Ja oczywiście nie będę obiektywny w stosunku do MEGADETH. Raczej przyklasnę temu co piszą Rattlehead i Nicram. Podobnie jak oni kupuję i łykam w ciemno wszystko z logiem Megaśmierci. Jak dotąd nie czułem się zawiedziony niczym co nagrali. No może "Risk" uważam za słabszy. Nie był on szczytowym osiągnięciem, poza kilkoma naprawdę znakomitymi numerami.
Więcej napisałeś odnośnie Twojej niechęci do zespołu i teraz już chyba wiem o co Ci chodziło. Wcześniej nie rozumiałem dlaczego zawracasz sobie głowę zespołem, do którego nie jesteś nastawiony jakoś szczególnie pozytywnie. Teraz już wiem i wszystko jest jasne :) Sprecyzowałeś też o co Ci chodziło pisząc o "pierdolnięciu". Też wszystko jasne i zgadzam się z Twoim zdaniem. Do tego nie trzeba blastów, jazdy i brzmienia wgniatającego w glebę. Nie zgadzam się za to z czym innym. Z poszukiwaniem tego "jebnięcia" na płytach MEGADETH. Uważam, że jeśli w miarę na bieżąco śledzi się aktualną formę tej kapeli, to łatwo jest zauważyć, że owo "pierdolnięcie" skończyło się dość dawno, a zespół od lat stawia na inne środki wyrazu. Przynajmniej tak to widzę. Wyjątek stanowi kilka wybranych nagrań.
Na koniec dodam, że pisałem bezpośrednio do Ciebie z kilku powodów. Wiem, że większość użytkowników pisze podobne posty odnośnie MEGADETH, ale Twoja wypowiedź była akurat "pod ręką", a ja akurat miałem chwilę by się do niej ustosunkować i napisać te kilka zdań. Poza tym cześć użytkowników rzuca zdawkowe opinie, Twoje były jakby pełniejsze, ale też nieco sprzeczne. Stąd prosiłem o dodatkowe wyjaśnienia. ;)
Tak, widziałem. Świetny materiał. To na tej kasecie / dvd, o ile pamiętam budują studio nagraniowe do "Youthanasia"?Rattlehead pisze:hehe dokładnie. Friedman w ogóle nie bardzo pasował do Megadeth (oczywiście wykluczam muzyczne umiejętności). Oglądałeś może Evolver, Friedman tam trochę żyje w swoim świecie, jakiś taki z boku całego zamieszania.Wishman pisze:A pamiętasz wywiad (chyba z "Behind the Music" na VH1) jak Rudy opowiadał o swoich narko-nałogach? Jak "dzięki" nim nie zagrali w Budokan w Japonii? :) Jaki Freedman był wtedy zniesmaczony :)
Odnośnie Friedmana i jego odstawania od grupy można by tu chyba napisać dwa słowa: mniej brał ;)