowy, a oprócz tego siedziała w ciemnym pokoju z lampką ustawioną na siebie, tak że rzucała na ścianę wielki cień w stylu Nosferatu. Druga nauczycielka ok. 50 lat nie mogła się połączyć przez komputer, więc zrobiła to na telefonie. Włączyła kamerę, po czym... Przystawiła telefon do ucha, tak że oglądaliśmy przez chwilę jej małżowinę. Potem patrzyła jjuż w kamerę, ale tak, że widzieliśmy połowę jej twarzy. Mogę tylko zgadywać że gdzie indziej było podobnie. To jednak jest jakiś tam prosty skill i trzeba znać przynajmniej kilka podstawowych zasad: równomierne oświetlenie, światło padające na twarz a nie zza pleców, ustawienie by mieć za sobą ścianę, słuchawki z mikro itd.
2. Od niedawna mam również zajęcia grupowe online i to też są niezłe cyrki na początku zawsze. Nikt nie ma słuchawek, nie potrafi się połączyć, coś jest nie tak z kamerą, mikrofonem, wszystkim co tylko się da.
3. Nie wyobrażam sobie, co musi się dziać, gdy jest kilkadziesiąt osób w ,,klasie", chyba wolałbym bezrobocie.