THE PRODIGY

nie tylko metalem człowiek żyje :)

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: THE PRODIGY

17-06-2013, 00:00

Haha... wiedziałem, że to wywoła odpowiednią reakcję. Proponuję teraz żebyście nałożyli na mnie jakąś ekskomunikę, bowiem naprawdę uważam te kawałki za niewypały, haczyki na małoletnich bywalców dyskotek :)))
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Morph
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8973
Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
Lokalizacja: hyperborea
Kontakt:

Re: THE PRODIGY

17-06-2013, 00:02

No Good to zdecydowanie jeden z najlepszych kawałków Ze Prodiżi.
Obrazek

Warrior's Dance dla odmiany rzeczywiście trąci śledziem.
Give birth to something dead
Give birth to something old
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: THE PRODIGY

17-06-2013, 00:34

Morph pisze:No Good to zdecydowanie jeden z najlepszych kawałków Ze Prodiżi.
Nienawidziłem go jeszcze za czasów podstawówki. Potem zdołałem sobie jakoś wmówić, że poniekąd stanowi esencję stylu tego zespołu, ale dzisiaj nie widzę już potrzeby żeby tak uważać. Właściwie nie umiem znaleźć uzasadnienia dla tego kawałka.
Pytanie dla wszystkich, którzy twierdzą, że to jeden z najlepszych utworów The Prodigy: naprawdę chcielibyście usłyszeć całą płytę w takiej konwencji i słuchalibyście jej regularnie z przyjemnością? Chciałbym wiedzieć, bo dla mnie jest to nie do pomyślenia. Ten wokal kojarzy mi się z najgorszymi przykładami sceny dance.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Skaut
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7410
Rejestracja: 27-03-2004, 13:19

17-06-2013, 00:37

longinus696 pisze:
Skaut pisze:Dodatkowo, naprawdę brakuje w tym jakiegoś drażniącego pazura i jest zbyt repetywny. Nie ma już tej świeżości i wielobarwności znanej z "The Fat of the Land".
Ten album to jeden wielki pazur. "Repetywny"? Nie no, naprawdę, któryś z nas ma podmienione płyty w pudełku, albo rozmawiamy o innych zespołach, bo dla mnie oczywistym jest, że właśnie MftJG jest bardziej repetytywny. Zresztą ich muzyka zawsze opierała się na jakichś zapętlonych motywach, więc wypominać coś takiego, to jakaś kpina chyba. Ale skoro chcesz, to weź sobie przypomnij "Music..." i odpowiedz, czy tamtejsze - dość długie, nawiasem mówiąc - kawałki, nie są repetytywne. Od samego początku mamy przydługą i jednostajną jazdę w postaci "Break & Enter" czy "Their Law" (na ilu powtórzeniach jednego motywu opierają się te utwory?), nie wspominając o tym co dzieje się na koniec albumu. Cała "The Narcotic Suite" mogłaby być krótsza o więcej niż połowę.
Nie no prośba Longin, pazur to masz tylko we wspomnianym przeze mnie "Spitfire", bo gitara dodaje właśnie tego agresywnego tonu. Ja nie mówię o zapętlonych motywach, co po prostu kawałki w przypadku "Always Outnumbered..." są proste jak konstrukcja cepa, bez jakichś ciekawych motywów wewnątrz, jakiegoś dodatkowego tchnienia, jak to ma miejsce w "Fat Of The Land" czy "Music...". Całość jest okrojona do absolutnego minimum i jeśli już jakiś fajny sampel się pojawia (jak dla przykładu "you'll be under my wheels", czy wspomniany przeze wcześniej mnie "Hotride") to okazuje się, że jest jedynym interesującym i pcha cały kawałek do przodu, nie oferując nic więcej. No banalna ta płyta jest niestety i niezależnie od podejścia, niewiele da się z tej płyty wycisnąć. Nawet orientalne wstawki w takim "Phoenix" brzmią po prostu słabiutko.
longinus696 pisze:
Skaut pisze:Często odnoszę wrażenie, że kompozycyjnie wszystko zdaje się być w jakiś sposób wymuszone, bez żadnego zaskoczenia, jak choćby "Memphis Bells", "Hotride", czy "Action Radar". Nie jest to oczywiście zła płyta, ale wolę zdecydowanie bardziej "Music for the Jilted Generation" czy nawet "Invaders Must Die".
No kurcze, wymieniłeś chyba jedne z moich ulubionych utworów na tej płycie - pomysłowe i energetyczne. Zresztą ta muzyka jest na tyle zróżnicowana, że każdy kawałek to perełka, zarówno ze względu na aranżacje, jak i na ilość gości, którzy nadają tym utworom różne odcienie. Co do "Invaders Must Die" - zdecydowanie najgorszy album The Prodigy, z gniotem pośrodku w postaci "Warrior's Dance". Ten suczy wokal a'la gówniane dicho z lat 90-tych zawsze przypomina mi o nieszczęsnym "No Good" z dwójki.
Pomysłowe, energetyczne na krótką metę. Naprawdę zestawiając te "pomysły" z "The Fat Of The Land" energetyka siada po jednym przełuchaniu. Nawet na "Music For The Jilted Generation" miałeś rozbudowane kompozycje, które prowadziły jakąś historię, niejednostajny ton, patenty które rozwijały całość utworu, by wspomnieć chociażby "Their Law", "Full Throttle" czy "Voodoo People". Nie no Longinus, o czym my tu w ogóle rozmawiamy? Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że cenisz wyżej prostotę "Always Outnumbered, Never Outgunned" nad "Music...".
Ostatnio zmieniony 17-06-2013, 00:39 przez Skaut, łącznie zmieniany 1 raz.
Coś tam było! Człowiek!
Awatar użytkownika
Skaut
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7410
Rejestracja: 27-03-2004, 13:19

17-06-2013, 00:39

longinus696 pisze:Haha... wiedziałem, że to wywoła odpowiednią reakcję. Proponuję teraz żebyście nałożyli na mnie jakąś ekskomunikę, bowiem naprawdę uważam te kawałki za niewypały, haczyki na małoletnich bywalców dyskotek :)))
a to coś złego być bywalcem dyskotek? ;]]
Coś tam było! Człowiek!
Awatar użytkownika
Bloodcult
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7637
Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
Lokalizacja: Łódź

Re: THE PRODIGY

17-06-2013, 00:44

longinus696 pisze:Pytanie dla wszystkich, którzy twierdzą, że to jeden z najlepszych utworów The Prodigy: naprawdę chcielibyście usłyszeć całą płytę w takiej konwencji i słuchalibyście jej regularnie z przyjemnością?
oczywiście że nie. podobnie jak nie chciałbym usłyszeć całej płyty w konwencji charakterystycznej dla jakiegokolwiek pojedynczego utworu. chyba największą zaletą tego zespołu była niezwykła różnorodność utworów przy ciągłym zachowaniu bardzo wysokiej jakości.
Grzegorz Braun to ruski agent

http://allegro.pl/uzytkownik/bloodcult
Awatar użytkownika
Skaut
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7410
Rejestracja: 27-03-2004, 13:19

17-06-2013, 00:46

Bloodcult pisze:
longinus696 pisze:Pytanie dla wszystkich, którzy twierdzą, że to jeden z najlepszych utworów The Prodigy: naprawdę chcielibyście usłyszeć całą płytę w takiej konwencji i słuchalibyście jej regularnie z przyjemnością?
oczywiście że nie. podobnie jak nie chciałbym usłyszeć całej płyty w konwencji charakterystycznej dla jakiegokolwiek pojedynczego utworu. chyba największą zaletą tego zespołu była niezwykła różnorodność utworów przy ciągłym zachowaniu bardzo wysokiej jakości.
Oprócz "Always Outnumbered..." ;]
Coś tam było! Człowiek!
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re:

17-06-2013, 01:13

Skaut pisze: Nie no prośba Longin, pazur to masz tylko we wspomnianym przeze mnie "Spitfire", bo gitara dodaje właśnie tego agresywnego tonu.
To dla Ciebie gitara jest jakimś wyznacznikiem agresywności? Dla mnie ten zespół w ogóle nie musi wrzucać żadnej gitary, żeby kopać słuchacza po dupsku. Te kawałki mają pazur ze względu na rytm, brawurowe zestawienia poszczególnych dźwięków i ogólną energię.
Skaut pisze:Ja nie mówię o zapętlonych motywach, co po prostu kawałki w przypadku "Always Outnumbered..." są proste jak konstrukcja cepa, bez jakichś ciekawych motywów wewnątrz, jakiegoś dodatkowego tchnienia, jak to ma miejsce w "Fat Of The Land" czy "Music...". Całość jest okrojona do absolutnego minimum i jeśli już jakiś fajny sampel się pojawia (jak dla przykładu "you'll be under my wheels", czy wspomniany przeze wcześniej mnie "Hotride") to okazuje się, że jest jedynym interesującym i pcha cały kawałek do przodu, nie oferując nic więcej. No banalna ta płyta jest niestety i niezależnie od podejścia, niewiele da się z tej płyty wycisnąć. Nawet orientalne wstawki w takim "Phoenix" brzmią po prostu słabiutko.
Jak dla mnie to tam jest masa ciekawych motywów, nie wiem czy wewnątrz, czy na zewnątrz, bo taka analiza ich muzyki zupełnie do mnie nie przemawia. Prostotę natomiast sobie cenię. Zresztą zupełnie mnie ona nie razi przy takim zróżnicowaniu poszczególnych kawałków. Poraża mnie natomiast power tego albumu i jego rozległość myślowa. Takie popowe multi-kulti im z tego wyszło. Jest piosenkowo, krótko i do rzeczy. Nie bez znaczenia są też walory użytkowe AONO - co ta płyta robi z człowiekiem za kierownicą!!!!
Skaut pisze: Pomysłowe, energetyczne na krótką metę. Naprawdę zestawiając te "pomysły" z "The Fat Of The Land" energetyka siada po jednym przełuchaniu. Nawet na "Music For The Jilted Generation" miałeś rozbudowane kompozycje, które prowadziły jakąś historię, niejednostajny ton, patenty które rozwijały całość utworu, by wspomnieć chociażby "Their Law", "Full Throttle" czy "Voodoo People". Nie no Longinus, o czym my tu w ogóle rozmawiamy? Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że cenisz wyżej prostotę "Always Outnumbered, Never Outgunned" nad "Music...".
Mnie tam jakoś nic nie siadło. Z kolei "Music..." zawsze mi się dłużyło i te "rozbudowane kompozycje" były po prostu nad wyraz przeciągane - i to jest doskonały przykład repetytywności (która sama w sobie nie jest czymś złym, wręcz przeciwnie, ale skoro czynicie z tego zarzut, to idealnie odpowiada on tej płycie).
Skaut pisze: a to coś złego być bywalcem dyskotek? ;]]
Ogólnie nie, sam jestem bywalcem - zależy jednak co puszczają.
Bloodcult pisze:
longinus696 pisze:Pytanie dla wszystkich, którzy twierdzą, że to jeden z najlepszych utworów The Prodigy: naprawdę chcielibyście usłyszeć całą płytę w takiej konwencji i słuchalibyście jej regularnie z przyjemnością?
oczywiście że nie. podobnie jak nie chciałbym usłyszeć całej płyty w konwencji charakterystycznej dla jakiegokolwiek pojedynczego utworu. chyba największą zaletą tego zespołu była niezwykła różnorodność utworów przy ciągłym zachowaniu bardzo wysokiej jakości.
No i zgadzam się, że to była i jest ich zaleta, natomiast wymienione przeze mnie kawałki posiadają najgorsze cechy tego, co w klubowej elektronice lat 90-tych królowało.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 17945
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: THE PRODIGY

17-06-2013, 06:02

longinus696 pisze:LOL. Twoje argumenty są zajebiście mocne, zwłaszcza, że zawsze byłeś zwolennikiem taniej subiektywizacji odbioru muzyki, czemu dawałeś upust w każdej niemal dyskusji, a tutaj nie powiedziałeś niczego sensownego oprócz skwapliwego przyklaśnięcia Skautowi, więc nie czuję się w obowiązku niczego Ci udowadniać.
Jezeli Skaut mowi to samo co ja bym powiedzial, to po co mam sie produkowac i od nowa forumulowac to co zostalo juz sformulowane? Co do samej subiektywizacji muzyki to oczywiscie nie ma w tym nic specjalnie kontrowersyjnego, na tym polega sluchanie ale teksty typu "posluchaj se to sie przekonasz" sa wyjatkowo prymitywne po prostu. Napisalem to, bo mnie to dziwi nieco, ty, ktory zawsze wpadasz wyprostowany w klapkach z basenu i opowiadasz o kulturowych uwarunkowaniach wszechrzeczy nagle takie gimnazjalne chwyty stosujesz :D
longinus696 pisze: A drugim Trockim, co wie lepiej, to jesteś Ty - nigdy nie potrafiłeś się walnąć w pierś i przyznać, że pierdolisz głupoty - taka już Twoja natura.
No no racja. Na przyklad tak jak bylo podczas dyskusji o Jesus Lizard, nie? Kto tam pierdolil te kosmiczne glupoty i probowal tego samego co w tym temacie, i kto potem odszczekal to wszystko z durna mina?
woodpecker from space
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 17945
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: THE PRODIGY

17-06-2013, 06:16

longinus696 pisze:
Morph pisze:No Good to zdecydowanie jeden z najlepszych kawałków Ze Prodiżi.
Nienawidziłem go jeszcze za czasów podstawówki. Potem zdołałem sobie jakoś wmówić, że poniekąd stanowi esencję stylu tego zespołu, ale dzisiaj nie widzę już potrzeby żeby tak uważać.
No no chwalebna postawa, zwlaszcza w kontekscie wypominania temu i owemu o obiegowych opiniach. Grunt to miec twardy kregoslup i niezlomne poglady hehe
Skaut pisze:
longinus696 pisze:Haha... wiedziałem, że to wywoła odpowiednią reakcję. Proponuję teraz żebyście nałożyli na mnie jakąś ekskomunikę, bowiem naprawdę uważam te kawałki za niewypały, haczyki na małoletnich bywalców dyskotek :)))
a to coś złego być bywalcem dyskotek? ;]]
No wlasnie :D, bo wiesz skaut, prodigy to jest muzyka do kosmicznej kontemplacji w swetrze i miekkim fotelu z lampka czerwonego wina i cieplych kapciach :D Komedia hehehhehe
Morph pisze:No Good to zdecydowanie jeden z najlepszych kawałków Ze Prodiżi.
Obrazek

Warrior's Dance dla odmiany rzeczywiście trąci śledziem.
Obrazek
woodpecker from space
Awatar użytkownika
Skaut
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7410
Rejestracja: 27-03-2004, 13:19

17-06-2013, 07:38

longinus696 pisze:
Skaut pisze: Nie no prośba Longin, pazur to masz tylko we wspomnianym przeze mnie "Spitfire", bo gitara dodaje właśnie tego agresywnego tonu.
To dla Ciebie gitara jest jakimś wyznacznikiem agresywności? Dla mnie ten zespół w ogóle nie musi wrzucać żadnej gitary, żeby kopać słuchacza po dupsku. Te kawałki mają pazur ze względu na rytm, brawurowe zestawienia poszczególnych dźwięków i ogólną energię.
Nie chodzi o samą gitarę sensu stricte, ale w gruncie rzeczy pozostałe wałki raczej rytmicznie agresywne nie są, poza nielicznymi wyjątkami a i tych brawurowych zestawień dźwięków jak na lekarstwo, bo wychodzi średnio dwa trzy motywy na utwór, więc o jakiej brawurze my tutaj rozmawiamy?
longinus696 pisze:
Skaut pisze:Ja nie mówię o zapętlonych motywach, co po prostu kawałki w przypadku "Always Outnumbered..." są proste jak konstrukcja cepa, bez jakichś ciekawych motywów wewnątrz, jakiegoś dodatkowego tchnienia, jak to ma miejsce w "Fat Of The Land" czy "Music...". Całość jest okrojona do absolutnego minimum i jeśli już jakiś fajny sampel się pojawia (jak dla przykładu "you'll be under my wheels", czy wspomniany przeze wcześniej mnie "Hotride") to okazuje się, że jest jedynym interesującym i pcha cały kawałek do przodu, nie oferując nic więcej. No banalna ta płyta jest niestety i niezależnie od podejścia, niewiele da się z tej płyty wycisnąć. Nawet orientalne wstawki w takim "Phoenix" brzmią po prostu słabiutko.
Jak dla mnie to tam jest masa ciekawych motywów, nie wiem czy wewnątrz, czy na zewnątrz, bo taka analiza ich muzyki zupełnie do mnie nie przemawia. Prostotę natomiast sobie cenię. Zresztą zupełnie mnie ona nie razi przy takim zróżnicowaniu poszczególnych kawałków. Poraża mnie natomiast power tego albumu i jego rozległość myślowa. Takie popowe multi-kulti im z tego wyszło. Jest piosenkowo, krótko i do rzeczy. Nie bez znaczenia są też walory użytkowe AONO - co ta płyta robi z człowiekiem za kierownicą!!!!
Poraża Cię rozległość myślowa na "Always Outnumbered..." a na wielobarwność na "Music..." już nie? Hmm dziwna sprawa. Druga rzecz, skoro tak sobie cenisz prostotę, to czemu jako najlepszą wymieniasz "The Fat Of The Land"? Pokręcony ten Twój wywód strasznie. Na domówkach "Music..." podkręcone na maksa robi z człowiekiem, ba z ludźmi jeszcze więcej!!!
Coś tam było! Człowiek!
Awatar użytkownika
83koper83
rasowy masterfulowicz
Posty: 2078
Rejestracja: 29-12-2010, 15:07

Re: THE PRODIGY

17-06-2013, 23:30

"Music..." to szczytowe osiągnięcie The Prodigy. Zapierdalałem przez całą siódmą i ósmą klasę w koszulce z motywem z okładki to nie może to teraz pójść na darmo.
"Break and Enter" oraz "POISON" za jednym pierdnięciem przeskakują o półkę cały "Tłuszcz..." i o dwie półki wszystko późniejsze.
Kerosene keeps me warm.
Plasfodeur
weteran forumowych bitew
Posty: 1635
Rejestracja: 16-05-2012, 17:08

Re: THE PRODIGY

18-06-2013, 08:57

83koper83 pisze: "Break and Enter" oraz "POISON" za jednym pierdnięciem przeskakują o półkę cały "Tłuszcz..." i o dwie półki wszystko późniejsze.
Kolega zapomniał o "Their Law".
Grrrówno!
Awatar użytkownika
Riven
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16717
Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
Lokalizacja: behind the crooked cross
Kontakt:

Re: THE PRODIGY

18-06-2013, 09:40

[
Morph pisze:No Good to zdecydowanie jeden z najlepszych kawałków Ze Prodiżi.
zgadzam sie w tej kwestii z longinusem, chujem wieje takie granie :D. Tak samo jak i ten caly Omen co sie tak tutaj masowo nad nimm spuszczaliscie :). A Ty sie kompletnie nie znasz na Prodigy bo nie kumasz ze transowy, kosmiczny, nacpany, odlotowy, nagrzybowany i co tam jeszcze Climbatize to wyjebisty kawalek i czolowka Fat :)))
this is a land of wolves now
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10073
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: THE PRODIGY

23-07-2014, 19:58

Gene Simons przerabiający Prodigy, tragiczny cover.

[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 23-07-2014, 19:59 przez hcpig, łącznie zmieniany 1 raz.
Yare Yare Daze
Awatar użytkownika
manieczki
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12171
Rejestracja: 25-07-2010, 03:07

Re: THE PRODIGY

23-07-2014, 19:59

tate bije mnie kablem od prodiza:(
http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
DST
rasowy masterfulowicz
Posty: 2387
Rejestracja: 23-12-2010, 23:02

Re: THE PRODIGY

23-07-2014, 20:22

Riven pisze:transowy, kosmiczny, nacpany, odlotowy, nagrzybowany i co tam jeszcze Climbatize to wyjebisty kawalek i czolowka Fat :)))
100 razy na tak. Mój ulubiony chyba ich kawałek, to jest mistrzostwo świata. Ten bas mnie niszczy za każdym razem.
Awatar użytkownika
flow
postuje jak opętany!
Posty: 578
Rejestracja: 04-10-2013, 00:15

Re: THE PRODIGY

25-07-2014, 22:01

Elaboraty na milion linijek, beczenie, placze i bole dupy niedomytch znawcow jebiacych cebula.
Kazda plyta tych chudych frajerow jest znakomita, czego cebule pojac nie sa w stanie ;)
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10073
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: THE PRODIGY

26-07-2014, 09:59

Ależ ten 'Take Me to the Hospital' niszczy obiekty (mogliby tylko wyciąć te dyskomańskie fragmenty), zlałem cały ten album po usłyszeniu singla ('Omen' bodajże) teraz się rzucę na całość jak na mięso.
Yare Yare Daze
Awatar użytkownika
Riven
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16717
Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
Lokalizacja: behind the crooked cross
Kontakt:

Re: THE PRODIGY

26-07-2014, 11:55

DST pisze:
Riven pisze:transowy, kosmiczny, nacpany, odlotowy, nagrzybowany i co tam jeszcze Climbatize to wyjebisty kawalek i czolowka Fat :)))
100 razy na tak. Mój ulubiony chyba ich kawałek, to jest mistrzostwo świata. Ten bas mnie niszczy za każdym razem.
Ano. Bas potęga, i jaki groove. Za takie patenty uwielbiam teh prodigy

Sent from my Nexus 5 using Tapatalk
this is a land of wolves now
ODPOWIEDZ