
Szukałem czegoś do odmóżdżenia się i taki dokładnie film dostałem, mimo że poziom absurdu momentami sięgał zenitu. Jedynka była bardziej stonowana i suma summarum lepsza.
Ascetic, a Lobstera oglądałeś?
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
nie. nie oglądałem.Gumiak pisze:
Szukałem czegoś do odmóżdżenia się i taki dokładnie film dostałem, mimo że poziom absurdu momentami sięgał zenitu. Jedynka była bardziej stonowana i suma summarum lepsza.
Ascetic, a Lobstera oglądałeś?
Serio? Facet ceniący Woolf to nieczęste zjawisko. Jesteś wrażliwy czy też nadwrażliwy?SODOMOUSE pisze:Virginia Woolf , Jej twórczość pisana, filmy zahaczające o Jej życiorys, zawsze oglądam, czytam chętnie....Takie osobowości mnie urzekają, niesamowita nadwrażliwość, często określana jako choroba psychiczna, poprzez to jak kończą. Ale co tam , sam zaliczam się do tej grupy "ryzyka". A muzyka do filmu, mistrzostwo, ale tutaj nie ma przypadku Michael Nyman. A Kwartet smyczkowy Schuberta,
Adagio, to apogeum mizantropii, w filmie dodatkowo, w końcowej scenie połączony ze sceną samobójstwa....Bolesne piękno.
Gnostyk, romantyk, fetyszysta stóp. Coś jeszcze:)?HSVV pisze:'The Waves' trzymam wśród najukochańszych książek życia i szkoda w sumie, że na jej podstawie nie nakręcono żadnego filmu. trochę mniej doceniana i przeoczona pozycja w jej bibliografii, nad czym boleję.
Tę pasję akurat w połowie podzielam:)HSVV pisze:dodatkowo miłośnik ognisto-czerwonych włosów i porcelanowej cery rzecz jasna, nie należy tego pominąć.
serio, przeczytałem wszystko co napisała, cenię ten styl, nietypowe podejście do upływającego czasu, ten strumień świadomości.Plastek pisze:SODOMOUSE pisze:Virginia Woolf , Jej twórczość pisana.............
Serio? Facet ceniący Woolf to nieczęste zjawisko. Jesteś wrażliwy czy też nadwrażliwy?
Ascetic pisze:już Tobie odpowiadam.Oki pisze:daj znać czy się podobał bo jak dla mnie rozczarowanieAscetic pisze:
bardzo.
u nas „list do m” tak przedświątecznie-familijne. w usa inne spojrzenie na temat relacji międzyludzkich.
od pierwszej sceny wiadomo, że będzie gęsto. im dalej w film, tym atmosfera bardziej gęstnieje. chwilami można ją ciąć nożem. w tym sensie dla mnie to taki filmowy odpowiednik Impetuous Ritual a z polskiego kina to „Dom Zły” (z tą różnicą, że przemoc jest tutaj marginalnie potraktowana)
wartością dla mnie jest to, że historia żadna. nie wiem, czy zeszyt 32 kartkowy tego było u scenarzysty. a tu taki mózgojeb.
dodam, że lubie nieoczywsite kino. takie dostałem.
Farell, i Roberts (hehe, toż to Kidman jest) - jak sobie przypomniałem obsadę aktorską, to przeszła mi myśl. kurwa. co z twoją pamięcią Tomuś. żeś się wybrał…. ale finalnie gra mi nie przeszkadzała. główny bohater/ młodzieniec - mistrz.
bym zaspoilerował, nie rozwinę myśli, ale finał daje mi do myślenia. nie wiem na ile jest to puszczenie oka, że jednak historia jest inna niż pokazana …
tak na koniec to właściwie nie wiem, czy to triler jak reklamują, czy jednak dramat. u mnie pojawia się refleksja, a wybór byłby inny.
ps. też tak w wolnych chwilach (od bieżących obowiązków) kilka kurew bym potrzymał w piwnicy …
z dwojga złego, dobrze, że film budzi (jakiekolwiek) emocje (w tym skrajne).Oki pisze:
Czyli rzeczywiści film budzi skrajne opinie, bo dla mnie słabiutki. Oprócz gry młodzieży nic mi nie pasuje, a za zmarnowanie potencjału historii reżysera powinni dożywotnio zesłać do "Trudnych spraw".
Zgadzam siębooshee pisze:
Szeroko. Bardzo fajny, jakby na to nie spojrzeć, western. Powolne, zawodowe, klimat rozpierdala.
och kurwa, jaka to była miazga. do dziś mam ciarki przypominając sobie seans kinowy. a nie spodziewałem się niczego w sumieDecember pisze: