Uważam, że mogłoby to trochę zmienić. Oczywiście nawet gdyby w ringu było 3 Arturów jednocześnie, to Wilder wygrałby i tak - to nie podlega wątpliwości. Ale myślę, że porażka nie byłaby tak bolesna i nie zamykałaby od razu całej kariery Szpilce. Zdążyłby przez te 3 lata prawdopodobnie nauczyć się samego siebie, tego z czym prezentowany przez niego styl się wiąże w praktyce oraz byłby czas z ogarnięciem złych nawyków (to dopiero zrobił ostatnio, z Romario, przy czym już było po ptokach). A przede wszystkim zawalczyłby z kimś kto nie jest już bumem, a zarazem nie jest czołówki - to byłyby najlepsze lekcje dla niego. On po prostu żył za bardzo marzeniem i uwierzył w to co się o nim pisze. Zbyt wysokie ambicje spowodowały wyrzut na głęboką wodę i bolesne zderzenie z rzeczywistością. Decyzje dot. jego walk co najmniej dziwnie - człowiek, który toczy batalię na śmierć i życie z Mollo pół roku później walczy z Jenningsem...to się nie mogło udać. Teraźniejsza walka z Chisorą także. No ale chociaż zarobił...Hatefire pisze:No ale uważasz że jakby ta walka była 3 lata później, to by coś zmieniło? Tak samo jak nie słuchał trenerów, dalej by nie słuchał.
Swoją drogą ma aktualnie 30 lat - idealny okres na rozkwit kariery, a on już strasznie rozbity zwija się. Smutna kariera, no ale tak to jest. Kiedyś przez moment, gdy był na niego hype, sam uwierzyłem, że jest w czołówce i że przyszłość przed nim. No ale szybko nastąpiła weryfikacja.