Tak, z tym, że pojęcie oryginału jest tu mylące, bo prawdziwy oryginał to te cztery pierwsze numery. Wersja CD ze swastyką i trzecią rzeszą to z kolei wersja najszerzej rozpowszechniona, która najbardziej oddziałała na eeee myślenie o tym materiale, co dotyczy tak słuchaczy, jak i znawców, jak widać na przykładzie Noisecastu z trockim i Księżykiem (gdzie ewidentnie opisują tę wersję z CD). Kiedyś o tym nawet coś smarowałem do forumowej encyklopedii, skądinąd szkoda że dawno umarłej: https://www.masterful-magazine.com/foru ... 72#p604920DST pisze: ↑17-11-2025, 13:56Dzięki, nie miałem o tym bladego pojęcia. Czyli najlepiej słuchać 4 pierwszych numerów plus "Bear Song" i "Python vs. Tiger", żeby trzymać się najbliżej oryginału?Żwirek i Muchomorek pisze: ↑17-11-2025, 10:56Ta wersja na Spotify jest zwodnicza trochę. Właściwy album to pierwsze cztery numery, reszta to dodatki, odpadki i inne cuda z szafy.
Debiut German Oak ma ogólnie pokręconą historie wydawniczą. Na mój stan wiedzy jest tak, że najpierw wyszło to na winylu gdzieś w RFNie i pies z kulawa noga się tym nie interesował. Tam były cztery numery (Airalert, Into the Bunker, Raid over Dusseldorf i 1945 - Out of the Ashes). Potem w 1990 rzecz wyszła na CD, chyba niekonicznie we współpracy z muzykami, i tam te główne kawałki poprzedzono dwoma jamami - Swastika Rising i Third Reich (w tej kolejności). I ta wersja generalnie jest najlepiej znana, zresztą ja sobie nie umiem w ogóle wyobrazić tego albumu bez swastyki i trzeciej rzeszy.
Down in the Bunker, czyli to co jest na Spotify, to rzecz wydana pod okiem zespołu w 2017 roku, no i ponieważ mieli wolną rękę, to poukładali swoje sprawy i pozmieniali tytuły - albo poprzywracali w niektórych przypadkach tytuły oryginalne. Z jednej strony spoko, ale z drugiej całość się jakoś strasznie rozlazła kompozycyjnie. Wymienione wyżej bonusy na niej są gdzieś tam wrzucone między jeden jam z szafy a drugi - Third Reich to teraz "Bear's Song" a Swastika to "Python vs. Tiger". I jest też grzeczniej, bo w wersji Third Reich na spotify nie usłyszysz poprzedzającego je w wydaniach z lat 90tych przemówienia Adolfa, a to dodawało całości odpowiedniego, dwuznacznego kolorytu. Ten album zaczynał się jak taki typowy hipisowski rock z garażu, ale potem im dalej w las, tym dziwniejsze grzyby w tym lesie rosły aż w końcu w ogóle nie było wiadomo o co chodzi. Tu blanty i hipisi, a tam Hitler, jakieś alarmy lotnicze i bunkry, aż nagle okazuje się, że nie ma hipisów i blantów, tylko tak naprawdę to kilka godzin temu wrzuciłeś LSD i teraz lecisz z kolegami samolotem żeby zrzucać bomby na Dusseldorf. I to już nie są żadne żarty, tylko naprawdę będziemy mordować ludzi i bombardować infrastrukturę cywilną.
Ten surrealistyczny klimat łączący lato miłości i nazistowski terror był/jest totalnie nie do podrobienia, a składały się na niego w sporej mierze właśnie kompozycja albumu (i te bonusy na początku), tytuły, sample... Aj kurwa. Aż mi się łza w oku zakręciła. Kocham ten album całym sercem no, wspaniały jest, ale "Down in the Bunker" jest paradoksalnie gorsze, nawet jeśli bliższe wizji muzyków.
NP.


