Art vs. Fun

Wszystkie chwyty dozwolone - od "Begotten" po "Wejście smoka".

Moderatorzy: Gore_Obsessed, ultravox, Heretyk, Nasum, Sybir

Awatar użytkownika
Alsvartr
rasowy masterfulowicz
Posty: 2900
Rejestracja: 06-05-2005, 13:17
Lokalizacja: Sosnowiec

Art vs. Fun

08-12-2011, 23:30

Okej, jak to mówił Peter Griffin 'this one really separates the men from the boys'. Ilu forumowiczów z całej tej masy ma konkretne podejscie do kina jako sztuki wyzszej, a ilu ogląda filmy tylko po to żeby się rozerwać? Ja zdecydowanie zaliczam się do tej drugiej grupy. Film ma być rozrywką (podobnie jak książka zresztą). Ma mnie oderwać od syfu w którym obracam się na co dzień, ma być czymś innym, odrealnionym i oderwanym od rzeczywistości. Nie wymagam od niego głębokiego przesłania, morału czy prowokacji do myślenia. Funkcja czysto rozrywkowa. Elaborate, please.
“I cannot begin to describe how much I don’t care." - Dylan Moran
Awatar użytkownika
witchfinder
weteran forumowych bitew
Posty: 1064
Rejestracja: 13-01-2010, 21:45

Re: Art vs. Fun

08-12-2011, 23:33

Obydwie - zależy od dnia i nastawienia. Zresztą całą sztukę i literaturę tak traktuję ;)

Po całym tygodniu ciężkiego zapieprzu na uczelni raczej mam ochotę na "Niezniszczalnych", niż Bergmana. No ale kino artystyczne kocham całym sercem.
O tempora, o mores! ||| HARDCORE JP OGIEŃ JP
Bambi
rasowy masterfulowicz
Posty: 2163
Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
Lokalizacja: Trzymiasto

Re: Art vs. Fun

08-12-2011, 23:36

I jedno i drugie. Niektóre filmy zachwycają szybką akcją, absurdalnymi scenami, bijatykami, kiczem, rozmachem, efektami specjalnymi - takie ich zadanie. Inne za to poszerzają horyzonty myślowe, zahaczają o inne dziedziny sztuki (malarstwo, teatr), tworzą na ekranie w obrębie jednego kadru małe dzieła sztuki. Ciężko więc zdecydować się na coś. Raz się sięga po Cormana, raz po Bunuela, tym bardziej, że rozrywkę dostarcza mi i jeden i drugi, może innymi środkami, ale dostarcza! :)
HAILSA!!!!!
Awatar użytkownika
mysticcum
postuje jak opętany!
Posty: 479
Rejestracja: 21-12-2010, 11:40

Re: Art vs. Fun

08-12-2011, 23:55

Alsvartr pisze:Ma mnie oderwać od syfu w którym obracam się na co dzień, ma być czymś innym, odrealnionym i oderwanym od rzeczywistości.
Dlatego lubię kino artystyczne. :)
Awatar użytkownika
Alsvartr
rasowy masterfulowicz
Posty: 2900
Rejestracja: 06-05-2005, 13:17
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:06

A ja z tego samego powodu lubię sci/fi, fantastykę, kino historyczne, przygodowe, horrory czy sensacje, a rzadko kiedy oglądam dramaty, filmy biograficzne i tym podobne. Podobnie w literaturze.
Ostatnio zmieniony 09-12-2011, 00:06 przez Alsvartr, łącznie zmieniany 1 raz.
“I cannot begin to describe how much I don’t care." - Dylan Moran
Awatar użytkownika
Riven
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16717
Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
Lokalizacja: behind the crooked cross
Kontakt:

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:06

zalezy od filmu.

koniec tematu :).
this is a land of wolves now
Awatar użytkownika
Alsvartr
rasowy masterfulowicz
Posty: 2900
Rejestracja: 06-05-2005, 13:17
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:08

Bardziej zależy od tego co wybierasz. Jak mam ochotę obejrzeć dobry film to zawsze włącze po raz setny pierwszego 'Obcego' zamiast czegoś wydumanego i filozoficznego.
“I cannot begin to describe how much I don’t care." - Dylan Moran
Awatar użytkownika
Riven
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16717
Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
Lokalizacja: behind the crooked cross
Kontakt:

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:12

szczerze mowiac to nie za bardzo rozumiem czemu ma sluzyc ten temat. nie bierz tego do siebie, ale chyba bardzo chcesz pokazac jaki jestes zdystansowany i jak masz wyjebane na ambitne (cokolwiek przez to rozumiec) kino :P

jeszcze raz: zalezy od filmu - a teraz przejdzmy do lepszego tematu;)
this is a land of wolves now
Awatar użytkownika
Mistrz
postuje jak opętany!
Posty: 431
Rejestracja: 20-08-2005, 15:13

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:18

Ja oglądam filmy rzadko, nie mam czasu na takie rzeczy, ale jak już się za coś zabieram to raczej sięgam po coś, co może mnie w jakiś sposób zainspirować, zastanowić; kino typowo rozrywkowe to dla mnie generalnie strata czasu (jakoś im starszy jestem, tym mniej mi się chce oglądać filmy). Więc ani jedna, ani druga kategoria, bo koneserem kina artystycznego też na pewno nie jestem - nie za bardzo je znam.
Awatar użytkownika
Alsvartr
rasowy masterfulowicz
Posty: 2900
Rejestracja: 06-05-2005, 13:17
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:20

Riven pisze:szczerze mowiac to nie za bardzo rozumiem czemu ma sluzyc ten temat. nie bierz tego do siebie, ale chyba bardzo chcesz pokazac jaki jestes zdystansowany i jak masz wyjebane na ambitne (cokolwiek przez to rozumiec) kino :P

jeszcze raz: zalezy od filmu - a teraz przejdzmy do lepszego tematu;)
Mógłbym mieć 'wyjebane' na ambitne kino, gdybym się z takowym stykał. Ten temat nie miał na celu dyskredytowania filmów, które wybiegają poza schemat 'kup piwo, paczkę czipsów i uśnij w połowie". Po prostu chciałem skonfrontować swoje raczej luźne podejście do kwestii filmu i jego funkcji z podejściem osób, które postrzegają kino w inny, może bardziej ambitny sposób.
“I cannot begin to describe how much I don’t care." - Dylan Moran
Awatar użytkownika
Riven
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16717
Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
Lokalizacja: behind the crooked cross
Kontakt:

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:24

powiem tylko ze Alien 1 to zdecydowanie bardzo ambitne kino ;p

nie no, ale co to wlasciwie znaczy "ambitny" w tym kontekscie? dla mnie to jest taki typowy non-starter, nic nie wyniknie z tej dyskusji, bo opiera sie na cholernie niejasnych pojeciach, na ktorych precyzowanie imo szkoda czasu. Najciekawsze filmy jakie widzailem w ostatnich miesiacach to "Idz i patrz" i "Stalker". No ale cholernie lubie tez "Jurassic Park". Czy cos z tego wynika? Nie wiem , nie widze tematu ;)
this is a land of wolves now
Awatar użytkownika
witchfinder
weteran forumowych bitew
Posty: 1064
Rejestracja: 13-01-2010, 21:45

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:28

Wiadomo, że czasem trzeba się rozerwać i obejrzeć coś głupiego, ale zgodzę się tutaj z Mistrzem, że też coraz bardziej szkoda mi czasu na filmy, o których zapominam 10 minut po seansie; takie bezwartościowe puste obrazki, które nic nie wnoszą do postrzegania świata, myślenia etc. Może osiągnę kiedyś ten etap, że debilizmy nie będą mi potrzebne do normalnego funkcjonowania ;))))
O tempora, o mores! ||| HARDCORE JP OGIEŃ JP
Awatar użytkownika
mysticcum
postuje jak opętany!
Posty: 479
Rejestracja: 21-12-2010, 11:40

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:30

Mistrz pisze:Ja oglądam filmy rzadko, nie mam czasu na takie rzeczy, ale jak już się za coś zabieram to raczej sięgam po coś, co może mnie w jakiś sposób zainspirować, zastanowić; kino typowo rozrywkowe to dla mnie generalnie strata czasu (jakoś im starszy jestem, tym mniej mi się chce oglądać filmy). Więc ani jedna, ani druga kategoria, bo koneserem kina artystycznego też na pewno nie jestem - nie za bardzo je znam.
+1

Kina artystycznego też specjalnie nie znam - po prostu lubię wybiórczo kilku reżyserów / kilkanaście filmów, które trafiają w mój gust.
Awatar użytkownika
Alsvartr
rasowy masterfulowicz
Posty: 2900
Rejestracja: 06-05-2005, 13:17
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:33

witchfinder pisze:Wiadomo, że czasem trzeba się rozerwać i obejrzeć coś głupiego, ale zgodzę się tutaj z Mistrzem, że też coraz bardziej szkoda mi czasu na filmy, o których zapominam 10 minut po seansie; takie bezwartościowe puste obrazki, które nic nie wnoszą do postrzegania świata, myślenia etc. Może osiągnę kiedyś ten etap, że debilizmy nie będą mi potrzebne do normalnego funkcjonowania ;))))
No i głównie o to mi chodzi w tym temacie. Czy film jest raczej zabijaczem czasu czy czymś więcej. Czy dany osobnik stara się z niego wyciągnąć jakieś przesłanie/morał/fakt/sens czy po prostu ogląda dla samego oglądania i na potrzeby stracenia kolejnych 90 min. ze swojego bezwartościowego życia.
“I cannot begin to describe how much I don’t care." - Dylan Moran
Awatar użytkownika
Sybir
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10431
Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
Lokalizacja: Voivodowice

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 00:34

Riven pisze:Najciekawsze filmy jakie widzailem w ostatnich miesiacach to "Idz i patrz" i "Stalker".
A gdzie "Drive"? ;P
Najlepszą opcją byłaby fuzja art + fun. ;) Nie jestem na żadnym z biegunów jeśli chodzi o kino, jednakowoż ostatnimi laty mało oglądam filmów czysto artystycznych (zresztą, w ogóle mało oglądam ;)) - co nie znaczy, że takiego kina nie lubię. Natomiast to, co wybiorę, a co sobie odpuszczę na inny termin, zależy zwyczajnie od formy dnia. ;) Z nowości raczej coś ambitniejszego, ze staroci - raczej równowaga wyboru.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
Bambi
rasowy masterfulowicz
Posty: 2163
Rejestracja: 15-06-2011, 13:00
Lokalizacja: Trzymiasto

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 10:23

witchfinder pisze:Wiadomo, że czasem trzeba się rozerwać i obejrzeć coś głupiego, ale zgodzę się tutaj z Mistrzem, że też coraz bardziej szkoda mi czasu na filmy, o których zapominam 10 minut po seansie; takie bezwartościowe puste obrazki, które nic nie wnoszą do postrzegania świata, myślenia etc. Może osiągnę kiedyś ten etap, że debilizmy nie będą mi potrzebne do normalnego funkcjonowania ;))))
A ja z kolei mam odwrotnie. Okres "tylko kino artystyczne i chuj" mam już dawno za sobą. Aktualnie zupełnie nie szkoda mi czasu na b-klasowe produkcje, mające zajebisty klimat i ducha - począwszy od lat 80. i sensacji w stylu "Enemy Territory" kończąc na horrorach takich jak "Evil Laught", czy "Spookies". Najważniejsza w tym wszystkim jest oczywiście prawidłowa ocena tego, co się ogląda. :D
HAILSA!!!!!
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 10:49

Alsvartr pisze:Okej, jak to mówił Peter Griffin 'this one really separates the men from the boys'. Ilu forumowiczów z całej tej masy ma konkretne podejscie do kina jako sztuki wyzszej, a ilu ogląda filmy tylko po to żeby się rozerwać? Ja zdecydowanie zaliczam się do tej drugiej grupy. Film ma być rozrywką (podobnie jak książka zresztą). Ma mnie oderwać od syfu w którym obracam się na co dzień, ma być czymś innym, odrealnionym i oderwanym od rzeczywistości. Nie wymagam od niego głębokiego przesłania, morału czy prowokacji do myślenia. Funkcja czysto rozrywkowa. Elaborate, please.
Jedno nie wyklucza drugiego. Ja myślę, że od kina "artystycznego" też zazwyczaj oczekujemy pewnego rodzaju rozrywki i chwilowego oderwania od rzeczywistości, choć zasadniczo jego rola jest dokładnie odwrotna. Ambitne kino powinno wyrywać widza ze stanu odrętwienia i na moment "otwierać mu oczy" (co nie zawsze bywa przyjemne). Jeśli jednak ma się te oczy już dość szeroko otwarte, to trudno nie dostrzec wartości w rozrywce, nawet tej "niskich lotów". Dostarczanie rozrywki też jest sztuką i wymaga talentu. Dlatego osobiście nie stawiam kina ambitnego ponad rozrywkowym, jedno i drugie cenię równie mocno.
Awatar użytkownika
witchfinder
weteran forumowych bitew
Posty: 1064
Rejestracja: 13-01-2010, 21:45

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 10:53

Bambi pisze:
witchfinder pisze:Wiadomo, że czasem trzeba się rozerwać i obejrzeć coś głupiego, ale zgodzę się tutaj z Mistrzem, że też coraz bardziej szkoda mi czasu na filmy, o których zapominam 10 minut po seansie; takie bezwartościowe puste obrazki, które nic nie wnoszą do postrzegania świata, myślenia etc. Może osiągnę kiedyś ten etap, że debilizmy nie będą mi potrzebne do normalnego funkcjonowania ;))))
A ja z kolei mam odwrotnie. Okres "tylko kino artystyczne i chuj" mam już dawno za sobą. Aktualnie zupełnie nie szkoda mi czasu na b-klasowe produkcje, mające zajebisty klimat i ducha - począwszy od lat 80. i sensacji w stylu "Enemy Territory" kończąc na horrorach takich jak "Evil Laught", czy "Spookies". Najważniejsza w tym wszystkim jest oczywiście prawidłowa ocena tego, co się ogląda. :D
Mój post zabrzmiał chyba zbyt skrajnie. ;) Na przykład filmem, którego poszukuję obecnie najbardziej jest "The Tormentors" z 1971 r. To od czasu obejrzenia całkiem fajnego dokumentu - "American Grindhouse". Urzekła mnie scena w dokumencie pokazana z w/w filmu, w której naziści gonią przez miasto Jezusa. ;))))
O tempora, o mores! ||| HARDCORE JP OGIEŃ JP
Awatar użytkownika
Olo
rasowy masterfulowicz
Posty: 2058
Rejestracja: 27-11-2001, 11:41
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 11:19

Myślę dokładnie tak jak ultravox. Można by nawet w skrócie powiedzieć - pokaż mi swoją rozrywkę, a powiem Ci kim jesteś ;)
Życie światów jest ryczącą rzeką, ale Ziemia jest sadzawką i stawem.
Znak zagłady jest wypisany na waszych czołach – jak długo będziecie się opierać ukłuciom szpilek?
Awatar użytkownika
0ms
rasowy masterfulowicz
Posty: 3286
Rejestracja: 02-02-2009, 22:05

Re: Art vs. Fun

09-12-2011, 17:28

Racja. "Art" nie wyklucza wcale "fun" i ciężko tu cokolwiek rozwijać. Jest miejsce i na Bergmana, i na Kaufmana. ;)
ODPOWIEDZ