
No i zaorane.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
To - od poczatku do konca - film tego goscia:Heretyk pisze:poproszę o rozwinięcie
Zawiedziony jestem "poteznym" Snokiem, kalibracja siły Kylo oraz Luka.0ms pisze:To - od poczatku do konca - film tego goscia:Heretyk pisze:poproszę o rozwinięcie
A ten gosc kuma Star Wars i ma wlasny glos.
Jest napisany, nie skonstruowany przez zarzad we wspolpracy z dzialem marketingu, do tego napisany z polotem, wyobraznia, swiadomoscia spektaklu. Monolityczny narracyjnie i tematycznie w sposob, w jaki blockbustery nigdy nie byly, zwlaszcza te z ostatnich lat (ciekawe, ze wychodzi w roku BR 2049, ktory tez jest wybitnie nietypowy), do tego w cholernie inspirujacy sposob rozwija watki i postaci z VII.
TFA to byl wykalkulowany kanibalizm, tutaj nie ma tego ani sekundy. Wiecej nie powiem. Piekny film, do kina w podskokach.
Pierwsze dwa to niemiłosierne strzały i nic się nie zmienia. "Mother Of Tears" natomiast oglądałem bardzo dawno. Warto odświeżyć? Czy (tak jak zapamiętałem) mocno średni w zestawieniu z pozostałymi?Plastek pisze:[
Jebłem se nocą. Fajnie było wrócić.
Dobrze zapamiętałeś. Dobry film, ale na tle poprzednich nie istnieje.mj. pisze:Pierwsze dwa to niemiłosierne strzały i nic się nie zmienia. "Mother Of Tears" natomiast oglądałem bardzo dawno. Warto odświeżyć? Czy (tak jak zapamiętałem) mocno średni w zestawieniu z pozostałymi?Plastek pisze:[
Jebłem se nocą. Fajnie było wrócić.
obrzyganie, hollywoodzka papka, komercyjny, absurdalny i debilny produkt dla bezmózgów powodujący raka: seans doskonały, innymi słowy? :DPlastek pisze:
OJAPIERDOLĘ. Gdybym miał 13 lat i był niezbyt rozgarniętym gówniarzem wiecznie palcującym swojego smartfona pewnie byłbym zadowolony. Zamiast tego czuję się obrzygany. Hollywoodzka papka w najgorszym możliwym wydaniu; komercyjny produkt w którym ilość absurdów i debilizmów spowoduje raka z przerzutami u każdego, kto dysponuje mózgiem rozwiniętym bardziej niż rozwielitka. Chcę zapomnieć o tym seansie jak najszybciej.
...to jest dopiero per se hollywoodzka papka w najgorszym wydaniu ;) pomysł byłby niezły, gdyby nie miał politotoczki i agitki scorchowanej do potęgi dwudziestej - czyli, mówiąc krótko, nie istniałby, bo to jakaś najszczersza kumulacja żółci i bólu dupy i wszystkich możliwych koniunktur, którymi żywią się media bezustannie od paru lat. i tylko to w tym całym pożal się Boże filmidle jest szczere.Harlequin pisze:
Niby pomysł niezły, niby dobrze się oglądało, ale gdzieś od połowy filmy wkrada się głupkowate mózgojebstwo, napięcie rozchodzi się na szwach i jakoś robi się przewidywalnie, absurdalnie, w złym tego słowa znaczeniu itp. Potencjał nie w pełni wykorzystany IMO