nie robie se jaj
już pierwsze dźwięki z płyty z utworu tytułowego kasują minimum 90 procent dzisiejszego black metalu
ten mrok, ciężar i posępność jaki wylewa się z tej płyty to jest to o czym dzisiejsi smutni blekmetalowcy mogą tylko pomarzyć, a i tak za chuja tego nie osiągną. Tylko nieliczni dzisiaj potrafią się do tego zbliżyć....
nie robie se jaj
już pierwsze dźwięki z płyty z utworu tytułowego kasują minimum 90 procent dzisiejszego black metalu
ten mrok, ciężar i posępność jaki wylewa się z tej płyty to jest to o czym dzisiejsi smutni blekmetalowcy mogą tylko pomarzyć, a i tak za chuja tego nie osiągną. Tylko nieliczni dzisiaj potrafią się do tego zbliżyć....
Jak słyszę te teksty o kasowaniu ileś tam procent metalu to mi się przypomina taki koleś stąd, którego ksywy nie pamiętam co odkrył Johna Coltrane'a po 20 latach słuchania metalu, odsłuchał kilka kolejnych albumów jazzowych i uznał, że jest wybitnym znawcą muzyki/koneserem i elitystą i w każdym temacie pierdolił o wyższości swojego gustu nad gustem przeciętnego metalowca. Dół z wapnem.
Aha, i też lubię "Red", jeden z ich najlepszych albumów.
Jak słyszę te teksty o kasowaniu ileś tam procent metalu to mi się przypomina taki koleś stąd, którego ksywy nie pamiętam co odkrył Johna Coltrane'a po 20 latach słuchania metalu, odsłuchał kilka kolejnych albumów jazzowych i uznał, że jest wybitnym znawcą muzyki/koneserem i elitystą i w każdym temacie pierdolił o wyższości swojego gustu nad gustem przeciętnego metalowca. Dół z wapnem.
Aha, i też lubię "Red", jeden z ich najlepszych albumów.
Myślałem, że każdy nieświadomie przechodzi tę fazę
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
To jest tylko jeden ze sposobów na wyrażenie tego, że coś ci baaaardzo robi
No dobra, nie będę się spierał, to też nie było przyczepienie się do tego posta o King Crimson. Taka dygresja dotycząca zachowania, które działa na mnie jak płachta na byka na przykładzie tego herbatnika, którego tam wymieniłem
To jest tylko jeden ze sposobów na wyrażenie tego, że coś ci baaaardzo robi
No dobra, nie będę się spierał, to też nie było przyczepienie się do tego posta o King Crimson. Taka dygresja dotycząca zachowania, które działa na mnie jak płachta na byka na przykładzie tego herbatnika, którego tam wymieniłem
celem uporządkowania, akurat Red King Crimson to nie jest jazz-rockowa płyta, ale doskonały rock, dla mnie po debiucie ich ulubiona,
za krótka nawet,
poza tym racja, co do znawców, to niektórym odbija mesjanizm, jednym po przesłuchaniu 20 płyt, a innym po 100
To jest tylko jeden ze sposobów na wyrażenie tego, że coś ci baaaardzo robi
No dobra, nie będę się spierał, to też nie było przyczepienie się do tego posta o King Crimson. Taka dygresja dotycząca zachowania, które działa na mnie jak płachta na byka na przykładzie tego herbatnika, którego tam wymieniłem
celem uporządkowania, akurat Red King Crimson to nie jest jazz-rockowa płyta, ale doskonały rock, dla mnie po debiucie ich ulubiona,
za krótka nawet,
poza tym racja, co do znawców, to niektórym odbija mesjanizm, jednym po przesłuchaniu 20 płyt, a innym po 100
Nie no, jazz to był najbardziej jaskrawy przykład tylko. Chodzi o wszystko, co jest uważane za "wyższe", czy to Miles Davis czy Strawiński.
Dla mnie też debiut nr 1, potem "Red", potem chyba o dziwo "Lizard". Ale ja lubię wiele ich płyt z wczesnego okresu, z wyjątkiem bodajże "In the Wake of Poseidon", która brzmi jak autoplagiat debiutu.