To prawda, czasem po kilkudniowym maratonie człowiek może stać prosto ale stężenie alkoholu będzie nadal we krwi. To efekt także klina - opóźnia on kaca, ale utrzymuje organizm na porządnym rauszu i promile utrzymują się nadal na tym samym niemal poziomie. Sam wiem po sobie że jak po cięzkiej imprezie obudzę się rano i czuję się w miare ok, to jeszcze mam promile we krwi. A jak łeb ma mi rozkurwić, czuje sie jak wypluta guma do żucia, to znaczy że alkohol wypłukał wszystko z organizmu, już go w nim nie ma, ale pozostawił po sobie spustoszenie. Tak mniej więcej to działa.Hatefire pisze: ↑30-09-2024, 10:01To po prostu efekt picia non stop. On nawet mógł nie pić w ten dzień, ale we krwi było mega stężenie.Nasum pisze: ↑29-09-2024, 20:23Pewnie gdyby go nie zatrzymali do kontroli to by cały dojechał tam gdzie zamierzał. Wszystko chyba juz robił na automacie. Ale skoro stał prosto i jeszcze z nimi rozmawiał, to faktycznie nie mogli wyjść ze zdumienia - u nich taki wynik stwierdzają chyba tylko w kostnicy
Tak abstrahując - nie wiem co gorsze, picie przysłowiowego kieliszka koniaku brandy jak Elżbieta II co dzień, ewentualnie pięćdziesiątka czystej, czy upijanie się w czambuł co weekend. Takie weekendowe picie jest chyba bardziej wykańczajace dla watroby.