Scaarph pisze: quissi jako tong po w kickboxerze. totalnie antyludzka kreacja, pierdolone zło.
ciary
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Scaarph pisze: quissi jako tong po w kickboxerze. totalnie antyludzka kreacja, pierdolone zło.
Kluczowe słowo: sentyment. Nie obchodzą mnie żadne przecierane szlaki, zarobki, czy inne pierdoły. Arnold wystąpił w większej ilości ważnych dla mnie filmów. Stallone oczywiście również bardzo lubię. Posiadam wszystkie części Rambo na półce i przez ten temat chyba sobie dziś odświeżę dwójkę.Mistrz pisze:Ale i tak większy sentyment mam do takiego Predatora, który doskonale broni się do dziś
Oliver Gruner w nemesis rządził. :DScaarph pisze:van damme to był mój ulubiony zabijaka z tzw. okresu przed zrozumieniem geniuszu rocky'ego. lundgren wiadomo - kozak i zimny skurwensyn, natomiast yeung to młodzieńczy archetyp bad-assa i nemesis (apropopopo gruner anyone? :) ). bolo rozkurwiał, choć jeśli mam być szczery i jak już obracamy się w tych klimatach to największym skurwysynem był dla mnie zawsze quissi jako tong po w kickboxerze. totalnie antyludzka kreacja, pierdolone zło.
No widzisz, nie pamiętasz 2 najważniejszych w karierze aktorskiej (w sensie odegrania ról) filmów: FIST - dramat społeczny o grupie robotniczej i cop land, w którym Sly przeszedł samego siebie w tych kilkudziesięciu minutach na ekranie!Mistrz pisze:No dobra, w First Blood jednak coś tam zagrał, szczególnie ostatnią scenę. Cop Land widziałem kiedyś ale już niewiele z tego pamiętam. F.I.S.T. o dziwo nie znam. Zresztą przecież on zawsze miał mordę jakąś taką nieruchliwą, i jeszcze to bełkotanie :)Bambi pisze:Piszesz, jakbyś nie widział Rambo, Cop Land, czy F.I.S.T :)Mistrz pisze:No właśnie - jaki kunszt? Non-stop ta sama mina przez całą karierę to wielkie aktorstwo? Nigga plz :)
I nikt nie miesza z błotem dorobku Stallone'a, bo Rocky to oczywiście nie jest głupawe kino akcji (no, przynajmniej nie wszystkie części). Ale i tak większy sentyment mam do takiego Predatora, który doskonale broni się do dziś, znakomity film (w przeciwieństwie do np. Commando, który jest oczywiście wspaniałym filmem, ale dziś mogę go rozpatrywać jedynie w kategoriach komedii :)).
raczej makaroniarskie rozmemłanie kontra germańska precyzja. Szkoła austriacka w aktorstwie nie bierze jeńców!Scaarph pisze: gdzie kurwa rzym a gdzie krym :/
jak to , przecież Tong Po grał Tong Ponajwiększym skurwysynem był dla mnie zawsze quissi jako tong po w kickboxerze
właśnie największy sentyment mam do first blood oraz rambo II, oglądałem na długo, zanim zaskoczył mi smutny, posępny i dramatyczny rocky. jedyne chyba filmy oprócz jedynki rocky'ego, które widziałem więcej, niż dwieście razy :)Góral pisze:Kluczowe słowo: sentyment. Nie obchodzą mnie żadne przecierane szlaki, zarobki, czy inne pierdoły. Arnold wystąpił w większej ilości ważnych dla mnie filmów. Stallone oczywiście również bardzo lubię. Posiadam wszystkie części Rambo na półce i przez ten temat chyba sobie dziś odświeżę dwójkę.Mistrz pisze:Ale i tak większy sentyment mam do takiego Predatora, który doskonale broni się do dziś
niby tak myślałem przez spory kawał czasu, ale dzisiaj wcale nie jestem tego taki pewny. nie wiem, czy przypadkiem jedynka nie jest jednak lepsza. na pewno jest mocniejsza emocjonalnie, choć przy tekście "you are not expendable" też ciężko nie uronić łzy. first blood jednak dysponuje niezapomnianym zakończeniem, dla mnie absolutna biblia filmu.Bambi pisze:Dwójkę! Najlepsza część oczywiście!
O to właśnie chodzi. T1, T2, Predatora czy Total Recall widziałem w podobnych ilościach.Scaarph pisze:właśnie największy sentyment mam do first blood oraz rambo II, oglądałem na długo, zanim zaskoczył mi smutny, posępny i dramatyczny rocky. jedyne chyba filmy oprócz jedynki rocky'ego, które widziałem więcej, niż dwieście razy :)
to wszystko są zajebiste sentymenty, wiadomo. ja również jestem mocno napalony na extrasy, zdarza mi się kupować różne wydania filmu tylko dlatego, że dołączone są jakieś deleted scenes czy inne featurettesy, które kurwa kocham :)Góral pisze:O to właśnie chodzi. T1, T2, Predatora czy Total Recall widziałem w podobnych ilościach.Scaarph pisze:właśnie największy sentyment mam do first blood oraz rambo II, oglądałem na długo, zanim zaskoczył mi smutny, posępny i dramatyczny rocky. jedyne chyba filmy oprócz jedynki rocky'ego, które widziałem więcej, niż dwieście razy :)
Z T2 szczególnie(najczęściej oglądany przeze mnie film obok Imperium Kontratakuje), znam na pamięć wszystkie sceny i dialogi. Najpierw katowałem z pożyczonej przegrywanej przez pół osiedla kasety, potem z oryginalnej(która mam do dziś). Gdy kilka lat temu kupiłem sobie to podwójne wydanie na DVD wyjebane dodatkami typu: making of, niewykorzystane sceny itd. czułem się jakbym odkrywał ten film od nowa i znowu obejrzałem go kilkadziesiąt razy. Jeśli kiedyś dorobię się odtwarzacza Blue-Ray, Terminator 2 na 100% będzie jedną z pierwszych pozycji jakie nabędę.
Pamiętam też mój pierwszy kontakt z T1. Kaseta VHS w obleśnym zółtym pudełku na Niemieckiej licencji. Podłożone głosy i lektor, który miał głos jakby nie mógł się wysrać.