PUNK

nie tylko metalem człowiek żyje :)

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: PUNK

12-02-2012, 14:42

Możemy przykleić etykietke "dżem" na cukierniczce i upierać się, że i to i to słodkie, więc czemu by od dzisiaj nie mówić na cukier - dżem. Co by tu nie dywagować to takie np. Reverend Bizarre mimo wszystko nie gra pankroka... ale zaraz skoro podpada pod "szczere, surowe, nieokrzesane i buntownicze" to możemy od dziś stosować doom na zbiorcze określenie tych przymiotów. Niektórzy w sumie już tak robią. Dla mnie to określenie bliższe naszym czasom niż hasła jakiś brudasow sprzed 35 lat.

Typowe dla doom wibracje odnajdziesz bez trudu u Roberta Johnsona, (teksty to już w ogóle toczka w toczkę ta sama tematyka), a sumie nawet, luźno to traktując, angielski hardcore też może być "doom" (a nawet Doom;))
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: PUNK

12-02-2012, 20:55

Powiedz mi, jaki oddźwięk miała na świecie muzyka doom, która jest jakimś podgatunkiem innego niszowego gatunku, którym jest metal? Tymczasem punk rock wtargnął klinem w główny nurt kultury, zmienił świadomość młodzieży na całym świecie i jako pierwszy w historii muzyki gatunek wprowadził nihilistyczny bunt jako postawę społeczną i artystyczną wraz z typowym tylko dla niej decorum. To po prostu była nowa jakość, która legła u podstaw nowego sposobu myślenia tak o muzyce, jak i o stylu życia. "Punk" stał się dla wielu ludzi synonimem pewnych metod twórczych i zachowań społecznych. To nie jakiś mój wymysł. Dlatego czasem używam tego określenia, jako pojęciowego pomostu, albo sprawnie działającego słowa-wytrychu. Oczywiście działającego tam, gdzie ludzie mają elastyczną wyobraźnię, a nie czepiają się błahych szczegółów ;))) Pozdro.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: PUNK

12-02-2012, 23:55

Fajnie, ale mówimy o muzyce. Reszta to otoczka.
jako pierwszy w historii muzyki gatunek wprowadził nihilistyczny bunt jako postawę społeczną i artystyczną
Dla mnie hipisi to tak samo nihilistyczny kierunek, jak pank - równie masowy i śmierdzący ;) Pokrewieństwa widać zresztą w kulminacji kretynizmu - anarchopanku.

Pank miał swoje swioste środki wyrazu i niesprawiedliwością byłoby sprowadzenie go tego co już było, lub będzie, a do tego prowadzi określanie tego, co pankowe na podstawie samych metod i attitude.

Z resztą jebać to idę zapuścić Chaos UK. Miłej nocy.
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: PUNK

13-02-2012, 20:40

Bezdech pisze:Fajnie, ale mówimy o muzyce. Reszta to otoczka.
Muzyka bez otoczki nie istnieje. Szkoda mi czasu, żeby to tłumaczyć po raz 1000 na tym forum. Jesteś nieprzygotowany, siadaj, pała :))
Bezdech pisze:
jako pierwszy w historii muzyki gatunek wprowadził nihilistyczny bunt jako postawę społeczną i artystyczną
Dla mnie hipisi to tak samo nihilistyczny kierunek, jak pank - równie masowy i śmierdzący ;) Pokrewieństwa widać zresztą w kulminacji kretynizmu - anarchopanku.
Hipisi nie byli nihilistyczni jako ruch. Może kilku tam było, ale raczej im się tak wydawało niż było w rzeczywistości, bo kontrkultura z założenia miała swoją wizję przyszłości i cele, do których dążyła. Ba, ruch hipisowski to ruch utopijny, a więc żaden tam nihilizm. Masowość i śmierdzenie przez litość pominę. Natomiast za anarchopunk masz wpierdol, bo to również Discharge, Crass, wczesny The Ex i Doom, a właściwie poprzez podobieństwo stylistyczne i ideowe łapią się również przedstawiciele hardcore-punku / d-beat / crust - czyli same zajebiste kapele.
Bezdech pisze:Pank miał swoje swioste środki wyrazu i niesprawiedliwością byłoby sprowadzenie go tego co już było, lub będzie, a do tego prowadzi określanie tego, co pankowe na podstawie samych metod i attitude.
Jak mogę punk sprowadzać do czegoś skoro nadaję mu najszersze możliwe znaczenie? Czuję się niezrozumiany.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: PUNK

14-02-2012, 08:58

longinus696 pisze:
Bezdech pisze:Fajnie, ale mówimy o muzyce. Reszta to otoczka.
Muzyka bez otoczki nie istnieje. Szkoda mi czasu, żeby to tłumaczyć po raz 1000 na tym forum. Jesteś nieprzygotowany, siadaj, pała :))
Ty piszesz, że to ważniejszy wyznacznik niż muzyka. Jesteś bufoniastym wykładowcą estetyki z brzuszkiem i łysiną, czy tylko mi się tak wydaje? ;)
longinus696 pisze:
Bezdech pisze:
jako pierwszy w historii muzyki gatunek wprowadził nihilistyczny bunt jako postawę społeczną i artystyczną
Dla mnie hipisi to tak samo nihilistyczny kierunek, jak pank - równie masowy i śmierdzący ;) Pokrewieństwa widać zresztą w kulminacji kretynizmu - anarchopanku.
Hipisi nie byli nihilistyczni jako ruch. Może kilku tam było, ale raczej im się tak wydawało niż było w rzeczywistości, bo kontrkultura z założenia miała swoją wizję przyszłości i cele, do których dążyła. Ba, ruch hipisowski to ruch utopijny, a więc żaden tam nihilizm.
A anarchopank to ruch utopijny, czy nie? ;)
Hipisi byli ruchem kontestującym, ale nie oferowali nic w zamian, poza cofnięciem się do epoki kamienia łupanego przez odrzucenie zdobyczy cywilizacji i technologii. Nawet pank, który był zresztą ruchem powiązanym z industrializmem nie poszedł tak daleko. Powrót do moralności plemiennej to odrzucenie Wartości. Powrót do najprymitywniejszej "etyki" plemiennej opartej na emocjach i instynktach.

No ale większości i tak chodziło o to by poćpać i zaruchać, No Future! ;)
Masowość i śmierdzenie przez litość pominę. Natomiast za anarchopunk masz wpierdol, bo to również Discharge, Crass, wczesny The Ex i Doom, a właściwie poprzez podobieństwo stylistyczne i ideowe łapią się również przedstawiciele hardcore-punku / d-beat / crust - czyli same zajebiste kapele.
Discharge to żaden anarchopank, podobnie jak Doom, który stoi już w linii ekstremalniejszych kapel obok Nausea, Czy ENT.
@-punk to Crass, Conflict, Dirt czy Subhumans.
longinus696 pisze:
Bezdech pisze:Pank miał swoje swioste środki wyrazu i niesprawiedliwością byłoby sprowadzenie go tego co już było, lub będzie, a do tego prowadzi określanie tego, co pankowe na podstawie samych metod i attitude.
Jak mogę punk sprowadzać do czegoś skoro nadaję mu najszersze możliwe znaczenie? Czuję się niezrozumiany.
Rozchodzi się o to, że zespoły stricte pankowe są pankowe, a jeśli ktoś tam podpierdala jakieś środki wyrazu to chciałby być pankowy, ale ma za małego fiutka ;)

A na marginesie Johnson oczywiście nie jest pankowy, bo jak wiadomo określeń estetycznych nie stosujemy wstecz ;)
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
Morph
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8973
Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
Lokalizacja: hyperborea
Kontakt:

Re: PUNK

14-02-2012, 08:59

Bezdech pisze: Ty piszesz, że to ważniejszy wyznacznik niż muzyka. Jesteś bufoniastym wykładowcą estetyki z brzuszkiem i łysiną, czy tylko mi się tak wydaje? ;)
Longin z brzuszkiem :D :D :D
Give birth to something dead
Give birth to something old
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: PUNK

14-02-2012, 22:33

Bezdech pisze:
longinus696 pisze: Muzyka bez otoczki nie istnieje. Szkoda mi czasu, żeby to tłumaczyć po raz 1000 na tym forum. Jesteś nieprzygotowany, siadaj, pała :))
Ty piszesz, że to ważniejszy wyznacznik niż muzyka. Jesteś bufoniastym wykładowcą estetyki z brzuszkiem i łysiną, czy tylko mi się tak wydaje? ;)
Pokaż mi choć jedno miejsce, gdzie tak napisałem. Ja twierdzę, że to równoważne elementy, które się nawzajem uzupełniają.
Bezdech pisze: A anarchopank to ruch utopijny, czy nie? ;)
Nie. Nie znasz definicji utopii. Utopia to miejsce idealnego porządku społecznego - "nie-miejsce", ale też "dobre miejsce". To zupełnie inny projekt niż różne wersje anarchii.
Bezdech pisze:Hipisi byli ruchem kontestującym, ale nie oferowali nic w zamian, poza cofnięciem się do epoki kamienia łupanego przez odrzucenie zdobyczy cywilizacji i technologii. Nawet pank, który był zresztą ruchem powiązanym z industrializmem nie poszedł tak daleko. Powrót do moralności plemiennej to odrzucenie Wartości. Powrót do najprymitywniejszej "etyki" plemiennej opartej na emocjach i instynktach.
Sorry, ale mocno uprościłeś. Hippisi nie odrzucali żadnej "Wartości" - cokolwiek miałoby to słowo oznaczać. Nie odrzucali też cywilizacji jako takiej, co najwyżej byli przeciwko pewnym technologiom władzy, kształtującym uległe, nastawione konsumpcyjnie i materialistycznie, społeczeństwo, a także przeciw zacieśnianiu kontroli i nadmiernemu represjonowaniu tegoż społeczeństwa przez system. Dobrze jest, oprócz słuchania hippisiarskiej muzyki, spojrzeć szerzej na klimat intelektualny lat 60.
Bezdech pisze: Discharge to żaden anarchopank, podobnie jak Doom, który stoi już w linii ekstremalniejszych kapel obok Nausea, Czy ENT.
@-punk to Crass, Conflict, Dirt czy Subhumans.
Oczywiście, że Discharge to również anarchopunk, chociaż oni byli na styku wielu odmian, bo większość z nich kształtowali.
Bezdech pisze: A na marginesie Johnson oczywiście nie jest pankowy, bo jak wiadomo określeń estetycznych nie stosujemy wstecz ;)
BOOOORRRIIINNGGG !!!!! Właśnie udowodniłeś, że sam jesteś bufoniastym wykładowcą estetyki z brzuszkiem i łysiną. Chociaż nie wiem czy można ich tak obrażać, bo żaden, z tych, z którymi miałem do czynienia nie walnął nigdy tak ograniczającego tekstu.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: PUNK

15-02-2012, 10:55

longinus696 pisze:
Bezdech pisze:Ty piszesz, że to ważniejszy wyznacznik niż muzyka. Jesteś bufoniastym wykładowcą estetyki z brzuszkiem i łysiną, czy tylko mi się tak wydaje? ;)
Pokaż mi choć jedno miejsce, gdzie tak napisałem. Ja twierdzę, że to równoważne elementy, które się nawzajem uzupełniają.
Pisząc na poczatku, że ruch ma się dobrze sam podkreśliłeś, że masz na myśli szersze rozumienie:
Możesz robić balck metal i być "punk", możesz grać elektronikę i być "punk"
^Sam podkreśliłeś, że mozna grać dowolną muzyke i pankować.
Bezdech pisze:A anarchopank to ruch utopijny, czy nie? ;)
Nie. Nie znasz definicji utopii. Utopia to miejsce idealnego porządku społecznego - "nie-miejsce", ale też "dobre miejsce". To zupełnie inny projekt niż różne wersje anarchii.
Kolektywistyczne wizje anarchobrudasów nie są projektem społeczeństwa idealnego? No to mnie zaskoczyłes.
longinus696 pisze:Sorry, ale mocno uprościłeś. Hippisi nie odrzucali żadnej "Wartości" - cokolwiek miałoby to słowo oznaczać. Nie odrzucali też cywilizacji jako takiej, co najwyżej byli przeciwko pewnym technologiom władzy, kształtującym uległe, nastawione konsumpcyjnie i materialistycznie, społeczeństwo, a także przeciw zacieśnianiu kontroli i nadmiernemu represjonowaniu tegoż społeczeństwa przez system. Dobrze jest, oprócz słuchania hippisiarskiej muzyki, spojrzeć szerzej na klimat intelektualny lat 60.
LOL Rozumiem, że ruchy nawołujące do życia na łonie przyrody i hodowania owiec w komunach, chodzenie na bosaka ;))))zaineresowanie muzyką i sztuką ludową, w późniejszym czasie różnymi multi-kuli nie były ani trochę antyindustrialne. Cała kontestacja, była nastawiona antyracjonalistycznie. Ta intelektualna bieda rozkapryszonych dzieci z dobrych domów zdołała się przebić tylko dlatego, że nie było wobec niego żadnej intelektualnej opozycji.
Oczywiście, że Discharge to również anarchopunk, chociaż oni byli na styku wielu odmian, bo większość z nich kształtowali.
Oczywiście, że D-charge dało podwaliny tym wszystkim A-kapellom, ale napisać, ze byli kapelą a-pankową to jakby napisać, że Motorhead grało blackmetal, bo przeciez kształtowali takie np. Venom ;)
Bezdech pisze: A na marginesie Johnson oczywiście nie jest pankowy, bo jak wiadomo określeń estetycznych nie stosujemy wstecz ;)
BOOOORRRIIINNGGG !!!!! Właśnie udowodniłeś, że sam jesteś bufoniastym wykładowcą estetyki z brzuszkiem i łysiną. Chociaż nie wiem czy można ich tak obrażać, bo żaden, z tych, z którymi miałem do czynienia nie walnął nigdy tak ograniczającego tekstu.
Estetyka nie jest wbrew pozorom dziedziną w której wszystkie twierdzenia sa równie uprawnione. Żeby nie bić się na profesorów przedstawię to tak:
To, że Johnson "pankował" wynikało z zupełnie innej sytuacji i okoliczności niż w przypadku Sex Pistols. Inny sprzęt, tradycja wykonawcza, korzenie, sytuacja na rynku nagraniowym, kontekst kulturowy - inne powody, dla których brzmienie jest surowe, wokal szarpie nerwy, kompozycje sa takie, a nie inne. Jesli podsumujesz końcowy efekt stwierdzeniem "pankrok" będzie to znaczyło zupełnie coś innego niż w przypadku Rottena i spółki. Termin będzie się pokrywać w minimalnym stopniu poniewaz uogólnienie będzie zbyt duże. To są dwa estetycznie zupełnie różne światy, które więcej dzieli niż łączy.
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: PUNK

15-02-2012, 23:12

Bezdech pisze:^Sam podkreśliłeś, że mozna grać dowolną muzyke i pankować.
Dokładnie. Ale to nie oznacza, że warstwa pozamuzyczna jest ważniejsza od muzyki - one są równoważne i nierozdzielne.
Natomiast stwierdzenie, że "można grać różną muzykę i punkować" to po prostu pewien sposób uszeregowania metod twórczych i form wyrazu - na potrzeby chwili. Zdecydowanie nadinterpretujesz moje słowa.
Bezdech pisze:Kolektywistyczne wizje anarchobrudasów nie są projektem społeczeństwa idealnego? No to mnie zaskoczyłes.
Zależy które. Jedne są, inne nie. Generalnie punk wyrósł z rozczarowania, jakie przyniosło fiasko kontrkultury i u swego zarania był nihilistyczny, czyli nie niósł żadnej propozycji na przyszłość. "NO FUTURE"!
Bezdech pisze:LOL Rozumiem, że ruchy nawołujące do życia na łonie przyrody i hodowania owiec w komunach, chodzenie na bosaka ;))))zaineresowanie muzyką i sztuką ludową, w późniejszym czasie różnymi multi-kuli nie były ani trochę antyindustrialne. Cała kontestacja, była nastawiona antyracjonalistycznie. Ta intelektualna bieda rozkapryszonych dzieci z dobrych domów zdołała się przebić tylko dlatego, że nie było wobec niego żadnej intelektualnej opozycji.
Była antyindustrialna, ale tylko w pewnych aspektach. Przede wszystkim była antysystemowa, w tym sensie, ze sprzeciwiała się zacieśnianiu niewidzialnych sposobów kontroli. Natomiast nie była nihilistyczna, jak to próbowałeś przedstawić. Miała swoje postulaty, oferowała konkretne wartości. Natomiast żeby nazwać to "biedą intelektualną" to trzeba być niezłym bufonem i ignorantem, który z bezpiecznej perspektywy czasu rości sobie pretensje do lepszej optyki. Tamto spojrzenie na świat miało wybitne wsparcie intelektualne, chociażby w osobach Foucaulta, albo Marcuse'a itp. Szkoda, ze dzisiaj ludzie nie potrafią tak odważnie i krytycznie patrzeć na świat, tylko dają się zamulać płynącej zewsząd papce. No po prostu współczesne społeczeństwo to stado ogłupiałych owiec tępo pasących się na łonie popkultury. A że nie było "żadnej intelektualnej opozycji' to argument z dupy - jeśli ni było, to właśnie dlatego, że nikt nie miał ani jaj, ani rozumu, żeby taką opozycję wykształcić. to tak samo, jakby krytykować Tysona za to, że nie ma przeciwników w ringu. Nowa definicja bycia najlepszym = jesteś kiepski, tylko nie ma ci kto podskoczyć. ROTFL !!!
Bezdech pisze:Oczywiście, że D-charge dało podwaliny tym wszystkim A-kapellom, ale napisać, ze byli kapelą a-pankową to jakby napisać, że Motorhead grało blackmetal, bo przeciez kształtowali takie np. Venom ;)
Posłuchaj czym się różni Discharge od innych kapel anarchopunkowych i dla porównania czym się różni Motorhead od kapel blackmetalowych - zrozumiesz o czym mówię.
Bezdech pisze: Estetyka nie jest wbrew pozorom dziedziną w której wszystkie twierdzenia sa równie uprawnione. Żeby nie bić się na profesorów przedstawię to tak:
To, że Johnson "pankował" wynikało z zupełnie innej sytuacji i okoliczności niż w przypadku Sex Pistols. Inny sprzęt, tradycja wykonawcza, korzenie, sytuacja na rynku nagraniowym, kontekst kulturowy - inne powody, dla których brzmienie jest surowe, wokal szarpie nerwy, kompozycje sa takie, a nie inne. Jesli podsumujesz końcowy efekt stwierdzeniem "pankrok" będzie to znaczyło zupełnie coś innego niż w przypadku Rottena i spółki. Termin będzie się pokrywać w minimalnym stopniu poniewaz uogólnienie będzie zbyt duże. To są dwa estetycznie zupełnie różne światy, które więcej dzieli niż łączy.
Nudy przeokrutne i w dodatku truizmy. Ja właśnie pominąłem te wszystkie oczywiste pierdoły żeby stworzyć inspirujący pomost pojęciowy, pozwalający ujrzeć sprawę w innym świetle, ale widzę, że upierasz się przy swoim. Nie mój to problem.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: PUNK

16-02-2012, 13:12

longinus696 pisze:
Bezdech pisze:^Sam podkreśliłeś, że mozna grać dowolną muzyke i pankować.
Dokładnie. Ale to nie oznacza, że warstwa pozamuzyczna jest ważniejsza od muzyki - one są równoważne i nierozdzielne.
Natomiast stwierdzenie, że "można grać różną muzykę i punkować" to po prostu pewien sposób uszeregowania metod twórczych i form wyrazu - na potrzeby chwili. Zdecydowanie nadinterpretujesz moje słowa.
To w końcy muzyka połowicznie okeśla tego pankroka, czy też może byc dowolna i decyduje warstwa formalna? Piedziesiątkę logiki bym poprosił.
Bezdech pisze:Kolektywistyczne wizje anarchobrudasów nie są projektem społeczeństwa idealnego? No to mnie zaskoczyłes.
Zależy które. Jedne są, inne nie. Generalnie punk wyrósł z rozczarowania, jakie przyniosło fiasko kontrkultury i u swego zarania był nihilistyczny, czyli nie niósł żadnej propozycji na przyszłość. "NO FUTURE"!
O anarchopanku mówimy.
nie była nihilistyczna, jak to próbowałeś przedstawić. Miała swoje postulaty, oferowała konkretne wartości.
Pisałem o tym - "wartości" porównywalne do tych reprezentowanych przez dzikusów z buszu. Tak ci sie podoba kolektywizm?
Szkoda, ze dzisiaj ludzie nie potrafią tak odważnie i krytycznie patrzeć na świat, tylko dają się zamulać płynącej zewsząd papce.
ROTFL przecież ruch hipisowski to najbardziej konformistyczny nurt jaki można sobie wyobrazić. Oddanie swojego indywidualizmu grupie, oddanie swojej własności, oddanie sterowania swym życiem komunie, kurwa no nawet wszyscy ubierali się tak samo ;))))
A że nie było "żadnej intelektualnej opozycji' to argument z dupy - jeśli ni było, to właśnie dlatego, że nikt nie miał ani jaj, ani rozumu, żeby taką opozycję wykształcić.
Społeczeństwo było już odpowiednio urobione przez filozofów zajmujacych się pierdoleniem o Szopenie i uwierzyło, że filozofia to nauka o niczym. Stąd brak było bardziej masowego intelektualnego głosu sprzeciwu. Jak Zenek spod piątki spuści wpierdol chudemu Jasiowi z parteru to nie znaczy, że jest nowym Samsonem.
Posłuchaj czym się różni Discharge od innych kapel anarchopunkowych i dla porównania czym się różni Motorhead od kapel blackmetalowych - zrozumiesz o czym mówię.
No, tu i tu sa różnice. Co w związku z tym?
Nudy przeokrutne i w dodatku truizmy. Ja właśnie pominąłem te wszystkie oczywiste pierdoły żeby stworzyć inspirujący pomost pojęciowy, pozwalający ujrzeć sprawę w innym świetle, ale widzę, że upierasz się przy swoim. Nie mój to problem.
Ten "pomost" po prostu jest mylący, bo próbuje skorelować rzeczy niepowiązane i dostrzec związki tam gdzie ich nie ma. Stąd z resztą ta cała dyskusja. Muzyka to całość (znowu masz truizm), ale inspiracje to nie to samo, co przynależność do nurtu. Możesz napisać sobie, że "wszyscy grają bluesa" i ja moge się jakoś z tym zgodzić, ale stwierdzenie, że w związku z tym "blues ma się dobrze" jest już sporym absurdem ;)))
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: PUNK

16-02-2012, 20:49

Bezdech pisze: To w końcy muzyka połowicznie okeśla tego pankroka, czy też może byc dowolna i decyduje warstwa formalna? Piedziesiątkę logiki bym poprosił.
Ale jakiego punk-rocka? Stwierdzenie "muzyka bez otoczki nie istnieje" dotyczyło dowolnego gatunku muzyki i oznaczało, że nie należy oddzielać muzyki od jej kostiumu, bo oba elementy składają się na przekaz. Kumasz tę prosta sentencję, czy będziemy pisać do siebie w tym temacie przez najbliższy rok?

A uogólnienie, dotyczące tego, że różnego typu granie może być punkiem miało jedynie wskazać, że buntownicza siła surowych i zgrzebnych środków wyrazu tkwi w różnych odmianach muzyki. Ja to nazywam punkiem, bo on jest w moim mniemaniu najbardziej spektakularnym i wymownym wyrażeniem tych wartości. Ergo: zdanie "wszystko może być punk-rockiem" i zdanie "nie ma muzyki bez otoczki" nie stoją do siebie w sprzeczności.
Bezdech pisze: O anarchopanku mówimy.
No dokładnie. Anarchia ma różne odcienie. Istnieją konstruktywne nurty anarchii, nie wiem czy o tym wiesz.
Natomiast nie wciskaj mi, że okrzyk "NO FUTURE" był hasłem, pod którym można było znaleźć obraz idealnego państwa.
Bezdech pisze:
nie była nihilistyczna, jak to próbowałeś przedstawić. Miała swoje postulaty, oferowała konkretne wartości.
Pisałem o tym - "wartości" porównywalne do tych reprezentowanych przez dzikusów z buszu. Tak ci sie podoba kolektywizm?
Stary. To, że cudze wartości nie są dla Ciebie wartościami w ogóle, to już Twój problem. Po drugie uogólnienia i przejaskrawienia jakie stosujesz w stosunku do ruchów hippisowskich sprawiają, że zastanawiam się czy mamy w ogóle o czym rozmawiać.
A dla naszej dyskusji nie ma żadnego znaczenia czy kolektywizm mi się podoba czy nie. Podoba mi się, że ludzie tamtych czasów potrafili trafnie diagnozować pewne zagrożenia, podczas gdy dzisiaj przyjmuje się serwowany nam obraz świata zachodniego z całym dobrodziejstwem inwentarza, niewiele myśląc.
Bezdech pisze: ROTFL przecież ruch hipisowski to najbardziej konformistyczny nurt jaki można sobie wyobrazić. Oddanie swojego indywidualizmu grupie, oddanie swojej własności, oddanie sterowania swym życiem komunie, kurwa no nawet wszyscy ubierali się tak samo ;))))
LOL, w ramach tych komun ludzie mieli być może więcej swobody niż Ty, w tak zwanym, "demokratycznym społeczeństwie" - sterowanym i urabianym na różne sposoby. Dla Ciebie szczytem swobody jest prawo własności, dla nich swoboda było oderwanie od zbytków tego świata i przedmiotów, wokół których kręci się codzienne myślenie człowieka, że nie wspomnę o pracy, która codziennie zajmuje Ci osiem godzin, żeby utrzymać te przedmioty przy sobie i móc pozwolić sobie na następne (kolejna warstwa kajdanów, nakładana na poprzednią).
Kwestia ubrań też jest mocno względna, bo hippisi ubierali się szalenie kolorowo i z dużą dowolnością. Ciekawe jak na ich tle wyglądają współcześni ludzie, którzy chodzą ubrani pod dyktando "dobrego smaku" - najczęściej oznaczającego szarość (w najlepszym razie dżinsowość) i nijakość, żeby się przypadkiem na ulicy nie wyróżniać, bo co inni powiedzą, a nuż skomentują z niesmakiem.
Bezdech pisze:Społeczeństwo było już odpowiednio urobione przez filozofów zajmujacych się pierdoleniem o Szopenie i uwierzyło, że filozofia to nauka o niczym. Stąd brak było bardziej masowego intelektualnego głosu sprzeciwu.
Nie wiem o czym do mnie rozmawiasz. To był masowy głos sprzeciwu. Od studentów i filozofów przez włóczęgów, po artystów.
Bezdech pisze:
Posłuchaj czym się różni Discharge od innych kapel anarchopunkowych i dla porównania czym się różni Motorhead od kapel blackmetalowych - zrozumiesz o czym mówię.
No, tu i tu sa różnice. Co w związku z tym?
Discharge generalnie tylko tym, że jest odbiciem w stronę bardziej metalowych riffów, tekstowo i ideologicznie jest praktycznie nieodróżnialny. Zupełnie inaczej jest w przypadku Motorhead, którego z blackmetalem nie sposób pomylić.
Bezdech pisze:Ten "pomost" po prostu jest mylący, bo próbuje skorelować rzeczy niepowiązane i dostrzec związki tam gdzie ich nie ma. Stąd z resztą ta cała dyskusja. Muzyka to całość (znowu masz truizm), ale inspiracje to nie to samo, co przynależność do nurtu. Możesz napisać sobie, że "wszyscy grają bluesa" i ja moge się jakoś z tym zgodzić, ale stwierdzenie, że w związku z tym "blues ma się dobrze" jest już sporym absurdem ;)))
Ty chyba połknąłeś jakiegoś kija ideologicznego ;)))) Mówisz coś tam o estetyce, natomiast po Twoich poglądach zdać się może, że nigdy nie byłeś na żadnych zajęciach, na których porównywano dzieła odległe o całe stulecia. Najwyraźniej nikt w Twojej obecności nie nazwał "XVII-wiecznym futuryzmem" ostro ciętych szat późnobarokowej rzeźby. To jest właśnie Twój problem, ale nie wciągaj mnie dłużej w tę dyskusję, bo mam niechęć do tematów, które już dziesiątki razy przerabiałem. Pozdro666.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: PUNK

17-02-2012, 15:21

longinus696 pisze:Ale jakiego punk-rocka? Stwierdzenie "muzyka bez otoczki nie istnieje" dotyczyło dowolnego gatunku muzyki i oznaczało, że nie należy oddzielać muzyki od jej kostiumu, bo oba elementy składają się na przekaz. Kumasz tę prosta sentencję, czy będziemy pisać do siebie w tym temacie przez najbliższy rok?
Nie rozumiemy się. Ja pisałem o kwestii proporcji otoczki/muzyki w pankroku. Oczywiste jest, że są one współistniejące i nie o tym jest dyskusja. Jeśli piszesz, że można grać dowolną muzykę "będąc punk" to znaczy, że z pary Otoczka / KwestieCzystoMuzyczne decydujący dla tego, co się uprawia jest ten pierwszy czynnik, bo muzyka może być dowolna.
Ja nie zamierzam spędzić roku na tłumaczeniu ci tego, więc jeśli nie rozumiesz o co mi chodzi to możemy ten temat zakończyć.
A uogólnienie, dotyczące tego, że różnego typu granie może być punkiem miało jedynie wskazać, że buntownicza siła surowych i zgrzebnych środków wyrazu tkwi w różnych odmianach muzyki. Ja to nazywam punkiem, bo on jest w moim mniemaniu najbardziej spektakularnym i wymownym wyrażeniem tych wartości. Ergo: zdanie "wszystko może być punk-rockiem" i zdanie "nie ma muzyki bez otoczki" nie stoją do siebie w sprzeczności.
No ja kumam o co ci chodzi. Możesz stosować sobie pank na określenie tych cech, jeśli dla ciebie jest to taki fajny termin. "Wykurw zajebisty" jest o tyle lepszy, że nie nawiązuje do historycznego określenia pewnej odmiany muzyki rockowej i nie wprowadza niepotrzebnego zamieszania ;)
longinus696 pisze:
Bezdech pisze:O anarchopanku mówimy.
No dokładnie. Anarchia ma różne odcienie. Istnieją konstruktywne nurty anarchii, nie wiem czy o tym wiesz.
Natomiast nie wciskaj mi, że okrzyk "NO FUTURE" był hasłem, pod którym można było znaleźć obraz idealnego państwa.
"No Future" było hasłem rzuconym przez Pistolsów, którzy z anarchopankiem nie mieli wiele wspólnego. Anarchia ma różne odcienie, ale skoro masz problemy ze słowem pisanym, to podkreślę jeszcze raz: mówimy o anarchopanku. Tą metką określiły się konkretne zespoły, które miały zupełnie inne postrzeganie świata niż rzeczone "No future". Ja mówię o Crass, Conflict itd., a ty wyjeżdżasz mi z Sex Pistols, no jaja normalnie ;)))
To, że cudze wartości nie są dla Ciebie wartościami w ogóle, to już Twój problem.
Wkręcasz mnie, czy piszesz poważnie? Kawał kija to też jakaś tam broń. Ale to narzędzie małpy z perspektywy broni nuklearnej. Wartości pomagają ludziom przetrwać. Cofnięcie się w rozwoju do prymitywnych plemion to próba zdezawuowania osiągnięć wszystkich ludzi, którzy budowali naszą cywilizacje i ja mam tego nie oceniać???
Podoba mi się, że ludzie tamtych czasów potrafili trafnie diagnozować pewne zagrożenia, podczas gdy dzisiaj przyjmuje się serwowany nam obraz świata zachodniego z całym dobrodziejstwem inwentarza, niewiele myśląc.
No zajebiście trafnie - krytyka dzikiego kapitalizmu w czasach rozkwitu amerykańskiego modelu gospodarki mieszanej. Co do dzisiejszych czasów to masy łykają wszystko, co im się podpowie zupełnie jak w tamtych czasach. Przypominam, że idee tej zbieraniny zostały im zaserwowane na tacy przez profesorków z amerykańskich uczelni i nie prezentowali oni żadnych poglądów, które byłyby dziełem ówczesnego młodego pokolenia.
w ramach tych komun ludzie mieli być może więcej swobody niż Ty, w tak zwanym, "demokratycznym społeczeństwie" - sterowanym i urabianym na różne sposoby. Dla Ciebie szczytem swobody jest prawo własności, dla nich swoboda było oderwanie od zbytków tego świata i przedmiotów, wokół których kręci się codzienne myślenie człowieka, że nie wspomnę o pracy, która codziennie zajmuje Ci osiem godzin, żeby utrzymać te przedmioty przy sobie i móc pozwolić sobie na następne (kolejna warstwa kajdanów, nakładana na poprzednią).
"Demokratyczne społeczeństwo" to w dużym uproszczeniu taka większa komuna, więc kulą w płot.
Co do "zbytków i przedmiotów" to pozwól, że o tym, czy czegoś potrzebuję, czy nie, będę decydował ja, a nie jakaś zbieranina, która "wie lepiej". Tym bardziej, że muszę pracować nie tylko na wykarmienie rodziny, ale i na rzeszę darmozjadów, którzy w ramach tej komuny korzystają z owoców mojej pracy.
Kwestia ubrań też jest mocno względna, bo hippisi ubierali się szalenie kolorowo i z dużą dowolnością. Ciekawe jak na ich tle wyglądają współcześni ludzie, którzy chodzą ubrani pod dyktando "dobrego smaku" - najczęściej oznaczającego szarość (w najlepszym razie dżinsowość) i nijakość, żeby się przypadkiem na ulicy nie wyróżniać, bo co inni powiedzą, a nuż skomentują z niesmakiem.
Racja, wszyscy ubierali się kolorowo ;)) Z dźinsami to mały zonk - akurat u hipów były bardzo popularne, bo podkreślały ponoć egalitarność płciową ;)) "Dyktat dobrego smaku" w kwestii ubioru dzisiejszej populacji litościwie przemilczę ;))
Bezdech pisze:Społeczeństwo było już odpowiednio urobione przez filozofów zajmujacych się pierdoleniem o Szopenie i uwierzyło, że filozofia to nauka o niczym. Stąd brak było bardziej masowego intelektualnego głosu sprzeciwu.
Nie wiem o czym do mnie rozmawiasz. To był masowy głos sprzeciwu. Od studentów i filozofów przez włóczęgów, po artystów.
Chodziło mi o głos sprzeciwu wobec ruchu kontrkulturalnego. Społeczeństwo pozbawione filozoficznego oparcia nie potrawiło zareagować wobec odrzucenia racjonalności. Nie mówię tu o publicystach, czy inteligencji, bo tu głosy krytyki jak najbardziej się pojawiały. To, że ten ruch wyrażał wolę jakiejś większości to propaganda. On wykorzystywał jej bierność.
Discharge generalnie tylko tym, że jest odbiciem w stronę bardziej metalowych riffów, tekstowo i ideologicznie jest praktycznie nieodróżnialny.
:))))))))))


CONFLICT "1986, The Battle Continues"

In the start all that seemed feasible was to question
The house that state built, its policies, and its governing force
Joined by others in unison rejecting state oppression
And the way they abuse our earth and its inhabitants

A movement developed, anti-political and with no leaders
Systems or rules, using natural, humane feelings to effect change
Instead of safe party manifestos, they label us anarchists

They brushed aside our pleas for peace
And continued manufacturing their sick insane empire
We increased the pressure on them
Demonstrated and screamed at its foundations

We only want what is rightfully ours but they won't give it up
We asked for change and peace, they declared war
Sank Greenpeace, smashed events and demos
Reclaimed Stonehenge, our scrap of freedom

Started killing the community, imprisoned all who questioned
And announced the police state
The time had come to stop screaming at their foundations
And start kicking them, from protest to resistance

"One way or another we will drive our vital message home
That is we won't let you destroy our world
We have the strength, will organize, and"



DISCHARGE "Blood Runs Red"

Cut down by machine gun fire
The blood runs red
The blood runs red

Hot lead rips through flesh
The blood runs red
The blood runs red

nie wciągaj mnie dłużej w tę dyskusję, bo mam niechęć do tematów, które już dziesiątki razy przerabiałem. Pozdro666.
ok
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: PUNK

17-02-2012, 23:30

Bezdech pisze:
longinus696 pisze:Ale jakiego punk-rocka? Stwierdzenie "muzyka bez otoczki nie istnieje" dotyczyło dowolnego gatunku muzyki i oznaczało, że nie należy oddzielać muzyki od jej kostiumu, bo oba elementy składają się na przekaz. Kumasz tę prosta sentencję, czy będziemy pisać do siebie w tym temacie przez najbliższy rok?
Nie rozumiemy się. Ja pisałem o kwestii proporcji otoczki/muzyki w pankroku. Oczywiste jest, że są one współistniejące i nie o tym jest dyskusja. Jeśli piszesz, że można grać dowolną muzykę "będąc punk" to znaczy, że z pary Otoczka / KwestieCzystoMuzyczne decydujący dla tego, co się uprawia jest ten pierwszy czynnik, bo muzyka może być dowolna.
A, w ten deseń... no, jak chcesz to nazywać "otoczką" to Twoja sprawa, ale nie jest to po mojej myśli, bo może prowadzić do mylących wniosków (i stąd ta rozmowa chyba). Ja to raczej postrzegam jako pewną elementarną i pierwotną siłę, którą punk wplótł w swoją ideologię i wyeksponował - dlatego nazywam ją skrótowo "punkową", choć jak widać potrafi być uniwersalna, bo pojawia się w różnych epokach i gatunkach. Tylko, że poprzez takie rozbieranie tego pojęcia na czynniki pierwsze tracimy nośną siłę tego określenia.
Bezdech pisze:Możesz stosować sobie pank na określenie tych cech, jeśli dla ciebie jest to taki fajny termin.
Mogę, naprawdę???? Dziękuję. Twoja dobroduszność jest niezmierzona.
Bezdech pisze: "Wykurw zajebisty" jest o tyle lepszy, że nie nawiązuje do historycznego określenia pewnej odmiany muzyki rockowej i nie wprowadza niepotrzebnego zamieszania ;)
Jest gówno wart, bo nie ma takich konotacji jak "punk". Właściwie nic nie mówi i jest dobry dla muzycznych, ba, kulturowych analfabetów.
Bezdech pisze: "No Future" było hasłem rzuconym przez Pistolsów, którzy z anarchopankiem nie mieli wiele wspólnego. Anarchia ma różne odcienie, ale skoro masz problemy ze słowem pisanym, to podkreślę jeszcze raz: mówimy o anarchopanku. Tą metką określiły się konkretne zespoły, które miały zupełnie inne postrzeganie świata niż rzeczone "No future". Ja mówię o Crass, Conflict itd., a ty wyjeżdżasz mi z Sex Pistols, no jaja normalnie ;)))
To, że "No Future" zostało rzucone przez Sex Pistols, nie znaczy, że należy tylko do nich. Później to hasło było używane przez inne zespoły, także anarchopunkowe (niektóre do dziś go używają, jak choćby Defiance). Natomiast nie mówię o Crass, których ideologia była zupełnie inna i dość złożona, co nie znaczy, że utopijna czy, że była "kulminacją kretynizmu". Powiedziałbym, że pomysły tej kapeli na działalność aktywistyczną były wręcz pionierskie.
Bezdech pisze:Wkręcasz mnie, czy piszesz poważnie? Kawał kija to też jakaś tam broń. Ale to narzędzie małpy z perspektywy broni nuklearnej. Wartości pomagają ludziom przetrwać. Cofnięcie się w rozwoju do prymitywnych plemion to próba zdezawuowania osiągnięć wszystkich ludzi, którzy budowali naszą cywilizacje i ja mam tego nie oceniać???
Masz jakiś wypaczony i przede wszystkim strasznie wąski obraz światopoglądu kontrkulturowego. Przede wszystkim gdyby ten ruch nie zaistniał i nie postawił sprawy tak radykalnie na ostrzu noża, to pewnie jeszcze przez jakiś czas ludzie żyliby w ramach skostniałych norm kulturowych. Z całą pewnością wspomógł wiele zmian obyczajowych, od wylansowania wolnej, nieskrępowanej konwenansami miłości, przez pełną sukcesów walkę na rzecz równouprawnienia kobiet, mniejszości seksualnych i rasowych, po propagowanie nowych form twórczości w sztuce (pop-art, happening, performance) i wystąpienie przeciwko zużytym metodom edukacji. Można by długo wymieniać. To są konkretne zdobycze tej epoki. W gruncie rzeczy, był to ruch nie mniej kulturotwórczy, niż jakiekolwiek inne, a istotny, z tego względu, że wywalczył wiele swobód obywatelskich. A nazywał się "kontrkulturą", bo występował przeciwko oficjalnemu (opresyjnemu) nurtowi kultury, reprezentowanemu przez różne instytucje, działające na zasadzie wyalienowanego mechanizmu, gdzie bardziej liczy się twarda zasada niż dobro człowieka.
Bezdech pisze:No zajebiście trafnie - krytyka dzikiego kapitalizmu w czasach rozkwitu amerykańskiego modelu gospodarki mieszanej. Co do dzisiejszych czasów to masy łykają wszystko, co im się podpowie zupełnie jak w tamtych czasach.
To nie była tylko krytyka kapitalizmu, ale krytyka bezmyślnego konsumeryzmu, sposobu myślenia zorientowanego na posiadanie, w którym stosunki międzyludzkie zostają uprzedmiotowione, zaś dobra codziennego użytku zaczynają funkcjonować jako symbole różnicujące społecznie.
Bezdech pisze:Przypominam, że idee tej zbieraniny zostały im zaserwowane na tacy przez profesorków z amerykańskich uczelni i nie prezentowali oni żadnych poglądów, które byłyby dziełem ówczesnego młodego pokolenia.
Te idee pochodziły one z różnych miejsc i wyznawali je różni ludzie. Pierwociny kontrkultury rodziły się dużo wcześniej niż w latach 60-tych, nawet jeszcze przed bitnikami, którzy też się dołożyli do tego ruchu. Nie tylko na amerykańskich uczelniach, ale na francuskich i angielskich dojrzewały te myśli, które później wyraziły tłumy. Nie jest też tak, że były to idee jakichś profesorków - oni po prostu wyczuli zaistgeist i ubrali go w teorię, natomiast kontrkultura wyrażała ducha wolności, który tkwił w młodzieży, głównie pochodzącej z klasy średniej (choć nie tylko) - to ona tworzyła muzykę, modę, język tamtych czasów, brała dragi i uprawiała seks. To byli studenci, artyści - ludzie różnych zawodów i różnych poglądów, a nie jakaś jednolita masa, jak to próbujesz przedstawić. To trochę tak, jakby stwierdzić, że każdy hippis to sekciarz.
Bezdech pisze: "Demokratyczne społeczeństwo" to w dużym uproszczeniu taka większa komuna, więc kulą w płot.
Co do "zbytków i przedmiotów" to pozwól, że o tym, czy czegoś potrzebuję, czy nie, będę decydował ja, a nie jakaś zbieranina, która "wie lepiej". Tym bardziej, że muszę pracować nie tylko na wykarmienie rodziny, ale i na rzeszę darmozjadów, którzy w ramach tej komuny korzystają z owoców mojej pracy.
Weź się zdecyduj w końcu. Hippisi - źle, demokratyczne społeczeństwo - jak komuna, więc jak hippisi - też źle.
W przeciwieństwie do obecnie istniejącego systemu, taka komuna nie wytwarzała żadnej presji by do niej należeć, więc nie wiem, o co Ci kaman. Co do pracy na innych to jeden wielki ROTFL, bo dzisiaj właśnie musisz pracować zarówno na swoją rodzinę, jak i na całą rzeszę darmozjadów - chyba, że nie płacisz podatków, bo żyjesz w jakiejś próżni poza prawem, rynkiem i społeczeństwem. Właśnie od tego chcieli się wysmykać hippisi (przynajmniej niektórzy, żeby nie generalizować jak Ty) - żeby żyć zgodnie z najprostszymi potrzebami i resztę czasu przeznaczyć na osobisty rozwój, badanie ścieżek ducha i artystycznej kreatywności - bez głupiej, ośmiogodzinnej harówy na cudzą rzecz. Ogarnij się chłopie.
Bezdech pisze:Chodziło mi o głos sprzeciwu wobec ruchu kontrkulturalnego. Społeczeństwo pozbawione filozoficznego oparcia nie potrawiło zareagować wobec odrzucenia racjonalności. Nie mówię tu o publicystach, czy inteligencji, bo tu głosy krytyki jak najbardziej się pojawiały. To, że ten ruch wyrażał wolę jakiejś większości to propaganda. On wykorzystywał jej bierność.
Ale ja nigdzie nie pisałem, że to był głos większości, tylko, że "masowy". Większość łykała bezkrytycznie propagandę systemu, tak jak dzisiaj.
Bezdech pisze: CONFLICT "1986, The Battle Continues"

In the start all that seemed feasible was to question
The house that state built, its policies, and its governing force
Joined by others in unison rejecting state oppression
And the way they abuse our earth and its inhabitants

A movement developed, anti-political and with no leaders
Systems or rules, using natural, humane feelings to effect change
Instead of safe party manifestos, they label us anarchists

No i o czym to świadczy? Przecież ewidentnie w tym tekście chodzi o to, że jesteśmy anarchistami, bo tak nas nazwano, czyli możemy się podpisać pod anarchizmem, jeśli takim mianem określa się nasze postulaty. W dodatku nie widzę żadnych sprzeczności między ideami anarchopunku w tym tekście. Ba, końcówka jest bardzo anarchistyczna.
Drugi tekst to tylko opis sytuacji - nie wyraża żadnych poglądów.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Bezdech
weteran forumowych bitew
Posty: 1470
Rejestracja: 21-12-2010, 10:43

Re: PUNK

18-02-2012, 12:11

Żeby w końcu podsumować tę nieszczęsną pank-etykiektę - Ty stosujesz ją na określenie pewnych kategorii estetycznych i na samym początku napisałem, że wiem o co ci biega. Ja stosuję ją do określenia pewnego historycznego ruchu, który zaowocował określonym stylem muzycznym. Twoje określenie jest dla mnie niepotrzebnym rozmyciem pojęć. Nie wiem o czym tu jeszcze dyskutować więc proponuję zakończyć ten wątek.
Bezdech pisze: "No Future" było hasłem rzuconym przez Pistolsów, którzy z anarchopankiem nie mieli wiele wspólnego. Anarchia ma różne odcienie, ale skoro masz problemy ze słowem pisanym, to podkreślę jeszcze raz: mówimy o anarchopanku. Tą metką określiły się konkretne zespoły, które miały zupełnie inne postrzeganie świata niż rzeczone "No future". Ja mówię o Crass, Conflict itd., a ty wyjeżdżasz mi z Sex Pistols, no jaja normalnie ;)))
To, że "No Future" zostało rzucone przez Sex Pistols, nie znaczy, że należy tylko do nich. Później to hasło było używane przez inne zespoły, także anarchopunkowe (niektóre do dziś go używają, jak choćby Defiance). Natomiast nie mówię o Crass, których ideologia była zupełnie inna i dość złożona, co nie znaczy, że utopijna czy, że była "kulminacją kretynizmu". Powiedziałbym, że pomysły tej kapeli na działalność aktywistyczną były wręcz pionierskie.
Dajesz te inne zespoły anarchopankowe, albo uznam, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Defiance nie jest wyznacznikiem niczego. To jest kapela bez znaczenia jest chodzi o a-pank, powstała zresztą już po rozkwicie tego gatunku. Na marginesie ta kapela tylko personalnie miała powiązania z a-pankiem, natomiast muzycznie był to oldskulowy streetpank.
Nie wiem jak chcesz mówić o anarchopanku pomijając Crass. Chyba, że to żart jakiś.
Masz jakiś wypaczony i przede wszystkim strasznie wąski obraz światopoglądu kontrkulturowego.
Mój "wąski" pogląd na sprawę wynika z szerszego zainteresowania zjawiskiem niż słuchanie Grateful Dead i QMS ;) Po prostu mam wyrobioną opinię. Z ciekawości - ile czytałeś głosów krytycznych wobec kontrkultury pochodzących bezpośrednio z czasów po buntach studenckich i woodstocku? Miałeś do czynienia z kulturą tego okresu inną niż muzyka i film? Czytałeś jakieś Ziny? Undergroundowe komiksy? Komentarze z prasy codziennej? Czy też po prostu zapoznałeś się z ideologami nurtu i łyknąłeś wszystko jak młody pelikan?
Przede wszystkim gdyby ten ruch nie zaistniał i nie postawił sprawy tak radykalnie na ostrzu noża, to pewnie jeszcze przez jakiś czas ludzie żyliby w ramach skostniałych norm kulturowych. Z całą pewnością wspomógł wiele zmian obyczajowych, od wylansowania wolnej, nieskrępowanej konwenansami miłości, przez pełną sukcesów walkę na rzecz równouprawnienia kobiet, mniejszości seksualnych i rasowych, po propagowanie nowych form twórczości w sztuce (pop-art, happening, performance) i wystąpienie przeciwko zużytym metodom edukacji. Można by długo wymieniać. To są konkretne zdobycze tej epoki. W gruncie rzeczy, był to ruch nie mniej kulturotwórczy, niż jakiekolwiek inne, a istotny, z tego względu, że wywalczył wiele swobód obywatelskich.
Ja oceniam to zjawisko nie po hasłach, ale po owocach.
1. Nieskrępowana konwenansami miłość - niechciane dzieci, choroby weneryczne
2. Równouprawnienie kobiet - parytety, poprawność polityczna, ignorowanie różnic pomiędzy płciami
3. Równouprawnienie rasowe i seksualne - poprawność polityczna, "pozytywna" dyskryminacja, rozwój rasizmu
4. Nowe kierunki w sztuce - pogłębienie jej instytucjonalności i oderwanie od jej pierwotnych form
5. Wystąpienie przeciwko zużytym metodom edukacji - zastąpienie ich większą chorobą - temat rzeka
To nie była tylko krytyka kapitalizmu, ale krytyka bezmyślnego konsumeryzmu, sposobu myślenia zorientowanego na posiadanie, w którym stosunki międzyludzkie zostają uprzedmiotowione, zaś dobra codziennego użytku zaczynają funkcjonować jako symbole różnicujące społecznie.
Dobra funkcjonujące jako symbole symbolizują uwieńczony sukcesem trud ich zdobycia. Okazują zdolności bądź wkład pracy włożony w ich zdobycie. Jeśli ktoś nie ma ochoty na taką ekspresję własnego ja, to może użyć innych środków np. sztuki. Nikt nikogo nie zmusza do posiadania Ferrari ;)))))
Te idee pochodziły one z różnych miejsc i wyznawali je różni ludzie. Pierwociny kontrkultury rodziły się dużo wcześniej niż w latach 60-tych, nawet jeszcze przed bitnikami, którzy też się dołożyli do tego ruchu. Nie tylko na amerykańskich uczelniach, ale na francuskich i angielskich dojrzewały te myśli, które później wyraziły tłumy. Nie jest też tak, że były to idee jakichś profesorków - oni po prostu wyczuli zaistgeist i ubrali go w teorię, natomiast kontrkultura wyrażała ducha wolności, który tkwił w młodzieży, głównie pochodzącej z klasy średniej (choć nie tylko) - to ona tworzyła muzykę, modę, język tamtych czasów, brała dragi i uprawiała seks. To byli studenci, artyści - ludzie różnych zawodów i różnych poglądów, a nie jakaś jednolita masa, jak to próbujesz przedstawić. To trochę tak, jakby stwierdzić, że każdy hippis to sekciarz.
Właśnie o tym mówię - te idee zostały stworzone wcześniej i nie były dziełem hipisów, którzy otrzymali je w gotowej formie. Nie wnieśli do nich nic twórczego, a jedynie potraktowali je serio i wcielili w życie. Pisząc o "profesorkach" miałem na myśli ich bezpośrednich wykładowców, którzy ich do tego zachęcali.

Piszesz o tym zróżnicowaniu, a sam widzisz przecież: klasa średnia, studenci, artyści. Według ciebie jest to przekrój społeczeństwa? Pamiętam jakiś komiks z przełomu 80/90, gdzie córka była kompletnie osłupiała na wieść, że jej matka nigdy nie paliła trawki, a w jej wieku już pracowała na utrzymanie rodziny ;))
Weź się zdecyduj w końcu. Hippisi - źle, demokratyczne społeczeństwo - jak komuna, więc jak hippisi - też źle.
Robisz błąd przeciwstawiając te pojęcia. To nie jest system zerojedynkowy. Nie muszę wybierać żadnego z tych rozwiązań. W polityce też widzisz tylko PO i PiS?
Co do pracy na innych to jeden wielki ROTFL, bo dzisiaj właśnie musisz pracować zarówno na swoją rodzinę, jak i na całą rzeszę darmozjadów - chyba, że nie płacisz podatków, bo żyjesz w jakiejś próżni poza prawem, rynkiem i społeczeństwem. Właśnie od tego chcieli się wysmykać hippisi (przynajmniej niektórzy, żeby nie generalizować jak Ty) - żeby żyć zgodnie z najprostszymi potrzebami i resztę czasu przeznaczyć na osobisty rozwój, badanie ścieżek ducha i artystycznej kreatywności - bez głupiej, ośmiogodzinnej harówy na cudzą rzecz. Ogarnij się chłopie.
Polecam kurs czytania ze zrozumieniem, bo o tym właśnie piszę. Gdyby nie obecny system oparty na kolektywizmie, mógłbym wyżywić rodzinę pracując tylko na nią, a nie na innych członków tej ogólnokrajowej komuny, których jestem zmuszony wspomagać. Jak łatwo się domyślić mniej pracy potrzeba by wykarmić trzy osoby niż żeby wykarmić... zaraz, ilu ja ich właściwie utrzymuję? :/
Większość łykała bezkrytycznie propagandę systemu, tak jak dzisiaj.
Propaganda systemu - propaganda kontrkultury. Końcowy efekt taki sam - ludzie po praniu mózgu.
Bezdech pisze:
CONFLICT "1986, The Battle Continues"

In the start all that seemed feasible was to question
The house that state built, its policies, and its governing force
Joined by others in unison rejecting state oppression
And the way they abuse our earth and its inhabitants

A movement developed, anti-political and with no leaders
Systems or rules, using natural, humane feelings to effect change
Instead of safe party manifestos, they label us anarchists

No i o czym to świadczy? Przecież ewidentnie w tym tekście chodzi o to, że jesteśmy anarchistami, bo tak nas nazwano, czyli możemy się podpisać pod anarchizmem, jeśli takim mianem określa się nasze postulaty. W dodatku nie widzę żadnych sprzeczności między ideami anarchopunku w tym tekście. Ba, końcówka jest bardzo anarchistyczna.
Drugi tekst to tylko opis sytuacji - nie wyraża żadnych poglądów.
Przestań strugać wariata. Napisałeś, że Discharge to tekstowo i ideologicznie to samo co anarchopanki. Tu masz wklejone dwa teksty, które różnią się wszystkim. Dla ułatwienia sa podpisane. Jeden jest autorstwa Discharge, a drugi naczelnych tuzów anarchopanka - Conflict. Jeden jest, jak sam zauważyłeś, jedynie krótkim i suchym opisem faktów, drugi rozwlekłym i emocjonalnym manifestem ideologicznym. Przestań brnąć w ten idiotyzm i przyznaj się do błędu. Kapele a-pankowe nie miały tekstowo NIC wspólnego z Discharge. Ty napisałeś, że są tekstowo nierozróżnialne i zrobiłeś z siebie kretyna. So sorry.
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Awatar użytkownika
megawat
weteran forumowych bitew
Posty: 1354
Rejestracja: 24-08-2010, 12:12
Lokalizacja: mathplanet

Re: PUNK

20-02-2012, 08:35

Przypomniałem sobie jeszcze o zespole Lunachicks. Zespół z kręgów Riot Grrrl, więc wiadomo, że grały tam same dupeczki. Znam tylko płytę "Luxury Problem", ale słucha się jej zajebiście!!!
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
Awatar użytkownika
Riven
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16717
Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
Lokalizacja: behind the crooked cross
Kontakt:

Re: PUNK

19-06-2012, 20:18

Odswiezylem sobie Undisputed Attitude i jako ze wreszcie mi ten album zaskoczyl, postanowilem obcykac sobie wykonawcow oryginalnych utworow, m.in. T.S.O.L i kurwa, zajebiste to jest ! np.:

riff po intrze srogi jak skurwysyn ;)

sa tu jacys fani?
this is a land of wolves now
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: PUNK

19-06-2012, 20:23

Chyba wiem, dlaczego akurat oni Ci się najbardziej spodobali z tego zestawu ;) Ale akurat ta kapela jeszcze przede mną, za dużo tego wszystkiego ;)
Awatar użytkownika
Riven
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16717
Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
Lokalizacja: behind the crooked cross
Kontakt:

Re: PUNK

19-06-2012, 20:25

hehe no nie chce nic mowic jak mi brzmi ta gitara, nagrana przeciez w 1981 ;) moc!
this is a land of wolves now
Awatar użytkownika
Nerwowy
zahartowany metalizator
Posty: 6289
Rejestracja: 20-06-2009, 14:07

Re: PUNK

19-06-2012, 20:26

To jakiś rasistowski black metal ;D ?
De Mysteriis Dom Niggeriis
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
Awatar użytkownika
Riven
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16717
Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
Lokalizacja: behind the crooked cross
Kontakt:

Re: PUNK

19-06-2012, 20:29

Pewnie nie rasistowski ale brzmi zajebiscie!
this is a land of wolves now
ODPOWIEDZ