Nie wiem czy będzie mi się chciało. W zeszłym roku takiej nie zrobiłem. Twoja lista wydaje się ok. choć sporo rzeczy nie znam, ale może jak będę miał czas na emeryturze to się zapoznam. Z AiC zalecam jednak ostrożność w ferowaniu pochopnych opinii. :-)Harlequin pisze:Czekam na Twoją liste Marcin :)nicram pisze:Jak się słucha AiC to trzeba odejść od chlewa, żeby chrumkanie i mlaskanie nie przysłoniły tych zajebistych dźwięków. :-) Wszystko można napisać o tej płycie, ale na pewno nie to, że jest płytka. Nie jest też prosta jak się może wydawać, ani nawet przebojowa czy radiowa. Krótko powiedziawszy, co strzał to kulą w płot. Zalecam powrócić do tej płyty za jakiś czas.Harlequin pisze: ROZCZAROWUJĄCE PŁYTY:
Alice In Chains – Rainier Fog
Nie słyszałem poprzedniej płyty tych legendarnych grunge’owców, ale najnowsza propozycja jest zdecydowanie zbyt płytka jak na możliwości tej grupy. Piosenki do radia, posłuchać, zanucić, zapomnieć. Po skończonym odsłuchu w głowie nie zostało mi nic. Szkoda, bo do tej pory muzyka Cantrella i spółki zmuszała trochę do refleksji.
Najlepsze płyty roku 2018
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12609
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: Najlepsze płyty roku 2018
all the monsters will break your heart
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9011
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Najlepsze płyty roku 2018
To ostatnie Oscillation bedzie jeszcze słuchane, jest dużo lepsza od poprzedniego tegorocznego materiału.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15847
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Fajne podsumowanie ;-) Chociaż u mnie wyglada zupełnie inaczej;-)
- Mental
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1768
- Rejestracja: 31-08-2003, 12:29
- Lokalizacja: anus mundi
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Nowe Internal Bleeding i długo długo nic.
You may raise your chalice of nothing
And salute the leech that you are
And salute the leech that you are
- SODOMOUSE
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11083
- Rejestracja: 21-06-2006, 20:27
- Lokalizacja: POSERSnań
Re: Najlepsze płyty roku 2018
wjęcyj dżezu? :)Nasum pisze:Fajne podsumowanie ;-) Chociaż u mnie wyglada zupełnie inaczej;-)
NYCHTS
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15847
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Najlepsze płyty roku 2018
SODOMOUSE pisze:wjęcyj dżezu? :)Nasum pisze:Fajne podsumowanie ;-) Chociaż u mnie wyglada zupełnie inaczej;-)
Zdecydowanie ;-)
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10028
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Sporo radości mi ta płyta przyniosła.Mental pisze:Nowe Internal Bleeding i długo długo nic.
- Oki
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1599
- Rejestracja: 16-09-2012, 00:30
Re: Najlepsze płyty roku 2018
aż obadamHarlequin pisze: The Love Coffin – Cloudlands
Nie lubię muzyki The Smashing Pumpkins, ich poczucia melodii, ale nie sposób pomylić ich z innym zespołem. Duńskie The Love Coffin na swoim debiucie „Cloudlands” brzmi właśnie jak takie The Smashing Pumpkins, tylko z poczuciem melodii jakie lubię. I dlatego też uważam, że żaden inny artysta nie nagrał w tym roku tak dobrego albumu z piosenkami, które można sobie nucić i śpiewać, bo „Cloudlands” w moich oczach to zbiór przebojów w dobrym guście.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10383
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Zapomniano o Primordial, więc przypominam, że to dobra płyta.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9011
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Ten zespół nie jest w kręgu moich zainteresowań więc nie słuchałem nowego albumu. Nie wiem czy jest dobry czy zły.Medard pisze:Zapomniano o Primordial, więc przypominam, że to dobra płyta.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10383
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Nie pisałem akurat o Twoim poście, tylko tak ogólnie, że na początku roku były peany, a teraz cisza i inne tytuły są wymieniane.Harlequin pisze:Ten zespół nie jest w kręgu moich zainteresowań więc nie słuchałem nowego albumu. Nie wiem czy jest dobry czy zły.Medard pisze:Zapomniano o Primordial, więc przypominam, że to dobra płyta.
Ja sobie wkrótce posłucham, czy nadal mi pasuje.
Die Welt ist meine Vorstellung.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15847
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Jest sporo kapel które jak zapowiadają wydanie nowego albumu to wszyscy pieją z zachwytu, potem pewnie nikt o tym nie wspomina , płyta się ukazuje, jedna lub dwie osoby przesłuchają, ale nie napiszą i tak temat umyka pozostałym.
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16289
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Harlequin pisze:
Rok 2018 to i pora na małe muzyczne podsumowanie. Dla mnie był to rok inny niż wszystkie pozostałe, głównie z tego względu, że z czystej ciekawości chciałem się skupić na nowościach odstawiając tym samym swoje najbardziej ulubione starocie w kąt. Może i dobrze, w 2019 spojrzę na nie na świeżo, inaczej, usłyszę to, czego do tej pory nie słyszałem, lub najzwyczajniej w świecie odpocznę od nich, aby mógł znów się nimi cieszyć. Założyłem sobie, ze będę starał się słuchać możliwie największej ilości nowości, ile fabryka dała. Nie da się jednak ukryć, że nie ma szans na przesłuchanie wszystkiego, dlatego moja uwaga skupiła się głównie na najbardziej lubianych przeze mnie gatunkach, czyli death metalu, szeroko pojętym postpunku, a i jazz trochę wrócił u mnie do łask. Jakieś konkluzje? Rok to był bardzo dobry dla muzyki, wyszło wiele dobrych i bardzo dobrych płyt, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że jednak warto śledzić rozwój muzyki jako takiej w ogóle. Płyty wybitne? Pewnie czas pokaże, ale myślę, że co najmniej dwie w tym roku usłyszałem (Infernal Coil, Bad Luck). Niemniej jednak ukazała się cała masa wydawnictw, które mają sporo do zaoferowania słuchaczowi, a to co komu się podoba to kwestia indywidualnego gustu. Eksperymentu w przyszłym roku nie powtórzę, ale postaram się śledzić dokonania zwłaszcza tych najświeższych artystów, którzy często mają coś fajnego do zaoferowania, coś ze świeżym spojrzeniem, nawet jeśli nie wybitne muzycznie. Zapraszam do lektury, kolejność płyt (poza płytą roku) alfabetyczna.
PŁYTA ROKU I DEBIUT ROKU:
Infernal Coil – Within A World Forgotten
Obok Atheist i Drawn And Quartered to był najbardziej wyczekiwany przeze mnie album w tym roku. Po wybitnej demówce i zaostrzającej apetyt Epce ekipa z Idaho poszło kilka kroków dalej nagrywając pełnym album, który nie powiela doznań z poprzednich wydawnictw. Zamykam oczy i widzę siebie nocą pośród dzikiej natury, szumiących drzew, porywistego wiatru i rwących potoków. Czuję jakby z każdego niewidocznego zakamarka czaiło się coś złowrogiego, coś co mogłoby stanowić zagrożenie. Monolit. Arcydzieło. Album pełen treści, zwarty, epicki, ale nie epatujący patosem. Bez ćwieków, bez kapturów, bez dorabiania ideologii do czegoś przeciętnego. Mikstura black metalu, death metalu i grindcore podana w nowatorski, świeży, ale i bardzo świadomy sposób. Dla mnie magia, bardzo zmysłowy album, którego trzeba „poczuć”.
ULUBIONE PŁYTY:
Bad Luck – Four
Trochę taki album znikąd, który myślę, ze na długo mógłby być wyznacznikiem nowej jakości jeśli chodzi o saksofonowo-perkusyjne duety. Free jazz? Avant jazz? Ambient? Noise? Muzyka filmowa? Cholera wie, bazą jest jazz, ale duet Welch/Icasiano za sprawą „Four” dostarcza tak bogatą, pomysłową i barwną muzykę, że brakuje słów, aby ją opisać. Zamykam czy i widzę siebie w futrach przemierzającego mroźne bezkresy Kanady – czy to podczas ostrej zamieci, czy to podczas głuchej pustki na bezdrożach. Album malowniczy, album pełen cudownych, różnorodnych pejzaży nieskrępowanych niczym. Wyobraźnia tych gości nie zna granic, a „Four” jest dla mnie jednym z najlepszych jazzowych krążków ostatnich lat, album czarujący, magiczny, jedyny w swoim rodzaju.
Exit Group – Adverse Habitat
Kocham taki postpunk. Gdyby abstrakcyjność Chrome połączyć z tanecznym drivem Devo i dodać trochę nonszalancji Swell Maps, to moglibyśmy znaleźć przepis na debiutancki krążek berlińskiego Exit Group. „Adverse Habitat” może jeszcze nie definiuje stylu grupy, ale stworzenie frapującej i absorbującej muzyki inspirując się takimi tuzami jest w moich oczach nobilitujące. Brakuje mi tego typu, staroszkolnego postpunku teraz na rynku i cieszę się, że berlińska (m.in. Diat, Hyane) scena jest w stanie mi go dostarczyć
FACS – Negative Houses
Umarł król, niech żyje król. FACS to w zasadzie przedłużenie Disappears, ale mam wrażenie, że postpunk przez nich dostarczony jest łatwiej strawny dla przeciętnego słuchacza. Mniej tu abstrakcji i kosmosów, a więcej postpunka i regularnych „piosenek”. I może też dlatego te kosmosy i krauty, którymi Disappears czarowało wcześniej, w nowej oprawie znajdują w moich oczach większe zrozumienie i szacunek. Doskonały album wyśmienitych artystów, którzy mają w tym nurcie wciąż wiele do zaoferowania.
Akira Sakata & Chikamorachi with Masahiko Satoh – Proton Pump
Dawno nie słyszałem jazzowej koncertówki z takim polotem i energią. Kocham staroszkolny charakter jazzu zaprezentowany na tym wydawnictwie, kocham przepotężne jego brzmienie, kocham zaangażowanie muzyków i wpierdol jaki serwują słuchaczowi nie bawiąc się zbytnio w jakieś nowoczesne eksperymenty. Nie wiem czy to jeszcze ekstremalny post bop czy po prostu free jazz na dawną modłę, ale energią z „Proton Pump” można obdzielić z tuzin innych jazzowych wydawnictw.
Scorched – Ecliptic Butchery
Ekipa z Delaware w końcu nagrała album na miarę swojego talentu. Death metal, mnóstwo pogłosów, potężne brzmienie, kapitalne zmiany tempa (w tym roku lepszych nie słyszałem), niesamowite partie perkusji Matta Izziego, przepotężny growl Matta Kapy (dla mnie gość wyrasta na jednego z najlepszych współczesnych gardłowych death metalu), a przede wszystkim potraktowanie tematyki horrorów z lat 60ych z należytą powagą i szacunkiem (co wydaje mi się było bardzo trudnym zadaniem), szacunkiem, który uwypukla niesamowity klimat i grozę, a nie groteskowość tamtych dzieł. I może dzięki temu też odbieram „Ecliptic Butchery” jako album wyjątkowy i w swojej podniszy bardzo oryginalny i budzący we mnie szacunek. A to, że w moim odczuciu Scorched nagrał najlepszą w tym roku porcję klasycznego death metalu to osobna kwestia. Ja jestem zachwycony.
The Love Coffin – Cloudlands
Nie lubię muzyki The Smashing Pumpkins, ich poczucia melodii, ale nie sposób pomylić ich z innym zespołem. Duńskie The Love Coffin na swoim debiucie „Cloudlands” brzmi właśnie jak takie The Smashing Pumpkins, tylko z poczuciem melodii jakie lubię. I dlatego też uważam, że żaden inny artysta nie nagrał w tym roku tak dobrego albumu z piosenkami, które można sobie nucić i śpiewać, bo „Cloudlands” w moich oczach to zbiór przebojów w dobrym guście.
PRYWATNY PELETON:
Amado/McPhee/Kessler/Corsano – The History Of Nothing
Bo to zestaw napisanych z głową freejazzowych kompozycji, które nie stronią od melodii. Przemyślany album.
Cosmic Atrophy – The Void Engineers
Bo to porcja wyśmienitego, kosmicznego death metalu w stylu Demilich czy Timeghoul. Cieszy mnie, że nie przesadzili z eksperymentami, dzięki czemu album ma ręce i nogi.
Grave Upheaval – Untitled
Bo klimat, klimat, klimat. Duszny, przytłaczający, schizowy. W moim odczuciu tylko Swallowed zrobił to lepiej w ostatnich latach.
Hyane – Demontage Und Zerfall
Kocham to mechaniczne oblicze postpunka. A „Demontage Und Zerfall” do tego podaje to z iście punkowym wygarem.
Kandekt – History As It is Happening
Kocham THIS HEAT, a Ci goście zaserwowali granie właśnie w ich stylu. Nawet jeśli nie jest to szczyt oryginalności to mało kto teraz tak gra.
Kuzu – Hiljaisuus
Kapitalny free jazz oferujący całkiem oryginalne podejście do tematu. Sex, gitara i perkusja, a całość bardzo surowa i pokręcona, ale nie popadająca w bezsensowną nawałnicę dźwięków
Lonker See – One Eye Sees Red
Bo potrafili napisać hipnotyzujące, bardzo długie, instrumentalne kompozycje i utrzymać słuchacza w ciekawości i napięciu. Nie przepadam za transowością w muzyce, ale ekipie z Gdyni ta sztuka się udała.
Mortuous – Through Wilderness
Zgrabny mariaż deathmetalowych inspiracji podany w bardzo świeży sposób. Doskonale się słucha tego materiału nawet jeśli nie grzeszy oryginalnością.
Rotheads – Sewer Fiends
Bo to porcja najbardziej szczerego death metalu jaką słyszałem od lat. Czasem nieporadna, czasem toporna, ale stoi za nią jakiś pomysł i kawał serducha. Na pewno jest to album, który utwierdził mnie w przekonaniu, że warto jeszcze słuchać współczesnego death metalu, który czerpie inspirację ze swoich korzeni. Chyba najczęściej słuchany przeze mnie album w tym roku.
Satan – Cruel Magic
Grają swoje, Ameryki nie odkrywają, ale ich heavy metal to synonim muzycznej szlachetności. Tym razem mocniej czuć tu ducha lat 70ych,
Schrottersburg – Melancholia
Lubię ich wizję postpunku, a na „Melancholii” wydają się definiować swój styl. Płyta przynosi zestaw naprawdę interesujących, dojrzałych, różnorodnych i zapadających w pamięć kompozycji.
The Ex – 27 Passports
40 lat na scenie, a Holendrom wciąż chce się poszukiwać. „27 Passports” dalej eksploruje wcześniejszą fascynację zespołu muzyką etniczną, a postpunk w ich wykonaniu jest pomysłowy i mistrzowsko wykonany. Całość mogłaby być jednak nieco krótsza.
Tomb Mold – Manor Of Infinite Forms
Wyśmienity death metal, który w fenomenalny sposób łączy współczesną wizję z klasyką. Dużo pomysłów, tłuste brzmienie, sporo inspiracji fińską sceną i gdyby tylko ten wokal nie był tak monotonny...
Tropical Fuck Storm – A Laughing Death In Meatspace
Czyli The Drones w bardziej rozjechanym i hałaśliwym wydaniu. Sporo nostalgicznych melodii, dużo chaosu, dużo dźwięków i dużo dobrych dźwięków. Jedno z ciekawszych i bardziej ambitnych wydawnictw w tym roku.
Zealotry – At The Nexus Of All Stillborn Worlds
Bo to porcja dobrze napisanego, zwartego, technicznego death metalu zagranego z dużą dawką energii.
WARTO WSPOMNIEĆ O PŁYTACH:
Alameda 4, Ned Collette, Current 93, Deiquisitor, Drawn And Quartered, Flesh Consumed, Gouge Away, Hate Eternal, Imperial Triumphant, Intent (AZ-USA), Kaelan Mikla, Kosmischer Laufer, Manacle, Minami Deutsch, No Love, Obliteration, Occelensbrigg, P.L.F., PinioL, Primal Rite, Priors, The Oscillation, The Skull Defekts, Varathron, Viagra Boys, Voivod, Wake, Wreckmeister Harmonies
NAJLEPSZE EPki WYDALI: Abyssous, Adrenochrome, Desolation Realm, Voidceremony
NAJLEPSZE DEMÓWKI WYDALI: Cerebral Rot, Dead Void, Gutless, Putrefiance, Reversed, Warp Chamber
ROZCZAROWUJĄCE FAKTY:
Koncert King Crimson na MTP w Poznaniu
Fatalne nagłośnienie koncertów w Klubie Pod Minogą w Poznaniu
Brak reedycji materiałów Maimed i Schismatic pomimo zapowiedzi
Polityka wysyłania preorderów przez 20 Buck Spin
Śmierć Marka E. Smitha (The Fall) i Erika Lindmarka (Deeds Of Flesh)
ROZCZAROWUJĄCE PŁYTY:
Alice In Chains – Rainier Fog
Nie słyszałem poprzedniej płyty tych legendarnych grunge’owców, ale najnowsza propozycja jest zdecydowanie zbyt płytka jak na możliwości tej grupy. Piosenki do radia, posłuchać, zanucić, zapomnieć. Po skończonym odsłuchu w głowie nie zostało mi nic. Szkoda, bo do tej pory muzyka Cantrella i spółki zmuszała trochę do refleksji.
Daughters – You Won’t Gey What You Want
Dobra płyta, która chyba nie do końca sprostała moim oczekiwaniom. Jak na jedno z najbardziej wyczekiwanych wydawnictw oczekiwałem większej różnorodności. Tej mi zabrakło, za to jest przeprodukowania i przewokalizowania. Jest sporo momentów, które urywają jaja, całość jest bezbłędnie zagrana, ale gdy odsłuch się kończy każdorazowo mam wrażenie, że słuchałem trochę jednolitej papki. Szkoda.
Extremity – Coffin Birth
Po dobrym i obiecującym debiucie wydali album, który jest zwykłym, bezbarwnym, bezpłciowym retrodeathmetalem jakiego wiele na rynku.
Horrendous – Idol
Obok The Soft Moon jest to moje największe rozczarowanie w tym roku. Horrendous przeszarżowało na „Idol” z pomysłami. Chcieli grać szalenie technicznie jak Atheist, chcieli zabrzmieć progresywnie, chcieli zabrzmieć tez heavymetalowo. W efekcie mamy festiwal umiejętności podparty mało wyrazistymi kompozycjami. Kilka niesamowitych fragmentów niestety nie sprawi, że tysiące pomysłów, które zespół niewątpliwie ma w zanadrzu trochę rozchodzi się w szwach tym razem. Podchodziłem kilkukrotnie, ale niestety rozmydlone wydawnictwo.
Garroted – Of Damnation And Abyssal Terrors EP
Muzycy deathmetalowego Garroted udowadniają na swojej nowej Epce, że rozwijają się muzycznie, a spektrum inspiracji znacząco się poszerzyło. W efekcie powstały kompozycje, w których można nawet znaleźć zarówno odwołania do King Crimson i muzyki złotych lat 70ych jak i black metalu. Szkoda tylko, że całościowo brakuje temu materiałowi pazura i mocy. Nadal jednak uważam, że jest to zespół, który warto obserwować.
Ought – Room Inside The World
Okropna płyta. Zapomnijcie o The Fall, o postpunku, o nadziejach. „Room Inside The World”to indie rock marnej jakości z jeszcze gorszym, okropnie zmanieryzowanym wokalem. Katastrofa. Szkoda, bo debiut był obiecujący
Pig Destroyer – Head Cage
OK, może nie jest to zaskoczenie, bo już wydany przed 6 laty „Book Burner” pokazał zniżkę formy, ale „Head Cage” ma w sobie więcej z groove metalu niż potężnego, wściekłego grindu, z którego zespół słynął. Ja nie kupuje tej muzyki pod tym szyldem.
Taphos – Ethereal Somberness
Jedno z bardziej wyczekiwanych, tegorocznych wydawnictw przeze mnie. Mając w pamięci demo i EP duńskiego Taphos sporo się spodziewałem po pełnym albumie. Niestety dzikość i energia wcześniejszych wydawnictw ustąpiła miejsca bardziej rozbudowanym, ale wygładzonym i pozbawionym pazura kompozycjom. Dużej chmury spadł mały deszcz niestety.
The Soft Moon – Criminal
Rozczarowanie roku. Jeden z najlepszych współczesnych, okołonowofalowych artystów nagrywa krążek pozbawiony dobrych melodii. Podobno materiał trudny, osobisty, pewnie tez i stad zamiana zwiewnego new wave na szorstki industrial i EBM. Nie zmienia to faktu, że kompozycje są w przeważającej części nieciekawe, a zgrabnych melodii po prostu brak.
Anna Von Hausswolff – Dead Magic
Dwa kawałki promujące płytę nakazywały mi twierdzić, że nowa płyta nieznanej mi dotąd artystki pozamiata konkurencję w przedbiegach. Takie środkowe Swans w spódnicy. Szkoda, że pozostała część krążka to zazwyczaj wolne, mocno ambientujące kompozycje, przy których moja fascynacja Anną mocno opada. Gdybym chciał sobie posłuchać Dead Can Dance to puściłbym Dead Can Dance.
POMNIEJSZE ROZCZAROWANIA: Archgoat, Ataraxy, Augury, Ghastly, Katie Caulfield, Marduk, Mule Skinner, Preoccupations, Pungent Stench, Soft Kill, Thy Catafalque, Voracious Scourge (EP), John Zorn (Insurrection),
KONCERT ROKU:
Depeche Mode (Atlas Arena, Łódź, 09.02.2018)
Distorted Pony (U Bazyla, Poznań, 28.06.2018)
Demilich (DK Luksus, Wrocław, 12.09.2018)
NADZIEJE NA ROK 2019:
- Dobre debiutanckie albumy wydadzą: Vile Apparition, Fetid, Mortiferum, Cavurn, Dead Void, Extraneous, Garroted, Reversed (Kanada), Cerebral Rot, Putrefiance, Desolation Realm
- Liczę na dobre albumy od: Last Sacrament, Mitochondrion, Chthe’ilist, Contaminated, Oxbow, StarGazer, Nocturnus A.D., Girls Pissing On Girls Pissing,
- Zobaczenie Rush i Mercyful Fate na żywo (osobno oczywiście)
- Reedycje albumów/demówek na CD: House Of Usher, BodyBag, Cross Fade, Effluvia, Incest, Maimed, Carcinogen, Excoriate (USA), Immortal Fate, Ancestral, Fourth Dimension, Demortur, Grotesque Infection, November Grief, Unearth (US-NM), Violent Dirge, Schismatic, Monolith (UK), Dormant Misery
- Ktoś zacznie porządnie nagłaśniać koncerty w poznańskim Klubie Pod Minogą
- Zespoły sprzedając CD zaczną informować w opisach czy to Cdr czy tłoczone CD
no chłopaki się pięknie tutaj rozwijacie się ;-) < mam na uwadze prometeo i prosiaka >
sza'po'ba i mycki z głów też!
a tak w ogóle i szczególe to zasadniczo wystarczy, to o to*:
*wrzucić na pozyszyn łan i by stykało. jak miałbyś problem z pozyszyn tu und drei też mogę podpowiedzieć ;-) by było by zgodne ze stanem faktycznym i byś się nie narobił. i byś miś później też nie czytał po różnych innych miejscach w internetach swoich myśli centralnie zajebanych i przetworzonych przez bez-mózgów.Harlequin pisze: Grave Upheaval – Untitled
Bo klimat, klimat, klimat. Duszny, przytłaczający, schizowy. W moim odczuciu tylko Swallowed zrobił to lepiej w ostatnich latach.
a co do samego grejw uphiwaal. tą płytę powinno się o tyle postawić najwyżej jak się da (choć widzę, że internetowe rankingi plasują ją tak 20-30) bo nie chcę być złym prorokiem, ale doszli do punktu w którym będą zjadać już tylko własny ogon, albo nagrają za 5 lat to samo co teraz (co właściwie by mnie ucieszyło). to taki moment jak z Majkelem Dżeksonem i jego "Thriller". (robota wykonana. najlepiej jak się dało. trzeba się zawijać.). bo jakby nie patrzeć nikt tak nie rozwinął na bazie nowej produkcji patentów ich ziomków z d. nikt tak nie "wyeksplorował", wydrenował już dawno wydrenowanego gatunku jakim jest (extreem)death-doom. no nikt. nie kłamie. a, że sam klimat to za mało. tam jest jakaś dziwna choroba. przecież.
lys på slutten av lys
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9011
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Najlepsze płyty roku 2018
^ No Summon na pewno na podium by się nie załapało, bo za grzeczne to to. Temple Nightside nie brałem pod uwage, bo to jednak nie jest premierowy materiał.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10028
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Skoro już tak nie nazywają ni płyt, ni kawałków, nie mają nazwisk, a nawet scenowych ksyw, to może ostatecznym spełnieniem byłoby niekomponowanie i nienagrywanie kolejnych materiałów? ;)
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16289
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Najlepsze płyty roku 2018
jest to jakiś koncept ;-)est pisze:Skoro już tak nie nazywają ni płyt, ni kawałków, nie mają nazwisk, a nawet scenowych ksyw, to może ostatecznym spełnieniem byłoby niekomponowanie i nienagrywanie kolejnych materiałów? ;)
a co do tych person, nazwiska mają, rodziny nawet też, a i kozy można wypaczeć i inny inwentarz równieżundteż. to takie nasze rolniki preriowe (czy co oni tam w Australii mają)/ małorolne są. niemalże jak nasz Wędliniarz.
lys på slutten av lys
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16546
- Rejestracja: 12-12-2006, 09:30
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Na CHTHE'ILIST nie licz. Płyta najwczesniej w 2020/21 r.
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 18162
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Prosiak, Soft Moon cie zawiodlo ale o Place To Bury Strangers nie wspomniales ani slowem. Nie slyszales tegorocznej?? Ci to dopiero zrobili powrot do lat 80
woodpecker from space
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9011
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Najlepsze płyty roku 2018
A nie słuchałem tego nowego. Mówisz, że warto? Poprzedni pełniak niespecjalnie mi sie widział w porównaniu do 1 i 2.Triceratops pisze:Prosiak, Soft Moon cie zawiodlo ale o Place To Bury Strangers nie wspomniales ani slowem. Nie slyszales tegorocznej?? Ci to dopiero zrobili powrot do lat 80
- WaszJudasz
- zahartowany metalizator
- Posty: 3543
- Rejestracja: 16-11-2010, 13:18
Re: Najlepsze płyty roku 2018
Dzięki za to, ależ strzał. Tak się złożyło, że troszkę mi się dziś pojebało i zjawiłem się w pewnym miejscu o 20, zamiast o 22. Zanim zdałem sobie z tego sprawę, przegladałem sobie w telefonie forume. Patrze - o, ładna rekomendacja, zassam ze Spotify na potem. Gdy okazało się, że z uwagi na moją pomyłkę to potem równie dobrze może być teraz, udałem się w podróż. Znaczy - formalnie rzecz biorąc sobie tu i tam spacerowałem, ale te miejskie, podmiejskie i leśne widoczki w towarzystwie tej muzyki to była dla mnie pełnowymiarowa podróż właśnie... no magia, prześwietny materiał.Harlequin pisze:[
Bad Luck – Four
Trochę taki album znikąd, który myślę, ze na długo mógłby być wyznacznikiem nowej jakości jeśli chodzi o saksofonowo-perkusyjne duety. Free jazz? Avant jazz? Ambient? Noise? Muzyka filmowa? Cholera wie, bazą jest jazz, ale duet Welch/Icasiano za sprawą „Four” dostarcza tak bogatą, pomysłową i barwną muzykę, że brakuje słów, aby ją opisać. Zamykam czy i widzę siebie w futrach przemierzającego mroźne bezkresy Kanady – czy to podczas ostrej zamieci, czy to podczas głuchej pustki na bezdrożach. Album malowniczy, album pełen cudownych, różnorodnych pejzaży nieskrępowanych niczym. Wyobraźnia tych gości nie zna granic, a „Four” jest dla mnie jednym z najlepszych jazzowych krążków ostatnich lat, album czarujący, magiczny, jedyny w swoim rodzaju.
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.