REVENGE (Can)

Zasada tworzenia tematu - NAZWA ZESPOŁU + ewentualnie tytuł płyty lub inna treść jeżeli coś chcemy dodać.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Awatar użytkownika
Scaarph
zahartowany metalizator
Posty: 6143
Rejestracja: 16-01-2008, 16:28
Lokalizacja: Scarlet Woman's Womb

Re: REVENGE (Can)

25-07-2008, 11:53

dobra historia, ale mam wrażenie, że na tym forum jest trochę więcej, niż jeden taki krytyk :D

ale, w tym konkretnym przypadku wydaje mi się że wiem, o co tak naprawdę longinusowi chodziło.
ON TO RUPTURE

Obrazek
Necro Skins Society
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

25-07-2008, 14:55

4m pisze:http://www.nwnprod.com/forum/viewtopic. ... f82eda9f53
veterans in crafting the sound of total annihilation and have brought their songwriting and playing to a new peak of extremity with this recording. Cold, bitter, and brutal, Revenge leave nothing to chance with these songs. Every chord change and drum fill has been calculated to channel the most intense form of disgust and contempt. It is this quality of total control against a backdrop of disorder, suffering, and war that sets “Infiltration.Downfall.Death” apart from the meager output that passes for extreme metal these days. This album is not some childish attempt to rebel against politically correct society just for the sake of rebelling, nor is it rooted in a fantasy world of Satan and magick.

Kurde, nie wiem jak by Ci to inaczej wytłumaczyć :) Na serio dorabiasz do najzwyczajniej na świecie zjebanego miksu jakąś "okultystyczną aurę spowijającą chaos dźwiękowy" i specyfikę, od której sami Revenge się odżegnują :)
No, bo jak już wcześniej napisałem, jest to chyba najlepiej wyprodukowany ich album i ten gość ma prawo sobie tak dywagować o tym, co tam słychać pod nawałem dźwięków. Zwróć uwagę na pierwsze wyboldowanie [veterans in crafting the sound of total annihilation] i resztę odwołań do brzmienia w tej recenzji. Wciąż twierdzę, że ich sound jest nierozerwalnie związany ze stylem muzyki jaki wykonują. Przecież to widać po wszystkich kapelach tego nurtu. Weź se odpal Blasphemy, Conqueror i całą resztę (wraz z australijską odmianą tej muzyki) i wszystko staje się jasne. Oni siedzą korzeniami w tej stylistyce. Miks można spierdolić, ale nie na każdej płycie, tym bardziej, że dzisiaj w studiach siedzi masa ludzi, którzy potrafią wykręcić gałkami czytelny materiał.
jester pisze: Longinus jest czasami jak ci słynni krytycy sztuki, którzy nieposiadali się z zachwytu nad pewną awangardową konstrukcją do momentu, gdy okazała się ona niczym innym jak rusztowaniem, którego w galerii robotnicy nie zdążyli zdjąć na czas (historia autentyczna).
Znam takich historii na pęczki i to bardziej zabawnych. Nie wiem, co w tym dziwnego. Że niby przypadkowa konstrukcja nie może oddziaływać na wyobraźnię równie mocno, jak świadomie zbudowane dzieło sztuki (tym bardziej, że sugeruje to przestrzeń galeryjna)? W epoce takiego zróżnicowania dzieł może się to zdarzyć. Któryś z tych krytyków powinien był napisać artykuł o oddziaływaniu przestrzeni symbolicznej na percepcję odbiorcy.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10098
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: REVENGE (Can)

25-07-2008, 15:04

Tak rozumując to oddziaływać może wszystko, wszystko może zachwycić, porazić i zainspirować, but that's not the point. Nieodróżnienie metalowej instalacji od potencjalnej "rzeźby" zakrawa na absurd i totalne oderwanie od rzeczywistości. Jak głosi Pismo ( "Bacz abyś nie zgłupiał od mądrości swojej") czy pewna bajka ("Król jest nagi").
Yare Yare Daze
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re:

25-07-2008, 15:10

longinus696 pisze: Wciąż twierdzę, że ich sound jest nierozerwalnie związany ze stylem muzyki jaki wykonują. Przecież to widać po wszystkich kapelach tego nurtu. Weź se odpal Blasphemy, Conqueror i całą resztę (wraz z australijską odmianą tej muzyki) i wszystko staje się jasne. Oni siedzą korzeniami w tej stylistyce.
Masz rację, to zresztą jest oczywiste dla kogoś, kto lubi taką stylistykę...
jester pisze:Tak rozumując to oddziaływać może wszystko, wszystko może zachwycić, porazić i zainspirować, but that's not the point. Nieodróżnienie metalowej instalacji od potencjalnej "rzeźby" zakrawa na absurd i totalne oderwanie od rzeczywistości. Jak głosi Pismo ( "Bacz abyś nie zgłupiał od mądrości swojej") czy pewna bajka ("Król jest nagi").
Moim zdaniem nie zrozumiałeś tego, co Longinus napisał. Myślę, że nikt nie traktuje takiej muzyki jako wybitnego dzieła sztuki(ona wręcz z założenia jest czymś dokładnie przeciwnym), chodzi raczej po prostu o to, że będąc czymś z gruntu prymitywnym i zwyrodniałym może oddziaływać na odbiorcę równie mocno jak rzeczy z tak zwanej górnej półki. Wyobraź sobie jak to pokryte rdzą rusztowanie spada Ci na głowę, jeśli wolno mi posłużyć się Twoim porównaniem ;)
Ostatnio zmieniony 25-07-2008, 15:21 przez ultravox, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

25-07-2008, 15:18

jester pisze: Tak rozumując to oddziaływać może wszystko, wszystko może zachwycić, porazić i zainspirować, but that's not the point.
Bo tak właśnie jest i nie wiem, jakim cudem można to poddawać w wątpliwość. O statusie dzieła sztuki zaświadcza jedynie konwencja, natomiast potencjalnych dzieł jest nieskończenie wiele.
jester pisze:Nieodróżnienie metalowej instalacji od potencjalnej "rzeźby" zakrawa na absurd i totalne oderwanie od rzeczywistości.
No cóż, tak może wypowiadać się jedynie osoba, która nie ma pojęcia o zagadnieniach sztuki współczesnej. A na jakiej podstawie Ty odróżniasz dzieło od nie-dzieła? Twoja historyjka zaświadcza tylko o jednym, a mianowicie o tym, jak naładowana pojęciowo przestrzeń (w tym wypadku galeria) wpływa na interpretację przedmiotów, które się w niej znajdują.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
4m
weteran forumowych bitew
Posty: 1277
Rejestracja: 01-01-2008, 12:01
Lokalizacja: z pyłów, energii, świateł i cieni...

Re: Re:

25-07-2008, 15:23

ultravox pisze:
longinus696 pisze: Wciąż twierdzę, że ich sound jest nierozerwalnie związany ze stylem muzyki jaki wykonują. Przecież to widać po wszystkich kapelach tego nurtu. Weź se odpal Blasphemy, Conqueror i całą resztę (wraz z australijską odmianą tej muzyki) i wszystko staje się jasne. Oni siedzą korzeniami w tej stylistyce.
Masz rację, to zresztą jest oczywiste dla kogoś, kto lubi taką stylistykę...
To jest oczywiste z tego powodu, że to właśnie sound określa styl dowolnej muzyki. Dziwne jednak, że na tym linku, który zapodał Block69 czy na pokrewnych widać, że na koncertach Revenge brzmi bardzo czysto i selektywnie, a tym samym wypina pośladki w stronę aury spowijającej brzmienie ich albumów i określającej ich styl ;) Nie wiem, może po prostu na koncercie chcą słyszeć riffy, które grają? Tylko dlaczego przy tym zdradzają swój styl i cały nurt? Ech, pozerzy jacyś... ;) Chyba, że mają taki patent, że na płytach roztaczają aurę, a na koncertach napierdalają muzę każąc aurze wypierdalać :D
from the thunder
and the thought
and the chaos
that free the form
Awatar użytkownika
4m
weteran forumowych bitew
Posty: 1277
Rejestracja: 01-01-2008, 12:01
Lokalizacja: z pyłów, energii, świateł i cieni...

Re:

25-07-2008, 15:27

longinus696 pisze:
jester pisze:Nieodróżnienie metalowej instalacji od potencjalnej "rzeźby" zakrawa na absurd i totalne oderwanie od rzeczywistości.
No cóż, tak może wypowiadać się jedynie osoba, która nie ma pojęcia o zagadnieniach sztuki współczesnej. A na jakiej podstawie Ty odróżniasz dzieło od nie-dzieła? Twoja historyjka zaświadcza tylko o jednym, a mianowicie o tym, jak naładowana pojęciowo przestrzeń (w tym wypadku galeria) wpływa na interpretację przedmiotów, które się w niej znajdują.
Tylko co to za smakosz-krytyk, któremu podane w wykwintnej restauracji poperfumowane gówno będzie smakowało? Co więcej, będzie się on zachwycał jego elitarnym i nadzwyczaj rzadko spotykanym wśród potraw smakiem :D
from the thunder
and the thought
and the chaos
that free the form
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10098
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: REVENGE (Can)

25-07-2008, 15:29

Przyczepiłem się tylko dla tego, że jesteś trochę niekonsektwentny (tak jak pojmuję to swoim wątłym umysłem). Poprzez Twoje rozumowanie można wywnioskować, że niby nie istniej dzieło jako takie, a jego byt odpowiada jedynie pewnemu wyobrażeniu w umyśle odbiorcy, w sensie - nie ma dzieła bez odbiorcy, a odbiorca poprzez swoje własne kryteria może jego status (tzn status dzieła) nadać, kolokwialnie mówiąc, każdemu szajsowi. Z drugiej strony kiedyś sam zrugałeś mnie za "popadnięcie w pułapkę relatywizmu" i przy okazji której kłótni o Deathspell Omega rozwinąłeś wywód o istniejącym elementarnym obiektywiźmie w wartościowaniu sztuki. I po mojemu, ten roboczo nazwany "elementarny obiektywizm" dał mi taki grunt, żeby wyśmiać absurd sytuacji z rusztowaniem . Nie chcę polemizować z jakimś absolwentem Akademii Sztuki, ale jak dla mnie to taka troszeczkę niekonsekwencja jest. Oczywiście ja się tam nie znam :lol:
Yare Yare Daze
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: Re:

25-07-2008, 15:29

4m pisze: To jest oczywiste z tego powodu, że to właśnie sound określa styl dowolnej muzyki. Dziwne jednak, że na tym linku, który zapodał Block69 czy na pokrewnych widać, że na koncertach Revenge brzmi bardzo czysto i selektywnie, a tym samym wypina pośladki w stronę aury spowijającej brzmienie ich albumów i określającej ich styl ;) Nie wiem, może po prostu na koncercie chcą słyszeć riffy, które grają? Tylko dlaczego przy tym zdradzają swój styl i cały nurt? Ech, pozerzy jacyś... ;) Chyba, że mają taki patent, że na płytach roztaczają aurę, a na koncertach napierdalają muzę każąc aurze wypierdalać :D
A ja myślę, że mają słabego kolesia od dźwięku, który na koncertach robi im wyczyszczone, pozerskie brzmienie ;)
Awatar użytkownika
4m
weteran forumowych bitew
Posty: 1277
Rejestracja: 01-01-2008, 12:01
Lokalizacja: z pyłów, energii, świateł i cieni...

Re: Re:

25-07-2008, 15:33

ultravox pisze:
4m pisze:Chyba, że mają taki patent, że na płytach roztaczają aurę, a na koncertach napierdalają muzę każąc aurze wypierdalać :D
A ja myślę, że mają słabego kolesia od dźwięku, który na koncertach robi im wyczyszczone, pozerskie brzmienie ;)
Takie teraz czasy, że trudno na koncercie o nieczytelną ścianę dźwięku. Taaa, kiepscy akustycy to zmora koncertów :)
from the thunder
and the thought
and the chaos
that free the form
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

25-07-2008, 15:40

jester pisze:Przyczepiłem się tylko dla tego, że jesteś trochę niekonsektwentny (tak jak pojmuję to swoim wątłym umysłem). Poprzez Twoje rozumowanie można wywnioskować, że niby nie istniej dzieło jako takie, a jego byt odpowiada jedynie pewnemu wyobrażeniu w umyśle odbiorcy, w sensie - nie ma dzieła bez odbiorcy, a odbiorca poprzez swoje własne kryteria może jego status (tzn status dzieła) nadać, kolokwialnie mówiąc, każdemu szajsowi. Z drugiej strony kiedyś sam zrugałeś mnie za "popadnięcie w pułapkę relatywizmu" i przy okazji której kłótni o Deathspell Omega rozwinąłeś wywód o istniejącym elementarnym obiektywiźmie w wartościowaniu sztuki. I po mojemu, ten roboczo nazwany "elementarny obiektywizm" dał mi taki grunt, żeby wyśmiać absurd sytuacji z rusztowaniem . Nie chcę polemizować z jakimś absolwentem Akademii Sztuki, ale jak dla mnie to taka troszeczkę niekonsekwencja jest. Oczywiście ja się tam nie znam :lol:
No bo ten "elementarny obiektywizm" dotyczył oceny, wartościowania. Tu mamy inny przypadek, związany z omyłkowym nadaniem statusu. Nie twierdzę, że rusztowanie było dziełem sztuki, ale że teoretycznie mogło nim być. Ktoś (artysta) musiałby nadać mu kontekst i dopiero moglibyśmy to rusztowanie oceniać według jakichś stosownych kryteriów. Nie chce mi się tych pierdół tłumaczyć. Po prostu przyjmij to na wiarę : )
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10098
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: REVENGE (Can)

25-07-2008, 15:46

No właśnie że, np. taki Łysiak nie oddzieliłby tych dwóch rzeczy, tzn samo uznanie bądź nieuznanie czegoś za sztukę wziąłby za jakąś pre-formę wartościowania, a ten pan przecież legitymuje się wykształceniem w tym zakresie. Ale w porządku, nieważne już :wink:
Yare Yare Daze
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: Re:

25-07-2008, 15:51

4m pisze: Tylko co to za smakosz-krytyk, któremu podane w wykwintnej restauracji poperfumowane gówno będzie smakowało? Co więcej, będzie się on zachwycał jego elitarnym i nadzwyczaj rzadko spotykanym wśród potraw smakiem :D
Smakosz-koprofil? ;)
Ten gatunek muzyki rządzi się swoimi prawami i zasadniczo nie dziwię sie Twojej opinii. Wyobrażam sobie też jak bolesne musiało być słuchanie płyty Revenge na dobrej jakości sprzęcie grającym ;) Myślę jednak, że jest to wyłącznie kwestia gustu i przyjętej konwencji, w końcu o takim Burzum też można powiedzieć, że brzmienie jest zjebane, a jakoś ludziom się podoba, ba, nawet starają się je skopiować(przepraszam za te "oczywiste oczywistości").
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

25-07-2008, 15:54

jester pisze:No właśnie że, np. taki Łysiak nie oddzieliłby tych dwóch rzeczy, tzn samo uznanie bądź nieuznanie czegoś za sztukę wziąłby za jakąś pre-formę wartościowania, a ten pan przecież legitymuje się wykształceniem w tym zakresie. Ale w porządku, nieważne już :wink:
Łysiak zrobiłby tak, a Binkley zrobiłby inaczej. Zawsze można powiedzieć, że coś jest kiepskim dziełem. Dlatego pytanie o to, czy coś jest "sztuką", czy nie, wydaje mi się mało ciekawe.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

25-07-2008, 16:19

ultravox pisze:
4m pisze: Tylko co to za smakosz-krytyk, któremu podane w wykwintnej restauracji poperfumowane gówno będzie smakowało? Co więcej, będzie się on zachwycał jego elitarnym i nadzwyczaj rzadko spotykanym wśród potraw smakiem :D
Smakosz-koprofil? ;)
Ten gatunek muzyki rządzi się swoimi prawami i zasadniczo nie dziwię sie Twojej opinii. Wyobrażam sobie też jak bolesne musiało być słuchanie płyty Revenge na dobrej jakości sprzęcie grającym ;) Myślę jednak, że jest to wyłącznie kwestia gustu i przyjętej konwencji, w końcu o takim Burzum też można powiedzieć, że brzmienie jest zjebane, a jakoś ludziom się podoba, ba, nawet starają się je skopiować(przepraszam za te "oczywiste oczywistości").
O to to. Dla mnie perfumowane gówno to np. In Flames. Przy ich muzyce Revenge to prawie kawior.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Morph
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8973
Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
Lokalizacja: hyperborea
Kontakt:

Re: REVENGE (Can)

15-08-2008, 17:14

Położyłem dziś łapki na tych die-hardach - jak cholernie ciężko mnie zadowolić jeśli chodzi o jakość wydania tak jak rozfoliowałem ten krążek to praktycznie zaniemówiłem z wrażenia. CUDO!
Give birth to something dead
Give birth to something old
Awatar użytkownika
boroowa
weteran forumowych bitew
Posty: 1623
Rejestracja: 25-11-2005, 21:07
Lokalizacja: 3miasto

Re: REVENGE (Can)

15-08-2008, 21:43

Morph pisze:Położyłem dziś łapki na tych die-hardach - jak cholernie ciężko mnie zadowolić jeśli chodzi o jakość wydania tak jak rozfoliowałem ten krążek to praktycznie zaniemówiłem z wrażenia. CUDO!
No.... nie ma co deliberować, obok Die Hard 'Fallen Angel of Doom" chyba najfajniej wydany album...
I'll give you black sensations up and down your spine
If you're into evil, you're a friend of mine
See the white light flashing as I split the night
Cos if good's on the left then I'm sticking to the right
Awatar użytkownika
Gore_Obsessed
zahartowany metalizator
Posty: 5447
Rejestracja: 10-06-2003, 06:33

Re: REVENGE (Can)

19-08-2008, 20:30

Rozumiem was Panowie, ale słuchając pięćsetny raz w ostatnich tygodniach "Metal Heart" z pirackiej taśmy wzruszam ramionami na zachwyty nad wydaniem.
Only SŁUCHANIE płyt is real!
Awatar użytkownika
Scaarph
zahartowany metalizator
Posty: 6143
Rejestracja: 16-01-2008, 16:28
Lokalizacja: Scarlet Woman's Womb

REVENGE

30-11-2009, 12:56

opinie z rateyourmusic:

Okay so you’ve enjoyed the war metal stylings of Beherit, Von, Blasphemy, Bestial Warlust, Black Witchery and Conqueror so you think you’ve heard metal at it’s most extreme, right? I mean how much more far out can this stuff get?

Well that’s up to debate, although I think the heinous stylings of Revenge, which feature not only ex-Conqueror misanthrope J. Read, but also add ex-Order From Chaos/Angelcorpse bassist/singer Pete Helmkamp to the mix, do take things a touch farther. The results bear a darker, and slightly more deep sound than the one Conqueror inflicted upon us, although there’s no loss of total thrashing blackened death here. The tempos aren’t quite as insanely mega-whirlwind minded, and some genuine riffs appear, like those of “Blood Of My Blood,” which actually uses some normal metal components in it’s onslaught.

And while I feel this sort of total warfare noise truly represents a new level of extremity to be praised and investigated, I am not insensitive to those who find it’s lyrical trappings abhorrent. The album’s title alone is worrying, but with the general social Darwinism the band seem to embrace blending with graphics that recall the uglier aspects of the second world war, some concern is called for. There is no inherently obvious racist rhetoric present, although since the lyrics are totally unintelligible that may not be the case. I don’t pretend to know or understand this band’s politics, but based on what I know of the contributors, their intolerance has more to do with weakness of whatever stripe than race. And with music this extreme did you really expect nice lyrics? Come on, man…clearly, for whatever cause, this is war.

***

Incoherent posturing. Noise serving no purpose whatsoever. There are enough bands that play "war metal" (very few of them really any good) decent enough to render this unworthy of any attention at all.

***

Found Conqueror a bit too melodic? Here's the band for you.

***

It's really hard to believe how incredibly brutal and retarded this actually is. It brings me back to the days when I knew this guy who was always listening Stravinsky and Debussy, and who used to claim that metal was just a bunch of dumb guys screaming "SATAN! DEATH! FIRE! GENOCIDE! VIOLENCE!" while beating the shit out of their instruments without any proper musical skill whatsoever. Well, if there's a band that fits that description, this is it. Everything, and I really mean EVERYTHING, is chaotic. So chaotic that you barely know what's going on. Yet, it's somehow entertaining. I think I lost like 280 cell brains while listening this, but it's utterly awesome in its retardation.

***

So there's this band from western Canada called 'Revenge', see? They're VERY extreme. They're so tough that they wear spiked leather and bullet belts in layers. Their superion antichrist powers are so potent that they can kill a priest just by looking at him. Their hatred of all sophistication runs so deep that if they discover any color photos of themselves on the internet, the immediately have the photographer killed. Their music? Well, that's so chaotic and brutal that... well... it barely sounds like music at all, frankly.
Seriously, this blows harder than a category 5 hurricane. Is it chaotic? Yes. But being chaotic is a means, not an end. Does it sound evil and intimidating? No, actually. If anything it sounds stupid and irritating. The whole album is little more than a 28-minute wall of noise consisting of near constant blasting [there are percussion fills, too, but they're usually sloppy as hell], rabid caterwauling, and a dense, low rumble that's ostensibly guitar and bass, but in reality sounds more like an old dustbuster with a clogged intake. There are sporadic breakdowns in most of these 'songs', where things slow down enough for the guitars to become audible for a moment [if nothing else, it means that the drummer gets lactic acid buildups in his limbs and has to quit blasting so he doesn't cramp up], but these don't really give Revenge any credibility as musicians either. The bits of groove sound like there was literally no effort put into writing them, which only makes me assume that the same can be said of whatever riffs are buried under the mindless cacophony that takes up 95% of this record. It's all tedious as hell, and reeks of extremity for extremity's sake. Obviously, there are those who will claim that there is more to this band than what they put on record... that their whole aesthetic is that of savagery, chaos and war. But if you're going to have your music sound like this, why make music at all? If you're trying to make a statement, why not simply circulate a pamphlet, or hell, uhm... use intepretive dance, for instance? Music is meant to be enjoyed on its own merits, not as a function of some externality. Sorry, but as a band, Revenge is utterly pointless.
And yes, I'm well aware that Pete Helmkamp is part of this band. I know he's talented and intelligent because both AngelCorpse and Order From Chaos were great bands. But what I hear on this Revenge disc indicates only that none of his talent or intelligence are being put to good use here.
I love chaotic music when it's done well. Immolation's 'Close to A World Below' is a great example of this, as are the first few Immortal albums, Voivod's 'Killing Technology', and countless grind albums. What sets those apart is that they have genuine artistic license and actual musical substance, which Revenge does not.

***

Zero. Musical. Value.

Or at least almost as close as you can come to exactly zero. Essentially what we have here is yet another newer band emulating this primal, utterly-savage "war metal" style, and in the process, producing a result that does nothing but drop an insipid assortment of sloppy chaos upon your unsuspecting ears. You see, such a formula as this 'war-metal' sound can only be explored to such a short degree that being generic in this field is damn near inevitable. Not only is this war metal sub-genre one that is almost utterly bereft of infectious/memorable musical ideas, but it has somehow inspired a certain few Canadian elitists to band together and release material that sounds identical to each other. I mean, if I didn't know better, I'd have passed this off as another Conqueror offering. But alas, Revenge picks up right where Conqueror left off, and takes the primal, savage mess of this sound to a new level of haphazardly-written banality.

I've always noticed that these war metal bands record (or distort) their guitars in such a way, that the end-result is extremely thin-sounding and utterly flat. That's the case here, and while this album may be vicious, it certainly has no balls. Don't misunderstand me; some great bands have utilized that thinner, high-end, "chainsaw" guitar tone (like Dismember) and it worked well in their respectful contexts. Here however, the guitars are poorly-played, and emerge as a simple, ineffective surface to attempt to compliment the thunky bass and rhythms below. And speaking of which, this album's fundamental rhythm has such little variation, or even coherency, that this sounds like one murky mess of a song repeating for eight excruciating sessions. There is simply no feeling, no conviction, and no passion in this album's execution. Drumming makes not a whit of difference either, as it's nothing but blastbeats-at-the-speed-of-light accompanied by sloppily-played fills. I'd conclude that the most musical aspect to the guitar playing are the sparse, pseudo-doomy breakdowns that appear about twice a song just for some variety.

And then there's the vocals; perhaps the most loathsome part of this album. I sure have heard plenty of ridiculous, irritating vocals in extreme metal, but mister Read's offering here is amongst the bane of it all. Coming off as something like a cross between the sound of a fox yelping and tires screeching, his furious "RAAAAAEGHEEING!!!" gets quite old, quite fast. And they also dominate every song, which certainly doesn't help. But it makes no difference really, as for when they (sparingly) let-up, Pete Helmkamp and the session guitarist just keep the hamfisted dissonance 'a rollin' forth without any mercy or end, and offer little more than slight relief from those intolerable screeches. Pete needs to just focus on Angelcorpse.

There's not much else to say, so I'll wrap it up. This right here, is when a band's ego to be extreme envelops any sort of aspiration towards musical structure, fluidity, or climatic assortment. You can be extreme, but you can't be convincing if you cannot conjure any sense of songwriting that invokes feelings of coherent darkness or ominousness. Abrasiveness and structure are like a yin-yang in extreme metal; good bands utilize both techniques to emphasize an effective balance between the focal characteristics in both sides to create a fundamentally-complete sound, and then perhaps build upon it. But here, and it's all so fragmented and disjointed, that you won't remember a single passage off of this tomorrow. This is the black metal Mortician, and hell, even photos of Pete and James together bear a bit of a resemblance to those of Will Rahmer and Roger Beaujard together. You know; a big guy and a smaller guy, standing together, mean-muggin' us. Except for that Revenge's are in black and white, and (ironically) allude their image with their music's, in terms of sloppiness and 'black and white'. I suppose that if you really must listen to some war metal, just go get Fallen Angel of Doom. At least Blasphemy had some slight traces of songwriting and RIFFS, in their sound.

***

More barbaric war metal from a band that knows no limits, no finesse, no restraint. If anything, this is even more extreme than the debut album, which at least had some coherent riffs and shafts of recognizable Blasphemy/Conqueror elements to it. Uneasy listening for sure. I love this music, but I totally understand the objections of those who do not. It's like listening to Satanic Nazis marching down your main street while screaming out their pogroms with venom, bile and anger. Not for everyone to be sure.

***

The total scorched earth policy that is Revenge lashes out with another misanthropic assault on humanity. But just every so often, the relentless fury clears ever so slightly, and "normal" metal ideas creep in. Witness the occasional sub-sonic vocals ala Carcass, or the mid-tempo grinding riffs that dot "Barbed Anti," which even has a few stanzas of intelligible lyrics. The fury of anti-human war metal still rules the day, blowing over most any pretenders to their noisy throne. And while I expect many to find nothing but ugly thoughts and vicious noise here, Revenge can stand firm in their resolve to always produce the most brutal, un-compromised and hateful metal in existence today.


***


sorry za w chuj tekstu, ale wkleiłem te opinie żeby zobrazować jak diametralnie różne potrafią być opinie o tych wesołych muzykantach. bez zbędnego pierdolenia, bo i tak tu już literków za dużo: jakie jest wasze podejście to ataków zagłady tego bestialskiego komanda?
ON TO RUPTURE

Obrazek
Necro Skins Society
Awatar użytkownika
Lucek
weteran forumowych bitew
Posty: 1401
Rejestracja: 15-04-2009, 17:27

Re: REVENGE

30-11-2009, 13:21

Chyba ze dwa tygodnie temu,ściągnąłem sobie ich pierwszy album.Zawsze jakoś omijałem ten zespół,słyszałem wcześniej pare kawałków z majspejs,czy czegoś w tym stylu i raczej mnie nie powaliły.Myślę że to jedna z tych kapel które wybitnie nie nadają się do słuchania z mp3,co poza tym ? całkiem konkretny napierdol,trochę chujowy wokal,ale generalnie jest ciekawie żeby jednak wydać jakiś konkretny wyrok musiał bym tego posłuchać z CD.A Ty jak oceniasz jedynke?,ewentualnie która płyta według ciebie jest "najlepsza"?
ODPOWIEDZ