Co za rasa.... Ty nigdy nie napisałeś bzdur? I nie mówię o Metallice...Riven pisze:Ale przeciez nikt nie broni pisac Ci bzdur , tylko licz sie z odpowiedzia
DARKTHRONE
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
- trup
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16945
- Rejestracja: 26-11-2009, 14:38
Re: DARKTHRONE
hO Aster Tor Pente - "Give Light and The People Will Follow."
„Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart” (logion 57)
„Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart” (logion 57)
- Carnal_Malefactor
- zaczyna szaleć
- Posty: 131
- Rejestracja: 30-08-2009, 01:32
- Lokalizacja: Poznań
Re: DARKTHRONE
Z cyklu oczywista oczywistość.trup pisze:"Soulside Journey" to nie jest black metal.
Chuj z tym punkiem.
Jeg reiser til mørkets dyp der alt er dødt
- Czesław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2446
- Rejestracja: 08-02-2007, 19:42
Re: DARKTHRONE
Pytałem już kiedyś, ale zapytam jeszcze raz: kto to jest ten cały Fenriz? Jak możecie tak sie przejmować/podniecać wszystkim co on pierdoli? Jak w ogóle na poważnie można brać kogoś kto określa swoją postawę jako wypadkową kilku innych osób, a nie jako siebie? Wszystkie te metaluchy w wywiadach do zinów pierdolą jakie to oni nie są indywiduum, jak to nie mają żadnych bogów przed sobą, sami dla siebie są autorytetem, jak to są oryginalni i silni wewnętrznie (żeby było fajniej - każde indywiduum pierdoli dokładnie to samo) i w ogóle left hand path, a jak przyjdzie co do czego to jakiś chudzielec z Norwegii który sam nie wie czego chce jest jakimś kurwa idolem, a każde słowo jest studiowane niczym prace Marksa przez komunistów. O co kurwa chodzi?ultravox pisze:Fenriz kpiarzem był od zawsze, wystarczy poczytać starsze wywiady - wielkiej różnicy nie ma. Zmieniło się jego podejście do zespołu i do kilku spraw z nim związanych, ale jest to chyba bardziej naturalne niż koleś po trzydziestce udający, że ma lat 18-cie (choć i takie wrażenie czasem ten pan sprawia). A czy nowa płyta jest rewolucją? Nie wiem, na pewno jest doprowadzeniem do skrajności pewnych wątków z dwóch ostatnich. Jednym się to podoba, drugim nie, ale przynajmniej jest to zespół wyrazisty, posiadający swój charakter.trup pisze:
Fenriz określił swoją postawę tak:
"20% john mcenroe, 20% jello biafra, 20% lemmy, 20% king diamond, 20% larry david - 100& maniac!!! "
Jak widać Fenriz stał się wielowymiarowym kpiarzem. A "Circle The Wagons" to żadna rewolucja a co najwyżej gołe posladki wypiete w kierunku establiszmentu muzycznego czy czegoś w tym rodzaju
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: DARKTHRONE
Generalnie masz dużo racji, ale za bardzo się tym wszystkim emocjonujesz. Jest forum to sobie dyskutujemy o tym i owym i nie oznacza to (mam nadzieję), że Fenriz czy jakikolwiek inny muzyk metalowy jest czyimś idolem. Najwyraźniej wyróżnia się trochę (czasem na plus, czasem na minus) z masy bezimiennych muzyków powtarzających w kółko te same slogany, więc jest do czego się odnieść i o czym podyskutować, gdy nie ma się akurat nic lepszego do roboty. I tyle. Trochę więcej dystansu nie zaszkodziCzesław pisze: Pytałem już kiedyś, ale zapytam jeszcze raz: kto to jest ten cały Fenriz? Jak możecie tak sie przejmować/podniecać wszystkim co on pierdoli? Jak w ogóle na poważnie można brać kogoś kto określa swoją postawę jako wypadkową kilku innych osób, a nie jako siebie? Wszystkie te metaluchy w wywiadach do zinów pierdolą jakie to oni nie są indywiduum, jak to nie mają żadnych bogów przed sobą, sami dla siebie są autorytetem, jak to są oryginalni i silni wewnętrznie (żeby było fajniej - każde indywiduum pierdoli dokładnie to samo) i w ogóle left hand path, a jak przyjdzie co do czego to jakiś chudzielec z Norwegii który sam nie wie czego chce jest jakimś kurwa idolem, a każde słowo jest studiowane niczym prace Marksa przez komunistów. O co kurwa chodzi?

- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: DARKTHRONE
roznica miedzy fenrizem a przecietnym muzykiem metalowym jest taka, ze on duzo gada i przy okazji czesto gada z sensem. i jednoczesnie ma wchuj dystansu do siebie. ma sie zamknac tylko dlatego, ze tak wypada? albo ze iles tam osob robi z niego chodzacego boga? bogiem nie jest, jest po prostu bystrym i utalentowanym muzykiem, jak ktos jest fanem DT to nie widze nic zdroznego w dyskutowaniu o tym co tam ostatnio glosi fenriz. krotko mowiac: przesadzasz wchuj 

this is a land of wolves now
- PrzemoC
- postuje jak opętany!
- Posty: 554
- Rejestracja: 21-08-2006, 15:21
- Lokalizacja: uOpolskie
Re: DARKTHRONE
Fenriz jest po prostu, jak to określiła moja kobieta, POCIESZNY. B. lubię czytać i oglądać jak gada o muzyce, nawet jeżeli pierdoli. "Big sunglasses - cool band"
.

- longinus696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3644
- Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
- Lokalizacja: Łódź
Przeżywasz jak mrówka okres. To, jak Fenriz określił swoją osobowość, jest tylko obrazowym i dalece ironicznym sposobem auto-stylizacji. Zresztą, jak bardzo byś się przed tym nie bronił, sam jesteś wypadkową różnych doświadczeń i pewnych osób, które miały na Ciebie wpływ (w końcu nic się nie rodzi w próżni), więc nie mówmy, że to jakieś zaprzeczenie indywidualizmu.Czesław pisze: Pytałem już kiedyś, ale zapytam jeszcze raz: kto to jest ten cały Fenriz? Jak możecie tak sie przejmować/podniecać wszystkim co on pierdoli? Jak w ogóle na poważnie można brać kogoś kto określa swoją postawę jako wypadkową kilku innych osób, a nie jako siebie? Wszystkie te metaluchy w wywiadach do zinów pierdolą jakie to oni nie są indywiduum, jak to nie mają żadnych bogów przed sobą, sami dla siebie są autorytetem, jak to są oryginalni i silni wewnętrznie (żeby było fajniej - każde indywiduum pierdoli dokładnie to samo) i w ogóle left hand path, a jak przyjdzie co do czego to jakiś chudzielec z Norwegii który sam nie wie czego chce jest jakimś kurwa idolem, a każde słowo jest studiowane niczym prace Marksa przez komunistów. O co kurwa chodzi?
A gadamy o nim, bo świetnie potrafi prowokować i sam w sobie jest interesującym zjawiskiem - tylko tyle.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10100
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: DARKTHRONE
W dodatku Fenriz potrafi dobrze wykorzystać zainteresowanie jego zespołem i nim samym. Z chęcią rozprawia o swoich inspiracjach i nie ma tematów, których by unikał - takie mam przynajmniej wrażenie.
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: DARKTHRONE
poza tym kurwa, Czesiek, akurat Ty jestes ostatnia osoba, ktora powinna na takiego Fenriza narzekac. tzn. oczywiscie moze irytowac Cie jego styl bycia i kvlt jakim obrosl, ale przeciez gosc caly czas siedzi po uszy w podziemiu, aktywnie promuje malo znane kapele, caly wolny czas poswieca muzyce...imo juz samo to jest godne podziwu.
poza tym obejrzyjcie sobie ten Until the light..., tam wypowiada sie w paru kwestiach do tej pory nigdy nie poruszanych w wywiadach i naprawde widac ze ma leb na karku
poza tym obejrzyjcie sobie ten Until the light..., tam wypowiada sie w paru kwestiach do tej pory nigdy nie poruszanych w wywiadach i naprawde widac ze ma leb na karku
Ostatnio zmieniony 19-04-2010, 19:42 przez Riven, łącznie zmieniany 1 raz.
this is a land of wolves now
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: DARKTHRONE
generalnie zaliczam na czwórkę z minusem...mad pisze:Sympatyczna zagadka, widzę w niej dużo pułapek - że tak powiem: diachroniczno-sentymentalnych. Z podanego zestawu jednej rzeczy nigdy nie słyszałem albo - co też możliwe - za cholerę nie mogę sobie przypomnieć. Trudno.Drone pisze:Proponuję koledze mad rozwiązanie testu muzycznego. Podam 10 płyt, kolega napisze, co o nich sądzi, a jury - pod postacią profesora Trockiego udzieli właściwych odpowiedzi. A więc do dzieła:
INFERNAL MAJESTY - One Who Points To Death
CACOPHONY - Speed Metal Symphony
IMMORTAL - Diabolical Fullmoon Mysticism
KREATOR - Violent Revolution
NAKED CITY - s/t
RISK - Reborn
O.L.D. - The Musical Dimensions Of Slaestak
ORCUSTUS - s/t
TESTAMENT - Low
SAINT VITUS - Born Too Late
A więc tak:
- Infernal Majesty - może się mylę, ale odbieram intencję Profesora, że to album epigoński, wtórny. Jeśli nawet nie wnosi nic nowego, to jednak słucha się tego przyjemnie. Dla słuchacza, który wychował się na thrashu, Infernal Majesty jest kapelą, na którą patrzy się przychylnym okiem. Jestem na tak.
Cacophony - o, tu widać zastawione sidła. Stylistyka heavy metalowa wraz ze swoimi wadami: nieciekawym wokalem, wkurzającymi refrenami, ale jednak podrasowana ekwilibrystyką gitarową. Trzeba mieć podejście diachroniczne. Teraz nikt takiego albumu by nie nagrał, a jeśli tak, to naraziłby się na szyderstwa. Jako fan Megadeth natychmiast po dokooptowaniu Friedmana do składu starałem się poznać ten album. Wtedy się spodobał, ale przecież inne czasy były. Ostatnio słuchałem tej płyty ze 2 lata temu i doszedłem do wniosku, że jednak próby czasu nie przetrwała. W tej chwili to sympatyczne, słodkie, nawet... archeologiczne - kuriozum. Pamiętajmy jednak: przecież ten album powstał w czasach, gdy Dream Theater raczkował i był przed właściwym debiutem płytowym. Historycznie – tak, aktualnie – nie.
Immortal - cóż, jako blackmetalowy profan mogę tylko powiedzieć tyle, że ta płyta mi się podoba. Owszem, wolałbym, żeby brzmienie było bardziej mięsiste, ale rozumiem kult: to musi tak brzmieć, bo inaczej byłaby zdrada ideałów podziemia. Jednak kompozycje się bronią, a i w aranżacjach coś ciekawego się znajdzie. Do tego dochodzi klimat - chyba ostatnio to, na co najbardziej w BM zwracam uwagę. Jestem raczej na tak.
Kreator - nie da się tej płyty ocenić w oderwaniu od czasów, w których powstała. Po eksperymentach (jak twierdzą jedni) lub zeszmaceniu się (co sądzą inni) zespół wrócił na łono klasycznie brzmiącego thrash metalu a`la Kreator. W kontekście Kreatora jestem konserwą i wolę tradycyjne granie tego zespołu, a za najlepsze płyty mam "Pleasure To Kill" i "Coma Of Souls". Po powrocie na początku XXI wieku do tradycyjnego łojenia wróciło zaufanie fanów, chociaż żadna z wydanych później płyt nie okazała się tak dobra jak pierwsze pięć (no, można się spierać o wartość pierwszej i... szóstej). I jak ocenić tę płytę po takich oczywistych faktach? Typowa średnia. Bez wzlotów i wyraźnych dołów.
Naked City - jako miłośnik Johna Zorna (już o tym pisałem) powinienem ciepło patrzeć na ten dziwaczny twór. Cóż, free jazz nie jest mi obcy, jednak wolę jego inne realizacje. Polecam np. akustyczne brzmienie i płyty Ornette Colemana (jedna z pierwszych "Free Jazz" i stosunkowo nowa "Sound Grammar"). Sądzę jedank, że Nacked City nie wyszło poza ramy eksperymentu jako takiego i nie jest to muzyka o przesadnych wartościach. Najbardziej znośny album to "Radio". Jestem raczej na nie
Risk - data wydania płyty i przede wszystkim jej zawartość mówią wszystko: to schyłkowy okres thrash metalu - co słychać w każdym utworze. Jak już rzekłem, wychowałem się na thrashu i bliskie mojemu sercu są nawet takie płyty: przewidywalne, epigońskie. Tak więc to pułapka zarówno diachroniczna jak i sentymentalna. Wpadam w pułapkę i zamiast „nie”, mówię „średnio”.
O.L.D. - nie słyszałem (chyba, w każdym bądź razie nie pamiętam).
Orcustus - słyszałem jedną dwuutworową epkę i raczej mam to za gówno. Panowie blackmetalowcy starali się postawić na prędkość zamiast na inne wyższe wartości preferowane w tej muzyce. Jestem zdecydowanie na nie (ale jeśli jest jakaś inna znakomita płyta tego zespołu, to z góry przepraszam - nie znam).
Testament - Powiem tak: Testament nigdy nie należał do mojej ścisłej thrashowej trójki. "Low" poznałem stosunkowo późno, gdyż została wydana w czasach, gdy odchodziłem od metalu. Po powrocie, gdy zapoznawałem się z płytami, właśnie „Low” spodobała mi się mniej niż „The Gattering”. Tak zostało do dzisiaj.
Saint Vitus - sorki, ale dla mnie to płyta - troll. Rozumiem, że dla miłośników doom metalu wszelka archeologia jest cenna, ale ta płyta woła o pomstę do piekła. Bezczelne kopiowanie Black Sabbath w każdym możliwym aspekcie: brzmienie gitar, głos wokalisty, nawet układ utworów na płycie trochę przypomina mi "Paranoid" (np. pierwszy - długi wolny, drugi - krótszy szybszy). Jeśli nie znałbym Black Sabbath, to płytka byłaby objawieniem. Bo melodie w sumie fajne można znaleźć, ale jak można było tak to nagrać?
To by było na tyle. Co tam Profesorstwo w indeks wpisze?
INFERNAL MAJESTY - jeden z nielicznych thrashowych powrotów, który uznać można za udany. paradoksalnie jednak trudno nawet zestawić ten krążek z genialnym debiutem, bo pod każdym względem odstaje. no ale Infernal Majesty to taki dziwny zespół, że nawet na pół gwizdka rozpierdala.
CACOPHONY - masturbacja na całego. co ciekawe, na upartego po latach broni się zarówno pierwszy solowy Friedman, jak i pierwszy solowy Becker, płyty, które nagrali jako Cacophony jednak za chuja się nie bronią. oczywiście jak miałem 12-14 lat to uznawałem je za arcydzieła. na szczęście nie uzbierałem nigdy na CD, który przez dwa lata czekał na mnie w sklepie Rock'n'roll na ul. Świętojańskiej w Gdyni

IMMORTAL - to ich uwielbienie dla Bathory było czymś niespotykanym, nawet jak na realia wczesnego black metalu z początku lat 90. no i w sumie wszystko się w ich muzyce zmieniło, poza owym uwielbieniem. być może jest to najlepszy Immortal, chociaż pewno Drone się nie zgodzi i będzie lansować tezę, że dwójka lepsza. ja, mimo wszystko, wolę jedynkę.
KREATOR - z tym albumem jest u mnie jak z wódką. niby wiem, że szkodzi i że złe, a mimo to lubię... nic na to nie poradzę, ale podoba mi się ten plastikowy thrash. wolę ten album od Coma of Souls.
NAKED CITY - nie ma takiej płyty

RISK - mam do nich słabość. mało jest załogantów, którzy zaczynali od krautrocka aby skończyć na rasowym thrash metalu. po drodze był wiejski heavy metal, ale nie trzeba wcale o tym pamiętać. co prawda z Risk najbardziej lubię mini o latającym szczurze, ale ta płyta też wysoko u mnie punktuje. można powiedzieć, że to taki ich ostatni klasyczny album, bo wydana rok później Turpitude to już raczej łabędzi śpiew Niemców...
O.L.D. - uwielbiam, chyba najlepszy z wymienionych krążków. moim zdaniem ten zespół nagrał trzy płyty wybitne, każdą w innym stylu. to oczywiście jedna z nich - ta środkowa, a zarazem ta najtrudniejsza i najmniej doceniana chyba. a szkoda, bo to kawał doskonałej muzyki, idącej niejako równolegle do eksperymentów Martina, Broadricka czy Harrisa.
ORCUSTUS - jeden z najlepszych krążków z black metalem wydanych w ostatnich latach. akademicki. typowy slowburner, chociaż wytrawnego konesera trafia od razu. wspaniałe brzmienie, masa transu i po prostu idealnie dobrane i niszczące sample idealnie współgrające z całą zawartą tu muzyczną patologią.
TESTAMENT - słaby album jednego z najbardziej przecenianych zespołów w historii muzyki metalowej. chociaż jest tu pewna pułapka. owszem, jest to album sztucznie podkręcony, że tak to ujmę, ale to nic w porównaniu do podkręcania dwóch kolejnych, przy których dziś odbiera się go jako niezły nawet. niemniej jednak wart posłuchania tylko z jednego powodu: aby poczuć różnicę i docenić Ritual.
SAINT VITUS - płyta jak tytuł - zupełnie nie ze swojej epoki. chociaż, nomem omen, równie dobrze mogłaby się nazywać "urodzony zbyt szybko". Saint Vitus, szczególnie z Wino, pasowali to połowy lat 80 z tym swoim przyfuzzowanym, straceńczym graniem jak pięść do oka.
- mad
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1547
- Rejestracja: 20-05-2007, 16:28
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: DARKTHRONE
Dzięki. No to w sumie nie jest aż tak tragicznie, jakby to wynikało z mojego avatarka 
W sumie Profesorstwo zdziwiło mnie opiniami o ORCUSTUS i SAINT VITUS. Tego pierwszego musiałbym posłuchać czegoś więcej niż epkę (czy jak tam zwał dwuutworowe wydawnictwo). Co do drugiego zespołu - ciężko mi się przełamać, ale spróbuję... kiedyś.

W sumie Profesorstwo zdziwiło mnie opiniami o ORCUSTUS i SAINT VITUS. Tego pierwszego musiałbym posłuchać czegoś więcej niż epkę (czy jak tam zwał dwuutworowe wydawnictwo). Co do drugiego zespołu - ciężko mi się przełamać, ale spróbuję... kiedyś.
-
- w mackach Zła
- Posty: 788
- Rejestracja: 27-06-2009, 01:48
Re: DARKTHRONE
ORCUSTUS po prostu ROZJEBALI pełną płytą.
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 18320
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: DARKTHRONE
Predzej uwierze, ze kalendarz wam stanal na 1 kwietnia niz w to , ze sie palujecie nad tym skonczonym, asluchalnym gownemDrone pisze:Właśnie. Bardzo lubię ten album - na pewno lepszy od Coma of Souls. I na pewno najlepszy ze wszystkiego, co wyszło po cudownym Renewal.twoja_stara_trotzky pisze: KREATOR - z tym albumem jest u mnie jak z wódką. niby wiem, że szkodzi i że złe, a mimo to lubię... nic na to nie poradzę, ale podoba mi się ten plastikowy thrash. wolę ten album od Coma of Souls.
woodpecker from space
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10169
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: DARKTHRONE
Mnie też już powoli zaczyna wkurzać Fenriz to, Fenriz tamto, Fenriz siamto jakby się wszyscy nagle obudzili się co do specyfiki tej persony. Djowanie, rozkminy o muzyce goa, dowcip i beka ze wszystkiego (z przybraniem sobie pseudonimu od nazwy podpaskek włącznie) to były fakty znane już od dawna i wywiadów jeszcze z końcówki zeszłej dekady a nie tylko zmiana tonu w wywiadach po wydaniu TCIA. Irytujące jest też to klepanie pod wszystko albo z udziałem Herr Nagella (a przecież nie wszystko pachnie fiołkami np FRP jest dość cienkie), tak samo ostatnia płyta (jak i w sumie dwie ją poprzedzające) to bardziej stuff dla nich, dla duetu tworzącego DARKTHRONE niż do słuchania choć FOAD nieźle skatowałem) plus to co firmowane jego ksywą tak jak "Fenriz Present's..." czy niedawny pierwszy "Trapped Under Ice" przy których częściowy dobór kapel zakłada, że większość słuchaczy DARKTHRONE to totalni idioci nie znający MERCYFUL FATE, DESTRUCTION czy WHIPLASH i trzeba ich o tym nauczyć (tu akurat nie dziwiło mnie dość chłodne przyjęcie pomysłu wydania składaka z 2004) - chyba że zakłada również że obecnie gro fanów DT to gimnazjalne pokolenie metalcore. Pewnie że czytanie wywiadów z Feniem to masa dobrej rozrywki i ciekawych spostrzeżeń bardzo różnych od mulących i oklepanych przepytywanek na jedno kopyto ale przeginanie w drugą stronę przybiera czasem kuriozalne rozmiary. Może że jest to spowodowane niedosytem takich postaci-ikon w rodzaju Lilkera, Fenriza czy Aspy w morzu szarej anonimowości na scenie, nie wiem.ultravox pisze:Generalnie masz dużo racji, ale za bardzo się tym wszystkim emocjonujesz. Jest forum to sobie dyskutujemy o tym i owym i nie oznacza to (mam nadzieję), że Fenriz czy jakikolwiek inny muzyk metalowy jest czyimś idolem. Najwyraźniej wyróżnia się trochę (czasem na plus, czasem na minus) z masy bezimiennych muzyków powtarzających w kółko te same slogany, więc jest do czego się odnieść i o czym podyskutować, gdy nie ma się akurat nic lepszego do roboty. I tyle. Trochę więcej dystansu nie zaszkodziCzesław pisze: Pytałem już kiedyś, ale zapytam jeszcze raz: kto to jest ten cały Fenriz? Jak możecie tak sie przejmować/podniecać wszystkim co on pierdoli? Jak w ogóle na poważnie można brać kogoś kto określa swoją postawę jako wypadkową kilku innych osób, a nie jako siebie? Wszystkie te metaluchy w wywiadach do zinów pierdolą jakie to oni nie są indywiduum, jak to nie mają żadnych bogów przed sobą, sami dla siebie są autorytetem, jak to są oryginalni i silni wewnętrznie (żeby było fajniej - każde indywiduum pierdoli dokładnie to samo) i w ogóle left hand path, a jak przyjdzie co do czego to jakiś chudzielec z Norwegii który sam nie wie czego chce jest jakimś kurwa idolem, a każde słowo jest studiowane niczym prace Marksa przez komunistów. O co kurwa chodzi?
Yare Yare Daze
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 18320
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: DARKTHRONE
Jeeli chodzi o podniete wiejskim, plastikowym, chujowym metalem to raczej jestes jego naturalnym nastepca.Drone pisze:Widzę, że szybko wypełniłeś lukę po Marianie
woodpecker from space
- ultravox
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2006, 23:09
Re: DARKTHRONE
Ale widzisz, to jest Twoja opinia na temat tych płyt. Mnie się one bardzo podobają, kilku innym pewnie też, więc w czym problem? Dopiero co wyszła nowa płyta, pojawiają się wywiady, więc jest jakiś tam temat do dyskusji. Za miesiąc uwaga wszystkich przeniesie się pewnie gdzie indziej.hcpig pisze: (...) ostatnia płyta (jak i w sumie dwie ją poprzedzające) to bardziej stuff dla nich, dla duetu tworzącego DARKTHRONE niż do słuchania choć FOAD nieźle skatowałem
Jednej rzeczy jednak nie rozumiem - jeżeli komuś nie podoba się dzisiejsze wcielenie Darkthrone i męczą go dyskusje na ten temat, dlaczego po prostu tego nie zignoruje? Dlaczego każdy czuje, że musi się w jakiś sposób do tego odnieść, tak jakby chciał zdefiniować samego siebie poprzez swój stosunek do Darkthrone? Nie podoba się, to olej, po co tracisz energię na gorzkie żale? Wyeliminuj Darkthrone ze swojej codziennej diety

Myślę, że o to właśnie chodzi. Nie nadużywałbym jednak słowa "ikona"hcpig pisze: Może że jest to spowodowane niedosytem takich postaci-ikon w rodzaju Lilkera, Fenriza czy Aspy w morzu szarej anonimowości na scenie, nie wiem.

- trup
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16945
- Rejestracja: 26-11-2009, 14:38
Re: DARKTHRONE
Fenriz to taki norweski amerykanin. Zdecydowanie wyrazistszy jest Varg. Tylko on nie musi opowiadać tyle o sobie
Czyny za niego powiedziały 


hO Aster Tor Pente - "Give Light and The People Will Follow."
„Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart” (logion 57)
„Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart” (logion 57)
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: DARKTHRONE
ty juz chyba w tym temacie wystarczajaco sie skompromitowales, nie?
this is a land of wolves now
- trup
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16945
- Rejestracja: 26-11-2009, 14:38
Re: DARKTHRONE
Skompromitowałem? A jak doszedłeś do takiego wniosku? Twój dealer Ci powiedział? Czy Potęga Chaosu? Niesamowicie bawi mnie to jak się napinasz. Nie zesraj się tylko. Szkoda stringów! 

hO Aster Tor Pente - "Give Light and The People Will Follow."
„Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart” (logion 57)
„Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart” (logion 57)
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt: