MASTODON

[wonsz]

jak lecisz chronologicznie to chyba niewiele bo lepsze były wcześniej.

[Bonecrusher]

Nie lecę chronologicznie

[Maruder]

Co dekadę po premierze sądzicie o the Hunter, nie ma tam co prawda takiego killera jak the czar na cts, ale zajebiście mi robi ta płyta, zwłaszcza, że gdy wychodziła odbierałem ją bardzo powierzchownie, pewnie po prostu dlatego, że jest przystępna, ale widzę w niej głębię, w sensie jest sporo smaczków, nie mniej świetna pozycja

Ja bardzo lubię od dnia premiery ale są na niej mielizny, któryvh mimo usilnych starań nie jestem w stanie polubić. w przeciwieństwie do konceptualnego charakteru CtS jawi mi się jako zbiór luźnych kawałków i inspiracji, bardzo eklektyczna płyta. Broni się kilkoma wstrząsającymi numerami : Dry Bone Valley - perka i rytm w tym kawałku zawsze powodują, że zamieniam się w zwierzaka z Muppetów.
Thickening - genialne gitarki, odjechany nastrój
Sparrow - KLIMAT

[piotraz]

No zaczęły się hity...bardzo dużo sezonowcow wtedy się pojawiło:)dla których najlepsze płyty czyli leviathan i remmision to nie mastodon:)
Dla mnie od początku do końca ten zespół ma swój pomysł na to jak chce grać i mi to pasuje... Chce ukochanej płyty to włączam leviathan, chce kosmosu włączam cts, chce posłuchać perki włączam remmision itd... Wydaje mi się że o wielkości zespołu świadczy to że ma różnorodność wśród płyt i NIGDY nie schodzi poniżej wysokiego poziomu a wręcz po czasie okazuje się że TE płyty zyskują!

[Gunman]

A mi ostatnio bardzo dobrze się słucha najnowszej płyty. Zajebista jest choć długa ale zawsze można sobie ją rozłożyć na dwie części.

[Lukass]

Kupiłem the Hunter i crack up the sky
Bo po małych pieniądzach w empiku, nietuzinkowy zespół taka alternatywa alternatywy, bardzo mi siada, marzy mi się trasa mastodon/ gojira

Jak już ktoś pisał, taki tour był, i to całkiem niedawno (2017). Jako stary człowiek widziałem to combo nawet dwa razy: raz na festiwalu, drugi raz na wspólnej trasie w klubie. Powiem tak: zły pomysł. Gojira ze swoją precyzją i mocą na żywo jest o piekło lepsza, niż Mastodon, który z kolei potworem koncertowym nie jest. Z łącznie trzech (czterech? nie wiem) widzianych koncertów najlepszy był ten, który pogoda przerwała po kilku numerach.

[piotraz]

Zgadzam się, ta trasa Mastodon była solidna bo następnego dnia byłem w Berlinie chyba ostatni raz w tak małym klubie na ich koncercie i było bdb. Ale następnego dnia byłem na Rush i szczyt został szybko sprowadzony do swojego poziomu:)

[vicek]

Oba te zespoły zeszły na psy moim zdaniem .

[mocny2_3]

[Gumiak]

[Gunman]

Uwielbiam ostatni album, świetnie się go słucha i nie wyrzuciłbym z niego ani sekundy. Jest zajebiście długi i zajebiście dobry.

[ozob]

Pamiętam jak przy premierze mnie zmęczył do tego stopnia, że do tej pory do niego nie wróciłem. Zdecydowanie wolę wcześniejsze krótsze płyty. Lepsze płyty.

[Anzhelmoo]

Mastodon to specyficzny zespół. W okolicach 2010 mówiło się, że zostaną drugą Metalliką i będą wypełniać hale - tak jednak nigdy się nie stało, a w mojej świadomości wręcz spektakularnie upadli. Nigdy nie byłem jakąś twardogłową osobą, która wkurzała się na komercyjne ciągoty kapel, bo wiele z nich potrafiło grać przebojowo w inteligentny sposób. W pewnym momencie jednak Mastodon całkowicie zniknął z mojego radaru zainteresowań, a z ich brzmienia wyparowały wszystkie elementy, które mnie w nich intrygowały. Nowa płyta na tle kilku poprzednich jest rzeczywiście rewelacyjna, pozytywnie się zaskoczyłem. Chwilę później jedna właczyłem sobie dawno niesłuchany "Leviathan" i różnica poziomów była zaskakująco duża. O dziwo ten album świetnie broni się po latach i uważam jako znaczący dla metalu w pierwszej dekadzie XXI wieku.

Niestety też koncertowo Mastodon bardzo słabo wypadał.

[Pacjent]

Chwilę później jedna właczyłem sobie dawno niesłuchany "Leviathan" i różnica poziomów była zaskakująco duża. O dziwo ten album świetnie broni się po latach i uważam jako znaczący dla metalu w pierwszej dekadzie XXI wieku.

Otóż to. Mastodon jest zespołem, który "oszukał" niektórych fanów. Oni myśleli, że ten zespół się rozwija, a on się po prostu rozpuścił we własnym sosie, co doskonale słychać podczas powrotów do starszych materiałów. Nie twierdzę, że to co robią od jakiegoś czasu jest słabe. Po prostu jest tam mniej cukru w cukrze.

[ozob]

Ja i tak najbardziej lubię "BM".

[Pacjent]

Ja i tak najbardziej lubię "BM".

Słusznie prawisz. To właśnie był ich szczyt.

[Bolt]

Nigdy nie byłem wielkim entuzjastą, chociaż doceniałem - jedyny wyjątek stanowi "Crack the Skye", które ostro kiedyś katowałem i bardzo sobie cenię. Z dalszymi płytami było mi totalnie po drodze i cieszę się, że nigdy nie widziałem na żywo

[Harlequin]

Od "The Hunter" jest to kompletnie zwykły, niczym nie wyróżniający się zespół, który można spuścić w kiblu. Na żywo dramat. Ostatnio słuchałem debiutu i w kontekście ostatnich materiałów to była pożoga.