Luz, mi to nie wadzi. Precyzowanie własnego stanowiska jest w dyskusji IMO bardziej wartościowe niż nawracanie innych na własne poglądy. Ja w ogóle z wiekiem coraz mniej lubię dyskusje polegające na walce o to kto ma większego fiuta, to zbyt często prowadzi do napierdalania się po ryjach
To o biednych ćpunach i usprawiedliwianiu to chyba sobie dopowiadasz. W tym wywiadzie padło pytanie, czy te ćpuny tworzą jakieś środowisko, co ich łączy, no i padła odpowiedź: że zazwyczaj łączy ich bieda, rozbite rodziny i problemy psychiczne, i że zazwyczaj spełnione są co najmniej dwa tych warunków albo i wszystkie. To nie jest usprawiedliwianie, to jest stwierdzenie socjologicznych faktów. Czy zgodne z rzeczywistością, no to pewnie by trzeba do jakichś fachowych opracowań sięgnąć.To, co mi się nie podoba w tym wywiadzie, a na co zwróciłem uwagę już wcześniej, to próby usprawiedliwiania. Biedne ćpuny, bo mieli ciężko w życiu, bo bieda, bo rozbita rodzina, bo zaburzenia psychiczne. To trzecie ok, trudno polemizować. Cała reszta? Wymówka, sorry. Każda okoliczność i każda osoba wkoło jest winna, ale nie ten, który sięga po narkotyki. Nie zgadzam się z tym tak fundamentalnie, że tu naprawdę nie widzę sensu dyskusji.
Zgodzę się za to, że to gadanie, że to dobrzy ludzie tylko mają problemy jest faktycznie dyskusyjne. Tzn. rozumiem, że to są często ludzie z problemami, pogubieni itp., natomiast hardkorowa narkomania i alkoholizm degenerują moralnie tak, że pała mięknie - i nawet jeśli niektórych ludzi da się zawrócić i jakoś ucywilizować, to jestem pewien że nie wszystkch. To jak z nowotworami - niektóre są terminalne i nic pan z tym nie zrobisz.
Mnie jeszcze bardziej dziwi, że ten typ w ogóle ma jakieś nadzieje w związku z pomocą tym ludziom. Wypalenie zawodowe u wszelkich pracowników socjalnych to podobno nagminne zjawisko, zresztą on tam tez pisze że wymiękł i już nie robi tego co robił.
Użyłem tego argumentu, bo stawiasz sprawę kategorycznie: każdy ćpun stracony, strata czasu itp. No a to nie jest takie proste, że każdy, wszędzie i w każdej sytuacji powinien być traktowany identycznie. Swoją drogą bardzo lubię ten argument w kontekście kary śmierci - zamyka ryj każdemu, kto pomyśli o sytuacji, w której to jego dziecko miałoby pójść na stryczek za zrobienie czegoś złego. Na razie nie spotkałem się z sytuacją odbicia piłeczki.Argument "jak ci się dziecko wjebie w opiaty i zacznie dawać dupy na pornhubie czy onlyfans" uważam za bardzo nietrafiony. Raz, że do mnie nie przemawia, bo nie mam dzieci Dwa, że pomoc za wszelką cenę swoim bliskim jest w pewnej mierze uwarunkowana biologicznie - tu zaś rozmawiamy o ludziach, którzy mogliby dla mnie nie istnieć. Trzy, że to dziecko nadal będzie potrzebować kasy, bo przecież do roboty nie pójdzie. Więc będzie dawać dupy na pornhubie albo na dworcu nie za narkotyki, ale za pieniądze na życie. Żadna różnica.
IMO państwo nie tyle powinno dawać, co nie powinno utrudniać, a to jednak nie to samo. Zresztą państwo już daje hajs na programy substytucyjne, odwyki itp. - tyle tylko, że to nie wszystko. No a jednym z głównych problemów jest penalizacja ćpania, niestety i tylko państwo ma narzędzia, żeby to zmienić. No ja nie widzę żadnych argumentów za tym, że branie i posiadanie narkotyków ma skutkować sankcjami prawnymi, samo złe z tego wynika.No chyba, że idziemy w model "państwo da". Nie wiem tylko, dlaczego ma dawać ćpunom. O to mi chodzi z opłacalnością - z punktu widzenia państwa taka osoba już nigdy nie będzie w żaden sposób przydatna.
Możesz rozwinąć, bo nie wiem gdzie jest samooszukiwanie w przekonaniu, że bycie człowiekiem to nie tylko kwestia biologiczna, ale przede wszystkim moralna. To jest w ogóle bardzo pesymistyczny pogląd, bo niestety większość ludzi bardzo łatwo się tego co ludzkie wyzbywa. Jednym z początkowych etapów tego procesu jest dehumanizacja - czyli przekonanie, że inny człowiek w zasadzie nie jest człowiekiem, jest albo gorszy, albo ułomny, albo niezdolny do czegoś co uznajemy za ludzkie - np. jest już tak zeszmacony przez dragi, że nadaje się tylko do zsypu. Co dalej, to wiadomo - historia dostarcza zbyt wielu przykładów, szkoda strzępić ryja.Ten fragment musiałem zacytować w całości, bo jest przepięknym przykładem samooszukiwania się - tak uważam.Lord Gorloj pisze: ↑07-07-2024, 09:32Hiperbolizuję ofc, ale jeśli możesz w głębi ducha uczciwie odpowiedzieć na to pytanie "'tak", to coś jest z tobą nie w porządku i to bardzo. Nie jesteś człowiekiem po prostu i mówię to bardzo serio. Człowieczeństwo nie jest wrodzone, to coś co można bardzo łatwo stracić, a jedną z jego cech jest zdolność do współczucia.
I tak, jeśli ja, lorde gorloje, tak uważam, to znaczy że też jestem podatny na ten mechanizm - np. zarzucając ci, żeś odczłowieczony bo nie współczujesz biednym ćpunom. Często uważam ludzi za nieludzkich, niegodnych życia, prymitywnych idiotów, bo mi tak podpowiada moje blackmetalowe serduszko. Staram się to zwalczać, czasami się udaje Naiwnie wierze, że da się ponad to czasami wznieść. Ingarden o tym ładnie w "Książeczce o człowieku" pisał, że człowieczeństwo to coś, do czego trzeba się stale wznosić, bo jak nie, to spadamy w dół. A spadanie jest łatwiejsze od wspinaczki.
Wnioski z tego takie, że ta pomocowa polityka jest tam najwyraźniej źle prowadzona. W wolnej chwili sobie poczytam jak to tam jest, za mało danych mam i w Norwegii nigdy nie byłem.Penalizacja kończy się syfiastym drogim towarem, gangami, itp. zjawiskami. Polityka bardziej pomocowa kończy się tym, że narkomanów na ulicach... jest więcej. Brutalnie rzecz ujmując, przeżywają dłużej. Żeby się przekonać, jak to wygląda, wystarczy pojechać do Norwegii. Niby narkotyki też są tam penalizowane, ale władze i policja raczej przymykają oko i nie skupiają się na użytkownikach. Efektem są tłumy naćpanych ludzi w samych centrach miast. Jest ich o wiele więcej, niż u nas.
Spoko, tylko pamiętaj, że za tę degenerację nie odpowiada sama substancja. Duże znaczenie ma też to, że ich przyjmowanie wiąże się z dużymi kosztami i obracaniem się w bardzo podejrzanym, kryminogenno-patologicznym towarzystwie. Ten element da się zminimalizować. Akurat na opiatach można stosunkowo dobrze funkcjonować na co dzień, o ile ma się do nich łatwy dostęp. Przy alkoholu jest to wbrew pozorom trudniejsze.Nie sądzę, by legalizacja substancji, które całkowicie degenerują osobę je przyjmującą, była jakimkolwiek rozwiązaniem problemu.
Nie mam pojęcia jak to można uporządkować, pewnie nikt nie ma, ale to jest na pewno proces którego nie załatwi się od ręki. To jest robota na dekady.
Obawiam się, że dochód gwarantowany to by wyprodukował taką patologię społeczną, że dragi to by przy tym był najmniejszy problem... Ale to już na inny raz.