Jednostrzałowcy

ogólne rozmowy o tym i owym... tylko metal prosimy....

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

vicotnick
rasowy masterfulowicz
Posty: 2384
Rejestracja: 25-08-2006, 22:15

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 10:08

Dissect Swallow Swouming Mass
Awatar użytkownika
aginsiak
w mackach Zła
Posty: 783
Rejestracja: 21-12-2008, 19:52

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 10:14

"Promises Impure" DEMENTED TED (1993) .Część na pewno zna ,więc zgodzi sie ze mną ,co do wytypowanego "jednostrzałowca" ;)
" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
COFFIN
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7964
Rejestracja: 23-11-2005, 21:28

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 19:55

Bohdan pisze:
pr0metheus pisze: z tych jednostrzalowcow to mi przychodzi do glowy, co prawda nie pelne plyty,ale 2 swietne materialy

Obrazek

Obrazek
łe, to już chyba bardziej >>
Obrazek
i
Obrazek
Strid jest poza konkurencją oczywiście. Kvist bardzo dobry. Min Kniv też bym wrzucił.
'Come the Blessed Madness'
Awatar użytkownika
COFFIN
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7964
Rejestracja: 23-11-2005, 21:28

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 19:59

TRIUMPHATOR - "Wings of Antichrist".

Jeszcze z dziesięć lat temu widziałem jakieś tam zainteresowanie. Dzisiaj raczej znikome, co jest w zasadzie zabawne biorąc pod uwagę, że większość jara się Funeral Mist.
'Come the Blessed Madness'
Awatar użytkownika
Tymothy
postuje jak opętany!
Posty: 657
Rejestracja: 07-06-2005, 14:29

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 21:24

Obrazek
Hello darkness, my old friend
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10089
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 21:27

COFFIN pisze:TRIUMPHATOR - "Wings of Antichrist".

Jeszcze z dziesięć lat temu widziałem jakieś tam zainteresowanie. Dzisiaj raczej znikome, co jest w zasadzie zabawne biorąc pod uwagę, że większość jara się Funeral Mist.
Ale to nie jest AŻ tak dobre jak FM,
Yare Yare Daze
byrgh
zahartowany metalizator
Posty: 6044
Rejestracja: 09-09-2010, 00:01

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 21:32

hcpig pisze:
COFFIN pisze:TRIUMPHATOR - "Wings of Antichrist".

Jeszcze z dziesięć lat temu widziałem jakieś tam zainteresowanie. Dzisiaj raczej znikome, co jest w zasadzie zabawne biorąc pod uwagę, że większość jara się Funeral Mist.
Ale to nie jest AŻ tak dobre jak FM,
to był projekt Ariocha, Kolego :)
tomaszm
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10019
Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Lokalizacja: Doliny

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 21:36

Lata temu słuchałem tą płytę. Nie porwała mnie swego czasu jak to co tworzył wtedy Marduk, teraz sobie włączyłem i jest poprawnie ale to nie poziom szaleństwa i zła Funeral Mist z Salvation.
byrgh
zahartowany metalizator
Posty: 6044
Rejestracja: 09-09-2010, 00:01

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 21:39

to był po prostu kierunkowskaz, bez którego nie byłoby z 90% dzisiejszego black metalu ;) coś jak Factrix w industrialu i GG Allin w punku - każdy to zna, kocha, nikt nie słucha :D
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10089
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 21:42

byrgh pisze: to był projekt Ariocha, Kolego :)

No shit Sherlock!

Obrazek

December Moon 'Source of Origin'

Obok Anal Wiatrak i The Meads of Asphodel najlepsza blackowa rzecz z Anglii. Personalnie projekt skoligacony z Kredkami ale muzycznie nie ma nic wspólnego. Bardzo oryginalny krążek, niepodrabialny styl oparty na specyficznej melodyce, są też oszczędne parapety ale dalekie od banału i do tego strasznie frapujące... No i TEN unikalny klimat, bardzo ciężko jest mi ten będ do czegokolwiek porównać, mam sentyment kurewski bo to pierwszy album z BM jaki poznałem ale stuff broni się sam.
Yare Yare Daze
Awatar użytkownika
COFFIN
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7964
Rejestracja: 23-11-2005, 21:28

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 21:44

Coś w ten deseń. Chodziło mi o podwaliny oczywiście. Poziom nowego Dark Funeral to też oczywiście nie jest:)
'Come the Blessed Madness'
byrgh
zahartowany metalizator
Posty: 6044
Rejestracja: 09-09-2010, 00:01

Re: Jednostrzałowcy

12-10-2016, 21:45

hcpig pisze:Obrazek

December Moon 'Source of Origin'

Obok Anal Wiatrak i The Meads of Asphodel najlepsza blackowa rzecz z Anglii. Personalnie projekt skoligacony z Kredkami ale muzycznie nie ma nic wspólnego. Bardzo oryginalny krążek, niepodrabialny styl oparty na specyficznej melodyce, są też oszczędne parapety ale dalekie od banału i do tego strasznie frapujące... No i TEN unikalny klimat, bardzo ciężko jest mi ten będ do czegokolwiek porównać, mam sentyment kurewski bo to pierwszy album z BM jaki poznałem ale stuff broni się sam.
po pierwszym zdaniu miałem wyśmiać, ale doczytałem do końca drugie i się zniesmaczyłem. zero Kredek, mimo Kredek? no, thanks.

płytę "znam", bo słuchałem przed laty i postawiłbym to obok Forest of Silence (tak to się zwało?) i reszty niemieckiego synth-bullshitu ;)
forfiter
rozkręca się
Posty: 35
Rejestracja: 12-11-2010, 01:40

Re: Jednostrzałowcy

13-10-2016, 00:06

Cabal "Midian"
Awatar użytkownika
Żułek
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15439
Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
Lokalizacja: from hell

Re: Jednostrzałowcy

13-10-2016, 13:09

[youtube][/youtube]
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
Pacjent
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16546
Rejestracja: 12-12-2006, 09:30

Re: Jednostrzałowcy

13-10-2016, 19:03

Zrobiłem trochę opisów (z bonusami) do tego co wkleiłem wcześniej:
TERATOMA - The Terato-Genus Reborn (2000) czyli jasne oblicze brutalnego death metalu. Niezamulone i nienastawione na epetowanie samą tylko brutalnością. Dostajemy obecnie dziesiątki kapel wykastrowanych z cech własnych. Kilkanaście lat temu było inaczej i choć można zaryzykować stwierdzenie, że TERATOMA znajduje się gdzieś na trasie od intesywności ich ziomali z FERMENTO do bezwzględności BRODEQUIN to umówmy się, że pomiędzy dwoma wymienionymi zespołami jest taka przestrzeń, że najlepiej wpisują się
w nią bohaterownie tego anonsu. PS. Ze zdziwieniem stwierdzam, że zespół reaktywował się i już koncertuje.
DISGUST (FRA) - In Aeternum... (2000) – Chyba najbardziej amerykańska ze znanych mi bliżej ekip deathmetalowych Francji. Okładka nieprzypadkowo kieruje nasze myśli w stronę debiutu MONSTROSITY. DISGUST mają podobne techniczne ciągątki. Wokal zgodnie
z zaleceniami szkoły francuskiej – nie jest zbytnio brutalny, a co mniej głusi odbiorcy wyłowią zapewne całe fragmenty tekstu. Z kolei brzmienie kojarzy mi się z holenderskim CEREMONY. Całość jest bardzo spójna. Ciągła jazda do przodu i brak nudy to główne atuty tego bardzo dobrego materiału.
PSYCHOPATH - Making the Transition (1991) – death/thrashowy (thrash/deathowy?) progresywny pomnik z rzadko spotykaną techniczną lekkością. Niektóre fragmenty nadawałyby się żywcem do jakiegoś futurystycznego filmu grozy, a ich dominująca bezduszność przypomina mi atmosferę trzeciego albumu DISCIPLES OF POWER. Gdyby tu całkowicie wyłączyć wokal to płyta dalej byłaby świetna.
SICKENING GORE - Destructive Reality (1993) – najlepszy album z przedstawionych przeze mnie „jednostrzałowców”. Wydany w kulminacyjnym dla death metalu momencie i dlatego niezauważony przez szerszą publikę, mimo że został wydany przez Massacre Records. Dziarski i bezpośredni death metal z zajebistymi, często prostymi jak drut, ale jakże nieoczywistymi, rozwiązaniami. 8 death metalowych przebojów ze świetnym brzmieniem
i klasycznym dla gatunku wokalem. Nie zamierzam porównywać tego materiału do czegokolwiek sprzed roku 1993, bo „Destructive Reality” stanowi dla mnie wartość samą
w sobie. Warto wspomnieć, że zespół powstał jako przepoczwarzenie ekipy pt. REACTOR, która wykazał się jedną, ale za to wyśmienitą demówką „The Tribunal Above”.
IMMORTALIS - Indicium de Mortuis (1991) – na pierwszy rzut oka jest to materiał łączący brzmienie szwedzkiego death metalu z umiarkowanie rozwrzeszczanymi wokalami a la MORGOTH. Czym dalej w las tym bardziej dociera do nas nieprzeciętna melodyjność gitar, która jak najbardziej pasuje do takiego materiału, i iście Slayerowskie budowanie napięcia przez sekcję rytmiczną. Warto dodać, że bas obsługiwał tutaj Andy Classen.
SADIS EUPHORIA - Instinct | Obsession (2003) – brutalna death metalowa jatka
z zawiłościami technicznymi, świetnymi zwolnieniami i masą świnskich wokali. Niby nic, ale jako fan DEEDS OF FLESH nie mogę przejść obok tego materiału obojętnie. Album jest bardzo chwytliwy, a moim faworytem jest tutaj bardzo dobra praca perkusji i produkcja wykluczająca ingerencję tzw. plastku.
AUTHORIZE - The Source of Dominion (1991) – sprawa jasna. Nietypowy przedstawiciel Szwecji tamtych lat, choć nie da sie ukryć pewnych wspólnych mianowników ze starym THERION. Na pewno jest to jedna z takich płyt, które należy wysłuchać wiele razy by zgłębić jej wszystkie obszary.
DELIRIUM - Zzooouhh (1990) – czołowy, aczkolwiek trochę niedoceniany przedstawiciel holenderskiej sceny death/doom. Dla mnie niesamowita płyta i chyba najlepsza obok DREAM DEATH interpretacja twórczości CELTIC FROST tamtych lat. Marszowy spokój zwolnienień, niemal psychodeliczny wokal i deathmetalowe przyśpieszenia.
CASTLE - Castle (1994) – kompletnie nierozumiem tego dlaczego taki PHLEBOTOMIZED był wtedy na ustach wszystkich piewców sceny holenderskiej, a CASTLE został w cieniu. Być może jest to mniej spektakularne granie, ale posiada idealny i charakterystyczny wokal, stonowaną dozę elektroniki, która nie przepitala utworów tak jak to jest we PHLEBOTOMIZED, nieprzesadzoną melodyjność (wada debiutu THE GATHERING) i ducha brytyjskiego podejścia do śmiertelnego doom metalu (ANATHEMA – Serenades).
SEMPITERNAL DEATHREIGN - The Spooky Gloom (1989) – to death/doommetalowe arcydzieło, które gdyby nie jego niszowość powinno stanowić kamień milowy tego gatunku. Rok 1989 – Paradise Lost, Anathema, Asphyx, My Dying Bride jeszcze nie nagrały swoich wybitnych debiutów, a tu Holendrzy serwuja coś absolutnie oryginalnego i nikną w mroku dziejów.
VASTION - Closed Eyes To Nothing (2000) – speed death/thrash metal, umiarkowanie techniczny i wsparty konkretnym darciem ryja. Płyta rozczarowała współczesnych, którzy zarzucali jej znaczne obniżenie lotów w stosunku do demówek, które ostro szturmowały wtedy łamy podziemnej prasy. Nie podzielam tego, zwłaszcza że materiał znacznie zyskuje po latach.
REGORGE - Kingdoms Of Derision (2002) – szkocka odpowiedź na amerykański death metal okazała się być całkiem melodyjnym i sprawnie zagranym death metalem, może poza wokalami, które słyszałem już wcześniej np. u LIVIDITY. Prostota tego materiału jest jego atutem. Wszystko zagrane jest na luzie, a najlepsze są momenty gdy panowie się rozpędzaja i do głosu dochodzi gitara.
KOREISCH - This Decaying Schizophrenic Christ Complex (1999) – wg mnie jest pierwszy zespół, który zaproponował taką formułę rozwrzeszczanego grindcore’a. Jeśli nie niech mnie ktoś poprawi, bo nawet trójka BRUTAL TRUTH nie szła aż tak w kierunku maksymalnie szybkich i miażdżących temp oraz przenikających trzewia wrzasków.
GOD IS LSD - Spirit of Suicide (1992) – najlepszy album industrialny wszechczasów wg ćwierćfana tego gatunku :). Znakomita motoryka i, mimo wszystko, pozytywna energia, której towarzyszy mgła psychodelii i agresja w wersji soft. Wokale to odzielna opowieść tej historii. Koleś po prostu rozwala, a w takim „Not to be” buduje niesamowity dramatyzm, dzięki któremu widzę obrazy szkicowane przez dźwięki.
DEVILIUM - Pagan at War (2002) – jeden z zapomnianych zespołów, który w ogóle się nie zestarzał, a wręcz jego materiał zyskał na wartości. Death metal szybszych rejonów, zróżnicowany wokalnie (growl + co nieco wrzasków) i technicznie (jest miejsce na solówki i współpracę między gitarzystami a basistą). Nie ma tu co do zasady black metalu, ale przemawia do mnie argument, że ten gatunek miał jakiś wpływ na autorów „Pagan at War”.
PUTRILAGE - Devouring the Gutted (2002) – ciężki jak się patrzy brutalny death metal z dużymi wpływami CANNIBAL CORPSE z charakterystycznymi flażoletami i gardłowym wokalem. Atutem albumu jest nadanie każdemu z utworów innego charakteru dzięki czemu materiał nie nudzi i sprawie, że jest o n cała lata świetlne przed dzisiejszą patologią spod znaku slumming brutal itp.
ACCESSORY - Within Your Mind (1991) – nie ukrywam, ze lubię ten zespół głównie ze względu na wokale, które plasują sie gdzieś między Barneyem a Davem Ingramem. Warstwę instrumentalną stanowi tutaj lekko thrashujący death metal z gitarzystami, którzy lubią pokombinować i perkusistą nie stroniącym od podróży po garach.
THE KUNTAUTCULT - From the Pits… (1999) – death metal z mocnymi wpływami „jedynki” BRUTAL TRUTH, choć mało oryginalny to jednocześnie jedyny w swoim rodzaju i dlatego porywający do dziś. Mocno zbasowany i wkurzony materiał z rodzynkiem w postaci coveru samej BANANARAMY. Żywotność tego materiału podkreśla świetna produkcja.
MOURNING - Greetings From Hell (1993) – jeden z moich holenderskich fawotytów. Death/doom ze złowrogą atmosferą, która w czasie zwolnień zahacza o funeralne klimaty, a w momentach przyśpieszeń nabiera diabolicznych barw. Płyta, która nie jest w stanie się znudzić, a wracam do niej chociażby po to by przypomnieć sobie jak można wzorcowo balansować między deathmetalowym szaleństwem a doommetalowym pesymizmem.
ENCHANTMENT - Dance the Marble Naked (1994) – dawno temu gdy chłopakom z PARADISE LOST, MY DYING BRIDE i ANATHEMY zaczęły nudzić sie growle i cięższe klimaty pojawił się brytyjski zespół, który, czerpiąc z ich twórczości, wykorzystał swoje 5 minut, pokazując, że w tradycyjnym death/ doom metalu nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa. Płyta, do której nie sposób się przyczepić, bo jest konkretna, nieprzesłodzona i nie zraża nas elektroniką oraz damskimi wokalami.
FAILED HUMANITY - The Sound of Razors Through Flesh (2001) – prawidłowy przedstawiciel brytyjskiej szkoły death metalu czerpiącego z energii grindcore’a (PROPHECY OF DOOM, MALEDICTION). Główną wadą tej płyty jest jej pozorna przeciętność, która znika po kilku odsłuchach oraz zdaniu sobie sprawy z faktu, że tak mało mamy zespołów eksploatujących w ten sposób brutalne sfery deathmetalowego grania.
ROSKOPP - Mutation, Voodoo, Deformity Or Disease (2012) - Jeśli lubicie THE KILL czy CAPTAIN CLEANOFF to ten album jest dla was obowiązkiem gdyż stanowi esencję australijskiego grindcore'a z tą różnicą, że jest bardziej brutalny od materiałów dwóch wymienionych kapel.
COSMIC ATROPHY - Codex Incubo (2008) - wyśmienita mieszanka twórczości DEMILICH i amerykańskiego grania. Razi tylko perkusja. Wg mnie użyto tu automatu.
Poza tym mam parę innych propozycji, z którymi warto się zmierzyć:
SINTURY - Disgorging the Dead
EXIT WOUNDS - Exit Wounds
EXCORIATE - On Pestilent Winds...
CALIBER 666 - Blood Fueled Chaos
MACERATION - A Serenade of Agony
DIE - Rise of the Rotten
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
Awatar użytkownika
Wasyl
weteran forumowych bitew
Posty: 1322
Rejestracja: 09-03-2007, 13:44

Re: Jednostrzałowcy

13-10-2016, 21:51

Walnąłeś mi strzała tym postem. Brawo za wysiłek. Większości nie znam. Posłucha się.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15810
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: Jednostrzałowcy

14-10-2016, 11:05

@Pacjent - podziękował za rozszerzenie tematu. Co do kolejnych propozycji: Sintury znakomite, faktycznie troszkę zapomniana kapela, a łoili całkiem przyzwoicie. Exit Wounds uwielbiam, jeden z najbardziej wsciekłych grind corowych ochłapów, tyle że prócz dużej płyty maja na koncie jeszcze epkę " 17 Wound of exit" oraz split z Jigsore Puzzle, tak więc takimi typowymi jednostrzałowcami chyba nie są. Ale uważam że warto ich również przypomniec.
Awatar użytkownika
Harlequin
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9002
Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
Lokalizacja: Koko City

Re: Jednostrzałowcy

14-10-2016, 11:13

Pacjent pisze:SICKENING GORE - Destructive Reality (1993) – najlepszy album z przedstawionych przeze mnie „jednostrzałowców”.
Ten pełniak to jest nic przy demówce jaką nagrali jako REACTOR. Tytuł matexa "The Tribunal Above".
535

Re: Jednostrzałowcy

14-10-2016, 11:16

Pacjent pisze: SEMPITERNAL DEATHREIGN - The Spooky Gloom (1989) – to death/doommetalowe arcydzieło, które gdyby nie jego niszowość powinno stanowić kamień milowy tego gatunku. Rok 1989 – Paradise Lost, Anathema, Asphyx, My Dying Bride jeszcze nie nagrały swoich wybitnych debiutów, a tu Holendrzy serwuja coś absolutnie oryginalnego i nikną w mroku dziejów.
Dobrze gada. Polać mu czego tam sobie życzy.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15810
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: Jednostrzałowcy

14-10-2016, 11:16

Obrazek



To teraz gratka dla fanów Deeds of Flesh, Disavowed czy Brutus, panowie rzeźnicy, przed wami holenderka Pyaemia. By rozwiać wszelkie wątpliwości trzeba przyznać, że oprócz pełnego albumu, mają na koncie również epkę, tyle, że znajdują się na niej te same kawałki, które znalazły się na debiucie. Tak więc musicie się zgodzić, że to zespół który pojawił się, wydał znakomity debiut w barwach Unique Leaders po czym z bliżej mi nieznanych powodów szczezł i odszedł w zapomnienie. A to błąd moi mili, bo to co możemy usłyszeć na "Cerebral cereal" to nie jest zwykła napierdalanka z tysiacem riffów które trudno ogarnąć przeciętnemu zjadaczowi metalu. Owszem, techniki jest tu sporo, ale w przyzwoitych ramach, nie jest jej na tyle dużo, by męczyła, a stanowi atut tego krążka. Mięsiste brzmienie, ciekawe pomysły i dość szybkie tempo sprawiają, że ten album słucha się z prawdziwą przyjemnością, nie uświadczycie tu ani chwili znużenia. Co więcej powiedzieć? Może tylko tyle, że jak ktoś nie zna, powinien się za tym kawałkiem muzyki rozejrzeć, bo podejrzewam że bez większego problemu można go zdobyć, a naprawdę warto.
ODPOWIEDZ