Z całym zrozumieniem dla Twoich wynurzeń odnośnie Anathemy czy Tiamatu (które nie były nigdy Wielkimi Zespołami ale również nie z gatunku "do koszalina") - to jak nic cecha ludzi osłuchanych. Po co szukać nowości, łudzić się, liczyć na strzała w ryj po czym rozczarowywać, skoro pod ręką zawsze są (może nie sprawdzone - bo to wali rutyną) ale takie płyty, które od momentu ukazania stanowią kanon?[V] pisze:mi sie takie zdarzaja czesto ostatnio. nie widze nowej ciekawej muzyki na horyzoncie. nie mówiac juz o metalu,sciagam z pólki
Hell Awaits, Under Funeral Moon, De Mysteris dom Satanas, Master of Puppets, Covenant i znów czuje sie jak pietnastolatek hehe:)
W pewnym momencie trzeba sobie powiedzieć stop ciekawości i gonieniem za króliczkiem. Wiadomo, to kręci. Ale ja wolę kupić się na nie do końca osłuchanych starociach, "tylko dobrych" płytach mocarnych kapel wygrzebanych zza sterty raz przesłuchanych nowości.