
doejbana okladka
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
Wspaniały. Zdziwiłem się formą wokalną Ozziego. Czasem śpiewał naprawdę wyśmienicie, jak w God is dead na przykład, czy Black Sabbath. Właściwie jedyny "trudny" moment w jego wykonaniu to końcówka Dirty Women, ale potem się ogarnął. Konferansjerka też na propsie: ku-ku! Iommi to oczywiście Bóg, ale zdziwiła mnie forma Geezera Butlera. Patrzyłem się na jego palce jak zahipnotyzowany. Mega brzmienie, w ogóle rewelacja. Kawałki z 13 w ogóle nie odstają od największych szlagierów. Największy highlight: NIB!Nerwowy pisze:Koncert w Pradze fenomenalny. Nie wiem skąd te dziady czerpią siły, ale są obecnie w doskonałej formie. Iommi i Butler = bogi, a Ozzy jakby mu 20 lat odjęło lekko. Nawet go już nie telepie za bardzo.
to chyba zbyt optymistyczna wersja:)vicek pisze:może już nie ćpa :D
pewnie on nawet nie pamięta 3/4 swego życia
Nie lubię tych sabbathowych zwalniaczy, tak samo męczy mnie np. Changes. Ta muzyka ma być ciężka, posępna, a nie milutka dla ucha. Stany świadomości jej twórców są jednak dość dobrze znane, więc wybaczam i zwyczajnie uwagę wyłączam :)byrgh pisze:masz na mysli najlepszy odlot na plycie "Planet Caravan"? ;)
ramonoth pisze: Ta muzyka ma być ciężka, posępna, a nie milutka dla ucha.