DARKTHRONE

[trup]

jest wyrafinowany Darktthrone i mało wyrafinowany Darkthrone

[Riven]

no i pogadaj z takim

[trup]

żelbeton, co?

[mad]

Proponuję koledze mad rozwiązanie testu muzycznego. Podam 10 płyt, kolega napisze, co o nich sądzi, a jury - pod postacią profesora Trockiego udzieli właściwych odpowiedzi. A więc do dzieła:

INFERNAL MAJESTY - One Who Points To Death
CACOPHONY - Speed Metal Symphony
IMMORTAL - Diabolical Fullmoon Mysticism
KREATOR - Violent Revolution
NAKED CITY - s/t
RISK - Reborn
O.L.D. - The Musical Dimensions Of Slaestak
ORCUSTUS - s/t
TESTAMENT - Low
SAINT VITUS - Born Too Late

Sympatyczna zagadka, widzę w niej dużo pułapek - że tak powiem: diachroniczno-sentymentalnych. Z podanego zestawu jednej rzeczy nigdy nie słyszałem albo - co też możliwe - za cholerę nie mogę sobie przypomnieć. Trudno.
A więc tak:

- Infernal Majesty - może się mylę, ale odbieram intencję Profesora, że to album epigoński, wtórny. Jeśli nawet nie wnosi nic nowego, to jednak słucha się tego przyjemnie. Dla słuchacza, który wychował się na thrashu, Infernal Majesty jest kapelą, na którą patrzy się przychylnym okiem. Jestem na tak.

Cacophony - o, tu widać zastawione sidła. Stylistyka heavy metalowa wraz ze swoimi wadami: nieciekawym wokalem, wkurzającymi refrenami, ale jednak podrasowana ekwilibrystyką gitarową. Trzeba mieć podejście diachroniczne. Teraz nikt takiego albumu by nie nagrał, a jeśli tak, to naraziłby się na szyderstwa. Jako fan Megadeth natychmiast po dokooptowaniu Friedmana do składu starałem się poznać ten album. Wtedy się spodobał, ale przecież inne czasy były. Ostatnio słuchałem tej płyty ze 2 lata temu i doszedłem do wniosku, że jednak próby czasu nie przetrwała. W tej chwili to sympatyczne, słodkie, nawet... archeologiczne - kuriozum. Pamiętajmy jednak: przecież ten album powstał w czasach, gdy Dream Theater raczkował i był przed właściwym debiutem płytowym. Historycznie – tak, aktualnie – nie.

Immortal - cóż, jako blackmetalowy profan mogę tylko powiedzieć tyle, że ta płyta mi się podoba. Owszem, wolałbym, żeby brzmienie było bardziej mięsiste, ale rozumiem kult: to musi tak brzmieć, bo inaczej byłaby zdrada ideałów podziemia. Jednak kompozycje się bronią, a i w aranżacjach coś ciekawego się znajdzie. Do tego dochodzi klimat - chyba ostatnio to, na co najbardziej w BM zwracam uwagę. Jestem raczej na tak.

Kreator - nie da się tej płyty ocenić w oderwaniu od czasów, w których powstała. Po eksperymentach (jak twierdzą jedni) lub zeszmaceniu się (co sądzą inni) zespół wrócił na łono klasycznie brzmiącego thrash metalu a`la Kreator. W kontekście Kreatora jestem konserwą i wolę tradycyjne granie tego zespołu, a za najlepsze płyty mam "Pleasure To Kill" i "Coma Of Souls". Po powrocie na początku XXI wieku do tradycyjnego łojenia wróciło zaufanie fanów, chociaż żadna z wydanych później płyt nie okazała się tak dobra jak pierwsze pięć (no, można się spierać o wartość pierwszej i... szóstej). I jak ocenić tę płytę po takich oczywistych faktach? Typowa średnia. Bez wzlotów i wyraźnych dołów.

Naked City - jako miłośnik Johna Zorna (już o tym pisałem) powinienem ciepło patrzeć na ten dziwaczny twór. Cóż, free jazz nie jest mi obcy, jednak wolę jego inne realizacje. Polecam np. akustyczne brzmienie i płyty Ornette Colemana (jedna z pierwszych "Free Jazz" i stosunkowo nowa "Sound Grammar"). Sądzę jedank, że Nacked City nie wyszło poza ramy eksperymentu jako takiego i nie jest to muzyka o przesadnych wartościach. Najbardziej znośny album to "Radio". Jestem raczej na nie

Risk - data wydania płyty i przede wszystkim jej zawartość mówią wszystko: to schyłkowy okres thrash metalu - co słychać w każdym utworze. Jak już rzekłem, wychowałem się na thrashu i bliskie mojemu sercu są nawet takie płyty: przewidywalne, epigońskie. Tak więc to pułapka zarówno diachroniczna jak i sentymentalna. Wpadam w pułapkę i zamiast „nie”, mówię „średnio”.

O.L.D. - nie słyszałem (chyba, w każdym bądź razie nie pamiętam).

Orcustus - słyszałem jedną dwuutworową epkę i raczej mam to za gówno. Panowie blackmetalowcy starali się postawić na prędkość zamiast na inne wyższe wartości preferowane w tej muzyce. Jestem zdecydowanie na nie (ale jeśli jest jakaś inna znakomita płyta tego zespołu, to z góry przepraszam - nie znam).

Testament - Powiem tak: Testament nigdy nie należał do mojej ścisłej thrashowej trójki. "Low" poznałem stosunkowo późno, gdyż została wydana w czasach, gdy odchodziłem od metalu. Po powrocie, gdy zapoznawałem się z płytami, właśnie „Low” spodobała mi się mniej niż „The Gattering”. Tak zostało do dzisiaj.

Saint Vitus - sorki, ale dla mnie to płyta - troll. Rozumiem, że dla miłośników doom metalu wszelka archeologia jest cenna, ale ta płyta woła o pomstę do piekła. Bezczelne kopiowanie Black Sabbath w każdym możliwym aspekcie: brzmienie gitar, głos wokalisty, nawet układ utworów na płycie trochę przypomina mi "Paranoid" (np. pierwszy - długi wolny, drugi - krótszy szybszy). Jeśli nie znałbym Black Sabbath, to płytka byłaby objawieniem. Bo melodie w sumie fajne można znaleźć, ale jak można było tak to nagrać?

To by było na tyle. Co tam Profesorstwo w indeks wpisze?

[Zenek]

transilvanian hunger - można powiedzieć że to jest ambient ale nie punk! chybione!

Nie masz pojęcia ani o punku ani o ambiencie.

nie masz pojęcia o pojęciu.

gadaj z dupą to cię osra

pewnie nawet nie zauważyłeś, że robisz z siebie niezłego idiotę w tym topicu, szczytem było wymyślenie pojęcią konto muzyczne nie ma czegoś takiego w języku polskim, możesz powiedzieć że coś jest jakieś pod kątem muzycznym, albo, że muzyk ma jakąś pozycję na koncie (w sensie w dyskografii), ale nie zestawia się tych dwóch słów: konto muzyczne. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego debilizmu wśród masy recenzji, wypowiedzi i dyskusji o muzyce. No ale dalej udawaj wszechwiedzącego kozaka. Punka z tego co pisałeś to nawet nie liznąłeś, a się wymądrzasz jakbyś był znawcą. Pomijam fakt, że nie wiesz czym jest ambient, przypisując mylnie do tego gatunku Transilvanian Hunger. Ogólnie niezła polewka jest z Ciebie, kontynuuj, poprawiasz mi dzisiaj humor.

[twoja_stara_trotzky]

jest wyrafinowany Darktthrone i mało wyrafinowany Darkthrone

no właśnie.
ten pierwszy to od dwójki do Panzerfaust i od The Cult is Alive do chwili obecnej, a ten drugi to cała reszta

[trup]

Nie masz pojęcia ani o punku ani o ambiencie.

nie masz pojęcia o pojęciu.

gadaj z dupą to cię osra

pewnie nawet nie zauważyłeś, że robisz z siebie niezłego idiotę w tym topicu, szczytem było wymyślenie pojęcią konto muzyczne nie ma czegoś takiego w języku polskim, możesz powiedzieć że coś jest jakieś pod kątem muzycznym, albo, że muzyk ma jakąś pozycję na koncie (w sensie w dyskografii), ale nie zestawia się tych dwóch słów: konto muzyczne. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego debilizmu wśród masy recenzji, wypowiedzi i dyskusji o muzyce. No ale dalej udawaj wszechwiedzącego kozaka. Punka z tego co pisałeś to nawet nie liznąłeś, a się wymądrzasz jakbyś był znawcą. Pomijam fakt, że nie wiesz czym jest ambient, przypisując mylnie do tego gatunku Transilvanian Hunger. Ogólnie niezła polewka jest z Ciebie, kontynuuj, poprawiasz mi dzisiaj humor.

A jeśli ktoś ma pokażne konto muzyczne? czy to jest błąd językowy? Jeśli tak to biję się w piersi, jeśli nie, to znaczy że pierdolisz. To że czegoś nie spotkałeś to nie znaczy, że nikt takiego sformułowania nie użył.
Polewka? O Miszczu, ja miałem niejednokrotnie polewkę z wielu Twoich wypowiedzi i co z tego? Prawem Twoim śmiać się, moim prawem pisać co uważam. Jeśli to Cię śmieszy, ja się nie pochlastam.

O punku mam jako takie pojęcie. I wcale się nie wymądrzam. Pokaż mi miejsce gdzie się wymądrzam na temat punka?
O ambiencie średnie a nawet słabe. Ale "Transilvanian Hunger" ma ambientowe ciągoty. takie jest moje zdanie.

Co do wszechwiedzącego kozaka - znowu przypisujesz mi swoje cechy...

[Zenek]

tia...

[trup]

jest wyrafinowany Darktthrone i mało wyrafinowany Darkthrone

no właśnie.
ten pierwszy to od dwójki do Panzerfaust i od The Cult is Alive do chwili obecnej, a ten drugi to cała reszta

Poprawka: ten pierwszy to od dwójki do Panzerfaust i od The Cult is Alive do... The Cult is Alive, a ten drugi to cała reszta

[Zenek]

Tak, to jest błąd językowy. Konto muzyczne to sobie możesz na myspace założyć jak jesteś wykonawcą

Gdzie się wymądrzasz na temat punka? Wystarczy punk=prostactwo. A potem piszesz, że co ja tam mogę wiedzieć czego tam sobie słuchasz. Potem piszesz, czego to z punka nie słuchasz, a to nawet nie jest 1% rozpiętości tego nurtu.

Mam pytanie do forumowiczów, czy ktoś jeszcze tutaj uważa, że Transilvanian Hunger ma ambientowe ciągoty?

[Riven]

ja tak uwazam. i jest to jedyna rzecz w tym temacie, co do ktorej trup ma racje.

[Zenek]

Masz rację Drone, ja tam jeszcze słyszę nutkę smooth jazzu.

[Riven]

nie no kurwa Zenek, teraz Ty zaczynasz pierdolic?

[trup]

Tak, to jest błąd językowy. Konto muzyczne to sobie możesz na myspace założyć jak jesteś wykonawcą

Gdzie się wymądrzasz na temat punka? Wystarczy punk=prostactwo. A potem piszesz, że co ja tam mogę wiedzieć czego tam sobie słuchasz. Potem piszesz, czego to z punka nie słuchasz, a to nawet nie jest 1% rozpiętości tego nurtu.

Mam pytanie do forumowiczów, czy ktoś jeszcze tutaj uważa, że Transilvanian Hunger ma ambientowe ciągoty?

punk=prostactwo to jest wymądrzanie się na temat punka!? Z punktu widzenia kogoś kto kocha tę... myzykę, to może być co najwyżej krzywdzące, ale nie wymądrzanie się.
Nigdzie nie napisałem czego to ja nie słucham tylko wymieniłem kilka zespołów punkowych których kiedyś słuchałem i mi się podobały. Muzycznie. Ja bym stwierdził nawet że punkowych kapel było tyle, ze to nawet nie jest promil! Niektóre nawet nic nigdy nie nagrały! Kilka koncertów i rozpad
Zauważ że napisałem iż nie chodzi mi o całą scenę punk a o te "najsroższe" kapele grające właśnie "3 akordy darcie mordy".

[Zenek]

Riven, podejrzewam, że wiesz co to jest ironia?

Pokażcie mi ten wspólny mianownik Transilvanian Hunger z ambientem, a pierwszy się będę kajać, że nie mam racji.
Ale gdzie tam Eno, Lustmord, Robert Rich w tym hałasie? Nie rozumiem...

Są tacy co te klawiszkowe plumkania Varga też mają za ambient

[trup]

ja tak uwazam. i jest to jedyna rzecz w tym temacie, co do ktorej trup ma racje.

co do której się ze mną zgadzasz.

[Zenek]

Zauważ że napisałem iż nie chodzi mi o całą scenę punk a o te "najsroższe" kapele grające właśnie "3 akordy darcie mordy".

Ty masz po prostu źle podpisany punk, jeżeli "jabol punk" to są najsroższe kapele dla Ciebie to pozostaje mi powinszować Tobie.
Weź sobie posłuchaj Tragedy czy Disfear to zrozumiesz co to są "najsroższe" kapele grające punk

[trup]

Zauważ że napisałem iż nie chodzi mi o całą scenę punk a o te "najsroższe" kapele grające właśnie "3 akordy darcie mordy".

Ty masz po prostu źle podpisany punk, jeżeli "jabol punk" to są najsroższe kapele dla Ciebie to pozostaje mi powinszować Tobie.
Weź sobie posłuchaj Tragedy czy Disfear to zrozumiesz co to są "najsroższe" kapele grające punk

źle mnie zrozumiałeś.... będę pisał "wyraźniej" jednak...
"Najsroższe" - chodziło mi o takie, które grać nie umją ale koniecznie chcą i walą w instrumenty bo liczy się "przekaz" (podobnie jak u wielu "leśnych" zespołów). Nie chodziło mi więc o wybitne zespoły z gatunku punk a o zespoły pokroju Skirto czy Defloracja mniejsza o mniejszość... chuj z tym punkiem.

[Riven]

nie "chuj z punkiem", tylko miej szacunek dla nurtu, na ktorym wyrosl ten Twoj kochany bm, osle.
a nie pierdolisz o jakis gownianych kapelach dla dzieci w gimnazjum i potem "gardzisz punkiem"

[Zenek]

nie znam tych zespołów, które wymieniłeś, bo to jakieś gówno a nie punk