Słuchałem na razie tylko "Feuerwalze" i kurde - wiem, że to wyświechtane hasło, ale ta płyta urywa łeb z godnością godną prawowitego następny "Panzer Division Marduk". Kanonada perkusyjna w której wiele się dzieje. Gitary w solówkach przypominające najlepsze lata Vadera, taki trochę melodyjny styl, ale w swój nawiedzony sposób skatalizowany przez duchy zmarłych podczas I WŚ (bo to właśnie wybrało sobie tych dwóch Amerykanów na swój leitmotif).
Ciekawe jest to, w jaki sposób współgrają ze sobą instrumenty - ma to w sobie coś ze Strapping Young Lad, gdzie... Ciężko to ująć w słowa, ale to coś takiego, że wszystkie instrumenty zawijają się dźwiękowo wokół siebie tak ciasno, że nie jest łatwo powiedzieć, co dokładnie jest w danej chwili grane przez który instrument. Tak jakby stanowiły jedność, jak włosy splecione w sznur.
Wokale - nie jestem nawet pewien, czy tu w ogóle są jakieś teksty, przypomina to raczej użytkowanie głosu jako kolejnego instrumentu rodem z wrzasków ludzi wykrwawiających się oberwaniu szrapnelem.
Tytuły - gdyby to samo powiedzieć po angielsku, byłoby to wyświechtane i nikt nie zwróciłby na to uwagi, ale że są po niemiecku, wybrzmiewają jakimś zupełnie nowym horrorem, każą się zastanowić, co to właściwie znaczy w kontekście, który został dany - Wielkiej Wojny - "Feuerwalze", "Nachtschreck", "Sturmtruppen", a te które są po angielsku, równie działają na wyobraźnię - "Labyrinthine Trench Sectors", "Shrapnel Exsanguination".
Do tego brzmienia - przytłumione, jakby "PDM" słuchał ktoś mocno ogłuszony od wybuchów, i mające w sobie ogólnie coś z dark ambientu.
Zapraszam do okopów.
