Zgodzę się ze stwierdzeniem gdzieś wyżej: każda płyta Abscess jest zupełnie inna, ten zespół jest cholernie ciekawy i ma bardzo dużo do powiedzenia, z resztą nie mogło być inaczej z Krzysiem za perkusją.twoja_stara_trotzky pisze:czyli jak, Hail Of Bullets nagrało 7 kolejny album w tym samym stylu, tylko słabszy od poprzednich?Sineater pisze:Czyli zarzuty w stosunku do Immolation odwołane?twoja_stara_trotzky pisze: a dwa to to grają kolesie, którzy tworzyli ten gatunek - trudno więc, aby byli wtórni.
Immolation również, kto jak kto, ale właśnie oni mogą być przykładem w jaki sposób za każdym razem kupować sobie nowych słuchaczy jednocześnie zadowalając starych fanów. Kocham wszystkie płyty Bolt Thrower, ale trzeba przyznać, że są one do siebie bardzo podobne (choć oczywiście nie identyczne i zawsze doskonałe), bardzo lubię w sumie chyba wszystko co nagrali Kanibale, ale oni też załapali jakiś czas temu swój schemat i na nim jadą (jak to Trocki zauważył - analogia do kariery Running Wild trafna). Immolation wprost przeciwnie! Absolutnie nie czuję, żeby produkowali seryjnie płyty, żeby wydawali je dla zasady, żeby oferowali półprodukty i odcinali kupony. Dollan i Vigna mają ciągle kapitalne pomysły, niesamowity dryg do aranżacji a ich muzyka nie jest techniczna dla samej techniki tylko wyrafinowana. Mają i geniusz (od inwencji) i talent (do realizacji). "Harnessing Ruin" nie przypominała poprzednich płyt, nigdy wcześniej nie zrobili płyty składającej się prawie z samych walców; niemal włąśnie Bolt Thrower'owskiej; "Shadows In The Light" też jest czymś nowym. Nigdy, nawet na "Unholy Cult" nie mieli tak selektywnego brzmienia, tylu partii instrumentalnych, tylu pozornie stojących w miejscu łamańców oraz takiego natężenia podniosłych, hymniasto-hiciarskich kawałków w tradycjach "No Jesus, No Beast" czy "Father You're Not A Father".
Taki "World Agony", najbardziej narzucający się kawałek z nowej płyty, heavy metalowo wręcz przebojowy; początkowo oparty na starym, sprawdzonym schemacie zwrotka/refren/zwrotka/refren/solo, ale co się dzieje potem? Przypomina sobie ktoś, żeby mieli na któreś poprzedniej płycie mieli taką partię? Totalnie szalona perkusja + łamiący palce riff i na to nałożona melodia jakby wyjęta z "Brutal Cancroid" Pitchshifter? Mieli kiedyś kawałek, którego motyw przewodni był tak patetyczny jak "Passion Kills"? Trzeba dać tej płycie szansę, to że to 7 płyta nie znaczy, że jest wtórna; chociaż oczywiście przy słuchaniu jednym uchem taką się może wydawać, gdyż jest dalej utrzymana w jednym w swoim rodzaju stylu Immolation, który (mam nadzieję!) będzie rozpoznawalny w każdym kolejnym ich wydawnictwie. Nie odważę się powiedzieć, że to ich najlepsza, ale na pewno w trójce.