Co to są te blasty? Bo każdy o tym mówi a ja nie wiem co to. To coś z ezdrummera?TheDude pisze:A blaściki czasem lubisz ? ;)Bonecrusher pisze:ja tam lubie ten black metal taki nie za mroczny
Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- maciek z klanu
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11725
- Rejestracja: 23-12-2008, 22:34
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo
- Lord Gorloj
- w mackach Zła
- Posty: 764
- Rejestracja: 20-12-2018, 15:54
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
I mieliby sto procent racji, bo black metal jako określona forma tym właśnie jest. I tylko tym. Ale przez pewien czas był czymś więcej. Tak jak punk. A teraz jedno i drugie nie żyje. Trzeba się z tym pogodzić i buntować się dalej, ale też nie myśleć w kategoriach że muzyka to tylko muzyka. Dlaczego właściwie tak ma być? Dlaczego muzyka ma być tylko rozrywką? Bo jacyś akademiccy pierdziele uznali, że muzyka rockowa jest prostą pochodną bluesa i niczym więcej? Jebać akademików. Jebać wszystko co się rusza.Hatefire pisze:To gatunek muzyczny i biegli w muzykologii pewnie by orzekli, że charakteryzuje się riffami w tonacji x-mol w tempie średnio szybkim.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
and couldn't put myself
out
- Lord Gorloj
- w mackach Zła
- Posty: 764
- Rejestracja: 20-12-2018, 15:54
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Uwaga, post jest długi, ale wartościowy. Zainteresowanych zapraszam, reszta wypierdalać.
Kierunek jest tylko jeden i zawsze ten sam: wziąć "esencję" (treść) i wlać ją w nową formę.
Esencją jest bunt wobec tego, co zastane. Ponieważ rzeczywistośc się zmienia, to i bunt musi się zmieniać.
Black metal to jedna z form, w jakich manifestuje się bunt w muzyce popularnej. Forma, która się skończyła. Inne formy to rock'n'roll, hard rock i heavy metal (bunt wobec ortodoksyjnego społeczeństwa Zachodu, które mówi młodzieży jak trzeba żyć), to punk, który buntuje się przeciwko narzuconym narracjom politycznym i proponuje własne, i wreszcie sam black metal - bunt wobec świata jako takiego. Jest jeszcze industrial - bunt wobec społeczeństwa industrialnego wyrażany przez jego afirmację (!). Industrial poszedł najdalej - tam zanegowana jest nawet ustalona forma.
Esencja buntu jest jedna: "jebać X". Można ją odnaleźć w wielu rodzajach muzyki:
Przerywnik humorystyczny:
Schonberg: jebać tonalność, dodekafonia ist krieg
Stockhausen: jebać skonwencjonalizowaną muzykę
Strawiński: jebać konsonanse
Jazz: jebać białą muzykę
Rock: jebać się nawzajem
Punk: jebać system, no future
Industrial: jebać społeczeństwo przemysłowe
Heavy metal: jebać się nawzajem, pić piwo
Thrash metal: hej, punk jest brutal
Death metal: hej, thrash jest brutal
Black metal: jebać wszechświat
Grind: hej, punk jest brutal, ale metal ssie pałę
Goregrind: zesrauem sye
Rap: życie jest ciężkie jak wiadro z gównem
Furia: są to koła
Ok, wracamy do poważnego wykładu:
Black metal jako uogólniony bunt wobec wszechświata sprzeciwia się także, w wąskich ramach, samej formie (metalowej) i szuka własnej. On nie brzmi tak jak brzmi, bo jest fajny, tylko dlatego, że takie kurewskie, chamskie łojenie "głośniej, mocniej, z diabłem w tle" było właśnie najbardziej niefajne w czasie, gdy black metal powstał. Najbardziej przeciwiające się światu w kręgu ludzi, dla których muzyka=metal. Problem jest taki, że później, w sposób naturalny, ta (anty)forma buntu skostniała i sama stała się formą, co doskonale uwidacznia nazywanie "Old Star" black metalem. To jest gówno a nie black metal - to tylko fajna, oldschoolowa metalowa płyta do piwa. Nic więcej. Black metal to bunt wobec konwencji w ramach wyznaczonych przez środki, jakich dostarcza muzyka metalowa.
W tych ramach black metal osiągnął IMO wszystko. Nie ma żadnych nowych kierunków. To już jest muzyka dla dinozaurów, pogódźcie się z tym.
W świetle powyższych poglądów black metal jest też ułomną formą wyrazu. Punk podporządkował formę rockową treści. Industrial odrzucił formę, a ostatecznie także treśc (noise). Black metal zamknął się w swoim podwórku. Chciał uciec od tego, co zastał, idąc w tym samym kierunku. To jest bardzo naiwne: lubimy Slayera, bo gra szybko, więc chcemuy grać jeszcze szybciej i brutalniej, sięgając po jeszcze brutalniejsze symbole. Jednocześnie, jest to bardzo zajebiste - ta szczeniacka, wkurwiona energia wczesnego black metalu, połączona z bardzo powierzchowną, archetypową symboliką tego co złe (czyli przeciwne światłu - temu, co uważane za właściwe) - szatan, zło, ciemność, lasy, diabły, wojna - decyduje o tym, że takie albumy jak A Blaze, DMDS i tak dalej, sa tak skrajnie zajebiste. Ciągle. I zawsze.
Tyle tylko, że aby dalej "kultywować" bunt, czyli to, co zrodziło black metal, trzeba przejść do innych form wyrazu. Jeśli jednak wszystkie formy zostały ostatecznie wykorzystane i zanegowane, to alternatywą jest powrót do starych form i wykorzystanie ich na nowo w nowym kontekście. Wyobrażałbym to sobie np. jak zespół, który grając jakąś oldschoolową elektronikę promuje bunt wobec zastanych wzorców tego, co jest na topie- np. Perturbator.
Albo jak zespół, który rozbija ustalone schematy myślenia przez skierowanie się do naiwności, dadaizmu, abstrakcji, wolnych skojarzeń i teatralnego przerysowania i powagi (Licho, Koniec Pola).
Albo jak jakiś podziemny, alternatywny hip hop, który nawołuje do, nie wiem, odrzucenia społeczeństwa i wzorców? (nic mi nie przychodzi do głowy). Albo jak nie wiem co. Nie jestem muzykiem. Gdybym wiedział, to już bym nagrywał. Ja tylko kumam o co chodzi (black metal to też narcyzm, pamiętajcie, wy głupie chuje)
Ale może mam pewne pomysły.
Na dobry początek, powinno się wrócić do podziemia i wyjebać internet. Zanegować społeczeństwo cyfrowe i wrócić do idei DIY, rozpowszechnianej archaicznymi środkami. Organizować "analogowe" koncerty, o których wiedzą tylko ci co mają wiedzieć, chociaż każdy, kto tę wiedzę zdobędzie, może na nie przyjść. Takie koncerty organizuje Koniec Pola. Byłem na trzech. A wy? Wiecie w ogóle o co chodzi? Jak nie wiecie, to się kurde dowiedzcie. Nikt was stamtąd nie wygoni, a może wam się mózgi otworzą.
Dalej. Wyjebać gitary i prąd. Wyjebać wszystko, co pomaga w tradycyjnym byciu "brutal". Zamiast growlu - egzotyczne techniki takie jak śpiew alikwotowy. Wyjebać melodie, zostawić rytm. Bębny. Trans, tańce przy ognisku, archaiczne techniki ekstazy. Wyjebać tradycje muzyczne - bo to też już było - i nadać tym środkom kwadratową ekspresję minimalnego techno. Wyjebać hedonizm, hedonizm już był - wrócić do ascezy. Nie uprawiać seksu, nie brać narkotyków, nie pić alkoholu. Wrócić do chrześcijaństwa. Czytać ojców kościoła. Chodzić do kościoła. Założyć własny kościół. Przejść na islam. Przejść na buddyzm. Przejść na orficyzm. Przejść na drugą stronę jezdni i wyjebac do kosza dyskordianizm. Medytować. Robić zen. Pić kawełe z masełe, pościć przez 24 godziny dziennie raz w tygodniu. Przejśc na keto. Pakować na siłowni. Nie walić konia. Dbać o harmonijny rozwój ciała i duszy.
Muzykę publikować niszowo. Tylko DIY. Tłoczyć własne winyle. Nagrywać własne kasety. Spotykać się raz do roku o pełni księżyca w miejscu, gdzie popełnił samobójstwo Witkacy (why not?).
W ogóle nie nagrywać muzyki. Przyjąć ideę muzyki jako czegoś niepowtarzalnego - liczy się tylko muzyka grana na żywo i słuchana w pełnym skupieniu. Nagrania analogowe - tylko po to, by zachęcić do udziału w prawdziwym koncercie, który wykracza poza ideę zwykłego koncertu. Koncert to Spotkanie, komunia. Nie okazja do najebania się i krzyczenia "Slayer".
Pamiętać o poczuciu humoru.
Odrzucić mentalny elitaryzm. Przyjmować z otwarta głową wszystko co ciekawe i odrzucać wszystko, co opiera się na prostym wykluczeniu "bo to nie jest true". Nie odrzucać osób chcących wejść w ten nowy black metal, ale też ich nie zapraszać. Nie unikać rozmów o temacie. Nie inicjowac ich o ile delikwent nie będzie zaciekawiony.
Odrzucić przekonanie, że to tylko muzyka. Black metal nie był nigdy tylko muzyką. Wszystkie znaczące gatrunki muzyki, które zmieniały świat, były przez ich twórców traktowane poważnie, bez względu na to jak idiotycznie się to przejawiało.
Odrzucić racjonalizm i irracjonalizm - opanować chaos. Czytać Hegla - metal to teza, black metal to antyteza, nowy black metal to synteza. Kumacie o co chodzi? Muzyka sensowna, przemyślana pochodzi z mózgu. Black metal i inne formy muzyki buntu pochodzą z jelit. Nowy metal musi być z serca. Musi świadomie odrzucać jaźń, co jest paradoksem, ale o to chodzi w buncie. Ten bunt musi być paradoksalny, ponieważ, zauważcie, z punktu widzenia tego, przeciw czemu się buntujemy, bunt jest bez sensu. Rock, punk, industrial, black metal - dla pokolenia waszych/naszych ojców i dziadków nie mają one sensu. Jak można się buntowac wobec tego, co jest fajne? Wy, forumowicze - macie po 40 lat, pracę, pieniądze, rodzinę, po chuj się wobec tego buntować? Jeśli tak uważacie, to jesteście straceni. Nie będzie już z was prawdziwych blackmetalowców.
Ktoś tu powie, że zaraz, ale to jest takie wyrafinowane, to trzeba wiedzieć co się robi. Pewnie. Bo to ma być bunt wobec prymitywizmu. Kiedyś bunt był w drugą stronę - przeciwko wyrafinowaniu i ładnym melodiom.
Oczywiście to wyżej to tylko propozycja.
Ale dla was to nie będzie black metal. Dla was to będzie gówno. Dlatego możecie spierdalać, bo chuja z tego rozumiecie.
Nie ma żadnego nowego kierunku. Nowym kierunkiem dla bm nie moga być żadne potworki Frankensteina typu "Rihanna goes brutal", bo to jest tylko postmodernistyczna zabawa formą, która bawić może co najwyżej jakichś skretyniałych, hipsterskich ćwoków, których się powinno wysłać do gazu.DeadButDreaming pisze:Na przykład jaki kierunek? Wszyscy tak mówią - nowy kierunek
Kierunek jest tylko jeden i zawsze ten sam: wziąć "esencję" (treść) i wlać ją w nową formę.
Esencją jest bunt wobec tego, co zastane. Ponieważ rzeczywistośc się zmienia, to i bunt musi się zmieniać.
Black metal to jedna z form, w jakich manifestuje się bunt w muzyce popularnej. Forma, która się skończyła. Inne formy to rock'n'roll, hard rock i heavy metal (bunt wobec ortodoksyjnego społeczeństwa Zachodu, które mówi młodzieży jak trzeba żyć), to punk, który buntuje się przeciwko narzuconym narracjom politycznym i proponuje własne, i wreszcie sam black metal - bunt wobec świata jako takiego. Jest jeszcze industrial - bunt wobec społeczeństwa industrialnego wyrażany przez jego afirmację (!). Industrial poszedł najdalej - tam zanegowana jest nawet ustalona forma.
Esencja buntu jest jedna: "jebać X". Można ją odnaleźć w wielu rodzajach muzyki:
Przerywnik humorystyczny:
Schonberg: jebać tonalność, dodekafonia ist krieg
Stockhausen: jebać skonwencjonalizowaną muzykę
Strawiński: jebać konsonanse
Jazz: jebać białą muzykę
Rock: jebać się nawzajem
Punk: jebać system, no future
Industrial: jebać społeczeństwo przemysłowe
Heavy metal: jebać się nawzajem, pić piwo
Thrash metal: hej, punk jest brutal
Death metal: hej, thrash jest brutal
Black metal: jebać wszechświat
Grind: hej, punk jest brutal, ale metal ssie pałę
Goregrind: zesrauem sye
Rap: życie jest ciężkie jak wiadro z gównem
Furia: są to koła
Ok, wracamy do poważnego wykładu:
Black metal jako uogólniony bunt wobec wszechświata sprzeciwia się także, w wąskich ramach, samej formie (metalowej) i szuka własnej. On nie brzmi tak jak brzmi, bo jest fajny, tylko dlatego, że takie kurewskie, chamskie łojenie "głośniej, mocniej, z diabłem w tle" było właśnie najbardziej niefajne w czasie, gdy black metal powstał. Najbardziej przeciwiające się światu w kręgu ludzi, dla których muzyka=metal. Problem jest taki, że później, w sposób naturalny, ta (anty)forma buntu skostniała i sama stała się formą, co doskonale uwidacznia nazywanie "Old Star" black metalem. To jest gówno a nie black metal - to tylko fajna, oldschoolowa metalowa płyta do piwa. Nic więcej. Black metal to bunt wobec konwencji w ramach wyznaczonych przez środki, jakich dostarcza muzyka metalowa.
W tych ramach black metal osiągnął IMO wszystko. Nie ma żadnych nowych kierunków. To już jest muzyka dla dinozaurów, pogódźcie się z tym.
W świetle powyższych poglądów black metal jest też ułomną formą wyrazu. Punk podporządkował formę rockową treści. Industrial odrzucił formę, a ostatecznie także treśc (noise). Black metal zamknął się w swoim podwórku. Chciał uciec od tego, co zastał, idąc w tym samym kierunku. To jest bardzo naiwne: lubimy Slayera, bo gra szybko, więc chcemuy grać jeszcze szybciej i brutalniej, sięgając po jeszcze brutalniejsze symbole. Jednocześnie, jest to bardzo zajebiste - ta szczeniacka, wkurwiona energia wczesnego black metalu, połączona z bardzo powierzchowną, archetypową symboliką tego co złe (czyli przeciwne światłu - temu, co uważane za właściwe) - szatan, zło, ciemność, lasy, diabły, wojna - decyduje o tym, że takie albumy jak A Blaze, DMDS i tak dalej, sa tak skrajnie zajebiste. Ciągle. I zawsze.
Tyle tylko, że aby dalej "kultywować" bunt, czyli to, co zrodziło black metal, trzeba przejść do innych form wyrazu. Jeśli jednak wszystkie formy zostały ostatecznie wykorzystane i zanegowane, to alternatywą jest powrót do starych form i wykorzystanie ich na nowo w nowym kontekście. Wyobrażałbym to sobie np. jak zespół, który grając jakąś oldschoolową elektronikę promuje bunt wobec zastanych wzorców tego, co jest na topie- np. Perturbator.
Albo jak zespół, który rozbija ustalone schematy myślenia przez skierowanie się do naiwności, dadaizmu, abstrakcji, wolnych skojarzeń i teatralnego przerysowania i powagi (Licho, Koniec Pola).
Albo jak jakiś podziemny, alternatywny hip hop, który nawołuje do, nie wiem, odrzucenia społeczeństwa i wzorców? (nic mi nie przychodzi do głowy). Albo jak nie wiem co. Nie jestem muzykiem. Gdybym wiedział, to już bym nagrywał. Ja tylko kumam o co chodzi (black metal to też narcyzm, pamiętajcie, wy głupie chuje)
Ale może mam pewne pomysły.
Na dobry początek, powinno się wrócić do podziemia i wyjebać internet. Zanegować społeczeństwo cyfrowe i wrócić do idei DIY, rozpowszechnianej archaicznymi środkami. Organizować "analogowe" koncerty, o których wiedzą tylko ci co mają wiedzieć, chociaż każdy, kto tę wiedzę zdobędzie, może na nie przyjść. Takie koncerty organizuje Koniec Pola. Byłem na trzech. A wy? Wiecie w ogóle o co chodzi? Jak nie wiecie, to się kurde dowiedzcie. Nikt was stamtąd nie wygoni, a może wam się mózgi otworzą.
Dalej. Wyjebać gitary i prąd. Wyjebać wszystko, co pomaga w tradycyjnym byciu "brutal". Zamiast growlu - egzotyczne techniki takie jak śpiew alikwotowy. Wyjebać melodie, zostawić rytm. Bębny. Trans, tańce przy ognisku, archaiczne techniki ekstazy. Wyjebać tradycje muzyczne - bo to też już było - i nadać tym środkom kwadratową ekspresję minimalnego techno. Wyjebać hedonizm, hedonizm już był - wrócić do ascezy. Nie uprawiać seksu, nie brać narkotyków, nie pić alkoholu. Wrócić do chrześcijaństwa. Czytać ojców kościoła. Chodzić do kościoła. Założyć własny kościół. Przejść na islam. Przejść na buddyzm. Przejść na orficyzm. Przejść na drugą stronę jezdni i wyjebac do kosza dyskordianizm. Medytować. Robić zen. Pić kawełe z masełe, pościć przez 24 godziny dziennie raz w tygodniu. Przejśc na keto. Pakować na siłowni. Nie walić konia. Dbać o harmonijny rozwój ciała i duszy.
Muzykę publikować niszowo. Tylko DIY. Tłoczyć własne winyle. Nagrywać własne kasety. Spotykać się raz do roku o pełni księżyca w miejscu, gdzie popełnił samobójstwo Witkacy (why not?).
W ogóle nie nagrywać muzyki. Przyjąć ideę muzyki jako czegoś niepowtarzalnego - liczy się tylko muzyka grana na żywo i słuchana w pełnym skupieniu. Nagrania analogowe - tylko po to, by zachęcić do udziału w prawdziwym koncercie, który wykracza poza ideę zwykłego koncertu. Koncert to Spotkanie, komunia. Nie okazja do najebania się i krzyczenia "Slayer".
Pamiętać o poczuciu humoru.
Odrzucić mentalny elitaryzm. Przyjmować z otwarta głową wszystko co ciekawe i odrzucać wszystko, co opiera się na prostym wykluczeniu "bo to nie jest true". Nie odrzucać osób chcących wejść w ten nowy black metal, ale też ich nie zapraszać. Nie unikać rozmów o temacie. Nie inicjowac ich o ile delikwent nie będzie zaciekawiony.
Odrzucić przekonanie, że to tylko muzyka. Black metal nie był nigdy tylko muzyką. Wszystkie znaczące gatrunki muzyki, które zmieniały świat, były przez ich twórców traktowane poważnie, bez względu na to jak idiotycznie się to przejawiało.
Odrzucić racjonalizm i irracjonalizm - opanować chaos. Czytać Hegla - metal to teza, black metal to antyteza, nowy black metal to synteza. Kumacie o co chodzi? Muzyka sensowna, przemyślana pochodzi z mózgu. Black metal i inne formy muzyki buntu pochodzą z jelit. Nowy metal musi być z serca. Musi świadomie odrzucać jaźń, co jest paradoksem, ale o to chodzi w buncie. Ten bunt musi być paradoksalny, ponieważ, zauważcie, z punktu widzenia tego, przeciw czemu się buntujemy, bunt jest bez sensu. Rock, punk, industrial, black metal - dla pokolenia waszych/naszych ojców i dziadków nie mają one sensu. Jak można się buntowac wobec tego, co jest fajne? Wy, forumowicze - macie po 40 lat, pracę, pieniądze, rodzinę, po chuj się wobec tego buntować? Jeśli tak uważacie, to jesteście straceni. Nie będzie już z was prawdziwych blackmetalowców.
Ktoś tu powie, że zaraz, ale to jest takie wyrafinowane, to trzeba wiedzieć co się robi. Pewnie. Bo to ma być bunt wobec prymitywizmu. Kiedyś bunt był w drugą stronę - przeciwko wyrafinowaniu i ładnym melodiom.
Oczywiście to wyżej to tylko propozycja.
Ale dla was to nie będzie black metal. Dla was to będzie gówno. Dlatego możecie spierdalać, bo chuja z tego rozumiecie.
Ostatnio zmieniony 22-06-2019, 21:40 przez Lord Gorloj, łącznie zmieniany 1 raz.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
and couldn't put myself
out
-
[V]
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8398
- Rejestracja: 07-06-2009, 16:29
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Lord Gorloj pisze:Uwaga, post jest długi, ale wartościowy. Zainteresowanych zapraszam, reszta wypierdalać.
Nie ma żadnego nowego kierunku. Nowym kierunkiem dla bm nie moga być żadne potworki Frankensteina typu "Rihanna goes brutal", bo to jest tylko postmodernistyczna zabawa formą, która bawić może co najwyżej jakichś skretyniałych, hipsterskich ćwoków, których się powinno wysłać do gazu.DeadButDreaming pisze:Na przykład jaki kierunek? Wszyscy tak mówią - nowy kierunek
Kierunek jest tylko jeden i zawsze ten sam: wziąć "esencję" (treść) i wlać ją w nową formę.
Esencją jest bunt wobec tego, co zastane. Ponieważ rzeczywistośc się zmienia, to i bunt musi się zmieniać.
Black metal to jedna z form, w jakich manifestuje się bunt w muzyce popularnej. Forma, która się skończyła. Inne formy to rock'n'roll, hard rock i heavy metal (bunt wobec ortodoksyjnego społeczeństwa Zachodu, które mówi młodzieży jak trzeba żyć), to punk, który buntuje się przeciwko narzuconym narracjom politycznym i proponuje własne, i wreszcie sam black metal - bunt wobec świata jako takiego. Jest jeszcze industrial - bunt wobec społeczeństwa industrialnego wyrażany przez jego afirmację (!). Industrial poszedł najdalej - tam zanegowana jest nawet ustalona forma.
Esencja buntu jest jedna: "jebać X". Można ją odnaleźć w wielu rodzajach muzyki:
Przerywnik humorystyczny:
Schonberg: jebać tonalność, dodekafonia ist krieg
Stockhausen: jebać skonwencjonalizowaną muzykę
Strawiński: jebać konsonanse
Jazz: jebać białą muzykę
Rock: jebać się nawzajem
Punk: jebać system, no future
Industrial: jebać społeczeństwo przemysłowe
Heavy metal: jebać się nawzajem, pić piwo
Thrash metal: hej, punk jest brutal
Death metal: hej, thrash jest brutal
Black metal: jebać wszechświat
Grind: hej, punk jest brutal
Goregrind: zesrauem sye
Rap: życie jest ciężkie jak wiadro z gównem
Furia: są to koła
Ok, wracamy do poważnego wykładu:
Black metal jako uogólniony bunt wobec wszechświata sprzeciwia się także, w wąskich ramach, samej formie (metalowej) i szuka własnej. On nie brzmi tak jak brzmi, bo jest fajny, tylko dlatego, że takie kurewskie, chamskie łojenie "głośniej, mocniej, z diabłem w tle" było właśnie najbardziej niefajne w czasie, gdy black metal powstał. Najbardziej przeciwiające się światu w kręgu ludzi, dla których muzyka=metal. Problem jest taki, że później, w sposób naturalny, ta (anty)forma buntu skostniała i sama stała się formą, co doskonale uwidacznia nazywanie "Old Star" black metalem. To jest gówno a nie black metal - to tylko fajna, oldschoolowa metalowa płyta do piwa. Nic więcej. Black metal to bunt wobec konwencji w ramach wyznaczonych przez środki, jakich dostarcza muzyka metalowa.
W tych ramach black metal osiągnął IMO wszystko. Nie ma żadnych nowych kierunków. To już jest muzyka dla dinozaurów, pogódźcie się z tym.
W świetle powyższych poglądów black metal jest też ułomną formą wyrazu. Punk podporządkował formę rockową treści. Industrial odrzucił formę, a ostatecznie także treśc (noise). Black metal zamknął się w swoim podwórku. Chciał uciec od tego, co zastał, idąc w tym samym kierunku. To jest bardzo naiwne: lubimy Slayera, bo gra szybko, więc chcemuy grać jeszcze szybciej i brutalniej, sięgając po jeszcze brutalniejsze symbole. Jednocześnie, jest to bardzo zajebiste - ta szczeniacka, wkurwiona energia wczesnego black metalu, połączona z bardzo powierzchowną, archetypową symboliką tego co złe (czyli przeciwne światłu - temu, co uważane za właściwe) - szatan, zło, ciemność, lasy, diabły, wojna - decyduje o tym, że takie albumy jak A Blaze, DMDS i tak dalej, sa tak skrajnie zajebiste. Ciągle. I zawsze.
Tyle tylko, że aby dalej "kultywować" bunt, czyli to, co zrodziło black metal, trzeba przejść do innych form wyrazu. Jeśli jednak wszystkie formy zostały ostatecznie wykorzystane i zanegowane, to alternatywą jest powrót do starych form i wykorzystanie ich na nowo w nowym kontekście. Wyobrażałbym to sobie np. jak zespół, który grając jakąś oldschoolową elektronikę promuje bunt wobec zastanych wzorców tego, co jest na topie- np. Perturbator.
Albo jak zespół, który rozbija ustalone schematy myślenia przez skierowanie się do naiwności, dadaizmu, abstrakcji, wolnych skojarzeń i teatralnego przerysowania i powagi (Licho, Koniec Pola).
Albo jak jakiś podziemny, alternatywny hip hop, który nawołuje do, nie wiem, odrzucenia społeczeństwa i wzorców? (nic mi nie przychodzi do głowy). Albo jak nie wiem co. Nie jestem muzykiem. Gdybym wiedział, to już bym nagrywał. Ja tylko kumam o co chodzi (black metal to też narcyzm, pamiętajcie, wy głupie chuje)
Ale może mam pewne pomysły.
Na dobry początek, powinno się wrócić do podziemia i wyjebać internet. Zanegować społeczeństwo cyfrowe i wrócić do idei DIY, rozpowszechnianej archaicznymi środkami. Organizować "analogowe" koncerty, o których wiedzą tylko ci co mają wiedzieć, chociaż każdy, kto tę wiedzę zdobędzie, może na nie przyjść. Takie koncerty organizuje Koniec Pola. Byłem na trzech. A wy? Wiecie w ogóle o co chodzi? Jak nie wiecie, to się kurde dowiedzcie. Nikt was stamtąd nie wygoni, a może wam się mózgi otworzą.
Dalej. Wyjebać gitary i prąd. Wyjebać wszystko, co pomaga w tradycyjnym byciu "brutal". Zamiast growlu - egzotyczne techniki takie jak śpiew alikwotowy. Wyjebać melodie, zostawić rytm. Bębny. Trans, tańce przy ognisku, archaiczne techniki ekstazy. Wyjebać tradycje muzyczne - bo to też już było - i nadać tym środkom kwadratową ekspresję minimalnego techno. Wyjebać hedonizm, hedonizm już był - wrócić do ascezy. Nie uprawiać seksu, nie brać narkotyków, nie pić alkoholu. Wrócić do chrześcijaństwa. Czytać ojców kościoła. Chodzić do kościoła.
Muzykę publikować niszowo. Tylko DIY. Tłoczyć własne winyle. Nagrywać własne kasety. Spotykać się raz do roku o pełni księżyca w miejscu, gdzie popełnił samobójstwo Witkacy (why not?).
Odrzucić mentalny elitaryzm. Przyjmować z otwarta głową wszystko co ciekawe i odrzucać wszystko, co opiera się na prostym wykluczeniu "bo to nie jest true". Nie odrzucać osób chcących wejść w ten nowy black metal, ale też ich nie zapraszać. Nie unikać rozmów o temacie. Nie inicjowac ich o ile delikwent nie będzie zaciekawiony.
Odrzucić przekonanie, że to tylko muzyka. Black metal nie był nigdy tylko muzyką. Wszystkie znaczące gatrunki muzyki, które zmieniały świat, były przez ich twórców traktowane poważnie, bez względu na to jak idiotycznie się to przejawiało.
Odrzucić racjonalizm i irracjonalizm - opanować chaos. Czytać Hegla - metal to teza, black metal to antyteza, nowy black metal to synteza. Kumacie o co chodzi? Muzyka sensowna, przemyślana pochodzi z mózgu. Black metal i inne formy muzyki buntu pochodzą z jelit. Nowy metal musi być z serca. Musi świadomie odrzucać jaźń, co jest paradoksem, ale o to chodzi w buncie. Ten bunt musi być paradoksalny, ponieważ, zauważcie, z punktu widzenia tego, przeciw czemu się buntujemy, bunt jest bez sensu. Rock, punk, industrial, black metal - dla pokolenia waszych/naszych ojców i dziadków nie mają one sensu. Jak można się buntowac wobec tego, co jest fajne? Wy, forumowicze - macie po 40 lat, pracę, pieniądze, rodzinę, po chuj się wobec tego buntować? Jeśli tak uważacie, to jesteście straceni. Nie będzie już z was prawdziwych blackmetalowców.
Ktoś tu powie, że zaraz, ale to jest takie wyrafinowane, to trzeba wiedzieć co się robi. Pewnie. Bo to ma być bunt wobec prymitywizmu. Kiedyś bunt był w drugą stronę - przeciwko wyrafinowaniu i ładnym melodiom.
Oczywiście to wyżej to tylko propozycja.
Ale dla was to nie będzie black metal. Dla was to będzie gówno. Dlatego możecie spierdalać, bo chuja z tego rozumiecie.

If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
- Wacław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2678
- Rejestracja: 04-08-2018, 08:37
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
1. wyglada na to, że jestem blek metalowcem . wy głupie huje.Lord Gorloj pisze:Uwaga, post jest długi, ale wartościowy. Zainteresowanych zapraszam, reszta wypierdalać.
Nie ma żadnego nowego kierunku. Nowym kierunkiem dla bm nie moga być żadne potworki Frankensteina typu "Rihanna goes brutal", bo to jest tylko postmodernistyczna zabawa formą, która bawić może co najwyżej jakichś skretyniałych, hipsterskich ćwoków, których się powinno wysłać do gazu.DeadButDreaming pisze:Na przykład jaki kierunek? Wszyscy tak mówią - nowy kierunek
Kierunek jest tylko jeden i zawsze ten sam: wziąć "esencję" (treść) i wlać ją w nową formę.
Esencją jest bunt wobec tego, co zastane. Ponieważ rzeczywistośc się zmienia, to i bunt musi się zmieniać.
Black metal to jedna z form, w jakich manifestuje się bunt w muzyce popularnej. Forma, która się skończyła. Inne formy to rock'n'roll, hard rock i heavy metal (bunt wobec ortodoksyjnego społeczeństwa Zachodu, które mówi młodzieży jak trzeba żyć), to punk, który buntuje się przeciwko narzuconym narracjom politycznym i proponuje własne, i wreszcie sam black metal - bunt wobec świata jako takiego. Jest jeszcze industrial - bunt wobec społeczeństwa industrialnego wyrażany przez jego afirmację (!). Industrial poszedł najdalej - tam zanegowana jest nawet ustalona forma.
Esencja buntu jest jedna: "jebać X". Można ją odnaleźć w wielu rodzajach muzyki:
Przerywnik humorystyczny:
Schonberg: jebać tonalność, dodekafonia ist krieg
Stockhausen: jebać skonwencjonalizowaną muzykę
Strawiński: jebać konsonanse
Jazz: jebać białą muzykę
Rock: jebać się nawzajem
Punk: jebać system, no future
Industrial: jebać społeczeństwo przemysłowe
Heavy metal: jebać się nawzajem, pić piwo
Thrash metal: hej, punk jest brutal
Death metal: hej, thrash jest brutal
Black metal: jebać wszechświat
Grind: hej, punk jest brutal, ale metal ssie pałę
Goregrind: zesrauem sye
Rap: życie jest ciężkie jak wiadro z gównem
Furia: są to koła
Ok, wracamy do poważnego wykładu:
Black metal jako uogólniony bunt wobec wszechświata sprzeciwia się także, w wąskich ramach, samej formie (metalowej) i szuka własnej. On nie brzmi tak jak brzmi, bo jest fajny, tylko dlatego, że takie kurewskie, chamskie łojenie "głośniej, mocniej, z diabłem w tle" było właśnie najbardziej niefajne w czasie, gdy black metal powstał. Najbardziej przeciwiające się światu w kręgu ludzi, dla których muzyka=metal. Problem jest taki, że później, w sposób naturalny, ta (anty)forma buntu skostniała i sama stała się formą, co doskonale uwidacznia nazywanie "Old Star" black metalem. To jest gówno a nie black metal - to tylko fajna, oldschoolowa metalowa płyta do piwa. Nic więcej. Black metal to bunt wobec konwencji w ramach wyznaczonych przez środki, jakich dostarcza muzyka metalowa.
W tych ramach black metal osiągnął IMO wszystko. Nie ma żadnych nowych kierunków. To już jest muzyka dla dinozaurów, pogódźcie się z tym.
W świetle powyższych poglądów black metal jest też ułomną formą wyrazu. Punk podporządkował formę rockową treści. Industrial odrzucił formę, a ostatecznie także treśc (noise). Black metal zamknął się w swoim podwórku. Chciał uciec od tego, co zastał, idąc w tym samym kierunku. To jest bardzo naiwne: lubimy Slayera, bo gra szybko, więc chcemuy grać jeszcze szybciej i brutalniej, sięgając po jeszcze brutalniejsze symbole. Jednocześnie, jest to bardzo zajebiste - ta szczeniacka, wkurwiona energia wczesnego black metalu, połączona z bardzo powierzchowną, archetypową symboliką tego co złe (czyli przeciwne światłu - temu, co uważane za właściwe) - szatan, zło, ciemność, lasy, diabły, wojna - decyduje o tym, że takie albumy jak A Blaze, DMDS i tak dalej, sa tak skrajnie zajebiste. Ciągle. I zawsze.
Tyle tylko, że aby dalej "kultywować" bunt, czyli to, co zrodziło black metal, trzeba przejść do innych form wyrazu. Jeśli jednak wszystkie formy zostały ostatecznie wykorzystane i zanegowane, to alternatywą jest powrót do starych form i wykorzystanie ich na nowo w nowym kontekście. Wyobrażałbym to sobie np. jak zespół, który grając jakąś oldschoolową elektronikę promuje bunt wobec zastanych wzorców tego, co jest na topie- np. Perturbator.
Albo jak zespół, który rozbija ustalone schematy myślenia przez skierowanie się do naiwności, dadaizmu, abstrakcji, wolnych skojarzeń i teatralnego przerysowania i powagi (Licho, Koniec Pola).
Albo jak jakiś podziemny, alternatywny hip hop, który nawołuje do, nie wiem, odrzucenia społeczeństwa i wzorców? (nic mi nie przychodzi do głowy). Albo jak nie wiem co. Nie jestem muzykiem. Gdybym wiedział, to już bym nagrywał. Ja tylko kumam o co chodzi ( 1. black metal to też narcyzm, pamiętajcie, wy głupie chuje)
Ale może mam pewne pomysły.
Na dobry początek, powinno się wrócić do podziemia i wyjebać internet. Zanegować społeczeństwo cyfrowe i wrócić do idei DIY, rozpowszechnianej archaicznymi środkami. Organizować "analogowe" koncerty, o których wiedzą tylko ci co mają wiedzieć, chociaż każdy, kto tę wiedzę zdobędzie, może na nie przyjść. Takie koncerty organizuje Koniec Pola. Byłem na trzech. A wy? Wiecie w ogóle o co chodzi? Jak nie wiecie, to się kurde dowiedzcie. Nikt was stamtąd nie wygoni, a może wam się mózgi otworzą.
Dalej. Wyjebać gitary i prąd. Wyjebać wszystko, co pomaga w tradycyjnym byciu "brutal". Zamiast growlu - egzotyczne techniki takie jak śpiew alikwotowy. Wyjebać melodie, zostawić rytm. Bębny. Trans, tańce przy ognisku, archaiczne techniki ekstazy. Wyjebać tradycje muzyczne - bo to też już było - i nadać tym środkom kwadratową ekspresję minimalnego techno. 2. Wyjebać hedonizm, hedonizm już był - wrócić do ascezy. Nie uprawiać seksu, nie brać narkotyków, nie pić alkoholu. Wrócić do chrześcijaństwa. Czytać ojców kościoła. Chodzić do kościoła.
Muzykę publikować niszowo. Tylko DIY. Tłoczyć własne winyle. Nagrywać własne kasety. Spotykać się raz do roku o pełni księżyca w miejscu, gdzie popełnił samobójstwo Witkacy (why not?).
Odrzucić mentalny elitaryzm. Przyjmować z otwarta głową wszystko co ciekawe i odrzucać wszystko, co opiera się na prostym wykluczeniu "bo to nie jest true". Nie odrzucać osób chcących wejść w ten nowy black metal, ale też ich nie zapraszać. Nie unikać rozmów o temacie. Nie inicjowac ich o ile delikwent nie będzie zaciekawiony.
Odrzucić przekonanie, że to tylko muzyka. Black metal nie był nigdy tylko muzyką. Wszystkie znaczące gatrunki muzyki, które zmieniały świat, były przez ich twórców traktowane poważnie, bez względu na to jak idiotycznie się to przejawiało.
Odrzucić racjonalizm i irracjonalizm - opanować chaos. Czytać Hegla - metal to teza, black metal to antyteza, nowy black metal to synteza. Kumacie o co chodzi? Muzyka sensowna, przemyślana pochodzi z mózgu. Black metal i inne formy muzyki buntu pochodzą z jelit. Nowy metal musi być z serca. Musi świadomie odrzucać jaźń, co jest paradoksem, ale o to chodzi w buncie. Ten bunt musi być paradoksalny, ponieważ, zauważcie, z punktu widzenia tego, przeciw czemu się buntujemy, bunt jest bez sensu. Rock, punk, industrial, black metal - dla pokolenia waszych/naszych ojców i dziadków nie mają one sensu. Jak można się buntowac wobec tego, co jest fajne? Wy, forumowicze - macie po 40 lat, pracę, pieniądze, rodzinę, po chuj się wobec tego buntować? Jeśli tak uważacie, to jesteście straceni. Nie będzie już z was prawdziwych blackmetalowców.
Ktoś tu powie, że zaraz, ale to jest takie wyrafinowane, to trzeba wiedzieć co się robi. Pewnie. Bo to ma być bunt wobec prymitywizmu. Kiedyś bunt był w drugą stronę - przeciwko wyrafinowaniu i ładnym melodiom.
Oczywiście to wyżej to tylko propozycja.
Ale dla was to nie będzie black metal. Dla was to będzie gówno. Dlatego możecie spierdalać, bo chuja z tego rozumiecie.
2. to już kurwa przegięcie jest. tak wygrzebać ze mnie ze środka to najgłębiej co ukryte jest. ty huju parchaty.
3. i co kurwa jeszcze. dwa kleszcze. pojebało Ciebie doszczętnie?. tu coś było chodzeniu na koncerty bez nasztukowania się. wszystko pięknie tyle, że jednak nie jest to piękne
Ostatnio zmieniony 22-06-2019, 21:50 przez Wacław, łącznie zmieniany 2 razy.
- Lord Gorloj
- w mackach Zła
- Posty: 764
- Rejestracja: 20-12-2018, 15:54
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Varg idealnie pasuje do nowego i do starego. Szkoda tylko, że nic już nie nagrywa, to go skreśla niestety z Kręgu. Ale na spotkanie opłatkowe może przyjść.[V] pisze:
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
and couldn't put myself
out
-
Nasum
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16177
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Ciekawy post, w ten sposób na black metal jeszcze chyba nie patrzyłem.
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7641
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
No i widzicie, można coś wartościowego napisać ? Jak widać można :)
- Wacław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2678
- Rejestracja: 04-08-2018, 08:37
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
on mógł. ty nie potrafisz, więc siedź cichoBloodcult pisze:No i widzicie, można coś wartościowego napisać ? Jak widać można :)
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7641
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Ja nie muszę bo jestem jedną z 20 osób na świecie które tak naprawdę rozumieją Black Metal.
- Wacław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2678
- Rejestracja: 04-08-2018, 08:37
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
a to sorry ...Bloodcult pisze:Ja nie muszę bo jestem jedną z 20 osób na świecie które tak naprawdę rozumieją Black Metal.
ten: anblek blek metal (kristian, wajt), jak rozumiem
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7641
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Nie. Wszelkiego.
- Wacław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2678
- Rejestracja: 04-08-2018, 08:37
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
szacun bro!Bloodcult pisze:Nie. Wszelkiego.
- DeadButDreaming
- w mackach Zła
- Posty: 947
- Rejestracja: 16-12-2012, 15:40
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
To jak go rozumiesz? Jestem bardzo ciekaw jak należy rozumieć / jak Ty rozumiesz black metal, a nie znam tej pewnie jakiejś kultowej dyskusji, do której nawiązuje to anegdotyczne "20 osób na świecie, które rozumieją black metal"...Bloodcult pisze:Ja nie muszę bo jestem jedną z 20 osób na świecie które tak naprawdę rozumieją Black Metal.
The withered bones of those who failed
But more so of those who didn't even try
But more so of those who didn't even try
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7641
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Jeden z tej dwustki tu kiedyś pisywał - Maria Konopnicka...
- wolff
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2146
- Rejestracja: 03-07-2017, 19:16
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Black się przejadł, kiedyś podobna sytuacja miała miejsce w przypadku death metalu który obecnie jest w doskonałej formie (dzisiaj kolejny raz przesłuchałem ostatniego Sinistera, cóż to jest za strzał).
Obstawiam, że w przypadku black metalu będzie podobnie, po latach wyciszenia znowu zacznie się coś dziać. Z drugiej strony, na przestrzeni ostatnich lat zostało nagrane tyle świetnej muzyki, że mnie akurat wystarczy jej do śmierci, nowości badam od wielkiego dzwonu a tym bardziej nie wypatruję nowych gatunków muzycznych.
Obstawiam, że w przypadku black metalu będzie podobnie, po latach wyciszenia znowu zacznie się coś dziać. Z drugiej strony, na przestrzeni ostatnich lat zostało nagrane tyle świetnej muzyki, że mnie akurat wystarczy jej do śmierci, nowości badam od wielkiego dzwonu a tym bardziej nie wypatruję nowych gatunków muzycznych.
Jebać żuli.
-
535
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Świetnie. Mniej więcej jestem w stanie ogarnąć z wyjątkiem chodzenia do kościoła oraz rezygnacji z seksu i alkoholu. Te trzy punkty nie bardzo widzę. I pakowanie na siłowni można spokojnie wypierdolić. Kawele z masele mogę wciągnąć. Przypominam także, że na sali mamy osobników nazywających black metalem nie tylko Old Star, ale także to co serwują obecnie Babuszki, czy Satyricon. Tak gwoli ścisłości i szufladkowania.Lord Gorloj pisze:Uwaga, post jest długi, ale wartościowy. Zainteresowanych zapraszam, reszta wypierdalać.
Nie ma żadnego nowego kierunku. Nowym kierunkiem dla bm nie moga być żadne potworki Frankensteina typu "Rihanna goes brutal", bo to jest tylko postmodernistyczna zabawa formą, która bawić może co najwyżej jakichś skretyniałych, hipsterskich ćwoków, których się powinno wysłać do gazu.DeadButDreaming pisze:Na przykład jaki kierunek? Wszyscy tak mówią - nowy kierunek
Kierunek jest tylko jeden i zawsze ten sam: wziąć "esencję" (treść) i wlać ją w nową formę.
Esencją jest bunt wobec tego, co zastane. Ponieważ rzeczywistośc się zmienia, to i bunt musi się zmieniać.
Black metal to jedna z form, w jakich manifestuje się bunt w muzyce popularnej. Forma, która się skończyła. Inne formy to rock'n'roll, hard rock i heavy metal (bunt wobec ortodoksyjnego społeczeństwa Zachodu, które mówi młodzieży jak trzeba żyć), to punk, który buntuje się przeciwko narzuconym narracjom politycznym i proponuje własne, i wreszcie sam black metal - bunt wobec świata jako takiego. Jest jeszcze industrial - bunt wobec społeczeństwa industrialnego wyrażany przez jego afirmację (!). Industrial poszedł najdalej - tam zanegowana jest nawet ustalona forma.
Esencja buntu jest jedna: "jebać X". Można ją odnaleźć w wielu rodzajach muzyki:
Przerywnik humorystyczny:
Schonberg: jebać tonalność, dodekafonia ist krieg
Stockhausen: jebać skonwencjonalizowaną muzykę
Strawiński: jebać konsonanse
Jazz: jebać białą muzykę
Rock: jebać się nawzajem
Punk: jebać system, no future
Industrial: jebać społeczeństwo przemysłowe
Heavy metal: jebać się nawzajem, pić piwo
Thrash metal: hej, punk jest brutal
Death metal: hej, thrash jest brutal
Black metal: jebać wszechświat
Grind: hej, punk jest brutal, ale metal ssie pałę
Goregrind: zesrauem sye
Rap: życie jest ciężkie jak wiadro z gównem
Furia: są to koła
Ok, wracamy do poważnego wykładu:
Black metal jako uogólniony bunt wobec wszechświata sprzeciwia się także, w wąskich ramach, samej formie (metalowej) i szuka własnej. On nie brzmi tak jak brzmi, bo jest fajny, tylko dlatego, że takie kurewskie, chamskie łojenie "głośniej, mocniej, z diabłem w tle" było właśnie najbardziej niefajne w czasie, gdy black metal powstał. Najbardziej przeciwiające się światu w kręgu ludzi, dla których muzyka=metal. Problem jest taki, że później, w sposób naturalny, ta (anty)forma buntu skostniała i sama stała się formą, co doskonale uwidacznia nazywanie "Old Star" black metalem. To jest gówno a nie black metal - to tylko fajna, oldschoolowa metalowa płyta do piwa. Nic więcej. Black metal to bunt wobec konwencji w ramach wyznaczonych przez środki, jakich dostarcza muzyka metalowa.
W tych ramach black metal osiągnął IMO wszystko. Nie ma żadnych nowych kierunków. To już jest muzyka dla dinozaurów, pogódźcie się z tym.
W świetle powyższych poglądów black metal jest też ułomną formą wyrazu. Punk podporządkował formę rockową treści. Industrial odrzucił formę, a ostatecznie także treśc (noise). Black metal zamknął się w swoim podwórku. Chciał uciec od tego, co zastał, idąc w tym samym kierunku. To jest bardzo naiwne: lubimy Slayera, bo gra szybko, więc chcemuy grać jeszcze szybciej i brutalniej, sięgając po jeszcze brutalniejsze symbole. Jednocześnie, jest to bardzo zajebiste - ta szczeniacka, wkurwiona energia wczesnego black metalu, połączona z bardzo powierzchowną, archetypową symboliką tego co złe (czyli przeciwne światłu - temu, co uważane za właściwe) - szatan, zło, ciemność, lasy, diabły, wojna - decyduje o tym, że takie albumy jak A Blaze, DMDS i tak dalej, sa tak skrajnie zajebiste. Ciągle. I zawsze.
Tyle tylko, że aby dalej "kultywować" bunt, czyli to, co zrodziło black metal, trzeba przejść do innych form wyrazu. Jeśli jednak wszystkie formy zostały ostatecznie wykorzystane i zanegowane, to alternatywą jest powrót do starych form i wykorzystanie ich na nowo w nowym kontekście. Wyobrażałbym to sobie np. jak zespół, który grając jakąś oldschoolową elektronikę promuje bunt wobec zastanych wzorców tego, co jest na topie- np. Perturbator.
Albo jak zespół, który rozbija ustalone schematy myślenia przez skierowanie się do naiwności, dadaizmu, abstrakcji, wolnych skojarzeń i teatralnego przerysowania i powagi (Licho, Koniec Pola).
Albo jak jakiś podziemny, alternatywny hip hop, który nawołuje do, nie wiem, odrzucenia społeczeństwa i wzorców? (nic mi nie przychodzi do głowy). Albo jak nie wiem co. Nie jestem muzykiem. Gdybym wiedział, to już bym nagrywał. Ja tylko kumam o co chodzi (black metal to też narcyzm, pamiętajcie, wy głupie chuje)
Ale może mam pewne pomysły.
Na dobry początek, powinno się wrócić do podziemia i wyjebać internet. Zanegować społeczeństwo cyfrowe i wrócić do idei DIY, rozpowszechnianej archaicznymi środkami. Organizować "analogowe" koncerty, o których wiedzą tylko ci co mają wiedzieć, chociaż każdy, kto tę wiedzę zdobędzie, może na nie przyjść. Takie koncerty organizuje Koniec Pola. Byłem na trzech. A wy? Wiecie w ogóle o co chodzi? Jak nie wiecie, to się kurde dowiedzcie. Nikt was stamtąd nie wygoni, a może wam się mózgi otworzą.
Dalej. Wyjebać gitary i prąd. Wyjebać wszystko, co pomaga w tradycyjnym byciu "brutal". Zamiast growlu - egzotyczne techniki takie jak śpiew alikwotowy. Wyjebać melodie, zostawić rytm. Bębny. Trans, tańce przy ognisku, archaiczne techniki ekstazy. Wyjebać tradycje muzyczne - bo to też już było - i nadać tym środkom kwadratową ekspresję minimalnego techno. Wyjebać hedonizm, hedonizm już był - wrócić do ascezy. Nie uprawiać seksu, nie brać narkotyków, nie pić alkoholu. Wrócić do chrześcijaństwa. Czytać ojców kościoła. Chodzić do kościoła. Założyć własny kościół. Przejść na islam. Przejść na buddyzm. Przejść na orficyzm. Przejść na drugą stronę jezdni i wyjebac do kosza dyskordianizm. Medytować. Robić zen. Pić kawełe z masełe, pościć przez 24 godziny dziennie raz w tygodniu. Przejśc na keto. Pakować na siłowni. Nie walić konia. Dbać o harmonijny rozwój ciała i duszy.
Muzykę publikować niszowo. Tylko DIY. Tłoczyć własne winyle. Nagrywać własne kasety. Spotykać się raz do roku o pełni księżyca w miejscu, gdzie popełnił samobójstwo Witkacy (why not?).
W ogóle nie nagrywać muzyki. Przyjąć ideę muzyki jako czegoś niepowtarzalnego - liczy się tylko muzyka grana na żywo i słuchana w pełnym skupieniu. Nagrania analogowe - tylko po to, by zachęcić do udziału w prawdziwym koncercie, który wykracza poza ideę zwykłego koncertu. Koncert to Spotkanie, komunia. Nie okazja do najebania się i krzyczenia "Slayer".
Pamiętać o poczuciu humoru.
Odrzucić mentalny elitaryzm. Przyjmować z otwarta głową wszystko co ciekawe i odrzucać wszystko, co opiera się na prostym wykluczeniu "bo to nie jest true". Nie odrzucać osób chcących wejść w ten nowy black metal, ale też ich nie zapraszać. Nie unikać rozmów o temacie. Nie inicjowac ich o ile delikwent nie będzie zaciekawiony.
Odrzucić przekonanie, że to tylko muzyka. Black metal nie był nigdy tylko muzyką. Wszystkie znaczące gatrunki muzyki, które zmieniały świat, były przez ich twórców traktowane poważnie, bez względu na to jak idiotycznie się to przejawiało.
Odrzucić racjonalizm i irracjonalizm - opanować chaos. Czytać Hegla - metal to teza, black metal to antyteza, nowy black metal to synteza. Kumacie o co chodzi? Muzyka sensowna, przemyślana pochodzi z mózgu. Black metal i inne formy muzyki buntu pochodzą z jelit. Nowy metal musi być z serca. Musi świadomie odrzucać jaźń, co jest paradoksem, ale o to chodzi w buncie. Ten bunt musi być paradoksalny, ponieważ, zauważcie, z punktu widzenia tego, przeciw czemu się buntujemy, bunt jest bez sensu. Rock, punk, industrial, black metal - dla pokolenia waszych/naszych ojców i dziadków nie mają one sensu. Jak można się buntowac wobec tego, co jest fajne? Wy, forumowicze - macie po 40 lat, pracę, pieniądze, rodzinę, po chuj się wobec tego buntować? Jeśli tak uważacie, to jesteście straceni. Nie będzie już z was prawdziwych blackmetalowców.
Ktoś tu powie, że zaraz, ale to jest takie wyrafinowane, to trzeba wiedzieć co się robi. Pewnie. Bo to ma być bunt wobec prymitywizmu. Kiedyś bunt był w drugą stronę - przeciwko wyrafinowaniu i ładnym melodiom.
Oczywiście to wyżej to tylko propozycja.
Ale dla was to nie będzie black metal. Dla was to będzie gówno. Dlatego możecie spierdalać, bo chuja z tego rozumiecie.
- Lord Gorloj
- w mackach Zła
- Posty: 764
- Rejestracja: 20-12-2018, 15:54
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Asceza = nie ma ruchania i chlania. Ale to są tylko takie luźne pomysły, nic więcej.
Batushka jest nawet umiarkowanie fajna, ale to tylko brzmi jak black metal i ogólnie to chuj z nią.
edit: tzn Drabushka jest umiarkowanie fajna, zwłaszcza Panihida, a Bartushka wali gnojem na killometr.
Satyricon przestał być esencjalnie blackmetalowy na etapie TAON, który jest jego ostatnią wielką płytą.535 pisze:Przypominam także, że na sali mamy osobników nazywających black metalem nie tylko Old Star, ale także to co serwują obecnie Babuszki, czy Satyricon.
Batushka jest nawet umiarkowanie fajna, ale to tylko brzmi jak black metal i ogólnie to chuj z nią.
edit: tzn Drabushka jest umiarkowanie fajna, zwłaszcza Panihida, a Bartushka wali gnojem na killometr.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
and couldn't put myself
out
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10419
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Lord Gorloj ma rację, że jeżeli jeszcze nastąpi w muzyce kiedykolwiek jakiś nowy kierunek buntowniczy, to być może uzna blackmetal za totalne gówno.
Ten bunt może być nieakceptowalny przez większość braci metalowej. Cała w tym atrakcja, że nie domyślamy się, co to może być.
Wegańscy tranwestyci grający na poważnie chrześcijański metal? Lgbt odzywiający się tylko mięsem, walczący o wprowadzenie zakazu aborcji?
Jestem zmęczony tygodniem, nie chce mi się tego rozkminiać, nie wiem po prostu.
Trzeba też brać pod uwagę fakt, że myszą to być muzycy, którzy myślą w kategoriach dzisiejszych piętnastolatków, a ja nie znam takich.
I jeszcze zerknąłem na YouTube na ten Koniec Pola, hmmm.... pierwsze wrażenie, że to dosyć hipsterskie, jakaś melorecytacja aktorska. Dziwaczne, ale ja lubię dziwacznych pojebów w muzyce, posłucham więcej.
Ten bunt może być nieakceptowalny przez większość braci metalowej. Cała w tym atrakcja, że nie domyślamy się, co to może być.
Wegańscy tranwestyci grający na poważnie chrześcijański metal? Lgbt odzywiający się tylko mięsem, walczący o wprowadzenie zakazu aborcji?
Jestem zmęczony tygodniem, nie chce mi się tego rozkminiać, nie wiem po prostu.
Trzeba też brać pod uwagę fakt, że myszą to być muzycy, którzy myślą w kategoriach dzisiejszych piętnastolatków, a ja nie znam takich.
I jeszcze zerknąłem na YouTube na ten Koniec Pola, hmmm.... pierwsze wrażenie, że to dosyć hipsterskie, jakaś melorecytacja aktorska. Dziwaczne, ale ja lubię dziwacznych pojebów w muzyce, posłucham więcej.
Ostatnio zmieniony 22-06-2019, 23:20 przez Medard, łącznie zmieniany 1 raz.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- ozob
- zahartowany metalizator
- Posty: 5851
- Rejestracja: 19-02-2017, 22:50
Re: Dokąd zmierza BLACK METAL ?
Dopoki istnieja na swiecie chlopcy, ktorzy gre na gitarze ubarwiaja malowaniem twarzy na padne, dopoty BM bedzie istnial. Nie oszukujmy sie, ze w tym gatunku chodzi o cos innego. (:
"Bawi mnie, gdy widzę jak ludzie, których tam wtedy nie było, albo nie są Norwegami, rozwodzą się nad dawanymi czasami, jakby wszyscy jednoczyli się wówczas przeciwko wspólnemu celowi" - Dolk.





