BLACK SABBATH

[Castor]

MoR to oczywiscie najlepszy BS i to nie podlega dyskusji

Oczywiście to pierdolisz jak potłuczony, ale już wychodzę, skoro nie podlega dyskusji.
W ogóle jakiś się strasznie arogancki ostatnio stałeś, takie dziwne przeistoczenie z niegdysiejszej szarej myszki. :)

A wszystko dlatego, że spiknął się z Morfem.

[Heretyk]

nie nakręcaj konfliktu ;)))

[byrgh]

ty Castor akurat nie pierdolisz od dzisiaj, wiec oszczedze ci wyczerpujacej uwagi

[Castor]

Ale ja się do treści twoich postów nie dopierdalam, tylko ich forma mi się nie podoba. Dlatego zgadzam się z Heretykiem.

[byrgh]

to nie wiem czy temu podolasz, ale bedziesz musial sie nauczyc z tym zyc :)

[Morph]

A wszystko dlatego, że spiknął się z Morfem.

Dementuję, byrgh ma u mnie przejebane aż do czasu gdy Corpus Christii skończy karierę.

[hcpig]

Dajcie spokój, "Changes" to maksymalnie naiwny, łzawy i prostacki kawałek, który psuje odbiór całego "Vol. 4". Dość często go przeskakuję podczas odsłuchu, żeby sobie nie rujnować ogólnego wrażenia. Zupełnie nie wiem, co miałoby w tym kawałku "rozpierdolić czaszkę" po jakimś czasie. To zwykła, wsiowa balladka, bez ukrytego haka, bez nerwu, bez czegokolwiek.

Raczej jest przejawem nieświadomego geniuszu Iommiego - niby prosta piosenka z tekstem na poziomie jakiejś Kayahy, ale jednak powala wrzynającym się w łeb motywem wymyślonym przypadkiem przez Tonny'ego (siadł, wystukał cokolwiek, zapamiętał, nagrał) i klimatem potęgowanym przez lodowato brzmiące syntezatorki, jak najbardziej pasuje do klimatu reszty krążka, a już na pewno nie można go zrównywać z płytkim dziadostwem jakie Ozzy wypuszczał solo (który swoją drogą zarżnął 'Changes'; w duecie z córką). Ciekawe co sądzisz o takich numerach jak 'Who Are You?', 'She's Gone' albo 'It's All Right' - chociaż ten ostatni jest IMHO jedynym numerem z ery Osbourne'a, który można posądzić o chujowatość, co potwierdza fakt częstego odgrywania go przez Guns'n'Roses. :)

[byrgh]

A wszystko dlatego, że spiknął się z Morfem.

Dementuję, byrgh ma u mnie przejebane aż do czasu gdy Corpus Christii skończy karierę.

Juz mogie zaczac sie ciac? Jakby co czekam na sygnal.

[Mort]

Ciekawe co sądzisz o takich numerach jak 'Who Are You?', 'She's Gone' albo 'It's All Right' - chociaż ten ostatni jest IMHO jedynym numerem z ery Osbourne'a, który można posądzić o chujowatość, co potwierdza fakt częstego odgrywania go przez Guns'n'Roses :)

It's Alright to fajny numer. A GNR to wielki, zajebisty zespol, musisz posluchac ;)

[hcpig]

Obiektywnie AFD (i tylko AFD) to dobra płyta, ale subiektywnie nienawidzę. :)

[0ms]

A wszystko dlatego, że spiknął się z Morfem.

Dementuję, byrgh ma u mnie przejebane aż do czasu gdy Corpus Christii skończy karierę.

Juz mogie zaczac sie ciac? Jakby co czekam na sygnal

Lepiej pozno niz wcale. ;)

[Mort]

Obiektywnie AFD (i tylko AFD) to dobra płyta

Koniec pierdolenia, poprosze o konkretne argumenty i fakty przemawiajace za tym, ze Use Your Illusion i Lies nie sa dobrymi plytami. ;)

[Self]

Daj spokój, hejterzy Gunsów nigdy nie zrozumieją zajebistości tych płyt. :)

[Kurt]

To o mnie chyba. ;)

[Bloodcult]

Raczej o mnie, ja jestem największym hejteren Gunsów na tym forum.

[Self]

Mam nadzieję, że będę mógł z dumą powiedzieć kiedyś o sobie: "uwielbiałem Guns N' Roses, zanim ten trend pojawił się na Masterfulu".

[Bloodcult]

Uwielbienie G'n'R na Masterfulu? Nigdy! :D

[Self]

Też w to nie wierzę, ale co mam poradzić, że jesteście głuche chuje? :D

[hcpig]

Koniec pierdolenia, poprosze o konkretne argumenty i fakty przemawiajace za tym, ze Use Your Illusion i Lies nie sa dobrymi plytami. ;)

Szmira to jest.

[nicram]

Szmirę to masz w awatarze. Use Your Illusion to albumy epokowe, tak samo ważne dla rocka jak Nevermind.