Obserwacje z natury
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10495
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Obserwacje z natury
Black metal to las, więc i tutaj pewnie znajdzie się kilka osób, które nie będą miały nic przeciwko podzieleniu się tym, co takiego akurat zobaczyli z dala od utartych dróg. Temat do wrzucania różnych obserwacji tego, co aktualnie dzieje się z naturą (od pogody jest oddzielny temat, ale jak ktoś potrafi umieścić to w kontekście, to czemu nie).
Kończy się teraz rykowisko. Wybraliśmy się z żoną do mnie na podkarpacie. Najpierw poszliśmy wzdłuż mojej rzeki, poziom wody najniższy chyba jaki w życiu widziałem, mimo tego, że w głębi lasu - dosłownie z centymetr-dwa wody przy 4-5 metrach szerokości.
Rykowisko przedwczoraj słychać było super, ale już wczoraj nie tak bardzo. Poszliśmy na wielką łąkę o zmroku. Czekało nas rozczarowanie, bo nie dość, że było zbyt ciepło, by wzniosły się mgły (chociaż teraz sezon), to i ryków nie było za dobrze słychać, żaden jeleń nie podszedł, wszystkie bardzo daleko.
ALE cierpliwość została wynagrodzona, gdy popatrzyłem w górę, bo u nas wspaniale widać gwiazdy. No i tak patrzę, kurde, dwie się ruszają - w pierwszej chwili myślałem, że to spadające Perseidy, ale przyglądamy się mocniej - a tutaj światełka jedno za drugim, drugie, trzecie, piątek, dziesiąte - było ich dziesięć. Sprawdziliśmy samoloty, ale nic nie było na apce, myślimy - pewnie wojskowe. Potem żona wpadła na inny pomysł i okaząło się, że miała rację - to Starlinki latają teraz nad Polską.
Kończy się teraz rykowisko. Wybraliśmy się z żoną do mnie na podkarpacie. Najpierw poszliśmy wzdłuż mojej rzeki, poziom wody najniższy chyba jaki w życiu widziałem, mimo tego, że w głębi lasu - dosłownie z centymetr-dwa wody przy 4-5 metrach szerokości.
Rykowisko przedwczoraj słychać było super, ale już wczoraj nie tak bardzo. Poszliśmy na wielką łąkę o zmroku. Czekało nas rozczarowanie, bo nie dość, że było zbyt ciepło, by wzniosły się mgły (chociaż teraz sezon), to i ryków nie było za dobrze słychać, żaden jeleń nie podszedł, wszystkie bardzo daleko.
ALE cierpliwość została wynagrodzona, gdy popatrzyłem w górę, bo u nas wspaniale widać gwiazdy. No i tak patrzę, kurde, dwie się ruszają - w pierwszej chwili myślałem, że to spadające Perseidy, ale przyglądamy się mocniej - a tutaj światełka jedno za drugim, drugie, trzecie, piątek, dziesiąte - było ich dziesięć. Sprawdziliśmy samoloty, ale nic nie było na apce, myślimy - pewnie wojskowe. Potem żona wpadła na inny pomysł i okaząło się, że miała rację - to Starlinki latają teraz nad Polską.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10495
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Obserwacje z natury
Odleciały już żurawie. Leciały kilka dni temu w bardzo głośnych kluczach, inne zbierały się na łąkach do odlotu. To dość dziwne, bo bociany odleciały już początkiem sierpnia.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10495
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Obserwacje z natury
Tydzien temu widzialem magnolie, ktora zakwitla drugi raz w roku (Krynica Zdrój), rzecz na zewnątrz raczej niespotykana.
Wciaz tu i owdzie kwitna nawłocie.
Wkrótce mozna sie spodziewać pierwszych przymrozkow, a razem z nimi mozna bedzie zbierac niektore owoce, np. głogu.
Wciaz tu i owdzie kwitna nawłocie.
Wkrótce mozna sie spodziewać pierwszych przymrozkow, a razem z nimi mozna bedzie zbierac niektore owoce, np. głogu.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2775
- Rejestracja: 17-02-2018, 21:00
Re: Obserwacje z natury
Fajny temat.Nawłoć u mnie już pozamiatana, teraz przez zimnych nocach wyginie momentalnie.
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10238
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: Obserwacje z natury
Nawłoć to inwazyjne gówno generalnie, które zagłusza skutecznie lokalną roślinność.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2775
- Rejestracja: 17-02-2018, 21:00
Re: Obserwacje z natury
No i chuj ale dla owadów takich jak pszczoły jest zbawieniem kiedy już wszystko inne przekwita i ginie
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10238
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: Obserwacje z natury
Nie jest zbawieniem, bo zagłusza inne rośliny które kwitną w różnych porach. Tym samym ok w pewnym czasie jest w chuj żarcia, ale w innych okresach mniej przez tą nawłoć. Generalnie takie monokultury są niezbyt korzystne dla pszczół z tego powodu. Nawłoć niestety już na sporych obszarach de facto takie tworzy.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
- ozob
- zahartowany metalizator
- Posty: 5852
- Rejestracja: 19-02-2017, 22:50
Re: Obserwacje z natury
Co ma Starlink wspólnego z naturą? To jakieś nowe płatki? XD
"Bawi mnie, gdy widzę jak ludzie, których tam wtedy nie było, albo nie są Norwegami, rozwodzą się nad dawanymi czasami, jakby wszyscy jednoczyli się wówczas przeciwko wspólnemu celowi" - Dolk.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10495
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Obserwacje z natury
To prawda generalnie że nawłoć jest wysoce inwazyjna... Nawet ładnie wygląda, ale pleni się niesamowicie. Nie wiem jak z pszczołami, czy one potrzebują o tej porze jeszcze cokolwiek żarcia, powinny już chyba mieć zgromadzone - spytam teściowej która ma ule.
Poza tym spadek temperatury bardzo gwałtowny - nie mówię, że to coś niezwykłego, ale odczuwalne jak przeszliśmy gładko z ,,chodzę wieczorem w koszulce" na ,,chodzę wieczorem w kurtce i czapce" - przynajmniej ja założyłem kurtkę wczoraj i ponczo pod spód i wcale nie czułem, że to za dużo.
Poza tym spadek temperatury bardzo gwałtowny - nie mówię, że to coś niezwykłego, ale odczuwalne jak przeszliśmy gładko z ,,chodzę wieczorem w koszulce" na ,,chodzę wieczorem w kurtce i czapce" - przynajmniej ja założyłem kurtkę wczoraj i ponczo pod spód i wcale nie czułem, że to za dużo.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10238
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: Obserwacje z natury
Pomijając wszystko, pszczoły miodne, to tylko pewna część, nie największa zapylaczy. Więcej roboty robią choćby dzikie pszczoły samotnice.ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑09-10-2023, 09:19To prawda generalnie że nawłoć jest wysoce inwazyjna... Nawet ładnie wygląda, ale pleni się niesamowicie. Nie wiem jak z pszczołami, czy one potrzebują o tej porze jeszcze cokolwiek żarcia, powinny już chyba mieć zgromadzone - spytam teściowej która ma ule.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2775
- Rejestracja: 17-02-2018, 21:00
Re: Obserwacje z natury
o jakim Ty spadku mówisz? zdajesz sobie sprawę że jest jesień i to kurwa te spadki są o miesiąc za późno? zdajesz sobie sprawę że jest prawie połowa października? widzę że przyzwaczailiście się do tego zjebanego lata w jesień, poplątania z pomieszaniem i już wam sie pierdoli kiedy powinno być chłodniej a kiedy cieplejŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑09-10-2023, 09:19To prawda generalnie że nawłoć jest wysoce inwazyjna... Nawet ładnie wygląda, ale pleni się niesamowicie. Nie wiem jak z pszczołami, czy one potrzebują o tej porze jeszcze cokolwiek żarcia, powinny już chyba mieć zgromadzone - spytam teściowej która ma ule.
Poza tym spadek temperatury bardzo gwałtowny - nie mówię, że to coś niezwykłego, ale odczuwalne jak przeszliśmy gładko z ,,chodzę wieczorem w koszulce" na ,,chodzę wieczorem w kurtce i czapce" - przynajmniej ja założyłem kurtkę wczoraj i ponczo pod spód i wcale nie czułem, że to za dużo.
wracając do dzikich pszczółek, zajebiste i mega pożyteczne owady.Jest ich u nas kilkadziesiąt gatunków.Udało mi sie trafić jedną podczas charakterystycznego dla nich spania.Chwytają sie żuwaczkami i w ten sposób zawisając zasypiają.To akurat jedna z koczownic
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16280
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: Obserwacje z natury
Dzis zaobserwowalem szron na szybie auta, niezwykla to obserwacja byla. Na szczescie jezdze rowerem, wiec nie musialem nic skrobac
woodpecker from space
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10238
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: Obserwacje z natury
To ja w robocie przed komputerem
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10495
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Obserwacje z natury
Chyba wypiłeś dzisiaj za dużo kawy stary (mam nadzieję że tylko kawy), nie napisałem że to straszne i okropne że tak zimno, tylko że temperatura spadła gwałtownie, bo spadła, prawda?mocny2_3 pisze: ↑09-10-2023, 09:31
o jakim Ty spadku mówisz? zdajesz sobie sprawę że jest jesień i to kurwa te spadki są o miesiąc za późno? zdajesz sobie sprawę że jest prawie połowa października? widzę że przyzwaczailiście się do tego zjebanego lata w jesień, poplątania z pomieszaniem i już wam sie pierdoli kiedy powinno być chłodniej a kiedy cieplej
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
- PrezydentKosmosu
- postuje jak opętany!
- Posty: 385
- Rejestracja: 16-10-2021, 12:56
- Kontakt:
Re: Obserwacje z natury
Był czas, kiedy pomieszkiwałem w głuszy, w Bieszczadach. Piękna sprawa. Ja, bimber, las, noc i black metal. Nie, żebym był jakimś fanem black metalu, ale okoliczności . Wujka Staszek mieszkał już na stałe w Jułesej i nie miał zamiaru wracać, ale zostawił Cabinet w lesie. Opuszczony, nieco zaniedbany, zarastał już mchem i zapraszał do swojego wnętrza - ciemnego, zimnego, wypełnionego wonią leśnej stęchlizny (Cabinet, nie wujek, żeby to było jasne). Wszedłem więc i długo nie potrrfiłem wyjść.
Kiedy człowiek wraca na łono natury, do prostego, surowego życia, do zasypiana z kurami, wycia z wilkami i jedzenia tego, co daje las, to wówczas już chce ten człowiek, żeby tak już zostało. Na zawsze. Tak, jak być powinno.
Aparatura Staszka stała w rogu Cabinetu, ku mojej uciesze w pełni sprawna, nieco tylko zakurzona. Musiałem wymienić filtr Keplera (zapomnij człowieku, że takie coś dostaniesz w tej głuszy, ale powtykałem w zmarznięte gówno nieco słomy, owinąłem mchem i dało radę), przedmuchać rurki, załatać skraplacz cynowy i już włala - fabryka szła na pełnych obrotach. Drewna było pod dostatkiem, wilczych jagód też, wkrótce więc miałem nadmiar bimbru.
Zacząłem więc schodzić do wioski (raz na dwa tygodnie, to to dwa dni marszu przez chaszcze, bagna i skały, i to w jedną stronę) i opylać nadmiar bimberku miejscowym. W zamian brałem od nich miód, stare płyty Emperora, albo ich żony i córki, jeśli urodziwymi mi się zdały.
Cóż, nic co piękne, nie trwa jednak wiecznie. Bimber sprzedawał się doskonale, co mnie poniekąd cieszyło, ale wieści rozeszły się po świecie, dotarły aż do warszafki i moja samotnia zorbiła się nazbyt tłoczna. Zjeżdżali się kurwa hipsterzy ze wszystkich stron świata spragnieni prawdziwego, twardego życia i alkoholu dla mężczyzn. Żaden z tych wymoczków nie opuszczał Cabinetu o własnych nogach, żodyn kurwa, takie łby mieli miętkie.
Najgorszy jednak był Zenek, co kręcił się jak giez koło osranej dupy konia, i chciał chyba jakim padawanem moim zostać. Wkurwiał, ale jak mucha był natrętny, jak ona od razów się uchylał i wracał, wciąż wracał, choć go nie chcieli. Jak mucha, kurwa, mówię wam. Wypijał przy tym bimbru na sprzedaż, więc zacząłem go gonić do ciężkiej roboty. Rąbał drwa, mieszał fermentowany kał, kruszył kamienie, przesadzał dęby, wznosił ołtarze dla pradawnych bóstw. Okrzepł po czasie i nawet już zaczął być z niego pożytek, więc pozwoliłem mu mieszkać w sławojce.
Ale - dnia pewnego zachciało mu się polować. Śmiechłem w głos i rzekłem: Ja ci Zenek pokaże prawdziwe polowanie, zobaczysz, jak się w dziczy poluje na grubego zwierza, zobaczysz, jak poluje mężczyzna. Tak mu powiedziałem. Spakowali my maczety, po powiedziałem, że zapolujemy jak prawdziwi Machetazos, na niedźwiedzia. Wszystko łykał jak pelikan ten Zenek. Polałem mu jeszcze bimbru na drogę, ale dosypałem tam srakopędu, żeby wysrał ten ścierwojad własne wnętrzności. Trochę dla hecy, a trochę w celach pedagogicznych tak zrobiłem. Cóż, nie minęło oczywiście dużo czasu, kiedy chłopinę faktycznie przypliło. Poleciał za krzak, ale nie doleciał, bo czuł już, co się święci. Kucnął napędce, ale nawet nie zdążył zdjąć spodni, jak w akompaniamencie pierdów z dupy poszło mu chyba ze dwa litry kasztanowej mazi. Od razu przesiąkło przez nogawki. Zenek zaklął szpetnie, a ja zaśmiewałem się w głos.
Musicie wiedzieć, że srakopęd nigdy nie zawodzi. Zenek zaś... Cóż. Może nie do końca zawiódł, ale wkurwiał mnie. Zaczął mi wymyślać, nawet rzucił się na mnie - cały osrany - z piąstkami swojemi warszafskiemi. A ja? Cóż... Machnęło mi się machetą. Chciałem go tylko postraszyć, ale krzywo mi się machnęło, trochę za mocno, trochę za głęboko i oczko się Zenku przecięło. Sorry, Zenek. Może i bym go przeprosił, może i do szpitala zawiózł na starym romecie, ale jak wówczas zaczął piszczeć i płakać jak ciota, to coś mnie trafiło. Nie znoszę kurwa, jak ludzie płaczą. Mogę patrzeć, jak się krowa cieli, jak baba sra lub jak komu amputują członka tępym kamieniem, ale jak koleś zaczyna się tak żałośnie mazać... No nie, wybaczcie, nie mogę.
Jebłem mu więc maczetą raz jeszcze, coby poprawić, coby ryja już nie darł. Ugrzęzło w połowie czerepa. Przestał już kwiczeć, zaczął zawodzić jak żywy trup, a potem tak obleśnie charczeć, wypluwająć gęstą, krwawą pianę. Ze łba ciekło jak z zarzynanej świni. Wyszarpnąłem maczetę, i nie czekając, aż się Zenek przewróci, wziąłem potężny zamach i tym razem ściałem już pozostałą połowę czerepa.
A moja obserwacja? Świeży mózg pięknie komponuje się z zielenią paproci. Posczas chłodnego, jesiennego poranka widać, jak paruje. Musi być to chyba spowodowane różnicą temeratur, czy jakoś tak. Nie wiem, nie znam się.
Krótko potem opuściłem jednak Cabinet wujka. Nie z powodu Zenka, nie myślcie sobie. Nigdy go nie znaleźli, nikt nic wie wiedział, nikt się nie domyślił. Zapeklowałem go w słoiki, które sprzedałem warszafce. Miałem pewien nadmiar hajsu, zainwestowałem więc na początek w prawilny filtr Keplera. Wówczas jednak, ku mojemu zdziwieniu, bimber przestał się tak dobrze sprzedawać. Smak się popsuł, mówili. A ja... Cóż. Znudziły mi się Bieszczady, obrzydło to życie w pojedynkę w wilgotnym, suchnącym stęchlizną Cabinecie. Poza tym, dostałem robotę w korpo, gdzie za przenoszenie cyferek z jednego arkusza w drugi płacili mi w cholerę hajsu... Pod warunkiem, że nie będę nikomu mówił o tym, co robię.
Kiedy człowiek wraca na łono natury, do prostego, surowego życia, do zasypiana z kurami, wycia z wilkami i jedzenia tego, co daje las, to wówczas już chce ten człowiek, żeby tak już zostało. Na zawsze. Tak, jak być powinno.
Aparatura Staszka stała w rogu Cabinetu, ku mojej uciesze w pełni sprawna, nieco tylko zakurzona. Musiałem wymienić filtr Keplera (zapomnij człowieku, że takie coś dostaniesz w tej głuszy, ale powtykałem w zmarznięte gówno nieco słomy, owinąłem mchem i dało radę), przedmuchać rurki, załatać skraplacz cynowy i już włala - fabryka szła na pełnych obrotach. Drewna było pod dostatkiem, wilczych jagód też, wkrótce więc miałem nadmiar bimbru.
Zacząłem więc schodzić do wioski (raz na dwa tygodnie, to to dwa dni marszu przez chaszcze, bagna i skały, i to w jedną stronę) i opylać nadmiar bimberku miejscowym. W zamian brałem od nich miód, stare płyty Emperora, albo ich żony i córki, jeśli urodziwymi mi się zdały.
Cóż, nic co piękne, nie trwa jednak wiecznie. Bimber sprzedawał się doskonale, co mnie poniekąd cieszyło, ale wieści rozeszły się po świecie, dotarły aż do warszafki i moja samotnia zorbiła się nazbyt tłoczna. Zjeżdżali się kurwa hipsterzy ze wszystkich stron świata spragnieni prawdziwego, twardego życia i alkoholu dla mężczyzn. Żaden z tych wymoczków nie opuszczał Cabinetu o własnych nogach, żodyn kurwa, takie łby mieli miętkie.
Najgorszy jednak był Zenek, co kręcił się jak giez koło osranej dupy konia, i chciał chyba jakim padawanem moim zostać. Wkurwiał, ale jak mucha był natrętny, jak ona od razów się uchylał i wracał, wciąż wracał, choć go nie chcieli. Jak mucha, kurwa, mówię wam. Wypijał przy tym bimbru na sprzedaż, więc zacząłem go gonić do ciężkiej roboty. Rąbał drwa, mieszał fermentowany kał, kruszył kamienie, przesadzał dęby, wznosił ołtarze dla pradawnych bóstw. Okrzepł po czasie i nawet już zaczął być z niego pożytek, więc pozwoliłem mu mieszkać w sławojce.
Ale - dnia pewnego zachciało mu się polować. Śmiechłem w głos i rzekłem: Ja ci Zenek pokaże prawdziwe polowanie, zobaczysz, jak się w dziczy poluje na grubego zwierza, zobaczysz, jak poluje mężczyzna. Tak mu powiedziałem. Spakowali my maczety, po powiedziałem, że zapolujemy jak prawdziwi Machetazos, na niedźwiedzia. Wszystko łykał jak pelikan ten Zenek. Polałem mu jeszcze bimbru na drogę, ale dosypałem tam srakopędu, żeby wysrał ten ścierwojad własne wnętrzności. Trochę dla hecy, a trochę w celach pedagogicznych tak zrobiłem. Cóż, nie minęło oczywiście dużo czasu, kiedy chłopinę faktycznie przypliło. Poleciał za krzak, ale nie doleciał, bo czuł już, co się święci. Kucnął napędce, ale nawet nie zdążył zdjąć spodni, jak w akompaniamencie pierdów z dupy poszło mu chyba ze dwa litry kasztanowej mazi. Od razu przesiąkło przez nogawki. Zenek zaklął szpetnie, a ja zaśmiewałem się w głos.
Musicie wiedzieć, że srakopęd nigdy nie zawodzi. Zenek zaś... Cóż. Może nie do końca zawiódł, ale wkurwiał mnie. Zaczął mi wymyślać, nawet rzucił się na mnie - cały osrany - z piąstkami swojemi warszafskiemi. A ja? Cóż... Machnęło mi się machetą. Chciałem go tylko postraszyć, ale krzywo mi się machnęło, trochę za mocno, trochę za głęboko i oczko się Zenku przecięło. Sorry, Zenek. Może i bym go przeprosił, może i do szpitala zawiózł na starym romecie, ale jak wówczas zaczął piszczeć i płakać jak ciota, to coś mnie trafiło. Nie znoszę kurwa, jak ludzie płaczą. Mogę patrzeć, jak się krowa cieli, jak baba sra lub jak komu amputują członka tępym kamieniem, ale jak koleś zaczyna się tak żałośnie mazać... No nie, wybaczcie, nie mogę.
Jebłem mu więc maczetą raz jeszcze, coby poprawić, coby ryja już nie darł. Ugrzęzło w połowie czerepa. Przestał już kwiczeć, zaczął zawodzić jak żywy trup, a potem tak obleśnie charczeć, wypluwająć gęstą, krwawą pianę. Ze łba ciekło jak z zarzynanej świni. Wyszarpnąłem maczetę, i nie czekając, aż się Zenek przewróci, wziąłem potężny zamach i tym razem ściałem już pozostałą połowę czerepa.
A moja obserwacja? Świeży mózg pięknie komponuje się z zielenią paproci. Posczas chłodnego, jesiennego poranka widać, jak paruje. Musi być to chyba spowodowane różnicą temeratur, czy jakoś tak. Nie wiem, nie znam się.
Krótko potem opuściłem jednak Cabinet wujka. Nie z powodu Zenka, nie myślcie sobie. Nigdy go nie znaleźli, nikt nic wie wiedział, nikt się nie domyślił. Zapeklowałem go w słoiki, które sprzedałem warszafce. Miałem pewien nadmiar hajsu, zainwestowałem więc na początek w prawilny filtr Keplera. Wówczas jednak, ku mojemu zdziwieniu, bimber przestał się tak dobrze sprzedawać. Smak się popsuł, mówili. A ja... Cóż. Znudziły mi się Bieszczady, obrzydło to życie w pojedynkę w wilgotnym, suchnącym stęchlizną Cabinecie. Poza tym, dostałem robotę w korpo, gdzie za przenoszenie cyferek z jednego arkusza w drugi płacili mi w cholerę hajsu... Pod warunkiem, że nie będę nikomu mówił o tym, co robię.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2775
- Rejestracja: 17-02-2018, 21:00
Re: Obserwacje z natury
Żeby temat nie umarł to zapodam kilka zdjęć
Pierwsze to jesień taką jaką lubie
drugie to połowa sierpnia
trzecie to roztocze które popierdalało mi po ścianie w domu, wielkość jakieś 2mm.Zdjęcie zrobione na podkładce pod mysz, ale na jej drugiej antypoślizgowej stronie
czwarte to skakun spotkany wczoraj przy temperaturze 6stopni, robiło sie już ciemno i wracałem z lasu.Zobaczyłem tylko czarną dupke jak wystaje zza dwóch liści dębowych.Bardzoo stara samiczka, już praktycznie na wykończeniu
Piąte, napójka łąkowa ze złożem jaj
Pierwsze to jesień taką jaką lubie
drugie to połowa sierpnia
trzecie to roztocze które popierdalało mi po ścianie w domu, wielkość jakieś 2mm.Zdjęcie zrobione na podkładce pod mysz, ale na jej drugiej antypoślizgowej stronie
czwarte to skakun spotkany wczoraj przy temperaturze 6stopni, robiło sie już ciemno i wracałem z lasu.Zobaczyłem tylko czarną dupke jak wystaje zza dwóch liści dębowych.Bardzoo stara samiczka, już praktycznie na wykończeniu
Piąte, napójka łąkowa ze złożem jaj
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 118
- Rejestracja: 08-10-2018, 15:08
Re: Obserwacje z natury
Ekstra zdjęcia, jaki trzeba mieć sprzęt, żeby uchwycić takie szczegóły?mocny2_3 pisze: ↑10-10-2023, 23:08Żeby temat nie umarł to zapodam kilka zdjęć
Pierwsze to jesień taką jaką lubie
drugie to połowa sierpnia
trzecie to roztocze które popierdalało mi po ścianie w domu, wielkość jakieś 2mm.Zdjęcie zrobione na podkładce pod mysz, ale na jej drugiej antypoślizgowej stronie
czwarte to skakun spotkany wczoraj przy temperaturze 6stopni, robiło sie już ciemno i wracałem z lasu.Zobaczyłem tylko czarną dupke jak wystaje zza dwóch liści dębowych.Bardzoo stara samiczka, już praktycznie na wykończeniu
Piąte, napójka łąkowa ze złożem jaj
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2775
- Rejestracja: 17-02-2018, 21:00
Re: Obserwacje z natury
aparat foto i obiektyw makro(najlepiej firmy Laowa bo one mają już 2:1 kiedy większość ma 1:1).Na start wystarczy aparat z obiektywem kitowym + pierścienie dystansowe(nie mylić z tymi do auta).
Te dwa pierwsze zdjęcia robione od czapy telefonem.Jedno i drugie na takim kacu że ja pierdole
Te dwa pierwsze zdjęcia robione od czapy telefonem.Jedno i drugie na takim kacu że ja pierdole
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10495
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Obserwacje z natury
Roztocze chyba najciekawsze, nie wiedzialem ze zwykly czlowiek z jako takim makro iest w stanie zrobic tak dokladne zdjecie i ze to w ogole tak wyglada.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
- Believer
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1440
- Rejestracja: 08-06-2013, 11:27
- Lokalizacja: cipsko twojego starego
Re: Obserwacje z natury
Fantastyczne zdjęcia i nie wiedziałem, że roztocze można tak uchwycić aparatem. Myślałem, że to kurestwo tylko pod mikroskopem widać.
//edit czy to na pewno roztocze??
w każdym razie zdjęcia super!
//edit czy to na pewno roztocze??
a większość obrazów w necie wygląda tak:Roztocze należą do rodziny pajęczaków, ich wielkość waha się od kilkuset mikrometrów do maksymalnie jednego milimetra.
w każdym razie zdjęcia super!