
METALLICA - Load [1996]
"Nie tkwimy w jakimś jednym, konkretnym miejscu. Mogę słuchać Mudy Watersa i Oasis. James i ja możemy się pałować Thin Lizzy. Wcale nie katujemy się Slayerem po całych dniach. To nie stąd czerpiemy inspirację. Wcześniej czy później nadchodzi taki moment w życiu, że czujesz się na tyle komfortowo, by się rozluźnić i absolutnie niczym nie przejmować."
Chcialoby sie powiedziec,ze po tym poznajemy dojrzalego muzyka,takiego,który nie drepce w kólko cale pieprzone zycie ale próbuje wciaz nowych rzeczy,przyglada sie innym gatunkom i ma ambicje aby jakos zreflektowac swojá twórczosc,wzgledem samego siebie,swoich aktualnych potrzeb,ale takze wzgledem stale sie zmieniajacego swiata,w którym nic nie jest na zawsze i na pewno.
Load pojawia sie w bardzo ciekawym momencie. Minal hype na muzyke z Seatle,minal czas tradycyjnie pojmowanego thrash metalu,w koncu minelo 5 dlugich lat od premiery czarnego albumu który okazal sie wielkim komercyjnym sukcesem i wywindowal zespól do ligii w której graja ekstra gwiazdy muzyki popularnej.Wydaje sie,ze w takiej sytuacji najlatwiejszym wyjsciem byloby powtórzenie formuly która uprzednio tak znakomicie sie sprawdzila.Ale nic z tego..
Jaki jest Load? Load jest inny,odbija sie czkawka dawnym zwolennikom zespolu,jest mniej sensu stricte metalowego ciezaru i agresywnosci,wiecej rockowego pazura, prostych,urzekajacych,ocierajacych sie o bluesa melodii,Pozbywamy się wszystkich barier. Wchodzimy w brudniejszy, luźniejszy klimat, bez komponowania w stylu: "oto wielki, wspaniały riff".
Album wywolal mieszane uczucia,jednak z perspektywy czasu widac,ze ta plyta jest po prostu bardzo dobra,ma wiele porywajacych momentów,jest niezwykle dopracowana,zapieta na ostatni guzik i wlasciwie o ile jeszcze kilka lat temu mialem jakies ale,to dzisiaj juz nie potrafilbym wskazac ani jednego slabego utworu. O zaletach tego krazka mozna by dyskutowac dlugo i brac go pod lupe z kazdej strony,np. warto sie zastanowic ile zespolów które gralo thrash metal i (pózniej ten styl porzucilo) nagralo równie doskonale krazki jak Load?
Takich interesujacych aspektów zwiazanych z tym albumem jest wiele; wokal Jamesa,solówki Kirka, oprawa audio/ video,okladka,zdjecia Corbijna,wszystko to,mnie osobiscie ,bardzo satysfakcjonuje,podoba mi sie ta wielopoziomowa komunikacja,od zmian w muzyce poczawszy na zmianach wizualnych skonczywszy trafia w nasze rece gotowy produkt,solidny,mocny rockowy album ,idealny tak samo do nocnych szalenstw przy kilku butelkach czego ulubionego jak i do samotnej kontemplacji.
Oczywiscie,jest gdzies tam masa ludzi którzy tego krazka (i pewnie zespolu) nienawidzi z zasady,no ale jak ktos jest uparty jak osiol to nie uslyszy dobrej muzyki nawet jak ta go ugryzie w dupe;)
Jedna z bardziej interesujacych i zjawiskowych plyt lat 90tych.
